Archiwum kategorii: Ewa Maciejewska

Wiosna w Kępnie

Wiosna w Kępnie
Ewa Maciejewska

na skwerach miasta kwitną krokusy
wiosenne panny – tyle radości
fiolet wyróżnia się na tle trawy
w zwiewnych sukienkach taniec żonkili

już zapaliły młodziutką trawę
płoną maleńkie kwiatów ogniki
pomarańczową i żółtą wstęgą
wiosenny pożar balet figlików

okiem zalotnie śmieją się do mnie
kapryśną porę chcąc sobie zjednać
dobrą energią w krąg emanują
cichutko szepczą napisz wiersz o nas

łabędzie marzą by pióra zmoczyć
wiosennym deszczem fontanny strugą
by nową porę witać na rynku
i z kępnianami cieszyć się długo

Wiosna

Wiosna
Ewa Maciejewska

przyszła świtem ranną rosą na paluszkach
jeszcze spały małe wróble w ciepłych gniazdach
rozłożyła szal zielony dla maluszków
przebiśniegów tulipanów i przylaszczki

wstążki rzeki rozpuściła jak warkocze
niebieściutkie wartkie nurty nowych zdarzeń
płyną nuty niczym łódki a poboczem
spacerują boso myśli zwiewnych marzeń

echo tropi śpiew skowronka nad strumykiem
promień słońca na obłokach tka poezję
i apaszki złotą nitką poprzenikał
motyl tańczy balet wiosny… ach maestria

Odwieczne pytanie

Odwieczne pytanie
Ewa Maciejewska

czym jest poezja… a może kim…
muzą westchnieniem nadobną damą
przepływającą w kosmosie myślą
czy…niedomkniętą niebiańską bramą

wczesuje słowa w warkocz komety
światłem księżyca czasem się przyśni
gwiaździstym ogniem czy snem proroczym
… świeżym kwiatem kwitnącej wiśni…

wiosną zaplata wianki stokrotek
i wkłada chmurom na jasne czoła
wieczorem wpada w ramiona gwiazdom
na granatową łąkę nas woła

spotkasz ją wszędzie na każdym kroku
kiedy jest jasno czy ciemność broczy
w zaułkach ulic arteriach miasta
w kropkach biedronek sarnich oczach

w zapachu wiatru wierzbowych włosach
zakwita bólem więdnie tęsknotą
kim jesteś powiedz… nie zwódź nas proszę
tego nikt nie wie… nawet poeta…

Nie pora

Nie pora
Ewa Maciejewska

jeszcze nie pora na kwiaty w wazonie
pachnące róże bzu fioletu kiście
białym całunem sprószone ogrody
dotykiem myśli

w jasnych szarościach buzuje nostalgia
złotym płomieniem skrzącą iskrą pali
w śnieżnych kaskadach wirujących płatków
serca ocali

przeproszę kwiaty za zimowe noce
szronione ranki przespane marzenia
ogrodnik czasu na białych rozstajach
nasz świat przemienia

Pozwól

Pozwól
Ewa Maciejewska

pozwól Jezu wędrować
za twoim blaskiem
przez ciemność

pozwól błądzić
bym mogła trafić
na drogę właściwą

pozwól łzom
rzeźbić duszę – ciało
okryj zorzą wiecznej
miłości

twarz rozjaśnij
słońcem
oczy
niech błękitnieją
niebem

niech moja nikła postać
potrzebna Ci będzie
choć marniejąca

pozwól słyszeć szepty
Twojego wołania

przecież wiesz że stawię się
na pierwsze wezwanie

bo Ty
pozwalasz mi
żyć

Zima

Zima
Ewa Maciejewska

przyszła zima mroźnym świtem ukradkiem
otuliła białą chustą nad ranem
skrzą się płatki niczym małe świetliki
rozpaliły w każdym sercu ogniki

błyszczy księżyc nad szmaragdem niebiosów
zapraszając na huśtawkę kosmosu
rozbujają tam świąteczne marzenia
płoną mrozem szklanych ścieżek wspomnienia

nad przeręblą zawisł wielki wóz z gośćmi
panny gwiazdy świecą blaskiem najjaśniej
przypinają srebrne łyżwy i suną
w dal bajeczną cichą białą laguną

rozkładają uskrzydlone ramiona
łapią miłość nie pozwolą jej skonać
małe elfy w mlecznobiałych sukienkach
rozsyłają listy pocztą w śnieżynkach

wiatr roznosi aksamitne westchnienia
zanim znikną mgiełką puchu pragnienia
fruńmy magią ponad gwiezdnych pól róże
błękit łąki i niebieskie podróże

Tęczowy taniec

Tęczowy taniec
Ewa Maciejewska

gdy życie daje mi w kość
na płacz się zbiera i złość
na moście tęczy tańczę

po barwnym brzegu chcę iść
od zaraz teraz od dziś
przez wydmy wspomnień brodzić

na piasku zostawię ślad
byś znalazł zrozumiał zgadł
odszukał w falach drżących

łez kropla za kroplą lśni
we dwoje łatwiej jest iść
dlaczego razem trudno

***(na skraju stycznia)

***(na skraju stycznia)
Ewa Maciejewska

na skraju stycznia
przysiadł maj
bosą stopą
macha
uśmiecha się choć
z zimna drży
i ściga go
wataha

wataha głodnych
życia dni
w kalendarz zapisanych

wypełnią się
gdy ja i ty

nasyci nas
nieznane

***(tani szampan…)

***(tani szampan…)
Ewa Maciejewska

tani szampan
uderza do głowy
najbardziej

syci ciało
perlistymi bąbelkami

jestem kroplą
wszechświata na chwilę
radością miniiskrą
wielobarwną

Szansa

Szansa
Ewa Maciejewska

piję szampana
w noworoczny poranek
styczniowe słońce
wiosnę prowokuje
wypali promieniem
nowe karty
zdarzeń

tęsknotę
za gorącym piaskiem
morza śródziemnego
za kroplami słów
ciepłych
o poranku
i wieczorem

chcę poczuć
pod palcami szansę
podróży
nieprzebytych szlaków

nie tylko w snach

Pożegnanie roku

Pożegnanie roku
Ewa Maciejewska

żegnam stary rok
taka kolej rzeczy
dobry był czy
smutny
to już przeszłość
przecież
do chwil dobrych
powrócę pamięcią
złe
tych mniej
wyciągnę wnioski
doskonalić się
wciąż uczę
życie
kochanek
wymagający

