Keyboard, piano Cezary Górski
Lektor, zdjęcia, gitara Janusz Strugała
Autorka tekstów Jadwiga Miesiąc
Archiwum autora: admin
Pochwała jesieni
Pochwała jesieni
Bronisława Góralczyk
Piękna jesień zbiega z wzgórz.
Już październik pośród brzóz
w długi dywan poukładał żółte liście.
A wśród świerków, wiatr niecnota
mchem i liśćmi w barwie złota
kapelusze zaczął stroić uroczyście.
Mknie z orszakiem w blasku złota
nasza polska jesień złota
do młodnika wczesnym rankiem już o świcie.
A pajączek babim latem
tka królowej zwiewną szatę
na srebrzystym z rannej rosy rzadkim sicie.
Śliczną suknię jesień ma.
Radość wszystkim wokół da,
gdy do lasu na polanę dzisiaj trafi.
Boć i drzewa, i zwierzęta,
leśne grzyby i ptaszęta –
pamiętają jak cudowna być potrafi.
Gliwice 08.10.2008 r.
Miniatury poetyckie
dobry człowiek
dobry człowiek
Jarosław Pasztuła
najpiękniejsze chwile przepiłem
zmarnowany czas najlepszy
nie wracam pamięcią do domu
idę drogą
widzę piękno przyrody
wiatr delikatnie mówiąc
miesza myślami
niczego nie naprawię
orzeł nade mną
kocham ciepłe noce
nikomu nic nie powiem
jestem sobą
pamiętam kobietę
jej włosy jak babie lato
wokół głowy
teraz wędrówka
do kresu wytrzymałości
szukam miejsca
mój dom mój azyl
daleko
Dzieje pewnej książki…
Dzieje pewnej książki…
Bronisława Góralczyk
Napisałam książkę nową;
szarą nieco i brązową,
ale kiedy Grześ ją czytał,
swoją mamę cicho spytał:
– Czy ta pani oszalała?!
Wszystkie kartki w brąz ubrała,
a okładka – szara cała;
jakby innych barw nie znała!
A ja lubię kolorowe!
Na to mama odpowiada:
– Ach, to niezła jest szarada!
Napisz, Grzesiu, do tej pani,
za co tak jej książkę ganisz.
Grześ posłuchał, i napisał,
że przygody tego lisa,
co posiłki jadał w misach,
gdy przystawał tuż przy cisach –
czas ubarwić już wypada!
Ja na takie zapytania,
nie mam nic już do dodania,
więc Grzesiowi książkę nową
dam już ładną, kolorową.
Minął sierpień, minął wrzesień,
Grzesio nową książkę niesie…
a w niej lis i barwna jesień.
I autograf – to już wie się…
Czas się zabrać do czytania!
Gliwice 22.06.2022 r.
kawał drogi
kawał drogi
Jarosław Pasztuła
spocznę na kozetce
rozepnę szary prochowiec
zobacz duszę czystą
zdejmę bordo beret
w nim schowam serce
które pragnie bić dla ciebie
z kieszeni wyjmę pomięte wiersze
przeczytam ci jeden
może zmiękniesz
przygarniesz mnie do swego życia
będę śpiewał poezję
czystym wreszcie
obmyję stopy
przebyłem kawał drogi
od narodzin po kłamstwa i pożogi
skonałbym bez wybaczenia
przed mostem życia
nikt prócz ciebie
nie podałby szklanki wody
Przestroga dla ludzkości…
Przestroga dla ludzkości…
Kamil Olszówka
Choć dziś te kilkaset rakiet,
Nad otulonego nocą Izraela niebem,
W umysłach całej ludzkości trwożne rodzi pytanie,
O tak niepewnej przyszłości bieg,
A my wpatrzeni w ekrany telewizorów,
Wsłuchani w głosy ekspertów z radiowych odbiorników,
Daremnie usiłujemy konstruktywne wnioski wysnuć,
O nieskuteczności kolejnych pokojowych planów…
Dziś gdy pobożni chasydzi,
Całonocnym rakietowym ostrzałem zmęczeni,
Opierając głowy o betonowych schronów mury,
Odpływają nieśpiesznie w o przeszłości narodu wybranego sny,
Nabożny śpiew z tamtej pamiętnej Paschy,
W noc przed wyjściem z egipskiej niewoli,
Z zasnutej mgłą niezliczonych tajemnic starożytności,
Niesie się wciąż współczesnymi nocami,
By dotrzeć niesłyszalny do uszu wszystkich,
