Archiwum kategorii: Janusz Strugała

Bezsenna noc

Bezsenna noc
Janusz Strugała

Nieme twarze
Owiane tajemnicą
Nie zachwycają, nie dziwią
Trywialnych obojętności cienie
Bezdomne zwątpienia
Noc spływa mrocznym strumieniem
Niegodziwe pełgają myśli
Robi się demonicznie
Będzie bezsenna
Świt się odwleka
Nie ma ciebie przy mnie
uwiera samotność

Nasza wiosna

Nasza wiosna
Janusz Strugała

Jest oddech wiosny
Kosztuję ją w szumie wiatru i fal
Zrazu przebiśniegi i pierwsze pąki
Będzie wielka reaktywacja

Czekamy, my ludzie
Czeka natura
Rysuje obrazy słonecznych wspomnień
Wysłodzi je zielenią

Pamiętasz te klucze ptaków?
Zauroczyły nas
Staliśmy na dywanie suchych liści
Niebo rzeźbiło niezapomniane faktury

Obnażone drzewa
ufnie chylą się ku niebu
dla nas zatopionych w miłości
to nowy początek

Morze, ja i ty

Morze, ja i ty
Janusz Strugała

Tu niebo zawsze karmi oczy
Szum wody – uszy
Możesz być pasterzem chmur
Morze urzeka

Kumuluje się dobra energia
Splatają ciekawe myśli
Byłaś tu, rozmawialiśmy
Bryza niosła nasze słowa

One wracają, gdy jestem sam
Fale też płaczą, kołyszą zwątpienia
Słońce jak prorok
Świeci i błaga o harmonię uczuć

Chodziliśmy brzegiem morza
Markowaliśmy słowa
Miałaś miłość w cieple dłoni
W płomieniach ust

Wróć, proszę ja i woda
Tęsknota dziesiątkuje mi duszę
Sprawia, że błądzę
Bądźmy jak dwa łabędzie…

Kamienie

Kamienie
Janusz Strugała

Szlifowane wodą miliony lat
Każdy, nawet najmniejszy
jest majestatem przemijania
Gdybyż mogły przemówić!
Kamień pisarz, kamień poeta
Woda oblewa je leniwie
W ich pamięci miliony wiosen i zim,
niewyczerpana księga zdarzeń
Tu znalazły azyl na brzegu Bałtyku
Czy zdarzy się cud?
Czy opowiedzą swoją historię?
Nieodgadnione relikty pradziejów
Zegar dawno stanął
Te gładkie żeglowały po dnie
Myśli się kłębią i kołtunią
Są tak niepojęte jak nieskończony
wszechświat

Los

Los
Janusz Strugała

resetu już nie będzie
coraz trudniej brodzić w czasie
trudniej łapać nici na wrzeciono życia
gasną reflektory
w oddali mrok
w zaciszu samotności ciernie
tyś daleko
pochylasz się nad klombami kwiatów
podziwiasz kwiaty jabłoni
frazesami moje żale
pająk marzeń nie tka już pajęczyny
pragnień
wysyłam ci emocje barwione lawendą
proszę niebo i gwiazdy
los dworuje sobie ze mnie
błądzę w kaftanie smutku

To moja gitara

To moja gitara
Janusz Strugała

rozmawiamy ze sobą językiem dźwięków
rozumiemy się doskonale
jest smukła zawsze gotowa
lubię te kształty
oddycha nutami jak ja
zadziwiamy ludzi
tęsknię za nią
gdy nie ma jej przy mnie
jest jak dobra wróżka
uprzyjemnia czas
wlewa miód do serca
biegam po niej palcami
ona drży
jest ze mną od zawsze
zdaje się prosić o dźwięki
to moja gitara

Wiosna dodała nam skrzydeł

Wiosna dodała nam skrzydeł
Janusz Strugała

usiedliśmy w parku
nasza ławeczka
powabnie zapraszała
splecione dłonie
niespokojne oddechy
zauroczyła nas wiosna
cud który światłem użyźnia
łąki serca i pragnienia
poemat z natury
kreuje pąki i uwalnia liście
budzi świat
nasze myśli wróciły
z zimowych bezdroży
słowa były niepotrzebne
oparłaś głowę na moim ramieniu
wiosna dodała nam skrzydeł
odlecieliśmy do krainy szczęścia