Serce na śniegu

Serce na śniegu
Ewa Maciejewska

rysował ktoś tutaj serce
na białym puchu obrusie
nie zimne to lecz gorące
wyznanie uczuć być musi

fruwają białe motyle
wśród śnieżnej magii przestrzeni
gdzieś w chmurach nad nami razem
zasiedli w szatach anieli

korony srebrnych konarów
w mięciutki fotel zamienią
spoglądać będą z przestworzy
na radość albo cierpienia

wędrują szlakiem zimowym
jesienie wiosny i lata
raz uśmiech a raz tęsknota
w historie ludzkie się wplata

choruje ciało i dusza
pożera cicho kruchości
bezsilną walką toczone
deficyt czując miłości

nie chowaj uczuć gorących
pod bielą chłodu niewinną
niech anioł słońca przemieni
kry serca mocą tajemną

***(mój aniele)

***(mój aniele)
Ewa Maciejewska

mój aniele
grudniowy
rozsypujesz słowa
otuchy białym
płatkiem
tkasz
chustę opieki
rozbielonych szarości
podajesz dłoń
kiedy potykam się
o brzeg wyparcia
w kaskadach zapomnienia
rozpalasz płomień
miłości
nie zapłaczę czuwasz
niestrudzenie

Gdybym

Gdybym
Ewa Maciejewska

gdybym mogła zamienić
wszystkie barwy jesieni
w kolorowe słowa miłości
chwytać sercem jak
w siatkę motyle
krople dżdżu
z rzęs strącać
zamiast deszczu łez
gdybym tylko mogła
ułożyć ikebanę miłości
skomponowałabym bukiet
między niebem a ziemią
harmonią uczuć
przyszłości

104 Rocznica Niepodległości Polski

104 Rocznica Niepodległości Polski
Ewa Maciejewska

wiosenne słońce
co pąki uwalnia
białych jabłoni
grusz złocistych zapach

letni chłód bryzy
nadbałtyckiej plaży
wyściela marzeń
słoneczne pejzaże

w szuwarach jezior
cisza się układa
w szelestach wody
czerwień
zachodzącego słońca

białą lilią pamięć
wrosła w polską duszę
o śmierci i życiu
w niewoli gnębionym

dla dzisiejszej Polski
zginęły miliony
cześć Ich pamięci
cześć i pokłony

Ojczyznę kochaną
błogosław Boże
wolną niepodległą
zachowaj Panie

W listopadzie

W listopadzie
Ewa Maciejewska

ostatnią pelargonię
zapraszam w progi domu
ogrzeje się klimatem
codziennych rytuałów

otrząsa krople chłodu
różowej sukni płatków
rozmawia z psem i kotem
bezdźwięczną mową wdzięku

przez szybę często zerka
w jesienną dal ogrodu
spragniona jeszcze ciepła
czy wiosennego chłodu

jakże podobna do mnie
pokornie poddaje się zmianom
nie znając dni następnych
choć w gwiazdach nam pisane

W październiku

W październiku
Ewa Maciejewska

rozzłocił się październik
paletę kolorów rozniecił
malując obrazy zachwytu

otula ciepłym złotem
słodyczą czerwieni dni kołysze
słońce jak plaster pomarańczy
spija zachodom w ciszy

improwizuje balet
w czułych podmuchach liści

odcienie miłości ożywia
pastelową nutą

kolorowe tęsknoty
deszczową kroplą płyną
do ostatniej przystani

Blask mimozy

Blask mimozy
Ewa Maciejewska

zapachniało jesienią w ogrodzie
cynamonem i słodką szarlotką
jabłoń do snu układa ramiona
i rumieni się ostatnie jabłko

spójrz mam usta czerwienią muśnięte
niczym młoda wiosenna dziewczyna
a to jesień częstuje maliną
przecież miłość się właśnie zaczyna

czas nostalgią kołysze w alejach
serce drży jak struna na wietrze
oczy błyszczą kroplami rozkoszy
sypią złotem wrotycze szlachetne

zmarszczki cóż lecz tylko z uśmiechów
doświadczenie w pucharach winnicy
młodość żyje w nas płynie wspomnieniem
rajskim szlakiem i czasu nie liczy

Już czas

Już czas
Ewa Maciejewska

czas spakować słoneczne walizki
spiąć promienie wplątane we włosy
jeszcze pragnę ciepłego dotyku
fiolet wkłada sukienkę we wrzosy

lazur nieba pochylony nisko
pocałunki układa na skroni
marzycielsko pociesza zapewnia
swą tęsknotą mnie wciąż będzie gonił

bryza nutą kroplami na piasku
ślady stóp rozmyła ukradkiem
aż zamilkły zmoczone kamienie
w mgłach poranka bursztynowym blasku

melancholię znów ptaki poniosą
o zachodzie czerwonym jak wino
a nostalgia zawładnie sercami
zakochanym jesiennym dziewczynom