W jakiejkolwiek stronie świata cierpiących ucisk,
Łagodnym tchnieniem pociechy,
Uśmierzając ból nerwów rozszalałych…
Lecz ludzkość pouczeń Historii niepomna,
Nieistotnymi drobiazgami dziś tak bardzo zaślepiona,
O niedawnej przestrodze zapomniała,
Gdy w ogniu stanął niedawno inny kraj…
Kiedy to inna straszliwa wojna,
Rzesze bezbronnych ludzi dotknęła,
W wielopokoleniowych domów gruzach,
Grzebiąc milionów Ukraińców marzenia…
Gdy z każdym dniem piętrzące się gruzy,
Gwarnych niegdyś miast wielomilionowych,
Stawiały wymowne pytanie o przyszłość ludzkości,
Wciąż zbywane milczeniem przez masy,
A niczym mosiężne starego zegara wskazówki,
Wybijające nieubłaganie godziny do śmierci,
Kolejne dronów kamikadze wybuchy,
Wybijały czas cywilizacyjnego regresu ludzkości…
Gdy wciąż kolejne nieprzespane noce,
Znosić musieli wycieńczeni ukraińscy cywile,
Krzepiąc się niekiedy jedynie dobrym słowem,
na mrozie wyszeptanym z Nadzieją ukradkiem,
Gdy pozbawieni prądu i bieżącej wody,
Z podkrążonymi oczami po nocach nieprzespanych,
Cierpieć musieli dni codziennych trudy,
Pośród przygnębiających obrazów zniszczeń wojennych,
Gdy wciąż kolejne eksplozje,
Pośród morza wojennych zniszczeń,
Spędzały z powiek spokojny sen,
Kolejnych wybuchów niosącym się odgłosem,
A niejeden starzec pośród miast bombardowanych,
Mroźnymi nocami tulił swe wnuki,
Ocierając z zimnych ich policzków gorzkie łzy,
Roztrzęsionymi pomarszczonymi dłońmi,
Łzy ukraińskich dzieci,
Choć spowił niebo wybuchów dym,
Z zaświatów dostrzeżone przez Anioły,
Ocierane były niewidzialnymi ich dłońmi…
Choć dziś inny ostrzał rakietowy,
Tak bardzo przecież podobny do tamtych,
Nad przyszłością świata każe się zastanowić,
Odkładając na bok nasze codzienne sprawy,
Współczesna ludzkość tak bardzo ułomna,
Grzechami hedonizmu tak bardzo zaślepiona,
Nie mogąc się zatopić w swych sumień głębinach,
Do głębokiej duchowej refleksji pozostaje niezdolna…
Wielomilionowych miast ostrzały,
Są dziś przestrogą dla całej ludzkości,
O której pogrążona w sprawach błahych
I tak zapewne niebawem zapomni…
Gdy upłynie kolejnych kilka dni,
A świat na powrót w marazmie się pogrąży,
Ludzkość zaślepiona pędem ku nowoczesności,
Zapomni także i tej przestrogi…
kawał drogi
kawał drogi
Jarosław Pasztuła
spocznę na kozetce
rozepnę szary prochowiec
zobacz duszę czystą
zdejmę bordo beret
w nim schowam serce
które pragnie bić dla ciebie
z kieszeni wyjmę pomięte wiersze
przeczytam ci jeden
może zmiękniesz
przygarniesz mnie do swego życia
będę śpiewał poezję
czystym wreszcie
obmyję stopy
przebyłem kawał drogi
od narodzin po kłamstwa i pożogi
skonałbym bez wybaczenia
przed mostem życia
nikt prócz ciebie
nie podałby szklankę wody
Nie widzę twych oczu
Zaproszenie Jezusa
Zaproszenie Jezusa
Violetta Lesiak
Zapraszam Ciebie na długi spacer
przez pola żółtych tulipanów
Nazrywam ich i napiszę w sercu parę słów
Razem przejdziemy się po parku
otuleni puchem snu
Odwiedzimy wszystkie zakamarki naszych dusz
Poznam sekrety o których milczysz
Prześlę Ci uśmiech ukryty w kopercie
Zabiorę daleko w nieznane niezwykłe miejsce
Otworzę szeroko drzwi Mego serca
Kiedy wejdziemy szybko je zamkniesz
To będą nasze dni do szczęścia i wspólnych marzeń
W naszym pokoju się pięknie urządzisz
Wspólne zdjęcia zawiesimy na ścianie
Tylko ze Mną dobrze ci będzie
Swoje własne miejsce odnajdziesz
