To się działo wiele lat temu, tysiące lat temu, kiedy ludzie, którzy urodzili się i żyli na małych wyspach, w środku oceanu, nie mogli opuścić ich i byli skazani na to, co matka natura, przyroda im podarują. Ta opowieść przypomina o królu i królowej, którzy żyli na takiej wyspie. Ich królestwo znajdowało się w połowie drogi, między dzisiejszą Europą i Ameryką. Dzisiaj to miejsce nazywa się Azory. Jest tam 9 wysp, które powstały po wybuchu wulkanu. Czy na pewno?
Stara baśń i legenda mówi, że stało się tam coś niesamowitego. Król, który miał na imię Azasz, nie był dobrym władcą i dobrym człowiekiem. Jego żona, królowa Azaria, często prosiła męża, aby był dobry dla poddanych. On jednak nie chciał się zmienić. Wciąż był zły i smutny. Poddani wiedzieli, jaki był powód, królowa również. Otóż para królewska nie miała dzieci, nie było następcy tronu. Mijały lata i władca stawał się coraz bardziej zgorzkniały. Tym bardziej, że wokół, w domach jego poddanych, wciąż słychać było wesołe głosy dzieci, bawiły się, biegały, śpiewały piosenki. Zwłaszcza wieczorami, kiedy ocean przycichł, nie było fal, słońce kładło na plaży długie cienie wysokich palm. Wówczas mieszkańcy siadali wokół ogniska wraz z dziećmi, tańczyli i śpiewali. Wiedzieli, że para królewska też bardzo chciałaby mieć swoje ognisko i dzieci, dlatego często wspólnie prosili dobre wróżki o pomoc. Jednak żadna pomoc nie nadchodziła.