Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Lekcja rachunków

Lekcja rachunków
Maciej Jackiewicz

Odejmij z miłości ość niezgody
zbyt szybko staje się kością
dodaj do niej osierdzie
a otrzymasz miłosierdzie

na starego dzisiaj patrzy młody
może ze zdziwieniem może z litością
bo jeszcze nie przeszedł przez rozstaje
na oślep biegnie do jakiegoś celu

depcze twoje ślady
maratończyków jest już tak wielu

kto dzisiaj cierpliwie wytłumaczy
człowiekowi w tym wieku
który ma w głowie komputer
a wokół tyle cudownych gadżetów

nie przeminęły czasy rozpaczy
na wszystko nie ma jeszcze leku
przez smartfony toczą rozmowy
bez chemii lepią obojętne zasady

kto dzisiaj kocha jeszcze poetów
cyklopi nowej ery pozornie tacy ogromni
czy ktoś jeszcze im wszystkim przypomni

że jak serca nie ma
to naprawdę nie ma niczego

Oczekiwanie

Oczekiwanie
Maciej Jackiewicz

Jak złapany w sidła się szarpię
by uwolnić duszę ze świata
gdzie czekają okrutne harpie
odejmują ubogim życia lata
zadając ból i katusze

tykanie zegara cały czas brzmi
jak kroki w nieznane
na razie tu pozostanę

tik tak tik tak tik tak

powtórzyć coś jeszcze muszę
czekając na obiecany znak
stary zegar wtedy wyrzucę

złe myśli na zawsze pogrzebię
pójdę jak najdalej od tamtych dni
tam gdzie białe ptaki na niebie

i szczęśliwy do ciebie powrócę

Trzynastego grudnia…

Trzynastego grudnia…
Maciej Jackiewicz

Trzynastego grudnia…
kartka z kalendarza lodem skuta
całą noc czołgi przejeżdżały ulicami
za oknem się odbija się księżyc

w ciemność grudniową
pośpij jeszcze trochę
dzisiaj nie będzie o dziewiątej Teleranka

ktoś internował koguta
pośpij jeszcze moja córeczko
na obu kanałach cały czas
powtarzają apel generała

beznadzieja przeniknięta chłodem
żołnierze na przystankach
gdzie te obce mundury

mowa nienawiści między wierszami
chodzi w wojskowych butach
ktoś uchylił wieczko
jeszcze jednej puszki Pandory

w uszy kłują wciąż słowa
,,czy musiało do tego dojść?”
nikt nie wyciągnął ręki na zgodę
zburzone zostały kolejne mury

pośpij jeszcze kochanie
moje zranione serce młode
za wolnością bardzo tęskni
ojczyzna cała

kiedyś z kolan jeszcze powstanie

Szósty krzyżyk

Szósty krzyżyk
Maciej Jackiewicz

Dawniej był znakiem za niewidzialną barierą
niczym Chińskim murem nie do przebicia
odległy o miliony kilometrów jak gwiazda

najdalsza w nieogarniętym wszechświecie
porwać go było mi trzeba jak piękną Europę
niekoniecznie będąc śnieżnobiałym bykiem

i zawrócić raz jeszcze do tego co już było
do beztroskich chwil o niewinnym uśmiechu
choć raz żeby się stało w jednym momencie
jak dawniej
tylko kto zna zaklęcie

stu lat mi życzysz dzisiaj jak na przydechu
kochasz mnie nadal może z tą samą siłą
tylko ciało wrażliwsze z każdym dotykiem

ostrożniej dziś stawiam zmęczone stopy
zwierzam się losowi dzisiaj niby w sekrecie
jak pisklę co wypadło po burzy z gniazda

bezradny patrzę w kalendarz dni życia
tyle dni przeminęło a ile jeszcze zostało
tego nikt nie wie
szósty krzyżyk
podobno szóstka jest cyfrą doskonałą

wszystko zmienia na zawsze kolejne zero…

Jeszcze jeden list…

Jeszcze jeden list…
Maciej Jackiewicz

Taki sam obraz od tylu lat już trwa
coś się zakończy a coś zaczyna
kiedy Atropos nici życia przecina
w sercu cały czas tęsknota gra

cisza która się wpija w całą duszę
żal który także nigdy nie ustanie
i modlę się o zmartwychwstanie
kiedyś chyba całe niebo poruszę

tam jesteś przecież znowu żywa
powitasz mnie taka uśmiechnięta
bowiem mama jest zawsze święta
bez bólu i choroby teraz szczęśliwa

poznałaś już tę chwilę ostateczną
czy jeszcze się kiedyś tam spotkamy
gdy aniołowie otworzą raju bramy
podążymy do Boga drogą mleczną

a dzisiaj całun to twoja jest zbroja
byłaś zawsze taka dobra i dzielna
miłość jest przecież nieśmiertelna
do zobaczenia… Mateńko moja

