Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

,,Budujcie arkę przed potopem ”

,,Budujcie arkę przed potopem”
Maciej Jackiewicz

inspiracja : ,,Arka Noego” Jacka Kaczmarskiego

,,Budujcie arkę przed potopem’’
tak ongiś przestrzegał nasz wielki bard
bo kiedy zaleje nas potop kłamliwych słów
aż strach jest myśleć co będzie jeszcze potem

gdy powstaną na pustyni tylko domki z kart
pomaszeruje dumny pochód pustych głów

“Budujcie arkę przed potopem”
dopóki sił starczy bo kończy się ten czas
zanim wody przybędzie w oceanie głupoty
aż strach pomyśleć gdy jesteś oblany potem

z milionów ksiąg nauka poszła w ciemny las
na licytacji sprzedano wszystkie ludzkie cnoty
czy coś gorszego wydarzyć się będzie mogło

potem?

Pamięć 2023

Pamięć 2023
Maciej Jackiewicz

Kapłan na mszy powiedział :
…dziś z zalewu koło Włocławka wyłowiono…
po czym obie dłonie złożył do modlitwy
nie dokończył
w wielki szloch zamieniony chóralny śpiew

Ojcze
wróciłeś wtedy
z rękami skrępowanymi sznurami nienawiści
do nóg zimne przywiązali ciężkie kamienie
a na szyi pętla
bo ceną było twoje milczenie
na konsekrowanej sutannie zakrzepła krew

nie dajcie się nigdy zwyciężyć złu…
bądźcie w czynach i myślach czyści
porzućcie na zawsze kłamców sitwy
niech na słowa prawdy nie zadrży powieka

nadeszła pora
by obudzić się z tego koszmarnego snu
bo to nie była jeszcze jedna senna mara

nie umarła w sercach wiernych wiara
ona jak nadzieja jest nieśmiertelna
razem z nimi miłość do człowieka
którą w darze dostaliśmy od Boga

żałobny dzwon dziś jak wtedy uderzy
powraca teraz bolesne wspomnienie
w czasie kiedy pokoju i zgody brak
w dniu trzydziestej dziewiątej rocznicy

wraca ostatnia homilia w kościele
świętych polskich braci męczenników
by raz jeszcze poruszyć ludzkie sumienie
w świątyni
przy twojej teraz ulicy

ostatnia do nas przestroga
tak naprawdę jeden w życiu jest właściwy szlak
choć często wiedzie przez nieskończone zakręty
tam na końcu czeka Miłość
I Prawda

Ojcze Jerzy
patrzysz teraz na Ojczyznę z ołtarzy i pomników
powrócisz raz jeszcze
na macierzy łono

jako nasz
jeszcze jeden święty

Inna strona księżyca (new version)

Inna strona księżyca (new version)
Maciej Jackiewicz

witaj księżycu
czuję w samotnej duszy wzruszenie
znów po cichu sercem w nocy piszę
o tym co kocham najbardziej
opiewam ciszę
co przynosi po całym dniu ukojenie

witaj księżycu
patrzę na chmury, które jakby płyną
bezszelestnie suną po nieboskłonie
nowe rymy sobie ulepię marszcząc
posiwiałe skronie
czy księżyc może zostać ładną dziewczyną

kiedy spojrzę raz
jeszcze na te srebrne oblicze
zawsze milczące i tak tajemnicze
a potem pozdrowię na niebie zorzę
już teraz wiem
księżyc dziewczyną zostać może

mój ty srebrzysty
napisałbym ci listy nieskończone
może nawet wyślę na początek ten
póki nie odwrócisz się na drugą stronę
przecieram oczy zmęczone
dobranoc księżycu

pora na sen

Memento mori

Memento mori
Maciej Jackiewicz

Jesteś pan i władca taki wielki mądry i bogaty
z tego bogactwa chodzisz jak ten paw dumny
co dzień same nowe zyski i zero straty
ale tego złota i pieniędzy już do trumny

nikt ci wtenczas przecież już nie włoży
gdy staniesz tam gdzie starzy i chorzy

Zdobyłeś złoty tron bo masz przecież władzę
nadal dyktujesz warunki co wolno niewolnicy
tamtego żebraka już nie masz na uwadze
on pozostanie na zawsze na brudnej ulicy

w ciemnym grobie staniesz się mu jednaki
tylko zwłok twoich nie rozszarpią złe ptaki

