Archiwum kategorii: Kazimierz Surzyn

CUDOWNOŚCI PRZYRODY

CUDOWNOŚCI PRZYRODY
Kazimierz Surzyn

Przyrodo moja wspaniała
codziennie ciebie pieszczę
twą świeżością oddycham
z twych powabnych pejzaży
plotę warkocze ukochanej

Całuję ziemię po której
od lat w szczęściu stąpam
ty mi źrenice rozweselasz
moje serce uszczęśliwiasz
kiedy płaczę pocieszasz

Patrząc na twe cudowności
trudne sprawy łagodnieją
pozwól choć cząstkę siebie
podarować drugiej połówce
muzo dodawaj sił do życia

Wypełnione urokiem zakątki
wiosną latem jesienią zimą
nastrajają mnie pozytywnie
nie dajesz o sobie zapomnieć
wciąż odkrywasz nowe piękno

Czarujesz subtelnie umysł
tak że piszę o tobie wiersze
natchniony maluję obrazy
ze słońca gwiazd i kwiatów
naszyjnik miłej wręczam

BŁĘDY ŻYCIA

BŁĘDY ŻYCIA
Kazimierz Surzyn

Czasem wszystkiego nie mówimy
budujemy mury nie do przebycia
wielkie balony ego pompujemy
a one naładowane złą mocą pękają

Nie dziękujemy nie przepraszamy
nie chcemy w ogóle przebaczać
wystarczająco ludzi nie kochamy
zdradzamy siłę przyjaźni obłudą

Zamknięci kratą niemocy w skorupie
niczym ślimak w swoim mieszkanku
co nosi ciężkim oddechem na grzbiecie
wciąż uciekamy przed swoim cieniem

Nie otwieramy ust całymi miesiącami
do przyjaciół znajomych brata siostry
zajmując się jedynie swoimi sprawami
a nagła śmierć już niczego nie zmieni

TĘSKNOTA

TĘSKNOTA
Kazimierz Surzyn

rozrzucona strzępami wspomnień
wdziera się do wnętrza
nagimi ścianami

zżera biegiem czasu albumy
bardziej żółkną kartki pamiętnika
przesiąknięte melancholią jesienną

zagląda w oczy
ciemnością niepokojów rozterek
mieszając teraźniejszość z przeszłością

w gardle stoi piołunem
szlocha dreszczami utyskiwaniem
i grejpfrutowym płaczem

chce zagłuszyć złe moce
poczuć się znacznie lepiej
przywołując obrazy życia
brzozowymi sonetami

między drzew konarami
a barwnymi liśćmi
przechadza się niebem
i z mgieł szarości
rozświetla cienie
od zapomnienia

wije się jak trzykrotka po ciele
dociera do brzegu
i boli tak samo jak wtedy
gdy odeszłaś mamusiu

pociesza mnie łagodny głos wiatru –
mama żyje w radości wiecznego światła

PIĘKNOŚĆ

PIĘKNOŚĆ
Kazimierz Surzyn

z głębią serca i duszy
czysta i świeża jak rosa
srebrzysta o poranku
spokojna powabna
trochę porywcza
jak wiatr co mieszka
w jej lśniących włosach
w oczach błysk gwiazd
liryka miłosnych czułości
romantyczna muza
dniem tęcza nadziei
myśli w czyn zamienia
kocham to serce
do mnie bijące
duszę towarzystwa
która wprowadza
dobry nastrój
ręce pomocne w potrzebie
nogi niczym słoneczniki
oczy spojrzeń zalotnych
i usta zniewalające
tę poezję co zaspakaja
mój głód piękna

JESTEM MIŁOŚCIĄ

JESTEM MIŁOŚCIĄ
Kazimierz Surzyn

Przyszła nie wiadomo skąd
nieprzytomna najpiękniejsza
rozkochane serce moje
duszę porwał wiatr
dotyka ciałem słońca
gwiezdnym pyłem płynie
zanurzona w przytuleń oceanie
zakwitł w oczach kwiat
w ustach gości raj
myśli w głowie pomieszane
z mocy uczuć oszalałem
zachwyt z uwielbieniem
atencję z namiętnością
zapętliła w sieci
udręczenia i ekstazy
miłością jestem i ciebie miłość
skarb świata najcenniejszy
na rękach będę nosił
do końca swoich dni
tobie oddaję swe życie
co noc umieram
z twojego powodu

ZNAJDUJĘ CZAS

ZNAJDUJĘ CZAS
Kazimierz Surzyn

na wierszy tworzenie
zanurzanie w czynach
na wielkie miłowanie
by tobą się zajmować

na spacery wielogodzinne
po romantycznym parku
takie pyszne zbawienne
w uściskach naszych dłoni

na kolację w mruganiu świec
z płatkami róż na rzęsach
chcę w nieznane z tobą biec
i rozmawiać co w sercu gra

na zachodów słońca oglądanie
i też wschodów w tańcu barw
na podróże bliskie i dalekie
i na to miła co sama chcesz

