Archiwum kategorii: Bronisława Góralczyk

Barwy września

Barwy września
Bronisława Góralczyk

odeszły już burze
letnich wiatrów łkania
a przez polskie drogi
idzie wrzesień złoty
i wrzosy do sukien przypina
i niwie się kłania
i zrzuca kasztany pod płoty

spoza głębi lasu
płyną ciche tony
a wrzesień złotawy
dojrzewa jak wino
i grzybów wśród runa nie skąpi
i złoci korony
i zdobi wszechlas jarzębiną

na niebie wrześniowym
świt roztacza zorze
a rzeka już senniej
toczy się w korycie
i wiatry (wrześniowo-jesienne)
przycichły w pokorze
i szepczą już tylko o świcie

Gliwice 06.09.2007 r.

Ktoś…

Ktoś…
Bronisława Góralczyk

ktoś dziś słońce za oknem zapalił
ktoś dziś ciepło wrześniowi darował
świat jesieni i lata ktoś scalił
i w gałęziach je sprytnie pochował

ktoś nie lubi dni chłodnych i szarych
ktoś nie kocha dni mokrych deszczowych
czy to ktoś już wiekowy i stary
czy ma tylko charakter surowy?

ktoś kto tarczę słoneczną tak lubi
ktoś kto niebo okrasza błękitem
i zajączka wieczorem hołubi
i z sarenką się ściga przed świtem

ktoś kto w chmurach gdzieś siedzi ukryty
ktoś kto włada tym światem od wieków
ten panuje od jezior po szczyty
więc nie pytaj o niego człowieku

Gliwice 08.09.2021 r.

A gdy zjawi się jesień…

A gdy zjawi się jesień…
Bronisława Góralczyk

A gdy znowu pojawi się jesień –
rudowłosa, cudowna dziewczyna –
mgły po dębów koronach rozniesie,
wiatry w bukach ospałych ukryje…

nić pajęczą rozwiesi na klonach,
na żołędziach łyk rosy wypije,
a w kulistych, dojrzałych kasztanach,
księżyc w pełni srebrzystej odbije…

w noc, jak w matkę kochaną się wtuli,
pszczołom baśnie jak bajarz opowie,
a na koniec – śród sadu i uli –
uśnie dziewczę jak stary wędrowiec…

a gdy ranek dziewczynę obudzi
i w policzek jak wietrzyk ją muśnie,
głos znajomy zawoła wśród ludzi:
– Jesień przyszła! Wróciła! Jak cudnie!

Gliwice18.09.2009 r.

Wkrótce nadejdzie jesień

Wkrótce nadejdzie jesień
Bronisława Góralczyk

Wkrótce nadejdzie jesień. Świat nam się szary ukaże
i smutki w jesiennych sercach wyrosną jak olbrzymy.
Pójdziemy wtedy nad rzekę i z brzegu popatrzymy
na noce zmarnowane i dni stracone bez marzeń…

Tylko kto nam pomoże, by los nie karał nas więcej,
by smutki, jak rącze konie, pognały gdzieś w kurhany?
Czy na to jest jakaś rada? Odpowiedz mi, kochany.
Słyszysz? Rzeka coś szepcze: Trzeba się kochać goręcej…

Gliwice 11.09.2007 r

Mały ludzik

Mały ludzik
Bronisława Góralczyk

Taki sobie mały ludzik,
co o brzasku wszystkich budzi
otwierając wielkie oczy
(nim za oknem słonko zoczy),
w głos się śmieje już od rana,

chociaż matka niewyspana
błaga:- Dajże pospać, synku!

A i budzik na kominku
też się chyba bardzo gniewa,
bo miast dzwonić zaczął śpiewać
i kuranty ciąć jak z nut…
Spać na nowo – próżny trud!

Gliwice 14.08.2019 r.

Muzyczny pejzaż

Muzyczny pejzaż
Bronisława Góralczyk

Ach, cudny jest tu pejzaż! Jak karty rozrzucony;
motyle w parkach tańczą do końca niezbudzone,
w zaroślach muzy grają, w strumieniach słońce tonie,
a ja na cymbałeczkach do rytmu muzom dzwonię.