Los przyjmujesz tak często jakby swą wyrocznię
to on ze swym przeznaczeniem się ciągle mierzy
nie wiesz kiedy serce naprawdę odpocznie
na razie cię pozdrawia jak królowa na wieży

jeszcze stawiasz dumne w tym życiu kroki
ludzie mówią że niezbadane są boże wyroki

Kiedyś chałupinka na chmurze będzie sobie stała
chór aniołów co dzień zaśpiewa boskie ballady
i będzie tobie starczyć jedna koszula biała
bo odmienić swego życia już nie dasz rady

A może w czeluściach piekła rzucony na wieki
dusić wciąż będą cię rozgrzanej smoły opary
na zapomnienie nikt nie poda już tobie ręki
sprawiedliwemu sądowi nie dawałeś wiary

Wtedy już nikt niczego i nikomu nic nie zmieni
ale wybór jeszcze teraz należy także do ciebie
byś nie trafił na zawsze do tej krainy cieni
gdzie zapomną o tobie zaraz po pogrzebie

Październikowy obraz 2023

Październikowy obraz 2023
Maciej Jackiewicz

Przeciera jasne oczy już ona
a tak chciałaby jeszcze spać
pod chmurami Eos zamglona

wiatr zrywa resztki babiego lata
między konarami drzew się rozbija
co by tu jeszcze potarmosić i rwać

kolejne dni jak liście przemijają
przeminął niczym chwila wrzesień
krople deszczu grają z nowych nut
na parasolach wraz z nimi zagramy

w ciemny świt jakby z końca świata
w nieznane wszystko odchodzi pomału
a październik pisze dla nas tautogramy
atramentu z liści złotem i czerwienią

dzisiaj na literę J
bo już jesień
bądź piękną i przyjemną

jaśniejesz już jutrzenko
jem jabłuszka
jarzębinę je jemiołuszka

jednym łykiem
dopiję herbatę z róży
na talerzyku pachną jagody

moja Eos różanopalca
czy zostaniesz ze mną
otul mnie delikatnym dotykiem
liście zatańczą dla nas walca

przykryte poranną mgłą
śpią w ciszy ogrody

Gdzie jesteś Aniu?

Gdzie jesteś Aniu?
Maciej Jackiewicz

pamięci Ani Przybylskiej…

to niemożliwe…
ktoś powie
to taki koszmarny sen

jeden z tych
których nie brak w październiku
kolorową jesienią

gdy jeszcze w ciepłych promykach słońca
liście się pięknie mienią
wszystkimi barwami tęczy

dzisiaj w słowa się układają
ostatniego pożegnania
w pełen cierpienia tren

to niemożliwe
przecież tylko śpi bólem zmęczona
za chwilę otworzy
piękne duże brązowe oczy

ocieram łzy
które są jak krople rosy o poranku
co srebrzą się na pajęczynowej sieci
a dzisiaj żałobnego całunu

na grobie czarna zasłona
trwa póki jesienny deszcz jej nie zmoczy
w kąciku pajęczyny świerszcz

cichutko tobie gra
a twój anioł ku niebu znów wzleci

to niemożliwe,
to przecież sen
o ostatnim przystanku
ponury i koszmarny

co męczy w noc nieprzespaną
trwać będzie zawsze
i nadal trwa

łzy to nie rosa
na zawsze pozostaną

Idąc przez życie

Idąc przez życie
Maciej Jackiewicz

Patrzysz na ten świat coraz bardziej z daleka,
traktując prawdę jak niedorzeczną bzdurę.
Pchasz dalej jak Syzyf swój kamień na górę,
w gąszczu obrazów nie widzisz już człowieka.

