Archiwum kategorii: Janusz Strugała

erotyk wiosenny

erotyk wiosenny
Janusz Strugała

pojawiłaś się jak anioł
na scenie bezpióry
szkarłatem nieba
intymnie zasnuta

zasłaniasz usta
zawstydzona afektem
makijażem gorących zmysłów
płoną policzki

czekam rozmodlony
magicznych stref
gotowy dotykać
urzeczony
Eros mi bratem

żądzy gorączka
buchnęła płomieniem
w teatrze zmysłów
kurtyna w górę

wiosna się budzi
nenufarów powabem
skąpo zasłaniasz
się wstydu kotarą

namiętnie złączeni
świt nas zaskoczył
podziwiam twe ufne
rozkochaniem oczy

rzeźbię twe imię

rzeźbię twe imię
Janusz Strugała

dotykam pamięcią twoje ręce
poplamione pomarszczone
stróżką przemijania

cmentarna cisza bolesną rozłąką
wieczną modlitwą iluzji wędrówką
trwaj mamo witrażem i życiem
wykuwanej do nas miłości

już nigdy nie zmyjemy pokory
zwiędły przekwitły oczy rozpalone
ukochaniem dzieci swoich

rzeźbię twe imię płaskorzeźbą
w kamieniu smutku
pacierza twego dłutem orężny
w pyle przemijania
na wieki wieków mamo

Dotykaj mnie

Dotykaj mnie
Janusz Strugała

Mów do mnie
będę słuchał sercem
uśmiechaj się
odkryję że mnie potrzebujesz
w twoich oczach zobaczę
coś niepojętego

dotykaj
to mnie przed upadkiem ochroni
wieczorną ciszą zasypiam
tętnicą snów i słów
nieśmiałą nutą
cierpliwie intymnie molowo
upojną wizją spięty
skosztuję nektaru miłości

piołunem dni skrzywdzony
zbratam się z ciszą
żalu pajęczą mgłą osnuty
wróć…

Słońce i ty

Słońce i ty
Janusz Strugała

zachód droczył się prozaicznie
szmerem fal haftował moje czekanie

nielotne mewy zamarły na brzegu
granatem nieba otumanione

zobaczyłem twoją sylwetkę
smukłą jak szczęścia absolut

szłaś brzegiem morza
owiana uskrzydlona chmur atramentem

serce dygotało żarem uczuć
gotowe na hojne miłosnych kart rozdanie

zgłodniały ukochania rześko przebudzony
liczyłem na intymne świtu poczęcie

opętany wiatrem zachodu jego pejzażem
straciłem poczucie tykającego czasu

to był pragnienia piekący omam
został tylko zachód gdy otworzyłem oczy

Miłość

Miłość
Janusz Strugała

z walizką uczuć
balastem przygód udręczona
przecierałem oczy
mówiły dotknij
to miłość stąpa zawstydzona
przybywa z daleka
i szuka gniazda w niebie
otwarte rany falą zmywa
zagubiona błękitem się upaja
wie że ten wieczór dotykiem
czyściec empatią złudną rozpali
miłość
wyzuta z czasu niestrawną klątwą
rzeźbi w marmurze nędzą ironią
uwiera ją życie
cierpką niepamięcią
łaknie serca mego
boleśnie skrycie

Zostań proszę

Zostań proszę
Janusz Strugała

tyle jeszcze prawd ukrywanych
tyle rzek niepoznanych
usiadłem nagi przy brzegu
zrzuciłem życia smutki bez adresu

tyle niewyraźnych snów
tyle drzwi nieotwartych
byłem bezbronny
a ty odchodzisz

tyle pokory popłynęło z falą
tyle bezwiednych myśli
jak żebrak błagałem
zostań chwilę nie krzywdź

tyle buty szło w niepamięć
tyle łaski dałeś Panie
ja uczuciami rozkołysany
błagam cię o pojednanie

tyle wyznań spojrzeń w nicość
tyle marzeń nierealnych
dajesz sygnał gnany wiatrem
idziesz w niebyt zaćmą nocy toniesz

tyle wiary i nadziei
tyle żaru w twoich oczach
jak mam ruszyć dalej
więc cię proszę zostań… Słońce