Nadchodzi słodki wieczór, z księżyca sierpem w dłoni,
co gwiazdy nim zapali – po niebie chmury goni.
A ja z tym ostronosym, cichutko piosnkę załkam,
do rytmu (aby równo!) zadzwonię na cymbałkach.

Ten koncert wnet się skończy, bo księżyc zaczął ziewać,
więc gwiazdy kołysankę poczęły cicho śpiewać.
I wieczór( jeszcze czarny), powoli w błękit wchodzi,
i cichną cymbałeczki… i ranek już nadchodzi.

Gliwice 14.08.2007 r.

Koszyk wrzosów

Koszyk wrzosów
Bronisława Góralczyk

Koszyk wrzosów mi dałeś kochany
prosto z lasu bo wrzesień już blisko
fioletoworóżowe dywany
rozścieliły się pięknie i nisko

Na polanie przy ścieżkach beżowych
las fioletem i różem urzeka
aż się zwierz nim zachwycił zwierz płowy
co przedwczoraj przed tobą uciekał

Rozkwitają mi wrzosy w koszyku
i zapachem mnie nęcą co rano
za nie serce dziękuje po cichu –
dzięki nim znów się czuję kochaną

Gliwice 28.08.2021 r.

Wędrówka, która miała nie mieć końca…

Wędrówka, która miała nie mieć końca…
Bronisława Góralczyk

Uginam się pod ciężarem życia.
Niosę na plecach
wór wspomnień i przeżyć…
Nade mną sroka
do drzewa swe żale “wygłasza”,
a obok się wlecze bezdomny niemowa,
co gada do siebie na migi…

Skradam się pod mostem,
gdzie mysz o jabłko
wykłóca się z jeżem,
a liść pożółkły,
co z wiatrem wiosennym się przywlókł,
na moim ramieniu
jak żagiel samotny osiada…

Przechodzę przez jezdnię,
niechętnie, bo światło za szybko się zmienia,
a tempo mych kroków maleje…
i oto nadjeżdża szalony autobus,
co nogi podcina jak kosa…
i bagaż mych przeżyć gdzieś znika, odchodzi,
a ja się unoszę jak piórko…

Gliwice 13.05.2019 r.

Pożegnanie z latem

Pożegnanie z latem
Bronisława Góralczyk

wrześniowy czas się kłania
paletą barw z ogrodów
choć niebo mgła zasłania
i coraz więcej chłodu

przedziwna noc wrześniowa
i letnia i jesienna
parasol czarny chowa
gdy nieba twarz promienna

odloty wilg coroczne
i deszczu dźwięczne granie
i dni słonecznomroczne
to lata pożegnanie

Gliwice 02.09.2022 r.

Mój dom

Mój dom
Bronisława Góralczyk

Tam gdzie się drogi zbiegły
w jedną aleję dużą
jest dom z czerwonej cegły
i bez zbratany z różą
co swym zapachem darzył
gdy śpiewem ptak rozmarzył

Za oknem domu – pole
z tysiącem ptaków prawie
i studnia przy stodole
z wiaderkiem i żurawiem
co wodą napoiła
gdym jej spragniona była

Tam gdzie się zbiegły drogi
w jedną dużą aleję
dom memu sercu drogi
znów daje mi nadzieję
że będę powracała
gdzie cząstka mnie została…

Gliwice 25.06.2007 r .

Jesień się zbliża…

Jesień się zbliża…
Bronisława Góralczyk

Jakby nie patrzeć, jesień się zbliża.
Szara, deszczowa, słotna ponura…
Zdrowie już nie to i bóle w krzyżach,
więc w ciepłą pościel człek dałby nura.

Ptaki odlecą podniebnym szlakiem,
jak te okręty śród morskiej fali,
i pomkną równo, bo ptak za ptakiem,
i zamajączą kluczem z oddali.

Drzewa się chwalą liściem ostatnim,
zanim przycichną parki i ścieżki,
zanim jesionkę zostawi w szatni,
ktoś, kto z teatru wyjdzie za wcześnie.

Jakby nie patrzeć, zbliża sie jesień.
Słotna, deszczowa… a może złota?
Ta w stare kości optymizm wniesie,
tak by na spacer przyszła ochota.