Nie obchodzi mnie twoja pinakoteka,
tworzę własne obrazy przedartym piórem.
Czasem zanucę hymny z aniołów chórem
i tylko czas jak przestraszony ucieka.

Ominąć zgliszcza cuchnące wciąż pożogą,
złe myśli zakopać gdzieś na dnie kurhanu.
By o przyszłości nie mówić z ciemną trwogą

i do przodu iść podług mądrego planu
Choćby niekiedy przyszło ciernistą drogą,
za każdy nowy dzień podziękować Panu.

Jesienne powroty

Jesienne powroty
Maciej Jackiewicz

Powracam do lat minionych
wspominam spotkania naszych oczu
i chwile gdy ciepła dłoń dotykała drugiej dłoni

wśród samych czterolistnych koniczynek zielonych
byliśmy tylko we dwoje na uboczu
pamięci tamtych dni najgęstsza mgła nie zasłoni

Powracam do lat beztroskich
gdy byłem młodszy sercem aż o połowę
każdy szczery uśmiech serce wzajemnie ogrzewał

czułem się jak w ogrodzie pełnym cudów boskich
rodziło się z miłością życie nowe
gdy na gałęzi piękny ptak serenady nam śpiewał

Powracam też do kalendarza
aby daty przepisać do starego pamiętnika
pod każdą ukryte zostały pamiętne sny i marzenia

powtarzam teraz ,, nic dwa razy się nie zdarza”.
w pokoju zegar na ścianie cicho tyka
wracają z jesiennym wiatrem kolejne wspomnienia

Sonet

Sonet
Maciej Jackiewicz

Czy to będzie sonet pyta mnie śliczna dziewczyna
tak bardzo kocha poezję i wiersze -każdy inny
w rymy bogaty jak w owoce krzew winny
wtedy z kielicha spróbuję dobrego wina

A sonet to wiersz wrażliwy jest niczym roślina
( jak mi się podoba twój uśmiech dziecinny)
sonet skromny w wyrazie nierzadko słynny
chociaż nie każdy nim poeta dzień zaczyna

Zdradzę ci dziś moja piękna w sekrecie
kiedy słowa do serca popłyną z głowy
będziesz najważniejsza w moim sonecie

Dla ciebie marzenia i bzu zapach majowy
bo jesteś jedyna na tym dziwnym świecie
popatrz jak czas biegnie a sonet już gotowy

Zamiast…

Zamiast…
Maciej Jackiewicz

Czara goryczy zamiast kieliszka trunku,
trucizna ma dzisiaj smak dobrego wina,
bo i niczyja jest nie moja dziewczyna,
odwrócony jej wzrok zamiast pocałunku

Może pora uwolnić się od frasunku,
od tylu owoców drzewo się ugina,
niech złota jesień się wreszcie już zaczyna
nieufność wtedy odda tron dla szacunku

Czas prosić serce do cudownego sadu
tam zaczekają też na nas piękne kwiaty
czas myśli uwolnić z matni i bezładu

Niepotrzebne słowa spisać lecz na straty
żeby nie było już po nich choćby śladu

żeby wróciło co zgubione przed laty

Inka

Inka
Maciej Jackiewicz

Pamięci Danuty Heleny Siedzikówny (ur.3 września 1928, rozstrzelanej 28 sierpnia 1946 w Gdańsku)