Czas zadumy i refleksji

Czas zadumy i refleksji
Maciej Jackiewicz

Nie jestem dzisíaj smutny a może zamyślony
patrzę przed siebie w przyszłości nowe karty
nieopodal liść zwiędły przez wiatr przedarty
dla níego już skończyły się księgi życia strony

Przeminął listopad, deszczowy lub zamglony
ile ten czas na ziemi jest dla człowieka warty
może wie staruszek mędrzec o lasce wsparty

na cmentarzach dopalają się znicze i lampiony

Oświetlają zimne mogiły a naprawdę drogę
która do bliskich kiedyś ciebie poprowadzi
ale nìe bój się i nie bij w dzwon na trwogę

Jeszcze coś może poprawisz i coś się uładzi
może ktoś ciepłym słowem powie: ja pomogę
bowiem dobre serce nie oszuka i nie zdradzi

Oczekiwanie na kolejnego Godota

Oczekiwanie na kolejnego Godota
Maciej Jackiewicz

Miliony serc czekało w milczeniu
żeby przemówiła historia wykuta
jak w zimnym i twardym kamieniu
a padło kłamstwo i obelga zatruta

na pole jałowe bez plonu urodzaju
kocham ojczyznę ale ,,w tym kraju ‘’
nie powiem nigdy tak o macierzy
bo tylko temu kto mówi mój kraj

takiemu zawsze serce moje uwierzy
moje ale nie z zakłamanego miliona
to przedstawienie wszak nadal trwa
toczy się o kolejną przyszłość gra

gdy opadnie z oczu z bielma zasłona
obudzisz się w naszym kraju zmęczonym
będąc owocem prawdy w gaju zielonym
bo zieleń to od zawsze barwa nadziei

bez fałszywych haseł oraz obcych idei

miliony serc czekało w milczeniu
na tę chwilę by wznieść się do chmur
śpiewając hymn pochwalny aby świat
o nas prawdziwie wreszcie usłyszał

,,O radości iskro bogów
(…)staje nasz natchniony chór’’
bez niewoli zaboru i więzień krat

znowu wraca ta złowieszcza cisza…

Drzewo

Drzewo
Maciej Jackiewicz

Byłem drzewem a moimi braćmi liście
zawsze odradzały się od nowa wiosną
pół roku czekałem kiedy znów odrosną
gdy podleje je deszcz zielone rzęsiście

Przy życiu trzymały mnie mocne korzenie
co piły życiodajną wodę całe dni i noce
żeby z kwiatów narodziły się też owoce
które popieszczą latem słońca promienie

Już nie będę dla nikogo schronieniem
ani domem na którym gniazdo plotą
ptaki pośród gałęzi niczym nić złotą
pozostanie to głuchym wspomnieniem

I nie pokryje już śnieg nagich konarów
przedtem nie zobaczę tych barw jesieni
umieram wrośnięty w matkę ziemię
nie będę miał już dla nikogo darów

Kiedy byłem drzewem dawałem własny cień
nierzadko wędrowcom zmęczonym w drodze
i ptakom utrudzonym długim lotem srodze
dzisiaj po mnie pozostał spróchniały pień

