Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Jedna myśl tylko powraca…

Jedna myśl tylko powraca…
Maciej Jackiewicz

Pamiętam tamten ciepły dzień wrześniowy
z radia ściszona grała wtedy jakaś muzyczka
spokojny głos mamy: to jest twoja siostrzyczka
zaczął się czas w moim życiu już całkiem nowy

Drobniutka byłaś niczym okruszek chleba
bo nakarmiłaś radością moje młode serce
tak duży żar miłości ukrywał się w iskierce
dla wszystkich wszak będąc darem z nieba

Największym darem jakby nie z tego świata
jako owoc miłości ten największy i najsłodszy
dziś mówisz innymi słowami często trzy po trzy
i tylko w uszach mi dzwonią słowa: lolo i mata

Kiedy po tylu latach nie byłem sam jak ten palec
słuchałem twoje pierwsze słowa a potem zdania
nasza mama przecierała tylko oczy z niewyspania
dziś zamiast tej słodyczy przełykam gorzki zakalec

Znów wznoszę wzrok wysoko i patrzę aż pod niebo
ile z tego okruszka dzisiaj dla mnie też pozostało
i czy wyjdę z labiryntu myśli jeszcze kiedyś i cało
***
naprawdę lek już nie pomoże ani dobre placebo?

Bal manekinów A.D. 2024 (vilanella)

Bal manekinów A.D. 2024 (vilanella)
Maciej Jackiewicz

W ogromnym pałacu nowy bal manekinów trwa
w sali na błyszczącym parkiecie wirują pary
księżyc daremnie pokazuje obliczem swym sza

Nikogo tu nie wpuszczą choćby nie wiem ile da
tańczy młody manekin zaraz obok manekin stary
bal manekinów całą noc w pałacu zawsze trwa

A każdy jak tancerz przygotowany jest na sto dwa
nikt nie zna lepszego pewnie nie dasz temu wiary
damskie manekiny trzymają palec na ustach: sza

To nie tylko tańce choć orkiestra tak właśnie gra
a na trąbkach co rusz odzywają się głośne fanfary
w przebogatym pałacu ten bal manekinów trwa

Nagle jeden manekin wzruszony i popłynęła łza
bo właśnie otrzymał dyplom i medal oraz dary
o innych nikt nie wspomni ot po prostu cicho sza

Kto jeszcze spośród tych kukieł kogokolwiek zna
tańczące manekiny- to chyba jedynie jakieś czary
a bal manekinów w przepychu i złocie wciąż trwa

Wychodzę elegancko by nie popełnić faux-pas i sza…

Penelopy

Penelopy
Maciej Jackiewicz

Jak cierpliwe Penelopy
pełne trwogi czekają
aż wrócą oni z kolejnego góry szczytu
jako zwycięzcy

a za oknem niespokojna zawierucha

lecz tak często dobry los
ich nie wysłucha
kiedy oni znów dosięgną
niemal nieba błękitu

w górach na zawsze wtedy pozostaną

zakuci na zawsze w bezlitosnym lodzie
snem wieczystym śpią zmorzeni
otuleni w wiecznym chłodzie
po wędrówce do apogeum marzeń

do świata innych uczuć i wrażeń

zasnęli dzisiaj szczęśliwi i umęczeni
choć znów nie zdarzył się ten jeden cud
a one wciąż czekają czytając od nowa
słowa dawnych wierszy i listów

bo zawsze wierzą że powrócą

zawsze wierzą
i kwiaty w sercach trzymają
bolesnej tęsknoty
zanim na powitanie w piersi uderzą

oba serca mocniej i radośnie

one muszą zapomnieć o wiośnie
mają inny swój czas złoty
nie Odysowe Penelopy
gdy umierają z bólu tęsknoty

wierne żony himalaistów

Mojej Muzie…

Mojej Muzie…
Maciej Jackiewicz

kocham twoje wiersze
rymami przeplatane
to po pierwsze
po drugie
zgubiłem bilet powrotny
po trzecie
na zawsze zostanę
po czwarte
sercem nie będę samotny
po piąte
może też pokochasz
ten mój okruszek
taki na początek

Tylko sen…

Tylko sen…
Maciej Jackiewicz

Kiedy odlatuję bez ciebie w chmurach ginę
jak zraniony ptak przepadnę w drzew szumie
okręt wiary w porcie nadziei stał na cumie
usta już napojone nieśmiertelnym winem