Głodny natchnienia

Głodny natchnienia
Janusz Strugała

zakwitły losu ścieżki
piaszczystą plażą
tu azyl znajdę
kotwicę na mieliźnie
pazurem zapuszczę

fale obmywają różaniec
czarnych drewnianych pali
odpornych na impet z głebin
sycąc się ziarnem błyszczących
kamieni

znieruchomiałem
na ugiętych kolanach
rozkoszowałem się ciszą
czekałem głodny natchnienia
zaspokojenia i olśnienia

nie zawiodło mnie morze
otoczyło tajemnicą trwania
gdzieś z galaktyk odległych
spłynął deszcz jak nowina
ślepcowi oczy otworzył

Oda do morza

Oda do morza
Janusz Strugała

heblujesz falami
jak rzeźbiarz dłutem
drapieżnym wiatrem
dziurawisz przestrzeń

fregaty uczuć
giną za horyzontu kurtyną
doznań ucztą bliźnią się
zakwaszone życiem rany

tajemnicą jesteś
głęboką i nieskończoną
wibrujesz ciszą i sztormem
żywiołem karmisz duszę

na nic błaganie i krzyk
konfuzją serca zmęczoną
szeptanie Boże tu słyszę
wsiąkniesz w ten piasek
w niebycie

nie ranisz nie parzysz
wędrówki jesteś znakiem
malujesz pięknie chędogo
oto czym jesteś… wodo

Dla ciebie morze

Dla ciebie morze
Janusz Strugała

witam się z tobą
witam wiatr i kamienie
wysyłam ptakom
liryczne sygnały

rysuję na piasku
przesiąknięte nostalgią pytania
zmywa je dumnie piana
jam niewart cudu zadumania

idę brzegiem morza
sterem mi z głębin szeptanie
wiem cichy marynarzu
domem duszy twojej to morze
głodem życia rozkołysane

pytań zadaję niebu tysiące
pożegluj ze mną radzi mi słońce
tam gdzie śpiewem się niosą
tęsknotą osnute serca gorące

słońce powoli wymyka się nocy
oczy w szerokim zdumieniu zastygłe
czas zwijać żagle wracać do domu
morze tylko na chwilę
z moim wahaniem też zastygło

Nie żegnaj się proszę

Nie żegnaj się proszę
Janusz Strugała

 

graj magicznym wieczorem
zachwyć mnie barwami słońca
bezdeszczową nutą zanuć
zaspokoisz mnie zapachem zachwytu
oddaję ci wszystko
pożegluj ze mną za horyzont
wyobraźni siłą
nasycę oczy wiatrem i burzą
konturami nieba mnie otocz
nie żegnaj się proszę
cielesną modlitwą ogrzeję ci stopy
zabierz mnie tam pod skrzydła aniołów
gdzie wibracje nieskończoności
otoczą mnie tajemnicą wszechbytu
więc błagam wciąż
zostań ze mną jeszcze… chwilo

***

***
Janusz Strugała

czym jest rzeczywistość
złudną projekcją
kosmiczną próżnią
odrobiną groteskowych urzeczeń

boską żaluzją
usłaną czasem
tułam się
zostawiam ślady na piasku
znikną jak blask na niebie

Sonet wiosenny

Sonet wiosenny
Janusz Strugała

topnieją ostatnie sople ponaglane wiosennym słońcem
krople życiodajnej wody roszą białe kwiaty
spiją ją chciwie nim jesienią odejdą w zaświaty
przedtem posieją górskie łąki barw tysiącem

Woda spływa z gór pulsem przemijania
pagórki wczesnym świtem budzą się zielonymi łąkami
zgłodniałe drzewa rozkwitają ufnie prokreacji pąkami
motyle ich braćmi w tle arieta pszczół bzykania

ziemia się budzi drzewa chmurami spowija
oderwij się na chwilę spójrz jej prosto w oczy
wiosna jak oddech szybko przemija

zaorać trzeba zimowe ugory
matka natura rodzi bez miary
nie rań jej serca miej trochę pokory

Gdzieś daleko, może obok

Gdzieś daleko, może obok
Janusz Strugała

 

