Ambiwalencja (z cyklu Stan Rzeczy)

Ambiwalencja (z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki

Zimowe niebo odchodzi
rysuje się gniewem w oczach
nie rozumie że zawsze pierwszą jest cisza
przyjdzie czas że motyle wyobraźni
uspokojone zasypiać będą w moich dłoniach
nie uda się wiatrowi dogonić pustki
a w niej zadeptać to co dobre
obrócić w Nicość dobroć bo zdmuchuje złe ambicje
na wszelki wypadek zasuwam kotary prywatnego nieba
nie pozwalam wejść ciemnym smugom wspomnień
cofam wskazówki zegara bezradności
Czas na dwie sekundy się rozpływa
jak zapach twojego ciała północą
to wystarczy –
a ja w rozchwianej wierności buduję twój portret

a później rozpada się deszcz