Zapomnisz o dawnych kłopotach
One odejdą na zawsze od Ciebie
Chodźmy tylko tą jedną drogą
aż na horyzoncie zobaczysz szczęście
Nie omijaj go ale po prostu zatrzymaj się
Niech po policzkach popłyną łzy
jak radosne kropelki rosy
Z Miłością Moją śmiało się przytul
i schowaj w sercu wzruszenie
Dla Ciebie tysiące kwiatów zaśpiewa
i zatańczą śpiące w parku drzewa
Nawet ptaki wzdłuż drogi
rozsypią płatki róż
To do Ciebie się będę uśmiechać
Tylko bądź zawsze Mi wierna
W Moim Sercu twoje imię zapisane jest
Jesienny wieczór
Jesienny wieczór
Bronisława Góralczyk
tak szaro dzisiaj
zlały się barwy
smutne i kobiece
tu i ówdzie
niewielkie świece
próbują dodać blasku
i smutkom i barwom kobiecym
a wieczór
się przechadza
wśród mgieł i ciemnych ulic
i słucha jak księżyc z chmurami
rozprawia o jutrze
że świtem
z porannym słońcem
kolorów znów przysporzy
i każda barwa z osobna –
kobieca będzie i radosna…
Gliwice 21.09.2007 r.
Zapiski niespokojne 3
Zapiski niespokojne 3
Maciej Jackiewicz
Zamykam na chwilę oczy
by wsłuchać się w bezdźwięczność ciszy
delikatnie palcami dotykam klawiszy
kursor myszki pokazuje mi cel nieznany
i tylko ten jeden szept
wciąż się w pobliżu rozlega
kto naszego życia jest autorem
kto wymyśla wciąż nowe rozdziały
naszego niepowtarzalnego bloga
księżyc co noc do mnie wpada
w porze niewidzialnych duchów
dobry z niego nawet kolega
choć niczego nie zje i nie wypije
a ten szept
to chyba głos sumienia delikatny
jakby utkany z najlepszych nut
opiszę znów na nowo
poczuję wtedy że żyję
i może dzisiaj spełni się cud
moje skargi i prośby
jak węzła gordyjskiego zaplątanie
własne projekty szkice i plany
słowa litanii przypomniane
z wiekowego już brewiarza
w duszy poranionej
pozostała tylko wiara
w najważniejsze Słowo
ułożone z prawdy okruchów
tylko Ty jesteś moderatorem
tego
co nam się wciąż przydarza
a co przydarzyć się nie może
mój Boże
Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom
Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom
Kamil Olszówka
Ku wielkim tajemnicom historii,
Zanurzyłem się w tysiącleci głębiny,
W poszukiwaniu pewnej wyjątkowej damy,
Wertowałem latami najstarsze znane światu księgi,
Upijała mnie starożytnych wieszczów poezją,
Nęciła powstaniem gatunku ludzkiego tajemnicą nieodkrytą,
Tajemnicę początków ludzkości na nić czasu nawleczoną,
Ukryła za ludzkiej niepamięci czarną zasłoną…
Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom,
Czy skryłaś się pod wiejską strzechą,
Czy pod gwiaździstym niebem w każdą noc,
Przechadzasz się pomiędzy ruinami akropolu starożytnego,
Historii tajemnice, historii sekrety,
Zapełniły niemal całego świata księgi,
Historii tajemnice, historii sekrety,
Przez kolejnych historyków spisywane przez wieki…
Zawiłości historii otulone w dziejowe mroki,
Wciąż inspirują pokolenia kolejnych pisarzy,
Niczym małe, niesforne dzieci,
Nocami wymykające się spod puchowej pierzyny,
Zawiłości historii tak majestatycznie tajemnicze,
Niejeden historyk poświęcił wam całe swe życie,
A na łożu śmierci będąc wspominał rzewnie,
Pierwsze historyczne książki przeczytane w dzieciństwie…
Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom,
Czy pośród bujnej mistycznej zieleni,
Gdzie w prastarej puszczy stoi wielowiekowy dąb,
Pozostawiłaś niewidzialny podpis na każdym z żołędzi,
Historii tajemnice, historii sekrety,