Byłaś w tym śnie

Byłaś w tym śnie
Janusz Strugała

to była krótka drzemka
żeglowałem po bezmiarach tęsknoty
czas się zatrzymał
byłaś w tym śnie
kolczykiem pragnień
otoczyłaś moje urojenia
zapachniało wiosną
powiewami z aromatem
kwitnących drzew, pól i łąk
poderwałem się oszołomiony
żywioł się uspokoił
został podziw i melancholia

W oczach znowu tęcza

W oczach znowu tęcza
Janusz Strugała

Czytam w twoich oczach.
Są jak poetycki tomik.
Lecz nie ma tam słów, metafor.
Niemą prośbą błagasz o dotyk.
Kwiecisz moje pragnienia.
Wibrują myśli, mdleją dłonie.
Melodią pożądania otulam ci serce.
Prosisz o więcej.
Nutami haftuję żarliwie.
Nucisz je opętana zniewalającą chwilą.
Zauroczenie nas złączyło.
W oczach znowu tęcza…

Apogeum na dobry dzień

Apogeum na dobry dzień
Janusz Strugała

Spijam rosę z twoich włosów,
ma posmak wiosennych kwiatów.
Wdycham poranne aromaty naszej łąki.
Toniemy w niej, w miłosnej ekstazie.
Błękit nieba karmi nam oczy.
Wyścieliłem ci posłanie błogostanem.
Odkrywam zaułki rozpalonego ciała,
otulam je doznaniami.
Kochliwe oczy
chciwie porywają gorące ego.
Kosztuje je jak danie powabu.
Nadleciał kolorowy motyl.
Odleciał zawstydzony.
Zobaczył, że spijam nektar życia.
Szeptem wyznałem ci miłość.
Apogeum na dobry dzień…

W głowie pustka

W głowie pustka
Janusz Strugała

Powoli usypiam
Życie kąsa resztkami
bezsensownych ugorów
Wszystko przekwitło
Wydało wiele owoców
Azaliż ich żywot krótki
Czas odsącza ciepłą krew
W głowie pustka
Nicość zaprasza do siebie

Kimże, czymże jesteś?

Kimże, czymże jesteś?
Janusz Strugała

Jest zaborczą treścią życia,
zwykle odwzajemnioną i romantyczną.
Z początku burzliwa, wycieńcza.
Słucha myśli i serca.
Adoruje, kusi i żądli.
Nie lęka się, sieje adrenaliną.
Do snu ukołysze.
Zdobi uczucia uwielbieniem.
Dąsa się, przytula focha.
Rzadko jest despotyczna.
Chutliwie narkotyzuje.
Nigdy bezimienna.
Szuka i błądzi, grymasi,
ale dusze łączy.
Kimże, czymże jesteś?

spokój w głowie

spokój w głowie
Jarosław Pasztuła

usiądź wygodnie proszę
powiem kilka słów pomyślę
poruszę duszę listkiem na drzewie
kij wbiję w taflę spokojnej toni
powierzchnia wody się wzburzy

unieś ręce popatrz w niebo
słowa pieszczą uszy
wzrusz się chwilą
pomiń ciszę spokój nocy
niczym niezakłócony

nietoperze łapią owady
szepczą świerszcze
na wietrze pyłki nasiona
na drzewie stara sowa mądra głowa
żaby w stawie rechoczą ochoczo
karpie cmokając nocą

powiedz mi czy nie jest pięknie życie
gdy inni się zabiją za pieniądze
pędzą w ramiona mamony
tutaj poznasz prawdy bądź silnym

Déjà vu

Déjà vu
Janusz Strugała

To był dziwny sen
huczał wiatr niósł się pogłosem
między drzewami
zmarkotniałem
uruchomiłem wyobraźnię
zdumiewające obrazy
tysiące szczegółów
jako żywo czułem cię
dotykiem i wizualnie
rano jedna myśl
co to było do cholery
znam wiem co to jest Déjà vu
być może za parę lat
to się zdarzy naprawdę
tajemnice życia są nieskończone