Ostatnia bitwa

Ostatnia bitwa
Maciej Jackiewicz

Trafiony strzałą prawdy upadł na ziemi zbrukanej
pychą nienawiścią i brakiem ludzkiego sumienia
***
jeszcze na moment uniósł głowę
w pękniętej na pół przyłbicy
zawołać do boju chciał resztą
sił wszystkie pospolite ruszenia
aby uderzyły we wroga na
ojczystej ziemi pokalanej

zapomniał kim sam był
teraz
leżał i konał bez gromnicy
w myślach kołatała mu się
ostatnia jedna myśl szalona :
,, przed nami kolejne bitwy
jeszcze bitwa nieskończona,,

lecz miecz mu się rozsypał
na kawałki w tej samej chwili
a zbroja pordzewiała na piersi,
która nosiła tak dumnie medale

rycerze jego rozpierzchli się,
ci którzy cudem na polu przeżyli
jakiś zakonnik nieopodal
odmawiał w myślach Gorzkie żale

dzień zaś chylił się ku końcowi
niebo chmurzyło się czerwone
i wtedy pojawili się woje
na białych koniach na polanie
a zbroje ich były całkiem nowe
nietknięte jeszcze i tak bardzo lśniące
aż odbijało się w nich
niczym jutrzenka listopadowe słońce

OJCZYZNĘ WOLNĄ POBŁOGOSŁAW
DZIŚ PANIE
zabrzmiał śpiew a wraz
z rycerzami zaśpiewała cała okolica

a w tej samej chwili chmury
się rozstąpiły na nieboskłonie
i ukazała się rycerzom zdumionym
cała w bieli Bogarodzica

wyciągnęła do nich swe
niewinne i czyste dłonie
błogosławiąc im na nowy czas
bez fałszu, nienawiści i obłudy

a wraz z czarną rzeką kłamstwa
odpłynęły na zawsze wszystkie brudy
***

Jeden świat

Jeden świat
Maciej Jackiewicz

Coraz więcej poezji a coraz mniej poematów
co ukojenie dają dla duszy
kto twardy kamień skruszy
masz ten jeden świat i nie ma innych światów

coraz więcej epitetów a coraz mniej cytatów
o które chcesz dziś zapytać
brakuje wróżek lub skrzatów
które uczynią żywot znośny
masz ten jeden świat i nie ma innych światów

coraz mniej odpowiedzi a coraz więcej wątpliwości
nie masz siły myśli już chwytać
coraz mniej ciszy a tyle hałasu
nawet szept staje się głośny

coraz więcej zegarów a tak mało czasu
masz ten jeden świat i nie ma innych światów

coraz mniej przyjaciół a więcej psubratów
jak tu odmienić koleje losu

tyle nienawiści a coraz mniej miłości
nie odbieraj prawdzie głosu
masz ten jeden świat i nie ma innych światów

gdy przemienisz życie swoje w dom wariatów
szybko wypadniesz z niego
niczym na ostrym zakręcie
albo z gniazda wyrzucone pisklęcie

masz ten jeden świat i nie ma innych światów
pomalowanych z lepszych palet
tyle znasz kosmosu
ile odkryłeś gwiazd i planet
masz ten jeden świat …

Pro memoria

Pro memoria
Maciej Jackiewicz

piszesz tak często o Bogu
otwierasz Jemu skrzypiące drzwi
witasz i płoniesz już w progu

a może tylko tak Tobie się śni

zapisujesz o Bogu całe strony
czy jest przez ciebie wymyślony
czy to ten jedyny Bóg prawdziwy
który za nas oddał życie na Golgocie

po ziemi nie chodził w purpurach i złocie
i przyjdzie czas gdy do ciebie i do mnie
obudzi zmarłych a do żywych powróci

na pewno ucieszysz się wtedy ogromnie?
czy z bólem spóźnionej rozpaczy
i żalu za grzechy niemym krzykiem

każdy kto Jego wtedy zobaczy
czas przeszły za siebie na zawsze wyrzuci

piszesz tak o Nim często
litery układają się gęsto
w ścieżki które prowadzą do dróg

gdzie tylko jedna prowadzi
tam czeka na ciebie właśnie On
nie żałuj zmęczonych życiem nóg

tylko śmiało idź tam
gdzie nikt ciebie nie porzuci i nie zdradzi
nie oszuka i nie okradnie skrycie
ale pokocha cudem prawdziwej miłości

zasłużony za godne całe życie
zbierzesz obfity plon
razem z duszą

pogrążony w nieśmiertelności
już nigdy nie będziesz sama
albo sam

Myśli zatrzymane w sercu

Myśli zatrzymane w sercu
Maciej Jackiewicz

Nie wierzę tym
którzy tylko powtarzają
że słowa to tylko słowa

często nawet jedno wyrazi tak wiele
w wielkim sercu kwiaty się trzymają
cały rok barwami tęczy świat znaczą
moja muzo moje serce mój aniele