Niewinne dusze jako zwiędłą już roślinę
chciałem ratować – kto jeszcze to zrozumie
pośród milczących twarzy w szarym tłumie
gdy skronie ozdabiam z serc wawrzynem

Moja Dafne jak Apollin niepokochany
łapię myśli ocalałe niczym małe motyle
do najpiękniejszej muzyki pójść z nimi w tany

I powiedzieć jak cię kocham jeszcze raz tyle
ukryty przed światem opatrzę znowu rany
wciąż mając ten sen że wróciłaś tu na chwilę

Wszystko nie powstało z niczego

Wszystko nie powstało z niczego
Maciej Jackiewicz

Wszystko przecież nie powstało
z niczego
nicość i próżnia niezrodzona
z pustego dna

w chaosie snów toczy się
bezsensowna gra
moje serce z trwogą pyta
dzisiaj dlaczego

kiedy ustaną wojny
potyczki i bitwy
po co giną zastępy
dzielnych rycerzy

nienawiścią uczucia
tłumaczy i mierzy
ten co zamiast dłonie złożyć
do modlitwy

wypuszcza strzały jadem
śmierci zatrute
czy wreszcie podamy sobie
ręce na zgodę

i spokojne w gniazdach
pojawią się młode
bo w nich dobre anioły też
będą wyklute

wszystko to bajka mówisz
bez zmrużenia powiek
największy dar życie
idzie na zmarnowanie

lecz tylko On jeden wie
co się jeszcze stanie
kiedy człowieka chce zniszczyć
inny człowiek

bowiem zna nasze myśli które
kłębią się w głowie
nadejdzie kiedyś sąd ale
będzie sprawiedliwy

On jako Sędzia popatrzy na ten
obraz krzywy
i każdy z nas za swoje uczynki
przed Nim odpowie

Sonet dla Anny

Sonet dla Anny
Maciej Jackiewicz

Chciałbym na chwilę teraz zebrać rosę poranną
aby z kropli deszczu nanizać korale
i pokazać ocean gdzie błękitne fale
wiary i nadziei by szumiały cichutko Tobie Anno

A na kolorowej polanie obdarować dziewanną
bym mógł wręczyć pachnącą i już tak stale
pragnę żeby zawsze było lato i jak w skale
wykute było błękitne niebo tylko dla Ciebie Anno

Tak chciałbym wziąć dzisiaj Cię w ramiona
nie wypuścić już tego co przepadło przed laty
Anno to dla Ciebie świeci z gwiazd korona

Przy Tobie nawet w łachmanach jestem bogaty
radośnie zapisana sztambucha nowa strona
niech w nim słowa przemienią się dziś w kwiaty

Serce serc 2024

Serce serc 2024
Maciej Jackiewicz

przytulam myślą piękną twarz poznaczoną
zmartwieniem i ukrytymi troskami
kiedy patrzyłaś na mnie pełnymi dobroci oczami

dziś przędziesz inny los – czas mając za wrzeciono

przytulam myślą ciepłą dłoń pomarszczoną
którą dzieliłaś pachnący chleb z domownikami
i chroniłaś dzieci niczym skrzydłami

kryję się dziś niezręcznie jak za zasłoną
utkaną z mojego niejednego grzechu
widzisz mam już siwe włosy tak samo

tyle dobra czyniłaś i kochałaś bez pośpiechu
smutek po Tobie może uleczą wspomnienia

bo często wracam do tych lat pełnych uśmiechu
uczyń dzisiaj choćby maleńkie cudeńko
by radośniej na chwilę moje serce zabiło

Twoje serce serc
na zawsze w pamięci pozostanie
bo to jedyna najprawdziwsza miłość

Tak jak Ty nie do zastąpienia

Ukochana Moja
Mamo
Matulu
Mateńko

Memento

Memento
Maciej Jackiewicz

Kłamstw codziennie na świecie przybywa
już stare prawdy mitami się często nazywa
w sieci prawdziwe wielkie wysypisko
tutaj miesza się dosłownie wszystko

Przerabia się zdjęcia, zataja fakty
nagą prawdę podmienia na akty
które wałkują pseudo dziennikarze
królują triki, imitacje i fotomontaże…

