biedni staruszkowie
Danuta Gościńska
Biedni staruszkowie,
przy zachodzie słońca
łzami wypatrują swoich dzieci,
z bólem serca
oczekiwań nie ma końca,
dzień za dniem z tęsknotą leci.
Przykro żyć staruszkom,
w samotności, kiedy płyną
ciemne chmury, wicher wieje,
bez odwiedzin dzieci , ich miłości,
gdy zanika więź rodzinna i nadzieje.
Czasem ktoś do chaty starców wpadnie,
niosąc w głębi duszy skryte żądze,
z żalem o tym mówić jawnie,
że to odwiedziny po pieniądze.
Najczęściej gro wnuków bywa,
kiedy z poczty jest emerytura,
pędzą zbierać plony, jak na żniwa
kiedy marne zbiory- w progach awantura.
Przede wszystkim o walutę chodzi,
kasę w banku, o rodzinny spadek,
a najgorsze o czym mówić się nie godzi,
że za długo żyją babcia, dziadek.
Oto jest zapłata za wychowywanie dzieci,
pracę w pocie czoła, pozostały życia wątek,
zamiast pomoc póki słońce świeci,
w głowach im się rodzą śmierć, majątek…
(dla młodych oni też będą starzy)