MÓJ BOŻE

MÓJ BOŻE
Kazimierz Surzyn

dziękuję szczerze i pokornie
za liczne dary które mi dałeś
za życie za małżonki poznanie
za dzieci owoc naszej miłości

za rodziców co dom pielęgnowali
aby na stole nie zabrakło chleba
umiłowanie do Ciebie mi wpajali
nakazywali szanować Ojczyznę

za pięknych na mych drogach ludzi
za czynienie dobra i szukanie prawdy
za łaskę która do wybaczenia budzi
za świata przyrodnicze osobliwości

KRUSZYNA

KRUSZYNA
Kazimierz Surzyn

bezpieczna spojrzeniami
ustami co pieszczą
palców opuszkami
snem zmorzona
w miłościwe serce
matki wtulona

a Ona patrzy zakochana
bezgranicznie oddana

POCAŁUNKI

POCAŁUNKI
Kazimierz Surzyn

Pocałunek w usta rzewny
o wielkiej miłości świadczy
w czoło o bezpieczeństwie
i pragnieniu stałym kochanej

W policzek powiada dobitnie
o dotkliwym braku ukochanej
w nos że mężczyzna szczerze
wierzy w swoją wybrankę

Pocałunek w rękę zaświadcza
o bardzo dużym szacunku
w szyję o wielkiej namiętności
tożsamej z gracją spełnienia

Uwielbiam to piękne uczucie
kiedy o głupoty sprzeczanie
zamykam tkliwym pocałunkiem
takim że czuję go całym sercem

A dreszcze delikatnie rozłożone
po powierzchni mojego ciała
koją stres aż nerwy znikają
pocałunki tyle dobrego nam dają

CHWILĄ NA ZAWSZE

CHWILĄ NA ZAWSZE
Kazimierz Surzyn

Wystarczyły dwie nasze iskierki
rozpalone kuszącym spojrzeniem
jak jeden tik tak zegara króciutkim

Usta piernikowe wbite w żądze
muśnięcie wokół ucha odlotowe
i serce wylatujące z orbity doznań

Dniem działania skrzydłami aniołów
siódme niebo zmysłowe nocami
a rano wstajemy ubrani gwiazdami

NIEZAWISŁA

NIEZAWISŁA
Kazimierz Surzyn

rany
uświęcone makami
o POLSKO
jesteś byłaś i będziesz
piastowską ziemią
NASZĄ ZIEMIĄ

wolności nie oddamy
kutej przez POKOLENIA
kłaniać się nie będziemy
europejskim salonom

my wiemy
co dla nas najlepsze
w ukochanym
DOMU NASZYM
rządzimy sami

TWOJE POCAŁUNKI

TWOJE POCAŁUNKI
Kazimierz Surzyn

Gdy me nabrzmiałe usta pieścisz
pocałunkami twoich ust wydelikacisz
moje usta suną jak liście na wietrze
i osiągają nieba szafirowego wnętrze

To zaś śpiewają miłosną nutą godową
i płyną wartko rzeką szmaragdową
krew pośpiesznie obiega mnie całego
czuję nieopisane dreszcze ciała mego

W upojeniu moja twarz topi się jak śnieg
widzę szalonych gwiazd na niebie bieg
znikam niczym rumiankowe chmury
które przegonił ożywczy wicher ponury

CO MIŁOŚĆ POKONA

CO MIŁOŚĆ POKONA
Kazimierz Surzyn

Miłości prawdziwej
nic nie pokona –
ani wieku różnica
ani rozziew poglądów
ni zamęt ocen sądów
nie wady ujawnione
ani to co się zepsuło
nie wątpliwości duszy
ni sercowe rozterki
nie jest wcale ważne
co takiego się wydarzy
jakie popełnią błędy
obie strony związku
ani nawet to czy będą
bardzo daleko od siebie
miłość pokonać może –
jedynie brak miłości

NIEPODLEGŁA

NIEPODLEGŁA
Kazimierz Surzyn

Odrzuciłaś bożki pogańskie
przyjęłaś wartości chrześcijańskie
koroną i berłem władałaś
wojny z wrogami wygrywałaś

Spętana w łańcuchy zaborców
omotana nienawiścią zdrajców
co w suknię czarną Cię ubrali
i wieniec kolczasty na głowę Ci dali

Bohater Piłsudski z Legionami
Myśliciel Dmowski z Narodowcami
Błękitny Haller konstruktor Niepodległej
Paderewski co Wilsona przekonał do sprawy polskiej

Beck Czuma Daszyński Dowbor – Muśnicki
Kasprzycki Korfanty Lubomirski Szeptycki
Rozwadowski Sikorski Sławek Sosnkowski
Śmigły – Rydz Wieniawa – Długoszowski Witos Żeligowski
Pokolenia Polaków Żołnierzy co wywalczyli wolność
przez krew i rany przywrócili Polsce godność

Dziś w białej sukience dumna
koralami od Tatr po Bałtyk przybrana
z Orłem Białym w koronie
z Mazurkiem Dąbrowskiego w hymnie

Z Biało – Czerwoną co polskości chroni
z Krzyżem co wiary broni
piękna łagodna obowiązkowa
chrześcijańska solidarna honorowa