Internauci łykają to niczym kremówkę świeżą
przekazując dalej i dalej bzdury, w które wierzą
i tak głupoty krążą wokół nas jak natrętne mole
a w ukryciu pękają ze śmiechu bezduszni trolle

Tyle wiadomości a tak dużo ,,do bani’’
stąd nie pozwólmy się oszukać kochani
piszę wam dzisiaj wcale nie w sekrecie:
wiedzy nie odnajdziesz tylko w internecie

Każdy kolejny dzień przynosi coś nowego
modlisz się albo wzdychasz aby nic złego
nic tobie i najbliższym się nie stało
a tam miasto kolejną noc nie spało

O życie toczy się ciągle krwawa gra
a wojna na słowa przecież też trwa

Masz przecież życie raz dane
nie warto z każdym bić pianę
prawda to powinien być twój plus:
byś nie przegrał życia za marny

…fake news

Mars

Mars
Maciej Jackiewicz

Mars jest jedynie małą planetą

bogiem wojny wcale być nie pragnie
toczy walkę z własnymi myślami
choć ma zbroję hełm i przyłbicę
pięknej bogini jemu brak

bezbronny jak małe jagnię
które chroni matka przed wilkami
kolos na glinianych nogach

popatrzy przez jasne gwiazdy
z nieba na świata ulice
da Ziemianom jeden znak
zgody miłości i pokoju

zaczerpnie wody z życia zdroju
wszystkie kwiaty szczęścia napoi
a potem serca wrażliwe

choć nie miał nigdy prawa jazdy
poleci rakietą z myśli i wyobraźni
do najlepszego kosmosu
po niewytyczonych jeszcze drogach

tam nie ma bojaźni
ani pokręconego losu
gdzie wszystko jest prawdziwe

Mars czasami jest też poetą

Z pamiętnika duszy

Z pamiętnika duszy
Maciej Jackiewicz

oparte na faktach

w przenikliwej ciszy na cmentarzu
zapalić świecę chcesz stojąc przy grobie
życie w kolejne układa mozaiki obrazy

szare wręcz czarne albo jak w witrażu
co mam dzisiaj na to odpowiedzieć tobie
nikt z nas nie jest bez grzechu i bez skazy

spośród tych którzy tutaj na razie pozostali…
i jeszcze piją łapczywie wodę z życia zdroju
kolejna rocznica urodzin nadeszła właśnie

ludzkie serce nie jest przecież ze stali
co dnia musi być gotowe jak do boju
czy ty naprawdę nie wiesz dlaczego

świeca ci gaśnie…

Pamięć silniejsza jest niż śmierć

Pamięć silniejsza jest niż śmierć
Maciej Jackiewicz

Jedna smutna myśl się kołacze
i powraca ustawicznie

kolejny artysta odchodzi w świecie
wojen pełnym zła i nienawiści
która jest gorsza od niejednej zarazy

w ognisku miłych wspomnień
,,brzoza dopala się ślicznie’’
potem odrodzi się z popiołów
bo w twojej piosence nie zginie

jesienią przypomnę twoje nuty
,,w żółtych płomieniach liści’’
z płyty niezapomniany głos usłyszę
a muzyka mnie w marzenia poniesie

nie musisz nic mówić żadnemu poecie
kiedy widział zapisane pięciolinie
melodia na wszystko mu odpowie

grasz dalej choć tylko dla aniołów
patrząc z nieba na ziemskie obrazy
może kiedyś twój chór też zobaczę

teraz tylko dopiszę
w czarnym notesie
Jacek Zieliński z zespołu Skaldowie

Piękny maju

Piękny maju
Maciej Jackiewicz

Jak piękny jesteś maju…
W maju
ptaki znów głośno zaśpiewają
przekrzykując się nawzajem
w zaroślach i trawach łąk

odpoczną jeszcze pochowane
za chwilę do nieba wysoko do góry
polecą aż pod białe chmury

powitają pełnię wiosny
w kolorowych krótkich sukienkach
śliczne dziewczęta roześmiane

a my się w nich zakochamy
trzymając za ciepłe dłonie
potem wszystkie poniesiemy
delikatnie na swych rękach

szepcząc cichutko obietnice
bo gdy wiosna przeminie z majem
nadejdzie czerwiec zazdrosny