Patrzysz na nas dziś z wysokiego nieba
gdzie nigdy nikt
nie będzie strzelał do serca niewinnego
które nosi w sobie imię
najdroższe ze wszystkich
Ojczyzna

jakie krótkie było twoje życie
niczym urwany film zatrzymane
spoczywasz teraz w polskiej ziemi
w najprawdziwszym grobie

tam gdzie imię twoje wyryte
i nie będzie już nigdy tajemnicą

oddałaś w ofierze młode serce
teraz o modlitwę
jak inne poranione dusze prosisz
za te w księdze pamięci zachowane
odżywają wraz z każdą rocznicą

popatrz
ty co żyjesz dzisiaj w ciągłym biegu
ona jako Noego arka
dopłynęła zbyt szybko do brzegu

poświęciła młode serce
aby w końcu przeminął
na zawsze tamten podły świat

jeszcze ostatnia wiadomość
krótki gryps wysłany zza krat
,,Powiedzcie mojej babci
że zachowałam się, jak trzeba.”

Inko
dzielna harcerko
jesteś prawdziwą Bohaterką

Niech wolna Polska przyśni się Tobie

Ostatni piątek sierpnia

Ostatni piątek sierpnia
Maciej Jackiewicz

*cytaty z Koncertu jesiennego na dwa świerszcze … Wojciecha Niżyńskiego.

,,Dziewczyny płaczą, bo skończyło się już lato’’*
ale pewnie babie lato wnet zobaczą
i będzie choćby trochę ciepło i miło,
ach ile bym oddał jeszcze też i za to.

Aby świerszcze zagrały mi koncert albo dwa,
zanim umilkną na czas do nowej letniej pory,
w parku pożegnalna rozbrzmiewa kantata,
tam niejeden dyrygent na gałęzi skrzydlaty.

Niebawem odlecą na drugi koniec świata,
z ptasiej orkiestry wszyscy soliści i muzycy,
w ogrodach pięknie pachną dzisiaj kwiaty,
pora na ,,koncert na wiatr w kominie’’.*

Jak ten czas coraz szybciej teraz płynie
nawet w sercu nostalgia teraz mi gra
krople deszczu przepadną na mokrej ulicy
w coraz krótsze dni i chłodniejsze wieczory

Może jeszcze ptaszek dla mnie zaśpiewa,
który od wiosny dreptał sobie na balkonie,
sierpniowe słońce dyskretnie puszcza oko,
jeszcze cień rzucają zielone wokół drzewa

Na stole z owoców kolorowe kiście,
przyglądam się białym letnim obłokom,
znanego koncertu słucham z gramofonu,
a lekki wiatr z zachodu strąca już liście.

Dziewczyny teraz coś jeszcze zanucą,
drzewa zaszumią już tylko na pół tonu,
kiedyś wszyscy na swoje miejsca powrócą,
a deszcz będzie padał radośnie i rzęsiście,

kiedy powrócą
ciepłe dni, kwiaty, ptaki i na drzewach liście.

Sny są czasami bardzo gadatliwe…

Sny są czasami bardzo gadatliwe…
Maciej Jackiewicz

Słyszę twój miły spokojny głos
bez gniewu i bez przekleństwa
czy to w niepamięć odchodzi zły los
tak źle być samemu bez rodzeństwa

Za oknem pada deszcz kroplami
które pukają delikatnie w szyby
poczęstować mnie chcesz owocami
prosisz bym spróbował ale nie na niby

Na czystym z porcelany talerzyku
dwie z lekka niestety robaczywe
a w twojej dłoni tak ciepłej w dotyku
śmieją się czerwone duże czereśnie

Rzeczywiście są słodsze od ciastka
czy naprawdę jest jeszcze możliwe
widzę pierwszy tramwaj to trzynastka
nic nie szkodzi że wstałem tak wcześnie

Czy to na pewno jesteś ty Katarzyno
łzy wzruszenia po policzkach mi płyną
taką chwilę chcę zatrzymać i wziąć w plen*
by zatrzymać już na zawsze cudowne lato

Ciekawe co mój sennik powie na to
kiedy się skończy ten sierpniowy sen…

MIŁOŚĆ 2023

MIŁOŚĆ 2023
Maciej Jackiewicz

Tyle lat samotni szukają miłości nieomal wszędzie
tam gdzie jej nie było i nie ma bo ktoś wmawia
im bez przerwy że to jest to jak z dumą pawia
i nikt im nawet nie szepnie że serce tkwi w błędzie

