Archiwum kategorii: Maciej Jackiewicz

Mury 2021

Mury 2021
Maciej Jackiewicz

inspiracja : Mury Jacka Kaczmarskiego

A kiedy wróg stanie u bram
ty już nie będziesz wtedy sam
przybędą rycerze w złotych zbrojach
piękne ody i pieśni powstaną o wojach

i pójdą precz tyrani i władcy źli
dość już przelali w dziejach krwi
na zielone łąki serca będą się rwać
spokojny swoje dzieci położysz spać

dobre tylko sny odtąd będziesz śnić
poczujesz jak bardzo chcesz żyć
aby z uśmiechem powitać rano
tylko mury od nowa staną staną staną

Ptaki do gniazd swych znów powrócą
wysłańcy z piekieł bomb już nie zrzucą
anioły przegnają czarne chmury
słońce uśmiechnie się z góry

a gwiazdy spadające przyniosą wieści
skończą się czasy cierpienia i boleści
bez końca podłego czasu szmat
wtedy ,, pogrzebią stary świat ,,

nowe wskazówki na starych zegarach
powróci z Bogiem w sercu wiara
w domach z rodzinami pozostaną
tylko mury od nowa staną staną staną

Na wpół jawa i sen…

Na wpół jawa i sen…
Maciej Jackiewicz

starsze o liczne doświadczenia losu
znowu serca poczuły się młode
obu dusz wymowne milczenie
stało się
tajemnym znakiem

mówiła zawsze pół słowa
on dodawał drugie połowy
budziło się ciche marzenia
ciepłe dłonie podane na zgodę
by nie usłyszeć więcej przeszłości
głosu

liczyło się tylko teraz
wczoraj było byle jakie
klepsydra życia odmierzała czas
w wymyślonym świecie od nowa

trwała cicha rozmowa
jedyna najprawdziwsza
aż do bladego świtu
nie czuli zmęczenia
ktoś datę zapisał do zeszytu

ciemno jeszcze nad ranem
drzewa toną w półcieniach
dziękuję że jesteś
miłego dnia

dlaczego szczęście tak krótko trwa

Nie wszystko czas pochłonie…

Nie wszystko czas pochłonie…
Maciej Jackiewicz

Pojutrze – pierwsza rocznica…

Dzień dobry proszę pana
pana mama dzisiaj rano…
wracają słowa rezydenta
z białego oddziału angiologii

nigdy nie zapomnę tamtego rana
inne słowa ulecą a te zostaną
i na zawsze już je zapamiętam
na początek zupełnie nowej drogi

twojej Mateńko moja umiłowana

tyle miało serce prawdziwej miłości
ogrom dobroci i przebaczenia
mimo że ciało bolało niemiłosiernie
tak chciało bardzo jeszcze trochę żyć

dziś jak ptak co gniazdo sobie mości
w krainie wiecznego zbawienia
gdzie nieznane są ciemne ciernie
byś dla mnie chociaż obłokiem mogła być

anioł miejsce tobie już tam szykuje
na twoim szlaku gwiazdy i komety
i blada gęba księżyca zadumana
tu zostaną pośpiesznie pisane wersety

dla ciebie Matulu moja jedyna ukochana

przez okno zagląda jeszcze senne słońce
rozprasza mgłę i się uśmiecha
czuję jak twarz moją ogrzewa
chociaż to nie wiosna i ptak nie zaśpiewa

a ja wspomnę ciepło uczuciem gorejące
prawdziwe bo to troska i pociecha
dla niego pióro dziś strofy porymuje
jesteś przy mnie całą duszą to teraz czuję

wraz ze złotym sercem Mamo moja kochana

Polska Niepodległa 2

Polska Niepodległa 2
Maciej Jackiewicz

Dziś kłosy ciepłym latem
jak ze złota się złocą
bo na czarnych polach
z ziarna zboże się rodzi

gwiazdy srebrzą się cichą
nareszcie spokojną nocą
nawet uśmiechnięte słońce
na błękitnym niebie wschodzi

orzeł rozpostarł skrzydła
leci w stronę białych chmur
to rocznica jest polska
nasza listopadowa

raduje się wzruszone serce
niejednego poety natchnione
a miliony krwawiły tyle razy
na zawsze pozostaną blizny

pochowani w tylu grobach
u stóp matki ojczyzny
zmęczeni wiecznym snem
śpią cisi bohaterowie

na stole pachnie znowu
świeży bochen chleba
historia niczego nie zmieni
i za nich wszystko opowie