Kiedy wieczór dzień zamyka
siadam w ciszy, widzę ją
gdzieś za ścianą zegar tyka
ludzie w domach dawno śpią

Gdzieś daleko, może obok
błądzi myślą, szuka mnie
jej samotność, żalu obłok
z cichą nutą uwolni się

Zapraszam cię choćby na chwilę
chciałbym słyszeć słowa te
które myślami jak rzeka spłyną
złączą na zawsze dusze dwie

Gdzieś daleko, może obok
siadasz w ciszy, widzisz mnie
gdzie mam szukać, szukać ciebie
na łąkach nostalgii, tam spotkajmy się

Wsłuchana w pieśni poety

Wsłuchana w pieśni poety
Janusz Strugała

 

Piszesz o miłości,
której nigdy nie było
sypiesz ziarnem zazdrości,
błąkasz się po
ścieżkach wyproszonej litości

Wsłuchana w pieśni poety,
drżysz jak struny zmęczone
w świecie pełnym tandety,
zamykasz pokornie oczy
myśli wplątane w gitary akordy

Mówisz o miłości,
nostalgicznej, łzawej
dotykasz słowami
historii okrutnej
Dni pisane prozą,
alergicznym smutkiem

Gdzieś tam gniazdo wije,
uwolni marzenia
nowa miłość szczera,
bez oskarżeń, nienawiści
to co było wczoraj
nigdy się nie już przyśni

W romantycznym transie

W romantycznym transie
Janusz Strugała

w romantycznym transie
błagam gwiazdy
ścielą się u mych stóp
w ich blasku rajską rozkoszą
zanurzamy się na skrzydłach nut
w melodię boskiego snu
ale to nie sen
naznaczyłaś mi serce
błękitem pocałunków
krew kipi pożądaniem
zapachem spełnienia
rozpływa się świt

Czekam na śnieg

Czekam na śnieg
Janusz Strugała

Czekam na śnieg
niech sprószy wspomnienia
dzieciństwa ślad
radości bez wytchnienia

Zmienia się świat
męczy się Ziemia
za kilka lat
wygasną marzenia

Błądzimy dalej
ślepi i głusi
mamona pogardą
nas w końcu zadusi

Wyryty znak
próżnym czekaniem
gdy wstanie świt
nas tu nie zastanie

w kabale zaklęty
kwantem mocy stworzony
boską ręką muśnięty
oczy zamykam | żalem uśpiony

Ufam dźwiękom

Ufam dźwiękom
Janusz Strugała

nowy dzień
nutą raźną wybudzony
ufne dźwięki malują plan
uskrzydloną ręką

za oknem zima
krzemowym kryształem
noworoczne myśli mrozi
dobrze że nie odlewasz
lawą nienawiści
nowych posągów pogardy

ogier życia
podkuty weną echa
z nieba płynących darów
ruszył jak z bicza strzelił
gamie durowej oddany

każda nuta jak kryształ
gorliwie otoczy blaskiem
twoje smutniejące oczy
uskrzydlą się marzenia
czekają obłoki

Dokąd idziesz?

Dokąd idziesz?
Janusz Strugała

dokąd idziesz
pytają stopy zakurzone
zmęczone ślimaczym szlakiem
i doczesnym bytem
usiądź na chwilę
zwiń żagle żarem zdarzeń
poszarpane
rozpyl wiatrem boleści
głodne udomowienia ofiary
błaznuj i linczuj
bo za chwilę pójdziesz dalej
hardy i czysty
dokąd idziesz
pytają rześko stopy
ciernistą drogę wybrałem
gotów was za to przeprosić

Czekam

Czekam
Janusz Strugała

czekam na skraju tęsknoty
mglistym niebem otulony
ślady wspomnień wysypane
ziarnem kamieni
wodą podlewanych
lecz niepłodnych martwych
czekam jak drzewo umęczone zimą
na pierwsze afektu promienie
by trysnąć podziwem
widząc w ramach twych oczu
odbicie świtu i leśnej polany
zgubiłem zwitek godzin
sekretem wybitych
poznam cię gdy przyjdziesz
obejmę zachwytem