w maju poeci piszą wiersze
słowa jak złotą
nicią od nowa się mnożą
muzycy napiszą do nich melodie

na pięciolinii się nuty ułożą
potem w balladach i piosenkach
pełną piersią zaśpiewamy
i powędrujemy razem dalej

gdzie ścieżka od słońca wypalona
to nasza droga jak do ziemskiego raju
bo czym byłby świat bez wiosny

w maju
słońce promieniami serca połączy
cudowna pora nadeszła kochania
tylko jedna myśl radość przesłania

dlaczego maj tak szybko się kończy

Dziękuję Tobie Weno

Dziękuję Tobie Weno
Maciej Jackiewicz

Zamykam oczy
pogrążam się w nocnej ciszy
zanim zasnę
delikatnie w myślach dotykam klawiszy
białego fortepianu

i tylko ten szept
wciąż jest przy mnie
jak według planu
chce cały czas przy mnie być

kto naszego życia jest autorem
kto wymyśla wciąż nowe rozdziały
niepowtarzalnego dla każdego
pamiętnika

to nie są pytania proste i jasne

gwiazda nocą do mnie często wpada
w porze widzialnych duchów
choć niczego nie zje i nie wypije
może zanuci ze mną sonatę księżycową

i tylko ten szept
utkany z najlepszych słów oraz nut
cudowna pieśń z rajskiego śpiewnika

dopiszę jeszcze niejedno słowo
poczuję wtedy że żyję
niech spełni się największy cud
gdy napiję się ze szczęścia zdroju

podziękuję za spełnione prośby
własne projekty szkice i plany
odejdzie na zawsze trwoga
wspomnę wersety z brewiarza

w duszy przez lata poranionej
pozostała jeszcze wiara
w to najważniejsze Słowo
ułożone z prawdy okruchów

kto jest moderatorem
tego co nam się przydarza
kto daje nam wciąż bana
za uczynki niezawinione

zamknięte oczy dniem zmęczone
dobranoc Muzo kochana
dobranoc weno moje pisanie

czeka nas jeszcze długa droga
do krainy wiecznego spokoju
tam gdzie żadne serce bić
nigdy nie przestanie
tam nowe życie się zaczyna

i tylko ten szept
wierniejszy niż ukochana dziewczyna
dyskretnie przy mnie kroczy

Zapiski niespokojne III

Zapiski niespokojne III
Maciej Jackiewicz

Zamykam oczy
pogrążam się w nocnej ciszy
zanim zasnę
delikatnie w myślach dotykam klawiszy
białego fortepianu

i tylko ten szept
wciąż jest przy mnie
jak według planu
chce cały czas przy mnie być

kto naszego życia jest autorem
kto wymyśla wciąż nowe rozdziały
niepowtarzalnego dla każdego
pamiętnika

to nie są pytania proste i jasne

gwiazda nocą do mnie często wpada
w porze widzialnych duchów
choć niczego nie zje i nie wypije
może zanuci ze mną sonatę księżycową

i tylko ten szept
utkany z najlepszych słów oraz nut
cudowna pieśń z rajskiego śpiewnika

dopiszę jeszcze niejedno słowo
poczuję wtedy że żyję
niech spełni się największy cud
gdy napiję się ze szczęścia zdroju

podziękuję za spełnione prośby
własne projekty szkice i plany
odejdzie na zawsze trwoga
wspomnę wersety z brewiarza

w duszy przez lata poranionej
pozostała jeszcze wiara
w to najważniejsze Słowo
ułożone z prawdy okruchów

kto jest moderatorem
tego co nam się przydarza
kto daje nam wciąż bana
za uczynki niezawinione

zamknięte oczy dniem zmęczone
dobranoc Muzo kochana
dobranoc weno moje pisanie

czeka nas jeszcze długa droga
do krainy wiecznego spokoju
tam gdzie żadne serce bić
nigdy nie przestanie
tam nowe życie się zaczyna

i tylko ten szept
wierniejszy niż ukochana dziewczyna
dyskretnie przy mnie kroczy