Nike dziś w święty dzwon
w dzień oznaczony uderzy
dziękczynne pieśni wyśpiewamy
a razem z nami zabrzmi boski chór

nowe ołtarze poświęcimy
obrazy oprawimy w ramy
za te wiekowe ziemie
i naszych przodków ojcowizny

na zawsze już one pozostaną
bo tu polskie powstało plemię

Zaduszki

Zaduszki
Maciej Jackiewicz

Moim najbliższym i bliskim, których już tutaj nie ma…

Zakończył się już kolejny długi bal cieni
tancerze już zasnęli radośni i zmęczeni
trzymając tancerki za szczupłe dłonie
białe jak posiwiałe me włosy i skronie

kroplami deszczu niebo teraz zapłacze
może kiedyś ten bal świętych zobaczę
bo to dla wszystkich są wtedy imieniny
wspomnienia snują opuszczone rodziny

płoną znicze w kwiatach toną zimne groby
na znak pamięci w szczególny dzień żałoby
wieczny odpoczynek odmawiam myślami
nasi ukochani dzisiaj będą znowu z nami

choć niewidzialni czuję ich obecności
dziękując za lata pełne dobrej miłości
na czas zadumy mocno serce zabiło
i szukam słońca ,które się znów skryło

nie odrywając od szarego nieba wzroku
dzisiaj w ten najsmutniejszy dzień roku
rajska orkiestra cicho teraz requiem gra
a tu na ziemi się ściele listopadowa mgła

Listopadowa refleksja III

Listopadowa refleksja III
Maciej Jackiewicz

Nasze serca żeby nigdy nie były zimne
jak nieme płyty wykute w granicie
choć trochę to nasze życie dziwne
przypominało o nieba czystym błękicie

miłości pełne niech będą zawsze słowa
zawierzcie życzenia myśli i czyny
nim czarna ziemia nas tu pochowa
wszak jesteśmy z jednej ludzkiej rodziny

by nasze serca nie tylko dzisiaj pamiętały
o tych co już mieszkają na górze
my żywot mamy przed sobą cały
niejedne przeżyjemy wiatry i burze

bo tam bardzo wysoko
gdzie już nie dojrzy oko
czekają aniołowie i wszyscy święci
i bliscy sercu dzisiaj wniebowzięci

by nawet w małej tlącej się iskierce
zapłonął płomień pamięci i niech trwa
ogrzeje wtenczas każde zziębnięte serce

bo nikt z nas nie zna godziny ani dnia…

Życiorys

Życiorys
Maciej Jackiewicz

Byłem wolny

i beztroski jak konik polny
myślałem że wolność
na zawsze będzie trwać

dlatego naiwny za młodu
tak bardzo pragnąłem biec
bez picia i bez jedzenia
byle nie w miejscu stać

chciałem dobiec na koniec świata
w nieskończonych moich snach

a kiedy nadszedł
czas niewoli

poraniony i pokaleczony
prawie cudem ocalony
z uczuciem serca wielkiego głodu

znów stałem się wolny
ale już nie tak beztroski
nawet anioł
bez skrzydeł nie lata
pokonałem wszechobecny strach

dzisiaj
pozostały pytania bez odpowiedzi
pokryte siwym kurzem

co jeszcze mam rzec
nie wiem co mnie jeszcze czeka
nie jestem wróżem
nie pieką rany wygojone

tylko czasem jeszcze zaboli
mój los

zwyczajnego człowieka

Październikowy obraz 2

Październikowy obraz 2
Maciej Jackiewicz

Przeciera jasne oczy zmęczona
tak dziś chciałaby jeszcze spać
pod chmurą córka Tei zamglona

wiatr zerwał resztki nici babiego lata
między nagimi konarami drzew się rozbija
co by tu jeszcze potarmosić i rwać

dzień za dniem tak szybko przemija
odszedł szybko jak chwila wrzesień
krople deszczu grają z tych samych nut

póki na blaszanych parapetach
nie rozbiją niczym drobiny kryształu
w plamy się zamienią

na parasolach serenadę zagramy
choć to świt blady
i nowy dzień budzi się pomału

w coraz dłuższą noc ciemną
jakby to był koniec świata
październik pisze tautogramy
na literę J jak jesień

jaśnieje już jutrzenka
jem jabłuszka
jarzębinę je jemiołuszka
jedna jesteś
jeszcze jodło

jednym łykiem
dopijam herbatę z czarnej jagody
ptaki już nie budzą radosnym krzykiem