Gliwice 13.08.2019 r.

Jarzębina czerwona, czyli koniec wakacji

Jarzębina czerwona, czyli koniec wakacji
Bronisława Góralczyk

Rośnie to drzewo tuż obok domu
i rok w rok kwitnie jak kwiat akacji,
po to, by w sierpniu barwą owoców
oznajmić wszystkim: koniec wakacji!

Gdy jarzębina koral czerwony
na skwer zielony z wiatrem rozrzuca,
czas już szykować plecak do szkoły
i czas zabawki zebrać z podwórza.

Czas to niełatwy, ale uroczy,
gdy jarzębina (raz nie wiem który)
na szyjach dziewcząt wiesza ochoczo
sznury korali – kolie natury.

Gliwice 20.08.2022 r.

Wakacyjna miłość

Wakacyjna miłość
Bronisława Góralczyk

Nie udawaj, że mnie nie znasz
Nie udawaj Greka…
Wyjechałeś gdzieś do Gniezna
A ja w Mielnie czekam…

Znałeś mnie co najmniej miesiąc
Może kwadrans dłużej…
Gdzie twój honor, słowa gdzie są
Uczuć wielkich burze?…

Całowałeś, przyrzekałeś
Wierność swą po wieczność
Aż tu nagle wyjechałeś…
Co to za konieczność?…

Zakochana, uwierzyłam
W każde twoje słowo
I jak wachlarz rozłożyłam
Twe zdjęcia pod głową…

A ty ślesz mi esemesa
I tak piszesz do mnie:
– Przyszła pora już, Teresa
O tobie zapomnieć…

Co się dzieje, o co chodzi?
Przecież było miło…

Pojmij, dziewczę: tak odchodzi
wakacyjna miłość…

Gliwice 26.08.2019 r.

Euforia

Euforia
Bronisława Góralczyk

Spoglądam w niebo, i co widzę:
na chmurze siedzi chłopak młody
i w dłoniach trzyma chyba rydze;
lecz potem zrzuca je do wody…

Bo nad jeziorem obłok płynie,
a grzybów chłopak wprost nie znosi.
Zaś tu, w błękitnej chmur krainie,
chętnie o mannę by poprosił.

Lecz kiedy minął czas podróży
i pora przyszła zsiąść na ziemię,
młodzian się magią wręcz posłużył,
bo z nieba nagle spadło siemię…

Co tu się dzieje, czyżby czary?
Ten chłopak dziwnie mi wygląda…
on stał się raptem jakiś stary,
więc podejrzanie nań spoglądam.

I tak ni stąd, ni nawet zowąd
do głowy przyszła mi historia
z widokiem nieba, z chmurą ową
oraz chłopakiem… Euforia!

Mogę tak długo opowiadać,
lecz to zbyteczna jest opowieść…
bo ja tak lubię o czymś gadać,
a prawdy o tym – trudno dowieść.

Gliwice 14.08.2022 r.

Mój ogród

Mój ogród
Bronisława Góralczyk

Mój ogród tonie w kwiatach
Po polu pieśń się niesie
A gdzieś na końcu świata
Wyrusza w drogę jesień…

Wciąż wolna od uniesień
Kolory z sobą swata
I wiedzie ku nam wrzesień
I nić babiego lata…

I pieśnią, co się niesie
I wiatru cichym graniem
Usypia smutna jesień
Sarenki na polanie…

A słońce, co wygasa
Na lata pożegnanie
Ukrywa w gęstych lasach
Maślaki, rydze, kanie…

Zaś ogród mój, co w kwiatach
Ukrywał barw palety
Z szarością dnia się brata
Jak smutna twarz kobiety…

Gliwice 30.08.2010 r.

Uleciały wspomnienia, uleciały marzenia…

Uleciały wspomnienia, uleciały marzenia…
Bronisława Góralczyk

Uleciały wspomnienia
w najdalsze horyzonty,
aż na antypody duszy…

Nie wrócą;
ni z ptakiem, co gniazd swoich szuka w zapomnianym parku,
ni z chmurą, co wpłynie w deszczowy dzień
na kopułę nieba z moich stron.