jak zamienić ten niepokój w eden
nie tracąc przy tym nadziei ducha
jak z uśmiechem budzić się ranem

i wtedy
kiedy słońce przebija się po burzy
jeszcze w chmurach się zanurzy

ściskam w dłoni bilet powrotny
do stacji Moje Szczęście
podnosząc ku niebu wzrok

a gdy pod koniec dnia księżyc
srebrnym światłem rozproszy mrok
niczym latarnik samotny
pełnią
albo odwróci się nowiem
ja go serdecznie też pozdrowię

jesteśmy dwoje z dwóch miast
tylko Bóg
pośród niepoliczalnych gwiazd
niepowtarzalny
zawsze jeden

tak wiele tobie człowieku chce dać
nawet serce własne
bo życie jest jak niedokładny rym

zanucę jeszcze
,,chyba już można iść spać’’ **

i zasnę

Zapiski niespokojne 3

Zapiski niespokojne 3
Maciej Jackiewicz

Zamykam na chwilę oczy
by wsłuchać się w bezdźwięczność ciszy

delikatnie palcami dotykam klawiszy
kursor myszki pokazuje mi cel nieznany
i tylko ten jeden szept
wciąż się w pobliżu rozlega

kto naszego życia jest autorem
kto wymyśla wciąż nowe rozdziały
naszego niepowtarzalnego bloga

księżyc co noc do mnie wpada
w porze niewidzialnych duchów
dobry z niego nawet kolega
choć niczego nie zje i nie wypije

a ten szept
to chyba głos sumienia delikatny
jakby utkany z najlepszych nut

opiszę znów na nowo
poczuję wtedy że żyję
i może dzisiaj spełni się cud
moje skargi i prośby

jak węzła gordyjskiego zaplątanie
własne projekty szkice i plany
słowa litanii przypomniane
z wiekowego już brewiarza

w duszy poranionej
pozostała tylko wiara
w najważniejsze Słowo

ułożone z prawdy okruchów
tylko Ty jesteś moderatorem
tego
co nam się wciąż przydarza
a co przydarzyć się nie może

mój Boże

W jesiennej zadumie

W jesiennej zadumie
Maciej Jackiewicz

Czasem lubię jesień ale ciepłą i złotą
gdy jeszcze nie ma tak ponurego pejzażu
a liście są o tylu barwach niczym na witrażu
pracowite pająki jak zwykle w kątach plotą

Lubię też wtedy deszcz nazywany słotą
krople przypominają inkaust w kałamarzu
widzę świat za mgłą jakbym wypił dla kurażu
może skryje się na chwilę pod mokrą kapotą

Póki jeszcze są kałuże a nie czarne błoto
bo nie tylko zmoknąć się też przydarza
po co jesteś jesienna pani? chyba tylko po to

Abyś mogła zaprosić swojego malarza
i namaluje coś w noc a ja nie spytam co to
kiedy się pojawisz nie tylko na kartce
z kalendarza

Ekspiacja

Ekspiacja
Maciej Jackiewicz

Przepraszam panów i młodzieńców
że nie jestem panną zakochaną
i nie dostaję na wasz widok rumieńców
i nie myślę o was w każde rano

Przepraszam panie oraz dziewczęta
że nie mam postury Schwarzeneggera
i nie w orderach moja pierś wypięta
bo moje całe życie jest niczym chimera

Przepraszam za niejeden życiowy błąd
że tańczyłem z manekinami na ich balu
wiem, że mnie kiedyś czeka za to boży sąd
dziś nie mam o to wszystko do nikogo żalu

Ale przed nikim nie okażę mojej skruchy
bowiem byłem jestem i będę niezawisły
i zawsze wierzyłem jedynie w dobre duchy
nie obchodzą już mnie odkurzone pomysły

