Archiwum kategorii: Janusz Strugała

Ostatni oddech

Ostatni oddech
Janusz Strugała

włóczęgą to życie
po meandrach czasu
niewytłumaczalne
między nocą i świtem
prześwitują biblijne strofy
nie odpowiadają na pytania
niebo czaruje za dnia
w nocy błyszczy
niemiłosierną tajemnicą
pytasz gdzie kraniec rzeczy
gasną wyzwania
nazajutrz pokornie
cieszysz się chwilą
gdzieś za przeznaczenia ramą
usłyszysz jak tętni
ostatni oddech

Bądź niepodległa

Bądź niepodległa
Janusz Strugała

Ojczyzno, matko moja, ojcze nasz
drzewiej klękali w modlitwie
zlęknieni o ziemię swoją,
ojcowiznę dumnie oraną
Pychą zaborców zabraną
żelazną sromotą wylaną
Sto lat mroku w kazamatach Sybiru
krzykiem i ciszą męczeni
ojcowie nasi szli na rzeź batożeni
My niestrudzeni, choć pogardą pojeni
dumnie obraz orła w sercach nośmy
Wystarczy polskiej krwi na polskiej ziemi
Gorzkim atramentem poeta to pisze
życie jest chwilą w nieba błękicie

Na granicie nieba

Na granicie nieba
Janusz Strugała

tętni w sercu ta miłość
wycisza ją jesień
słowa nanizane na nitki
babiego lata
wczesnym porankiem zginą

utknęła na mieliźnie ta miłość
jej duch zbuntowany gdzieś błądzi
wzniósł się ponad chmury
żegluje wśród obietnic ulotnych
światło rozgrzewa noc je studzi

wypiszę te słowa na granicie nieba
kocham i tęsknię w chustę żalu owinę
tyś uczuć krainą w moim świecie
upiję się nimi i dźwięcznymi nutami
wiesz że jest zakochanie między nami

W powodzi życia

W powodzi życia
Janusz Strugała

czas tyka dylematem
gromadzą się w świecie myśli
nękają później ulotnią się
nieskładnie jednoczą godziny
w kadrach dni i nocy
strumienie płyną
niechcianych wątpliwości
żelem smutku nucą rymowane nuty
rankiem dżdżystym
nawilża się jesień
w obłąkanej głowie
wije się trwania instynkt
dogmaty zdesperowane cichną
w zawiesinie wahań giną
ostatnia droga drzazgą
w powodzi życia
a może jednak słoneczny poranek

W oczach masz błękit

W oczach masz błękit
Janusz Strugała

bezmiarem smutku spływają oczy
lęki mrożą próżne strofy
szarawe dni łypią jak hiena
śladami stóp
wloką się epizody
gasnącego żywota
bywa, że niebo pomaga
odwiedza
lepi pierogi nadziewa je ciszą
wsiąka refleksją i tajemnicą
na nic zadumanie
szukanie odpowiedzi
dziś szukam rąk twoich
są jak ukojenie i pociecha
w oczach masz błękit
on mnie urzeka
zanim wyruszę tam skąd nie wrócę
pragnę usłyszeć
znów z tobą jestem
nim zgaśnie światło
słońca i życia

dokąd wiedziesz drogo

dokąd wiedziesz drogo
Janusz Strugała

dopina się palto żywota
sfarbowane problemami
poplamione upadkami
było daniną kosmiczną
chwilami słodownią
grą jak w narkotycznym
transie
niedosytu garncem
tułaczką między łaskami
dawno skomponowanym
wierszem
los wciąż ponagla
dusza broni się zamętem
peszy ją nieświadomość
misją pisana rola
dni strome osłupieniem
tętnią coraz szybciej
dokąd wiedziesz drogo
zatrzymaj mnie
zaśpiewam ci jeszcze

Zatopieni w błękicie

Zatopieni w błękicie
Janusz Strugała

w pamięci malują się sceny z dzieciństwa
biegaliśmy po tej plaży afektem złączeni
do wody wchodziliśmy trzymając się za ręce

jezioro urokiem wabiło falowało serce
w twoich oczach widziałem nieskąpe szczęście
wyznałem ci miłość pod nieba błękitem

zatopieni w niej wracaliśmy tu po więcej
los obdarował nas sowicie zmienił życie
teraz z dziećmi topimy szczęście w błękicie

W proch się obrócisz

W proch się obrócisz
Janusz Strugała

Z prochu powstałeś…
Daremnie wołam
Zadaję pytania
Nie odpowiadają
Pytam tych, którzy odeszli
Bo czymże jest nieskończoność
Misja jest prosta
Dla nas, dla zwierząt, dla roślin
Rozmnażajcie się, zachowując gatunek
Gdzie geneza, dokąd zmierzamy…
Jedno jest nieuniknione
W proch się obrócisz

Miniatury poetyckie

Miniatury
Janusz Strugała

Pianino odtajnia
dźwiękami twoją duszę
Krasisz nam uszy nutami
Zajaśnieje niebo
Rzeźbisz je palcami

Bezsenne noce
Wypełniasz je poezją
Gra orkiestra uczuć
Księżyc zasłoniły chmury
Zamykasz oczy
Tęsknota maluje jego postać

Zlepkiem dni płynie czas
Jaśnieje nadzieją
Mroczy się nudą
Błagalnie szeptem proszę
O twe westchnienia i twarz