Wspomnień nie ma i nadziei nie ma;
młodość nie wróci, miłość nie wróci…

Siwy włos, smutny wzrok
i kraina zmarszczek na zmęczonej twarzy;
atrybuty starości
po srebrzystej stronie lustra.

. . .

Uleciały marzenia
w najdalsze horyzonty,
aż na antypody duszy…

Nie wrócą
ni z rzeką, co płynie leniwie pośród ulic mego miasta,
ni z tęczą, co okala niebo
z zapomnianych rodzinnych stron.

Marzeń nie ma i nadziei nie ma;
dusza się skarży, dusza się smuci…

Siwy włos, mętny wzrok
i bezzębny uśmiech na pobladłej twarzy;
atrybuty starości
po srebrzystej stronie lustra.

Gliwice 28.06.2021 r.

O burzy

O burzy
Bronisława Góralczyk

Niespełnione obłoki nabrzmiałe
suną wolno, dostojnie po niebie,
zanim deszczem rozleją się całe,
zanim burza znienacka się zerwie.

Tam odezwie się grzmot przeraźliwy,
tu rozbłyśnie się niebo od gromu,
tylko dąb jest spokojny, szczęśliwy,
bo od wieków już tkwi obok domu.

Burza niesie się polem i rzeką,
aż do miasta się wciśnie szalona,
i ulice zamiecie ulewą –
nim do źródeł odejdzie i skona.

Minie chwila i słotna pogoda
strugą wody ku rzece popłynie,
a i burza ucichnie na zgodę,
kiedy niebo się tęczą owinie…

Gliwice 18.06.2020 r.

Sentymentalnie… (sonet)

Sentymentalnie… (sonet)
Bronisława Góralczyk

Zapomniałam ciebie i twych oczu lśnienie,
jakbyś nie miał nigdy stanąć na mej drodze,
aby drżeć wciąż o mnie i martwić się srodze,
bądź witać mnie czule niebiańskim imieniem.

Zapomniałam ciebie i twych wyznań brzmienie,
jakbyś nie miał nigdy odezwać się do mnie,
lecz jednego, miły, nie mogę zapomnieć;
uczucie wciąż płonie (choć bladym płomieniem).

Z dnia na dzień umyka mi pamięć o tobie,
z dnia na dzień umyka mi tembr twego głosu,
a ja niczym wdowa wciąż jestem w żałobie…

i żal mam już tylko jedynie do losu,
że drwi sobie ze mnie i dworuje sobie
z moich zmarszczek starczych i z mych siwych włosów.

Gliwice 25.10.2022 r.

Sen o Marii

Sen o Marii
Bronisława Góralczyk

Maria
patrzy na mnie
tak pięknie
i tak tajemniczo
a ja modlę się do jej twarzy
jak do obrazu na frontowej ścianie

Maria
zstępuje ku mnie
powoli
i bezszelestnie
a ja modlę się do jej oblicza
jak do obrazu nad głównym ołtarzem

Maria
chwyta mnie za rękę
tak czule
i tak serdecznie
a ja modlę się do niej całej
jak do figurki w przydrożnej kapliczce

Maria
mówi do mnie
tak cicho
i tak kojąco
a ja widzę jak z każdą chwilą
staje się kimś bardzo realnym

Ten głos znajomy…
Ta twarz tak znana mi od lat…

* * *

To nie Maryja z boską mocą
zstąpiła z niebios wprost do snu
lecz w sen wstąpiła dzisiaj nocą
bratowa moja – Maria W.

Gliwice 13.08.2007 r.

Co za upał!

Co za upał!
Bronisława Góralczyk

Co za upał! Co za skwar!
Z nieba tylko żar i żar!
Takiej aury dość już mam,
o gram deszczu z aurą gram!

Lecz pogoda ze mnie drwi,
bo i nocą duszno mi
(nie mniej wcale jak za dnia).
Czy ten sierpień umiar ma?…

Upał w sierpniu – nie nowina.
Ale taki?!
Cała Polska nań już sklina…
Wszak się wszystkim dał we znaki!

Gliwice 10.08.2015 r.