Osłonięte
od zawiei
wspomnienie,
wstrzymane
niepokojem
w półblasku,
w półobłoku,
w półszeleście…
Wzrosło jednak
niczym
ziarno w glebie
i zakwitło
na skórze
fiołkiem,
różą,
niezapominajką…
CHWILA
Po co
pisać wiersze…
Wskrzeszać
dawne nastroje.
Wierzyć,
że czucie minione
nadal jest Twoim
atutem. Już tak
czuć nie umiesz.
Nazwać tych mgnień
też nie potrafisz.
Jeden dzień.
Następny dzień.
Jedna noc.
Następna noc.
I znów wrażenie,
że Życie o b o k
N i e – w Tobie
upływa.
Tylko czasem
gdy trawy źdźbła
dotkniesz
lub wiersz Miłosza
przeczytasz.
Mówisz –
Tyle jest
we mnie Muzyki…
Tyle jest
we mnie Muzyki…
I co z tym zrobić –
Nie wiesz…
Jak potok górski
spływamy. Tocząc
swe fale po grani.
Niosąc je do oceanu.
I zda się, że nurt
niezmienny. Kierunek
wciąż ten sam,
nawet, gdy żwir,
piasek i kamienie.
Lecz czasem gest,
słowo, człowiek
czy zdarzenie –
jak skała podwodna
lub kamień szorstkością
skrzący – niczym tama
fale spiętrzająca –
ów nurt życia –
odwraca i zmienia…
Cienie Samotności
Alicja Kayzer
Mówisz, że miłość
to przeżytek,
że Twoja samotność
z wyboru, że nie trzeba
Ci ludzi, by dusza kwitła,
by dojrzewać w swym
własnym świecie…
Nic nie potrzebujesz
od nikogo… A jednak,
gdy żal ogarnia
lub duszę rozsadza
bezmiar niepojęty –
dla siebie nawet samego
– wychodzisz
do człowieka drugiego…
I znajdujesz szczęście
w tym, że choćby
skrawek uśmiechu
mu darujesz…
A on – tym samym
przenika i Ciebie…
Jak to się stało?
Sól słońce spacer.
Wcale nie razem,
lecz nieopodal.
Wcale nie sami.
W celach
konkretnych,
trywialnych może.
Na pewno
rzeczywistych.
Wystarczył powiew
być może sukienki
rozciętej
do uda połowy…
Na skórze
ziarno spojrzenia
rozkwitłe
niezapominajką.
Nocny niepokój.
Oczekiwanie.
Niespełnienie.
Próba odrzucenia…
Tylko po to,
by nie spłoszyć
tego, co niezwykłe.
Ty i ja
to dwa bieguny.
Północny.
Południowy.
A jednak
coś nas łączy.
Śnieg?
Mróz?
Czy pragnienie
ujrzenia
pierwiosnka,
wyzierającego
ze skorupy lodu?…
Gdy go ujrzysz
bladolicego,
zbłąkanego
w bieli
jak gwiazda
wśród mgławicy.
Krzyknij!
Bo może
nie zauważę…
Mój już dawno
na Ciebie czeka.
Nie wiesz
o nim.
Bo Ci go
nie pokażę.
Dopóki i Ty
nie będziesz
miał kwiatu
dla mnie…
Cztery Pory Roku (Kochałam kiedyś Ciebie…)
Alicja Kayzer
Kochałam kiedyś Wiosnę.
Padał deszcz. Szłam więc
wdeptując w najgłębsze kałuże.
Brałam kamień w rękę
i mąciłam wody toń.
Dziwiąc się, że drzewa
tam, w górze nieruchome.
A pod stopą drżą…
Bzu naręcze rwałam.
Twarz w kaczeńce,
konwalie nurzałam.
Biegłam z radości krzykiem…
że mogę ulecieć w chmury
– czułam. I być ptakiem…
Wtedy Ty przyszedłeś.
Włosów moich dotknąłeś.
Wilgotne były od bzu,
deszczu, zapachu majowego.
Mokre – cicho szepnąłeś.
Mokre – powiedziałam.
Ty – poszedłeś…
A ja – o wiośnie
zapomniałam.
Myśląc –
Czy pamiętasz,
że włosów moich
dotknąłeś?…
*
Kochałam kiedyś Lato.
Wiłam wianki z łubinu
i niezapominajek.
Stale szukamy szczęścia.
Lecz gdzie ono mieszka –
nie wiemy. W chwilach
radosnych? W przyjaźni?
Sukcesie?… W zielonych
pąkach wiosennych?
Zapachu magnolii?
Czy w szeleście liści
jesiennych sepią i ochrą
ubarwionych? W Muzyce
i tej melodii co rozrzewnia?
Poezji? Szumie potoku
górskiego i w zawilcach
niebieszczących?
W Miłości może?
Do kogo? Do czego?
Kochać możemy przecież
wszystko – człowieka,
konwalie, bez, słonecznik,
zmurszały płot, strzechę
na drewnianej chacie.
I łzy wzruszenia ronić…
Czemu więc
tęsknota stała
za dotknięciem,
czułymi palcami,
za słowem TAK.
Za spojrzeniem,
w którym radość lśni,
uśmiech,
oczarowanie,
zrozumienie?…
W jarze głębokim
pośród korzeni
szelesty światła
się mienią.
Jawor nad nami
swoją zielenią
licie rozkłada
podmuchem
wiatru.
Nasze jaśminem
spojrzenie
pachnące
barwy chwyta
jeszcze
nie rozkwitłe
a już wabiące.
Śród szumu
trzmieli. Płatków
żółtych forsycji
rozpościeramy
skrzydła…
Zielonymi oczami
ważki tańczącej,
srebrnymi
dzwoneczkami
rosy zawisłej
na pajęczych
nitkach –
trwamy
w zadumaniu
nad upływającym
czasem…
Białe ściany.
Białe ściany.
Kolumny też białe
jak śnieg. Gładkie.
Nic słońca odblasku.
Cieniem się płożących
barw wiosny czy jesieni.
Nic chropowatości
wzgórz, dolin
zasnutych zielenią.
Nic z kolorów?
Czajek wrzasku?
Zamkniętego czaru
w brzozy korze?…
Tylko to nas czeka?
Tylko to? To niewiele.
Niewiele. A może
…może jednak
choć kawałek tęczy?…
Tam gdzie
nie ma Miłości.
Są tylko słowa
puste i kłamliwe.
Nie ma pochodni
a tylko ogarek.
Nie ma iluminacji
świec i gwiazd,
lecz zwykłe
błyskotki zakupione
na prymitywnym straganie.
Czy myślałeś,
że ta jarmarczna pozłota
zastąpi światło księżyca…?
Srebrzystą smugę
blasku gwiazd?
I Muzykę Bethowena
unoszącą do nieba…?