Jak bańka mydlana…

Jak bańka mydlana…
Maciej Jackiewicz

nie dotykaj mnie
bo pęknę
niczym bańka mydlana
choć się ciebie nie ulęknę
z kropli wody jestem utkana

nie dotykaj mnie
bo z powrotem
w te krople się przemienię
aż do chwili
kiedy słońca promienie
pochłoną całkowicie

i wyparuję jako na niebie obłok
ale też nim długo nie pozostanę
bo niebo się wtedy zachmurzy
i spadnę z powrotem
deszczem

a wśród milionów kropel
będą też bańki mydlane,
odrodzone po burzy
i będę ja jeszcze

nowe życie

Wiersz o miłości

Wiersz o miłości
Maciej Jackiewicz

Wołam cię z echem ukrytym w kwiatach
Instrumentarium gotowe już na spotkanie
Erato dziś podarowała dla mnie przesłanie
Rozmarzony znów wracam z końca świata

Sennik już jest zbędny choć był mi za brata
Zamykam rozdział pod nazwą: oczekiwanie
Otwieram już nowy: rozkosz oraz pożądanie
Me największe marzenie spełnione po latach

Oczekując na spełnienie niezliczone miesiące
Łaknę tak kochania gdy choć ciebie usłyszę
Oczy teraz załzawione niczym po rozłące

Świeca się dopala, milczę wtopiony w ciszę
Czule uspokajam serce jeszcze tak drżące
I wszystkie słowa w zakątku duszy napiszę

Sonet

Sonet
Maciej Jackiewicz

Niepoliczone tomy poezji i bogate w treści
ile z tego ogarnąć umysł jeszcze zdoła
miliony pojęć i haseł co dzień i dokoła
a tu już pióro czeka i bibuły skrawek szeleści

Gdy powstaje strofa, którą natchnienie dopieści
bo jeszcze taka niewinna i jak niemowlę goła
składasz dzięki kiedy z pomarszczonego czoła
zroszonego potem – zrodziła się wolna bez boleści

Bowiem pisać to jak udręka i ekstaza zarazem
choć to nie rzeźba w marmurze i nie w szczerym złocie
wyraz co był myślą – nie może być bohomazem

Tak rodzą się wierszy niezliczone wciąż krocie
dziś nie pytaj czemu piórem a nie dłutem albo obrazem
ja nie piszę lecz serce w nieustannej tęsknocie

Dziewczyna ze snu

Dziewczyna ze snu
Maciej Jackiewicz

Nadeszła nocą
stąpając cicho na palcach
by mnie nie obudzić
za wcześnie

usłyszałem melodię walca
kiedy mi pokazała
dwie piękne czereśnie

a jej króciutka sukienka
biała i czysta
odbijała sklepienie
rozgwieżdżonego nieba

była taka piękna
delikatna jak mgła
prawie przeźroczysta
miała oczy duże i błękitne
błyszczały niczym oceanu lazurem

czy czegoś jeszcze
do szczęścia potrzeba
kiedy się obudzę
uwiecznię ją piórem
na niezapisanej bibule

a na razie cudowny sen
jak najdłużej niech trwa
może jest królową moich wen

proszę tylko
niech nie znika nad ranem
gdy nowego dnia nadejdzie czas
zostań ze mną
tej niezwykłej nocy
a ja też pozostanę

tak przytulić pragnę ciebie czule
ten jeden
choć ostatni raz

by w hymn radości zmienić życia tren
uśmiechasz się teraz tak dyskretnie
niech los różę z ogrodu marzeń zetnie

jeśli to wszystko
to nie był wcale sen

Zraniony anioł

Zraniony anioł
Maciej Jackiewicz

moimi perełkami – tak mi mówiłeś
nie usłyszę tych kłamstw na poczekaniu
z których śmiali się ze mnie w niebie

kiedy zakończę to ziemskie życie zawiłe
nie potrafię grać tak jak ty zimny draniu
na skrzypcach bez strun i bezustannie
nie umiem tamtej piosenki już zanucić

czas utracony ma posiwiałe skronie
piszę tak nieskładnie bo na kolanie
które nie dla ciebie jeszcze odsłonię
i posłucham innego prawdziwego poety

moje perły w brylanty się przemienią
z pustych kartek narodzą się nowe wersety
będę kłaniać się słońca promieniom
a ciało będzie wciąż niewinne i obnażone

jeszcze spojrzę na drugą świata stronę
bym wiedziała którędy tutaj powrócić