Apo tem lipa

Apo tem lipa
Jarosław Pasztuła

stalowe drzwi się otwierają
płynie krew wysycha Eufrat
że wschodu zło dźwięk metalu

zamiast wschodu słońca
budzą się gniewni strażnicy

człowieka zaślepienie
człowieka upadek

umiera ciało płonie duch
w wiecznym ogniu w ciepłym dniu

ogród kwitnie chcę tam być
wybaczam wszystko wszystkim
co złego to nie ja w pokucie trwam

proszę o pokój nie słucha nikt
mamona na oczach w moich słona woda