Eos różanopalca
i moja Muza
zostały ze mną

otulone tumanem mgły
spały ogrody

Sąsiad i ja…

Sąsiad i ja…
Maciej Jackiewicz

Całe osiedle już prawie śpi
nagle dzwonek do drzwi
o tej porze
po wieczorze?

Otwieram a to sąsiad (mieszka naprzeciwko)
– dobry wieczór zapraszam pana na piwko
– jaki wieczór mówię – to noc panie
wkurzony już jestem niesłychanie

A sąsiad robi minę chińskiego dyplomaty
i nawija:
– pokryję wszystkie pana straty
– te moralne
– i materialne

– No to jak? panie Macieju zgoda?
– pewnie się ucieszy pana żona młoda…
– pójdziemy na piwko do Andromedy
– sąsiad powie termin o której i kiedy?

–  W dobrym piwku kufelek zamoczy
– szwagier z bratem za pańskie zapłacą
– przepraszam sąsiad

Dodał jeszcze nie patrząc mi w oczy
nie powiedział tylko za co…

Patrząc na niebo…

Patrząc na niebo…
Maciej Jackiewicz

Otwarłem ostatnie już strony długiego życia księgi
teraz szukam ciebie tak bardzo wysoko
kiedy wiatr przegoni czarne chmury
poproszę o światło słońce
bym odnalazł ślad
po tobie
Jedyna

niezwykła miłość która była siłą boskiej potęgi
nie ogarnął ludzki rozum i oko
a zburzyć potrafiła najgrubsze mury
choćby mgły nastały blednące
nie zwiędnie kwiat
w grobie
matczyna

prawda i miłosierdzie i dochowane słowa przysięgi
to los okaleczył raniąc mnie głęboko
bo życie to nie bzdury
mijają szybko kolejne miesiące
nieważne ile lat
piórem skrobię
syna

Jesienne westchnienie II

Jesienne westchnienie II
Maciej Jackiewicz

Jeszcze ptaki
przed odlotem zaśpiewają
na powitanie października
a liście stare oczy popieszczą
niezwykłymi barwami

niezliczone krople rosy
na trawie tęczą się mienią
zamglone słońce przedziera
się między chmurami

drzewa tak przystrojone
niczym na gali paradnie
zanim ogołocone gałęzie
pokryje puch zimowy
biały jak siwe włosy

nawet park jest
teraz radosny i kolorowy
choć wszystko potrwa
już tak bardzo krótko

a potem
jak dobry sen przeminie
i w szary pył się obróci
ostatnie kwiaty pokłonią się deszczom

popatrz na to dzieło
niemej malarki Natury
jak pomalowała świat ładnie
bo za chwilę
nic z jej obrazu nie zostanie

za rok dopiero się odrodzi
babiego lata nitką
co nadejdzie z kolejną
jesienią

Jeszcze jedna cisza…

Jeszcze jedna cisza…
Maciej Jackiewicz

,,Coś było, coś odeszło, Pozostało coś.” (William Wharton)

Nic nie słyszę choćby jednym uchem
milczenie kłuje w sercu jak ciernie
tak bardzo niemiłosiernie
bolą słowa niedopowiedziane

nic nie pisz
nie dzwoń
nie nie nie
rozpraszają obojętną na wszystko
ciszę

jak łatwo niektóre myśli przychodzą
zostały wiersze niedokończone
otwieram księgi życia czyste strony

coś jeszcze pewnie napiszę
dopóki jestem i na drodze zostanę
jeszcze się nowe strofy narodzą

a potem zniknę
w jesiennej mgle
na poranionych skrzydłach
z nadziei obnażony

nieśmiertelnym duchem

Jesienne powroty

Jesienne powroty
Maciej Jackiewicz

Powracam do lat minionych
wspominam spotkania naszych oczu
i chwile gdy ciepła dłoń dotykała drugiej dłoni

pośród czterolistnych tylko koniczynek zielonych
byliśmy tylko we dwoje na uboczu
pamięci tamtych dni najgęstsza mgła nie zasłoni