Tyś perłą najcenniejszą
Tyś ziemią najcudniejszą
Wisła muzyką fal niech cię sławi
Niech Bóg Ciebie błogosławi

NADZIEJA

NADZIEJA
Kazimierz Surzyn

Od nadziei może
tylko pęknąć serce
Ona taka ulotna
jak piórko na wietrze
Nadzieja matka głupich

Tak się często mówi
Osobiście sądzę inaczej

Nadzieja to ufność
dla tych wszystkich
co wyobraźnię mają
i myślami sięgają
daleko w przyszłość

Świat tęczą koloryzują
czekają na światło
pogodę w szarości

Jutro będzie
a jakie pytasz

to od nas zależy

NIE WIELE DAĆ MOGĘ

NIE WIELE DAĆ MOGĘ
Kazimierz Surzyn

Niewiele dać ci mogę
oprócz romantycznych
słów KOCHAM CIEBIE

Niewiele dać ci mogę
poza BUKIETEM KWIATÓW
uświęconych ogrodami lata

Niewiele dać ci mogę
z wyjątkiem POCAŁUNKÓW
elementarza czułości

Niewiele dać ci mogę
tylko ŁĄKI ZIELONE
na kocu szczęścia

Niewiele dać ci mogę
jedynie ŚPIEW MORZA
i dłonie spaceru co splatają

Niewiele dać ci mogę
przyjmij SZCZYTY GÓR
w bliskości z niebem

Niewiele dać ci mogę
prócz kilku WIERSZY
takich od siebie z duszą

Niewiele dać ci mogę
chyba GORĄCY TANIEC
co przeniesie nas na raje

Niewiele dać ci mogę
trzymaj moje SERCE
co bez końca miłuje

Niewiele dać ci mogę
tylko to POWIETRZE
Ty jesteś moim powietrzem

Zresztą weź miła
co tylko chcesz

ZAUFANIE

ZAUFANIE
Kazimierz Surzyn

Jest jak przyrzeczenie krwią
że to co powiesz przyjacielowi
zostanie w sercu do końca świata
i nikt sekretów stamtąd nie wyłowi

Zaufanie trzeba życiem wznosić
raz utracone trudno odbudować
nie są to jakieś górnolotne słowa
a obietnice co należy dotrzymywać

Rozkoszny złoty miód na języku
a w sercu i w duszy trucizna
zniszczy zaufanie wypracowane
człowiek spokoju już nie zazna

PRAWDZIWY PRZYJACIEL

PRAWDZIWY PRZYJACIEL
Kazimierz Surzyn

Jest po ścieżkach przewodnikiem
omijania dróg krętych nauczycielem
pomocnikiem w złym padołu losie
i lekiem na każde moje zmęczenie

Wiarygodnym takim z sercem mówcą
twarzą w twarz normalnym rozmówcą
co bardziej pomaga niż tysiące znajomych
koło mnie codziennie przechodzących

Gojącą rozpierzchłe rany muzyką
na wspaniały nastrój szczepionką
tańcem który do gwiazd przenosi
a duszę na Ziemię Obiecaną zanosi

Otwartymi na oścież drzwiami
rozwiązanymi wspólnie sprawami
do dalszego działania sił ożywieniem
i dawaniem dobrych rad czarodziejem

Węzłem co łączy a nie więzi
jasnością wzroku który błądzi
nieśmiertelnikiem co nie więdnie
windą ciągnącą w górę nieustannie

Żeliwnym nad przepaścią mostem
bukowym na ukrop dnia cieniem
otwierającym pąki zbawienia kwiatem
pobudzającym do lotu aniołem
kiedy skrzydła moje opadły
a marzenia na dnie osiadły

JAK W ZEGARKU

JAK W ZEGARKU
Kazimierz Surzyn

Kolejny dzień przemija biegiem
słońce nam śle całus zachodem
w purpurowych koronkach nieba
chmury brzemienne pod wieczór
witają w progu noc tajemniczą

Dzisiaj jest dla nas bardzo łaskawa
darowała księżyc urokliwy wyrazisty
oraz łańcuch gwiazd promienisty
marzeniom ładnie rozwinęła skrzydła
kocham cię w tym gwiazdozbiorze

Ale znowu rano wstało zorzą i rosą
królewsko zapiał kogut w kurniku
gdzieś w oddali dzwony głośno biją
już południe Anioł Pański zwiastują
i znów słońce w różu w czerwieni
wieczór pomału do snu skrywa
Bóg wielki zegarmistrz świata

STAROŚĆ

STAROŚĆ
Kazimierz Surzyn

Widzi coraz gorzej
usta gubią słowa
cierpi okropnie głowa
i jak wulkan chce wylać
rozgrzaną lawę z czoła

Nie lubi tego fotela
przeraża ją cisza ścian
i pozy zmienności na twarzy
raz sięga nieba
a raz jest w najgłębszej szczelinie

Przechadza się z okna w okno
patrzy jak mknie
zegar lat
szuka przyjaznej dłoni
co zagłuszy samotność

Serce zapomina o biciu
traci oddech na schodach
zagubiona w pajęczynie
utkanej ze zmarszczek
aż milcząco leży
spętana chorobą końca