Bigoci
Wiesław Harchut
Judasz – to przy nich – ktoś.
Z góry, wyznaczoną, miał rolę.
Podajesz na dłoni serce.
Mocno bijące,
spragnione.
Ufasz, że jednak może?
Jeszcze nie wszystko stracone.
Serce uderza mocno.
Aż ciało, całe wibruje.
Spróbuję, myślisz, ostatni…
Tak, dużo to ciebie kosztuje.
Rozsądek, niepewność
z nadzieją.
Wraz z sercem,
w głowę, pukają.
Lecz wiara, że –
„będzie dobrze”
na bok, myśl, odpychają.
Cóż z tego, że Cię oni,
do siebie przytulili.
Skoro w swym „miłosierdziu”,
w to serce, zęby wbili.
Czy teraz, wierzyć mogę?
Wszystkim tym – rozmodlonym?
Skoro, gdym mówił pacierz,
zostałem ugodzony.