Powracam do lat beztroskich
gdy byłem młodszy sercem aż o połowę
każdy szczery uśmiech serce wzajemnie ogrzewał

czułem się jak w ogrodzie pełnym cudów boskich
rodziło się z miłością życie nowe
gdy na gałęzi piękny ptak serenady nam śpiewał

Powracam też do kalendarza
aby daty przepisać do starego pamiętnika
pod każdą ukryte zostały pamiętne sny i marzenia

powtarzam teraz ,, nic dwa razy się nie zdarza”.
w pokoju zegar na ścianie cicho tyka
wracają z jesiennym wiatrem kolejne wspomnienia

Dlaczego?

Dlaczego?
Maciej Jackiewicz

Dlaczego innych wpychasz w błoto
On przecież ciebie nigdy nie poniża
dlaczego pokora nie jest twoją cnotą
On podaje dłoń choć ma przybitą drugą
do krzyża*

Dlaczego Jego winisz za życiowe klęski
przecież dostałeś rozum i wolną wolę
zaproś Go do swego domu i przy stole
zapytaj dlaczego jest zawsze zwycięski

Dlaczego kiedy coś znowu się nie uda
opuszczasz Go niczym Juda Iskariota
cierpliwość i wytrwałość to też cnota
życie z samych uciech to jedynie ułuda

Dlaczego tak mało w tobie człowieka
ponad wszelkie inne stworzenia
pora wyjść z tej beznadziei cienia
On cały czas na twój powrót czeka
już tak długo

Na dzień beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego

Na dzień beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego
Maciej Jackiewicz

Wysypmy w sumieniach dzisiaj humus
z urodzajnej bożej prawdy oraz miłości
zasiejmy nasiona na lepsze w końcu czasy
aby dały owoce co szczęście przynoszą
uśmiechnięte do nas w słońca promieniach

choć zło nęci i zakazane drzewo z raju kusi
oczyśćmy wreszcie serca nasze zatwardziałe

oddajmy je dla Boga i na Jego wieczną chwałę
niech ludzka stopa głowę nowego węża zdusi
wtedy jak krople deszczu popłyną łzy wzruszenia
co we wszystkich ogrodach kwiaty pokoju zroszą
i tak głośnym śpiewem ptaków zabrzmią łąki i lasy

nie możemy tak żyć bez nadziei wiary i radości
za Prymasem Tysiąclecia dziś powtórzmy
Non possumus

Dla Basi…

Dla Basi…
Maciej Jackiewicz

Basi Mazurkiewicz (1954-2021)

Poeci nie wszystek umierają
jesteś nieśmiertelna w rymach
i w strofach na zawsze zostaniesz
dobry Bóg pamięta o wszystkich czynach
każdego bez wyjątku człowieka
teraz u bram raju na Ciebie czeka
i możesz teraz dotknąć chmur
ja jeszcze złapać ich nie mogę
choćby za jeden czubek
idąc w ostatnią ziemską drogę
pozdrawiasz dzisiaj wierszami
nie ma tutaj naszej Basi
nie ma z nami
nokturn anioły cudowny zagrały
dziś śpiewa tobie Boży chór
tomiki i antologie
dyplom
i pamiątkowy kubek
o Tobie
Basiu będą przypominały

Polska w roku… – erekcjato

Polska w roku… – erekcjato
Maciej Jackiewicz

Znów po wyborach, nowego prezydenta mamy
Poznali też Polacy pierwszego dżentelmena
Gdyż po raz pierwszy nie ma pierwszej damy
Pan prezydent Bob ma bowiem męża Kena

Legalne są bowiem już związki jednopłciowe
Dlatego dzieci mają przedmioty o tym nowe

W parlamencie sami nowi posłowie i posłanki
Nie ma opozycji bo wszyscy są z wieców i z ulicy
Wszyscy się znają ,wszak to koledzy i koleżanki
I nie muszą protestować bo z ław poprzednicy

