Archiwum kategorii: Bronisława Góralczyk

Zabierz mnie…

Zabierz mnie…
Bronisława Góralczyk

zabierz mnie z sobą
na wyspy szczęśliwe
gdzie wiatr
mi włosy rozwieje
a fale morskie z wieczornym przypływem
na plażę wyrzucą nadzieje

pokaż mi rankiem
na wyspach motyle
co barw paletą
urzekną
i siądą na dłoni jak gdyby na chwilę
a potem z mych rąk nie uciekną

pokaż mi nocą
na wyspach tych gwiazdy
co blaskiem
przemówią najprościej
i zdradzą po cichu twój sekret poważny
co myślisz o naszej miłości…

Gliwice 26.02.2020 r.

To tyle

To tyle
Bronisława Góralczyk

ja tobie skrzydłem jestem
tyś mi ptakiem

ja tobie nutką tylko
tyś mi pieśnią

ja tobie nocą ciemną
tyś mi dniem spełnionym

ja tobie słowem jednym
tyś mi zdaniem całym

ja cię szukałam na chwilę…
tyś mnie odnalazł na życie
——————— to tyle

Gliwice 06.07.2007 r.

W przedjesienny lata czas

W przedjesienny lata czas
Bronisława Góralczyk

W przedjesienny lata czas
szał uniesień dopadł nas,
kiedy nocka (gwiezdna cała)
w swych objęciach nas trzymała,
w pocałunkach, w drżeniach ciał…
Sierpień nam tę miłość dał.

Gliwice 14.08.2021 r

Sierpień

Sierpień
Bronisława Góralczyk

Sierpień

Sierpień w łanach zbóż się złoci
z wiatrem pośród kłosów psoci
sypie ziarnem

wpół się skłonił gęstej trawie
łąk połacie skosił prawie
pachnie sianem

tuli słońcem wielkie tuje
blaskiem krzewy róż całuje
tuż u płotu

złotym dzwonkiem u gniazd dzwoni
aż bocianie rody skłoni
do odlotu

w lasy grzybem przepełnione
sprasza tłumy niezliczone
choć jest mgliście

a w ostojach i ostępach
rzecze doń leciwa klępa:
popatrz, sierpniu – żółkną liście…

– – –

Jeszcze ziemia rozpachniona
pełna kwiecia i zieleni
a już sierpień tka kobierzec
na przyjście złotej jesieni…

Gliwice 25.08.2008 r.

Biały latawiec (miniopowiadanie)

Biały latawiec (miniopowiadanie)
Bronisława Góralczyk

Biały latawiec przeleciał nad moją głową
i zaczepił o gałąź młodej brzozy,
by po chwili spaść jak kartka papieru u moich stóp.
Nagle ujrzałam zapłakanego kilkuletniego chłopca
biegnącego w moim kierunku…
Kiedy zobaczył leżący obok mnie latawiec,
natychmiast się uśmiechnął i powiedział:
– To mój latawiec, proszę pani. Czy mogę go zabrać?
– Oczywiście. Skoro jest twój – bardzo proszę – odpowiedziałam chłopcu.
– Dziękuję bardzo. To ja już pójdę…
Chwytając za sznurek, biegnąc, zawołał jeszcze:
– Do widzenia pani! Jestem Tomek!
– Do widzenia, Tomku – zdążyłam odpowiedzieć, ale chłopca już nie było.
I wtedy przypomniałam sobie jego twarz…
Był bardzo podobny do mojego zmarłego syna… On też miał na imię Tomek.

Gliwice 25.08.2020 r.

Jestem sama

Jestem sama
Bronisława Góralczyk

jestem sama
w pustym domu sama znów
jestem sama
w pustym łożu wśród złych snów

jestem sama
w noc gwiaździstą czarną noc
jestem sama
w sercu moim smutku moc

jestem sama
w rannym brzasku w blasku dnia
jestem sama
w sercu smutek bluesa gra

jestem sama
pośród ludzi bliskich mi
jestem sama
chociaż obok jesteś ty

będę sama
umiem już bez ciebie żyć
chcę być sama…
to mój wybór samą być

Gliwice 16.01.2007 r.

Szczęście

Szczęście
Bronisława Góralczyk

Na horyzoncie uczuć zatrzymała się maleńka łza…
łza niepewności i niedowierzania.
Czy to prawdziwe? Czy to możliwe? Czy to realne?
Serce nieśmiało podpowiada:
i prawdziwe, i realne, i możliwe…
On mnie pokochał! Ludzie, ktoś mnie pokochał!
Moje szczęście sięga niebios!

Gliwice 04.08.2022 r.