Niezliczone niczym pszeniczne złote kłosy,
Dziejowym wiatrem smagane od tysiącleci,
Przez kolejnych badaczy wyłuskiwane z niepamięci…
W poszukiwaniu tajemnic historii,
Wypłyńmy na ocean wiedzy bracia historycy,
Ku rozwikłaniu zagadek dziejowych,
Podejmijmy w skrytości trud nasz uświęcony,
Ku nieodkrytym tajemnicom starożytności,
Powiedźmy prędko nasze myśli,
Opowiadając o wielkich skarbach przeszłości,
Szept historii w swym duchu posłyszmy…
Zdradź mi Historio gdzie jest Twój dom,
Czy tam gdzie przedwojennych kominów dym,
Gdzie tymczasowe wystawy mają swój kąt,
Przeszłości choćby niedalekiej oddając głos,
Historii tajemnice, historii sekrety,
Tajemnicze niczym młodych studentek uśmiechy,
Późnym wieczorem wychodzących z budynków uczelni,
Wynoszących z sobą bezcenne wspomnienia i w indeksach piątki…
Miniatury poetyckie
Jesienna dziewczyna
Jesienna dziewczyna
Bronisława Góralczyk
Szła nad polami dziewczyna młoda
Płaszcz miała z liści; rudych jak ona
Włosy tak śliczne jak jej uroda
I suknię w barwach złotoczerwonych
Wiatr jej grzebieniem bywał czasami
Kiedy przez rżyska szła panna owa
Lub gdy błądziła między chmurami
Wciąż taka młoda i kolorowa…
Piękna dziewczyna zachwyt wzbudzała
(Jak miss się czuła o rannej porze)
Kiedy na drodze ludzi mijała
Albo samotnie idąc po torze…
Fama po wioskach i miastach wielu
Niczym kurenda wokół się niesie…
Od Tatr wysokich aż gdzieś do Helu
Wiedzą już wszyscy: – Wróciła jesień!
Gliwice 21.09.2019 r.
objaw obłędnego koła
objaw obłędnego koła
Marek Górynowicz
trącam niebo łokciem
po tamtej stronie kołyszą się obłoki
wiatr czesze twoje włosy
w lesie spowitym ciszą
wędrują krasnale
z kolorów jesieni
lubię ten późno kasztanowy
obnażony między drzewami
bez skandali i polityków
na okularach cień kobiety
i odrobina psiej filozofii
nasz niedzielny spacer
tak od jutra będziemy młodsi
dziś w oddali gra harmonia
zagubioną melodię
dla uczciwie chorych
na koniec września
Choć już wrzesień…
Choć już wrzesień…
Bronisława Góralczyk
Choć już wrzesień i jesień dokoła,
jam promienna jest wciąż i wesoła.
Cóż, że liście spadają obficie –
ja mam ciągle apetyt na życie.
Nie szarości mi w głowie ni czernie,
ale złota odcienie i blaski.
Bo ja lato wciąż kocham niezmiernie,
i słoneczne wspominam obrazki.
Choć już wrzesień i jesień dokoła,
jam szczęśliwa jest wciąż i wesoła.
Cóż, że ptak już w gałęziach nie śpiewa –
ja go słyszę… to echo gra w drzewach.
Gliwice 27.09.2022 r.
Zatrzymaj
Magiczne słowa
Magiczne słowa
Wiesław Harchut
Zaczarowane drzwi,
są przed nami.
By je otworzyć,
szyfru nie trzeba.
Magiczne słowo.
Gdy je wypowiesz,
zamek otwiera,
wtedy gdy trzeba.
I od tej pory,
już będzie fajnie.
Drzwi się otworzą.
Rozbłyśnie światło.
Inne powietrze.
Ogólnie zgoda.
Szeroki uśmiech.
Życzliwość właśnie.
Chyba nic więcej,
nam już nie trzeba.
Bo będąc miły,
te drzwi otwierasz.
Przepraszam bardzo.
Proszę, dziękuję.
Uśmiech na twarzy.
Pomocna rada.
Jesteś przyjazny.
To szczęście dajesz.
Grzecznym, naprawdę
być wypada.
Hasło magiczne-
Proszę, dziękuję.
Takie litery, ten
szyfr posiada.
Wcześniej to każdy,
tak się wydaje.
Te drzwi otwierał.
I znał te hasła.
Dzisiaj, usłyszeć –
dziękuję, proszę.
Przepraszam bardzo,
jest dziwnie rzadko.
Magiczne słowa.
Czy kiedyś zginą?
Możemy śmiało
robić zakłady.
Jednak życzliwość.
I dobre słowa.
Wszystko otworzą.
Posłuchaj rady.