Przecież to Los wie od Fatum co z tego będzie
gdy ranią się wzajemnie i ich ból wiara uzdrawia
a serce wtedy krzyczy niczym nad morzem gawia
w teatrze wszak było zawsze w pierwszym rzędzie

Rozpaczliwie szukają miłości i kiedy się napatoczy
byle gdzie i byle jak ukoją żale tęsknoty i smutki
czemu dziś cały świat nie jest piękny ani uroczy

W ciszy nocy sen nie nadejdzie albo jest za krótki
piórem opiszą w strofach to co otwiera im oczy
a na fortepianie zasną opuszczone serenady nutki

Bez odpowiedzi

Bez odpowiedzi
Maciej Jackiewicz

Byliśmy więcej niż tylko
,,po słowie’’
najdłuższą w życiu chwilką
nakarmić chciałem serce

myśli kołaczą się w siwej głowie
jak rozpalić ognisko w jednej iskierce

nikt nie napisał epilogu
czy ktoś wymyśli posłowie
Fatum czy jej niewdzięczny syn
człowieczy Los

co dnia układam puzzle z moich win
kiedyś ułożę całe życie
nareszcie część mnie odpocznie
i w ciszy usłyszę twój głos

bo wierzyłem weń jak w wyrocznię
nawet o zmierzchu rozpoznam twarz

a może spotkam przypadkiem na szlaku
pełnym zakrętów bez ani jednego znaku
poznasz mnie po słowie
które na pamięć dobrze znasz

Siła nałogu

Siła nałogu
Maciej Jackiewicz

,,Przerażająca jest siła nałogu’’
śpiewał niezapomniany Jan Kaczmarek
choć mój nałóg nie mnoży mi wrogów
i z nim nie muszę patrzeć już na zegarek

Jak w śnie wchodzę w inny wymiar świata
trwa to już całe dekady całe policzalne lata
i muszę to robić choć nikt mi tego nie każe
tylko kiedy poczuje serca znowu silny głód

To jak choroba choć bezsilni są tutaj lekarze
liczę po raz kolejny iż stanie się ten jeden cud
,,przerażająca jest siła nałogu’’
mówią, że to tylko takie niewinne szaleństwo

A ja za ten dar podziękuję zawsze Bogu
bo z weną zawarłem kiedyś małżeństwo
muszę to robić choć nie ma tutaj nakazu
potrzebna tylko chwila wolnego czasu
jak przy rzeźbie albo malowaniu obrazu

Albo chociaż przy tkaniu pięknego arrasu
tematów wszak nie brakuje nawet przybywa
taka niewinna pasja konik hobby albo to coś
co życie nierzadko inaczej słowami nazywa

Bywa, że staniesz się sławny i będziesz ktoś
a ja teraz trzymam w dłoni kartkę papieru
czystą białą i niewinną w pogodę i deszcz
na której może coś zapiszesz od numeru

telefonu po taki choćby może ten wiersz


Śmieje się szczerze ze mnie Muza i puszcza oko
zapach kawy unosi się teraz od samego progu
patrzę sobie na niebo dlaczego jest tak wysoko
,,przerażająca jest siła nałogu ‘’

Moja błękitna laguna

Moja błękitna laguna
Maciej Jackiewicz

Gdy się przebudzę we wczesne jeszcze rano
i wspomnę sobie o tamtej filmowej cudnej
historii z Emmą (tak naprawdę Indianą)*
to ja nawet na wyspie dzikiej i bezludnej

Z taką dziewczyną pobyć to bym nawet mógł
podając co wieczór z bananów też kolacje
wpatrzony w długość jej zgrabnych nóg
i miał już gdzieś na zawsze całą cywilizację