Odeszli w niełasce i na wysoką emeryturę
Nie ma już europosłów bo ci co byli ostatni
Zgarnęli pieniędzy euro-diet wielką furę
Dzielnie nam pomaga niejeden kraj bratni

Senat został zniesiony bo już niepotrzebny
Chociaż jak Sejm zagłosował za… Polexitem
I każdy dziś wie, że był to pomysł chwalebny
Unia stała się bublem i też politycznym kitem

Wolnych mediów prawie dziś nie ma i nie będzie
Nie ma już programów o religii i mszy co niedziela
Nikt o publicznej też nic nie mówi, cisza wszędzie
Nowych koncesji brak, bo nikt ich już nie udziela

Chłopak z chłopakiem , z dziewczyną dziewczyna
Na porno filmy objęci chodzą teraz sobie do kina

A na falach eteru oraz na małym ekranie
W całym paśmie i na każdym kanale stacja TVN
Wszystkie dawno zakończyły… nadawanie

Tu się relacja niestety kończy- to był tylko…

Samotny jak jesienny liść…

Samotny jak jesienny liść…
Maciej Jackiewicz

Jestem
jak jesienny liść
ostatni zdmuchnięty
przez wiatr z gałęzi

którą wkrótce mróz uwięzi
do dnia nim znów się odrodzi
i pojawi
liść zielony jak nowy

co roku czas ten nadchodzi
gdy na wiosnę
przychodzi czas przebudzenia
samotny liść
też zmartwychwstanie…
i pozna przyjaciół pośród liści

teraz babie lato
serce z kwiatów wyplata
niech miłość w nim się wreszcie ziści

samotny liść
pastelą jesieni na brąz malowany
choć to jeszcze nie koniec świata
powoli traci barwę nadziei

podziękuj mu dzisiaj za nią
weź go w ciepłe dłonie
nim
upadnie na ścieżkę życia
i tam zostanie
do czasu

przez niepamięć zdeptany

Stary zegar

Stary zegar
Maciej Jackiewicz

Od tylu lat zawsze na tej samej ścianie
na pordzewiałym dzisiaj haku
pokryte patyną wskazówki ustawione na dwunastą
wahadło jak łańcuch bez ruchu wisiało

domownicy zgodnie zawsze decydowali
niech sobie z nami zostanie
choć życia faktycznie nie dawał już znaku

nikt nie poszedł ani razu na miasto
choć w sklepach potomnych nie brakowało
słyszał często kuzyna na ratuszu w oddali

on chociaż już ani razu nie tykał
pamiętał prababcię i pradziadka
poznał przecież później całą rodzinę

widział jak chorzy przeklinali chorobę
albo w co się bawiła dzieci gromadka
potem w ciemnościach nocy znikał
zasypiając do jasnego świtu

nie do końca do odczytu
dzisiaj wskazuje dokładną godzinę
tylko dwa razy na dobę

Nostalgia VI

Nostalgia VI
Maciej Jackiewicz

Podnoszę ku niebu oczy nieprzytomne
lecz to nie tylko z wysiłku i ze zmęczenia
pod drzewem życia jeszcze szukam cienia
jak tych szczęścia chwil których nie zapomnę

***
milczący list piszę dłonią jak osiką drżącą
sensu życia poszukam na nowo
boli w kleksy upstrzone słowo
myśli skołatane w głowie bez litości mącą

Atropos co dzień czyjąś przecina znowu nić
ze śmiechu omal się nie udusi
a serce wytrzyma bo żyć musi
tak długo dopóki ma dla kogo jeszcze żyć

na szybach okien krople deszczu teraz schną
drzewa już szumią i kładą do snu
jesteś daleko tam –a ja jestem tu
niezapisane kartki do mnie jak te sieroty lgną

było i już nie ma – taki obraz od lat się pcha
miał być pean a został jakiś tren
a może życie to tylko zwykły sen
na liściu przycupnął świerszcz i serenadę gra

umarła na chwilę nawet nieśmiertelna wiara
i miłość czeka na przeznaczenie
czy spełni się to jedno marzenie
czy bez obrony czeka niecierpliwa cykuty czara

nadzieja opadła połamana tak bardzo brakuje sił
może ruszy w drogę gdy odpocznie
za horyzontem zobaczy wyrocznię
ułożę o niej wiersz ze słów startych dzisiaj na pył