Chcę…

Chcę…
Bronisława Góralczyk

Chcę
być pośród świerków
i buków zielonych
gdzie treli i ćwierkań
tony i półtony

do drzew się uśmiechać
niebem się zachwycać
przed wiatrem uciekać
z zającem pokicać
albo biec po trawie
jak rosa poranna
i we śnie na jawie
pachnieć jak dziewanna…

Chcę
się dziwić gwiazdom
i kształtom obłoków
gdy myślom zabraknie
weny i polotu

do chmur się uśmiechać
niebem się zachwycać
pieśni ku czci śpiewać
biegać po ulicach
albo dla zabawy
(jak ta młoda panna)
wychylać się z trawy
jak żółta dziewanna…

O miesiącu złoty
o poro sierpniowa
jak miłości dotyk
w sercu cię przechowam!

Gliwice 02.08.2010 r.

Deszcz

Deszcz
Bronisława Góralczyk

Padał deszcz…

i szparą się na strych przedostał
i bił kroplami po sznureczkach –
po tych jedwabnych warstw niteczkach,
jakby to była rzecz tak prosta…

Było cicho…

bo tu na strychu zawsze cicho,
tylko te krople wciąż spadały
na świeże pranie jak złe licho
i tłuste plamy zostawiały…

Wyszło słońce…

i wkrótce wyschnie świeże pranie,
lecz nie ucieszy gospodyni…
bo deszcz zbyt wiele zła uczynił;
oj, sporo po nim plam zostanie!

Gliwice 26.09.2007 r.

Tyś ptakiem

Tyś ptakiem
Bronisława Góralczyk

tyś ptakiem
w błękitnych przestworzach
i wiatrem
dalekim od morza

przyfruniesz
skowronkiem maleńkim
zaszyjesz się
w fałdy sukienki

i będziesz znów ze mną
kochanie
choć ptakiem
i wiatrem zostaniesz

zaśpiewasz piosenkę
zawiejesz
I znów mi się gdzieś
zapodziejesz

Gliwice 26.10.2006 r.

Utoya, czyli elegia o… (norweskiej tragedii)

Utoya, czyli elegia o… (norweskiej tragedii)
Bronisława Góralczyk

Nie umilknie mój sprzeciw,
i nie zniknie złość moja:
czemuś zabił te dzieci,
czemuś wyspę Utoya
w krwi i smutku zostawił,
jakbyś Stwórcą wszechwładnym się jawił?

Czemuś los ich za Niego
w swoje ręce wziął krwawe?
Co ci, łotrze, do tego –
śmierć nie twoim jest prawem!

Czy ci kiedyś wybaczą…
którzy dzisiaj po dzieciach swych płaczą?

Gliwice 24.07.2011 r.

Dzisiaj mija 13 lat od tego bolesnego wydarzenia…

Piórem malowane

Piórem malowane
Bronisława Góralczyk

Maluję piórem
cudowne uczucia…
serce, co siebie bliźniemu oddaje
usta, co szeptem swą miłość wyznają
oczy, co chcą być twoimi oczami.

Maluję piórem
piękne krajobrazy…
las, co odżył świeżością zieleni
jezioro, co błękit odbija na fali
pagórki, co chcą być koniecznie górami.

Maluję piórem
niewielką rodzinę…
matkę, co zrodzić jedynie mnie mogła
ojca, co nie chciał córeczki pokochać
braci, co w zamian – byli rodzicami.

Maluję piórem
co wena podpowie…
o życiu, co cudem wciąż we mnie się tli
o śmierci, co żniwo zebrała ogromne
o sobie, co czelność ma zwać się… poetką.

Gliwice 18.04.2007 r.

Malarz

Malarz
Bronisława Góralczyk

Na wpół uśmiechnięty pośród łanów zbóż
jesteś jak Apollo – lecz nieboski już
i ścigasz mnie wzrokiem i kusisz jak wąż,
a ja twoja muza i żona twa wciąż
do aktu pozuję, w bezruchu dziś trwam,
więc maluj mnie, miły, twórz jak Menkes* sam,
nim zacznie się burza, bo słychać jak grzmi.
Szczęściem jest daleko, daleko od wsi.
A potem swe dzieło podpiszesz – dasz znak,
i twoja już będę – na zawsze. O tak!

Gliwice 15.07.2021 r.

*Zygmunt Menkes (ur. 6 maja 1896 we Lwowie, zm. 20 sierpnia 1986 w Nowym Jorku) – polski malarz i rzeźbiarz pochodzenia żydowskiego, większość życia spędził za granicą.

Barwy lata

Barwy lata
Bronisława Góralczyk

Kolorowe lato
gdzieś się spieszy stale
to siądzie przed chatą
to w parku wśród alej

wędruje po lesie
rwie czereśnie w sadzie
wpada w szał uniesień
gna po autostradzie

i nęci jak złotem
słońcem nad platanem
malwami za płotem
ziół wonią i sianem

a pośród jeziora
śród podmokłej łąki
pieśnią żab z wieczora
kusi jak skowronki

Kolorowe lato
stale gdzieś ucieka
i duszę rogatą
feerią barw urzeka

urzeka zielenią
traw bujnych i pnączy
i malin czerwienią
nim dzionek zakończy

a nocą gdy księżyc
uśmiecha się pełnią
zachwyca i nęci
granatem i czernią

Gliwice 22.06.2010 r.