Wyspa bezludna to spokój i cisza jak lek
ukoi swoim urokiem brak całego świata
a z Indianą bym poczuł się młodszy o lata
i kichał na ten dwudziesty pierwszy wiek

Pod palmą bym spełniał jej skryte marzenia
ach jak by się chciało z taką Indianą tylko żyć
lecz pora wracać na ziemię –nocy do widzenia
na jawie przecież nie można tylko ciągle śnić

Bo świat wszak nie może zostać nigdy taki
gdzie nie będą rosły nawet słodkie banany
a miliony martwych ciał jak Nike z Samotraki
to są tych co o wolności snuli dalekie plany

Z czasem pozmieniane w milczące szkielety
potem w szary proch na zawsze już obrócone
nie dla ciebie Indiana przeznaczona niestety

tylko serce bije mocniej i szybciej jak szalone

Sonet dla Anny

Sonet dla Anny
Maciej Jackiewicz

Chciałbym dzisiaj być w lesie i zebrać rosę poranną
aby z kropli deszczu zrobić ci korale
potem pokazać mój ocean gdzie fale
wiary i nadziei szumiałyby cichutko dla Ciebie Anno

I na dużej kolorowej polanie obdarował dziewanną
bym ci wręczył latem pachnącą bo już stale
pragnę żeby zawsze było lato i jak w skale
wykute było na zawsze błękitne niebo dla Ciebie Anno

Tak chciałbym ciebie wziąć dzisiaj w ramiona
nie wypuścić już nigdy tego co kiedyś poszło na straty
Anno to tylko dla ciebie dziś z gwiazd korona

Przy tobie choćby nawet w łachmanach czuję się bogaty
to dla ciebie zapisana mego sztambucha strona
w nim wszystkie słowa niech zmienią się w piękne kwiaty

Anioł i ja

Anioł i ja
Maciej Jackiewicz

Dzisiaj anioł się na mnie gniewa
nie chce już być na dobre i na złe
Bo latać nie może gdzie tylko chce
i nie wie czy jeszcze coś zaśpiewa

***
Czas już na porządki i wietrzenie szaf
tyle problemów przybywa co dnia
Przecież uczucia też anioł swoje ma
i wiele innych co dzień własnych spraw

Co mam mu na to powiedzieć?… i cóż…
zostawił na biurku jedynie dwa pióra
Dlaczego dwa? jeszcze jedna bzdura
bo to chyba nie był żaden mój anioł stróż

Jednym piórem napiszę coś i nic zarazem
czarne myśli powróciły jak straszydła
Anioł poleciał- jak piękne ma skrzydła
widzę jak zlały się .. z całym krajobrazem

Drugie pióro wypuszczę i tak daleko hen
wolność to złuda iluzja bańka mydlana
Biały przyjaciel poleciał z samego rana
leć aniele leć bo życie wszak to nie jest sen

Wspomnę go pewnie jeszcze i to nie raz
choć dawne słowa już tak nie zabolą
Jak Syzyf pcham mój kamień z niedolą
a wierne wiersze zostaną na wieczny czas

Choć to czasem słowa które nic nie warte
oswajam ból ten który bardziej piecze
Dobrymi myślami rany dzisiaj podleczę
***
tylko tak boli serce na dwie połowy rozdarte

Po burzy

Po burzy
Maciej Jackiewicz

Miało trzasnąć a znów zadudniło

historia zapisała kolejną kartę
coś się zaczęło coś się skończyło
czyje słowa będą jeszcze warte
kiedy skończą się nocne rozmowy

bo wojna o tron trwać będzie stale
nadal toczą bitwy legiony zaślepione
zagrzewając się do walki ochoczo
słowami nienawiści albo wiary

a plakaty jako rycerskie sztandary
na wietrze jeszcze nieraz załopoczą

Tylko tak bardzo mi żal Ojczyzny
rozdartej teraz na dwie połowy
na zawsze zostaną te nowe blizny
niczym na sercu po ciężkim zawale

i rany dotkliwe nie całkiem wygojone