Zamykam oczy jest noc
Prowokuję sen
Błąkam się między gwiazdami
Nanizane na oddechy
Dały mi zasnąć

Ściera się czas naszych dni
Blakną godziny, dni, lata
Nie klękaj, nie proś
W końcu doświadczysz
Wielkiej tajemnicy

Myśli malowane tęsknotą

Myśli malowane tęsknotą
Janusz Strugała

Będzie mi brakowało mew
które skrzydłami szydełkują niebo
Piasku i fal, nieosiągalnego horyzontu
Pieśni wiatru
Szkarłatnych zachodów słońca
Włóczęgi po brzegu
Dźwięków gitary,
które wzruszały słuchaczy

Topnieją sople moich dni
Siadam do wieczerzy
by pożegnać ten byt
Morze wypełniło
niepowtarzalną magią
wiele długich lat

Wracam tam, gdzie moje miejsce
na tej planecie
Cieszcie się siostro i bracie
Myśli malowane tęsknotą zostaną
Nauczę się z tym żyć

Wracam tam

Wracam tam
Janusz Strugała

Wracam tam, gdzie było wczoraj
W kałużach wodziłem kijem
Z komeżką biegałem do kościoła
Mama podlewała kwiaty na parapecie
Ojciec krawiec spinał garnitury
Wieża kościelna z dzwonami
Które kołysałem długą liną
Ziemia przyjęła babcię i dziadka
Mamę i wnuczki
Czarne lokomotywy sapały parą
W rękach chorągiewki na 1 maja
Pierwsze zakochanie
Pierwsze narodzone szczęścia
Wracam tam

Łabędzie odpłynęły

Łabędzie odpłynęły
Janusz Strugała

Na próżno błagam niebo
Przegarniam wspomnieniami chmury
Zegar tyka falami
Nie czuję jego empatii
Drepczę po piasku, przecieram oczy
Wiatr w nie kłuje
Wiem, że ciebie tu nie spotkam
Tonę w kipieli uczuć
Coś pod nosem mamroczę
To jak nie rozpoczęta sonata
Dyrygent wyliczył tempo
Orkiestra nie zagrała
Łabędzie odpłynęły
Słońce zachodzi

Czy będziesz ze mną

Czy będziesz ze mną
Janusz Strugała

Czy będziesz ze mną?
Tam, gdzie nie szumi wiatr
Tam, gdzie nie ma dat
Nie kwitnie kolorowy kwiat
Nie poproszę o rękę
Nie zaśpiewam
Choćbyś prosiła o piosenkę
Świtu ni zachodu nie będzie
Ukochanych oczu brak
Ich słodki blask
Też opuści nas
Zbliżymy się do siebie
Na odległość dusz
Nie usłyszę twojego szeptu
Wiesz, że mnie urzeka, no cóż…

 

Twoja dusza

Twoja dusza
Janusz Strugała

Twoja dusza nieprzemakalna
Kryje cudowny portret
Kradnie aromaty skrytych tajemnic
Jest bezwymiarowa, nieskończona
Tłucze kreacjami w moje oczy
Brata się z kwiatami
Prowokuje nieba błękitem
Płodzi dzieła farbami fantazji
Twoje pióro żegluje na falach uczuć
Waży słowa, budzi je śpiew ptaków
Wiem, że duszą jesteś przy mnie
Czuję to, jest powabna
Choć niewidoczna
Wdycham ją pełną piersią
Przytulam do zatrwożonej jaźni

Gdzieś jesteś

Gdzieś jesteś
Janusz Strugała

Topnieje zimy nieurodzaj
Zielenią wybucha zaspana Ziemia
Zwabiony wczesnym świtem
Chciałem dotykać dźwięków ciszy
Sny były niespokojne
W mózgu wizja
Światło jak wirtuoz kreuje kolory
Złamałem ciszę
Mówiłem do kwiatów
Prosiłem
Moja samotność szuka twojej
Azaliż gdzieś jesteś…

Poeta i muzyk

Poeta i muzyk
Janusz Strugała

Poezja jest jak muzyka
Słowa jak nuty na pięciolinii
Metafory jak frazy,
które urzekają słuchacza
Można być wirtuozem
Zaskoczyć, zdumiewać, olśnić
Poeta i muzyk
Wypełniają czasoprzestrzeń
Instrument nasyci uszy
Pióro uruchomi wyobraźnię
Zapisane słowa przetrwają
tak jak nagrane nuty
Żywe dźwięki nigdy nie będą
takie same

Przemijanie

Przemijanie
Janusz Strugała

Jestem pasażerem na gapę
Zarezerwowałem miejsce do wieczności
Mijam szlabany wypaczonego czasu
Kontury chmur żeglują po nudnym niebie
Wdowieją dźwięki i instrumenty
Nie ma drogi powrotnej
Blakną krajobrazy przemijania
Więdną ostatnie pragnienia
Kontury tego co się wydarzy zamazane
Odrywam oczy
Dywaguję wyobraźnią
Czuję się wygnańcem
Podaj dłoń proszę
Ten wehikuł jest nieubłagany

Bezsenna noc

Bezsenna noc
Janusz Strugała

Nieme twarze
Owiane tajemnicą
Nie zachwycają, nie dziwią
Trywialnych obojętności cienie
Bezdomne zwątpienia
Noc spływa mrocznym strumieniem
Niegodziwe pełgają myśli
Robi się demonicznie
Będzie bezsenna
Świt się odwleka
Nie ma ciebie przy mnie
uwiera samotność