Jak to w lipcu

Jak to w lipcu
Bronisława Góralczyk

Słonecznym promykiem lśni lipiec niepewny,
jak długo – zapytam – bo nie wiem…
bo raz jest wesoły, raz smutny i rzewny,
a bywa i wściekły – gdy w gniewie…

To deszczem się kładzie na polach i w lesie,
to słońcem rozzłaca wsze łąki,
lub śpiewem żniwiarzy wśród łanów się niesie,
aż dźwięków zazdroszczą skowronki…

Lipcowy krajobraz się złoci wśród kwiecia,
i nowe rozbudza nadzieje,
dopóki ich jasny grom z nieba nie zmiecie
i póki ich wiatr nie rozwieje…

Gliwice 15.07.2020 r.

Miano

Miano
Bronisława Góralczyk

Poszukuję uparcie nazw dla życia zdarzeń.
Dla tych nocnych, wyśnionych smutno i wesoło,
Dla tych dziennych, co toczą i dzieją się wkoło,
Co już nigdy nie wejdą w krąg najskrytszych marzeń.

Już przez lata tak szukam i znależć nie mogę.
Pośród słów spotykanych, długich jak pacierze,
Tylko takie się ciągną, co ich nikt nie bierze,
Co z rozmysłem kierują na fałszywą drogę.

A gdy wreszcie odnajdę, nazwę fakty one –
To odetchnę najświeższym, najzdrowszym powietrzem.
A ich miano – jak flagę powieszę na wietrze,
I wykrzyknę najgłośniej: – Zadanie skończone!

Gliwice 11.07.2007 r.

Wzruszenie

Wzruszenie
Bronisława Góralczyk

Jakże mnie to lato wzrusza,
jakże rada moja dusza…

kiedy włosy twoje lśnią,
kiedy usta twoje drżą,
kiedy oczy twoje błyszczą,
kiedy świerszcze w trawie piszczą,
kiedy wiatr u schyłku dnia
w drzewach bluesa dla nas gra,
a w wieczornych bzu gałązkach
szary słowik dla nas kląska…

Swoją treścią przebogatą
wzrusza mnie tak… każde lato.

Gliwice 04.07.2010 r.

Żniwiarz

Żniwiarz
Bronisława Góralczyk

Pszenicę kosili w pełnym słońca żarze,
a żyto już blisko wieczora.
I teraz znużeni, zmęczeni żniwiarze
wracają do domu. Wszak odpocząć pora.

A żniwiarz Walenty – brudny, zlany potem
i mocno strudzony, usiadł pod parkanem
i pomyślał: – Spocznę… Umyję się potem,
a po chwili zasnął! Zbudził się nad ranem…

i zwlókł się do chaty. Głodny i zmęczony,
ledwie próg przekroczył, ale odzież zrzucił
i z brudu się obmył. Pojadł (odświeżony,
przebrany na nowo)… i na pole wrócił.

Gliwice 20.07.2007 r.

Bajeczna podróż

Bajeczna podróż
Bronisława Góralczyk

Popędzimy w dal nieznaną
na małżeńskich cnót dywanie
byleby nam znak podano
a więc szykuj się kochanie

Każdy dom i każde drzewo
ogarniemy tęsknym wzrokiem
a gdy w uszach wiatr zaśpiewa
polecimy hen w obłoki

Podróż dziwna nas dziś czeka
bo bez planów map grafiki
ba nie spotkasz tam człowieka
nie usłyszysz też muzyki

W chmurach cel swój osiągniemy
może wyżej dywan wzleci
w błękit nieba się wpleciemy
znów szczęśliwi niczym dzieci

Potem szczęścia chwila pryśnie
dywan się znienacka zwinie
i nim promień słońca błyśnie
sen jak mgiełka się rozpłynie

Gliwice 08.07.2021 r.

O pewnym wróbelku

O pewnym wróbelku
Bronisława Góralczyk

Z serii “Nie tylko dla dzieci”

Ścigał wróbelek pędraka
A ten się schował gdzieś w krzakach
I skulił się w pętlę maleńką
Udając, że nitką jest cienką

Zaćwierkał ptaszek żałośnie
Bo wspomniał sobie o wiośnie
Co jeść mu co rano dawała
A nocą nad gniazdkiem czuwała

Wskoczył wróbelek na okno
Bo w deszczu skrzydełka mokną
A tam Michalinka już była
I ptaszka do domu wpuściła

I jeść mu dziewczynka dała
(Bo wróble bardzo kochała)
A potem mu gniazdko zrobiła
I ptaszka jak mama uśpiła

Rankiem, gdy dzień nowy nastał
Ktoś go po skrzydłach pogłaskał
I okno na oścież otworzył…
Poleciał wróbelek w przestworza!

Gliwice 06.07.2019 r.