Nasza ławka

Nasza ławka
Janusz Strugała

usiądź przy mnie
chcę poczuć że jesteś blisko
zmęczony dniem spróbuje
wykarmić duszę bezmiarem ciepła
przytulimy bezdomne uczucia
gwiazdy wibrują na niebie
rozgwieżdżonym tangiem
przyjdź
moja samotność boli
twój dotyk zagoi nieznośne rany
bądź taka jak zawsze
wiem czym jest próżnia w sercu
chcę spić nektar żądzy z twoich ust
rozkoszować się harmonią szczęścia
nasza ławka jest tam gdzie zawsze

Jesteś wirtuozem słowa

Jesteś wirtuozem słowa
Janusz Strugała

Na swój sposób aranżuje rzeczywistość
Zaciemnia, rozjaśnia, inwigiluje
Fantazjuje, improwizuje
Szuka istoty rzeczy, zadręcza
Obserwuje, potem zachwyca

Pięknem maluje chwile
Porusza myśli i serca
Lamentuje, odwołuje
Jest obojętny, albo miłuje
Wiarygodny, lub manipuluje

Gasi umysłów pragnienia
Celebruje, groteskowo oskarża
Sieje złote myśli jak ziarna słodu
Odżywia ugory, kruszy obawy i niepewność

Zajmuje czas, wskazuje drogę
tym, którzy zbłądzili
Tak, to o Tobie
Jesteś wirtuozem słowa
Ty… Poeto!

Nutą niepewności

Nutą niepewności
Janusz Strugała

Zostawia za sobą wygasłe wspomnienia
Bez litości zabiera dni i lata
Ale to mój czas na Ziemi,
w kosmosie,
w tym co niepojęte

Tułam się w nim między absurdem
a rubaszną komedią
Między nocą i dniem
Na nic prośby, modlitwy
Wieczne życie nie ma sensu
Wszystko ma początek i koniec

Na nic żal i trauma,
słowa wysypane z koperty
z adresem miłość
Siwieją poranki, spadły liście marzeń
Krew pulsuje nutą niepewności
Czekam…

Wzruszymy niebo

Wzruszymy niebo
Janusz Strugała

Narysuję malowidło.
Uruchom wyobraźnię,
bo będę malował słowami.
Paleta jak zorza, w głowie jej odcienie.
Chcę ci bezrymowym wierszem,
uczuć farbą, brylantami wyzwań,
wyczarować wyspę dekorowaną
bezsennymi nocami, szeptami powiek.
Rumieńcem dotyków wzruszymy niebo.
Zajaśnieje między gwiazdami
twoje imię, rozkwitną kwiaty
zmysłów na uskrzydlonej łące.
Zaśpiewam ci naszą piosenkę.
Gdy zamkniesz szczęśliwie oczy
usłyszysz dwa słowa… Kocham Cię

Życie jest piękne

Życie jest piękne
Janusz Strugała

Szeptem oczu przywołujesz mnie.
Malujesz pędzlem i słowem.
Nuty tęsknoty łkają nad strunami.
Moja dusza strojona zapachem kwiatów,
dotykiem nocy, płomieniami uwielbienia,
które kładą długie cienie.
Księżyc ci bratem.
Droga ta sama, więc przyjdź.
Wymarzyłem to nutą i dźwiękiem,
bo życie jest piękne.

Wiosna go nie zaskoczy

Wiosna go nie zaskoczy
Janusz Strugała

Zima śnieży, smaga wiatrem,
sroży się i mitręży.
Smutne dni pokutą,
nawet poeta duchowo głoduje.
Za oknem nic nie frapuje.
Nie jest zaskoczony.
Recytuje wiersze rozpalone latem,
malowane wiosną, wydumane jesienią.
Dzisiaj lepi wersy w czerni i bieli.
Łże kreatywnie.
Pastwi się nad piórem.
Rymy jałmużną spragnionym czytelnikom.
Dni choć szare, coraz dłuższe.
Wiosna go nie zaskoczy.
W wyobraźni spaceruje po łąkach,
wysianych pszenicą polach.
Pomysły buzują.
Bądźcie cierpliwi…