W biurze rzeczy znalezionych

W biurze rzeczy znalezionych
Maciej Jackiewicz

pośród licznych rzeczy zakurzonych
i nadszarpniętych już zębem czasu
obok niepotrzebnych drzwi do lasu

na półce leżały obok siebie
prawda
czyste sumienie i sprawiedliwość
a zaraz obok
wiara nadzieja i miłość

mimo ogłoszeń komunikatów i obwieszczeń
które niejeden przechodzień czytał
to nikt do biura nie wszedł na chwilę
ani o nic konkretnie nawet nie spytał

dzisiaj każdy na głowie przecież ma tyle
spraw niezałatwionych i przybywa jeszcze
myśli a jak na początku świata rządzi zamęt

w biurze rzeczy znalezionych
wkrótce będzie kolejny remanent
sprawdzić wartość prawdy wiary i miłości
ile warte sumienie sprawiedliwość i nadzieja

albo już trafią do maszyny do mielenia kości
lub tam gdzie odchodzą rzeczy niepotrzebne
i je pogrzebie na zawsze zapomnienia breja

a nad całym światem sępy będą uprawiać
złowieszcze loty podniebne

Pamiętam…

Pamiętam…
Maciej Jackiewicz

42 lata temu pożegnałem na zawsze mojego kochanego dziadka Henryka

Pamiętam
kiedy byłem jeszcze mały
biegłem co lato tak szybko i radośnie
w stronę furtki
pod numerem pięćdziesiąt siedem

czekałeś na mnie
kochany dziadku
by mnie złapać w ręce swoje ogromne

i wszystkie kwiaty w ogrodzie
mnie witały
kłaniając mi się niczym wiośnie

dla mnie to był prawdziwy eden
w małym dziecięcym światku
w którym na jawie się śni

tamtych słonecznych
sierpniowych dni

nigdy nie zapomnę

Z wiarą i nadzieją

Z wiarą i nadzieją
Maciej Jackiewicz

Kiedy codziennie wołają Ciebie : ,,Marana tha ‘’
na moim sercu pojawia się tęsknoty łza
proszę, zamień tę łzę w miłość do całego świata

a obwieści wówczas słowa : ,, Maran atha’’

Piosenka poetycka

Piosenka poetycka
Maciej Jackiewicz

Miałem tyle marzeń i pomysł nowy
i wcale nie jest on ściętej głowy
by ludzie się wszyscy pokochali
i w cudzie miłości żyli duzi i mali

by wyciągnęli na zgodę obie ręce
i żadnych wojen nie było już więcej

Miałem tyle marzeń i dobrych snów
a teraz czekam aż się spełnią znów
śmieje się ze mnie bogini przeznaczenia
że chleba nie upiekę przecież z kamienia

mówi bym wyszedł z tego złudzenia
popatrzył raz na słońce spoza cienia

Miałem tyle marzeń witając dzień z rana
a życie trwa tylko chwilę jak fatamorgana
I choćby to co piękne było tylko snem
powtarzam sobie czasem ,,Carpe diem’’ *

wciąż wszystko zmienia się od tylu lat
chociaż to wszystko to ten sam świat

Pomarzyć mogę sobie o czym tylko chcę
ukradkiem przełykając gorzką żalu łzę
myślą polecę na jego koniec i gdy wrócę
w ciszy serca sobie kolejny raz zanucę:

,,Jedyne co mam to złudzenia
że mogę mieć własne pragnienia’ ’**

* sentencja z Pieśni Horacego=chwytaj dzień
** cyt.- z piosenki zespołu Czerwony Tulipan

Poeta

Poeta
Maciej Jackiewicz

„Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,
Dwie tylko: poezja i dobroć… i nic więcej.”

Cyprian Kamil Norwid

Jak pisklę wyrzucone z gniazda
połamanego po ostatniej burzy
porzucony został sam w swoim świecie

Na niebie zgasła ostatnia gwiazda
nadziei i nic z niej już nie wywróży
tego co Arachne teraz jemu z nici uplecie

Śmieją się do łez jedynie córy Koryntu
w czerwonym kapturze kat zaciera ręce
bo to koniec i nadchodzi nowa odsłona

Zagubione myśli w zaułkach labiryntu
żadnych wierszy żadnej poezji więcej
kogo obchodzi czy przeżyje czy może skona

i wszystko pęknie za chwilę z rozpaczy
niczym kryształowe puchary i wazy
zostaną tylko podarte kartki zapisane

Których nikt nie przeczyta i nie zobaczy
w galerii zdejmują już ostatnie obrazy

jaki świat zastanie opatrując serca ranę

Czy ktoś nadejdzie mu jeszcze z pomocą
czy nie zabraknie nawet leków i bandaży
tylko smutny księżyc pozdrowi go nocą

nikt nie wie co i czy jeszcze się wydarzy