Archiwum kategorii: Małgorzata Orzechowska Brol

Święta

Święta
Małgorzata Brol

Jestem mamą

Każdego roku o tej porze
Myśli unoszą się do nieba
Biały puch za oknem
Serce radośniej bije

Czy jestem taką mamą jak Ty?

Mamo Tato wołam Was
Może między gwiazdami
Blask Waszych oczu błyśnie
Mróz maluje obrazy na szybach

Czy jestem taką mamą jak Ty?

Zapach pierników i choinki
Wiedzie do naszego domu
Wspomnienia szalikiem
Ciepłym się stały
Tulę nim moje dzieci

Czy jestem taką mamą jak Ty?

Tato spraw by pierwsza gwiazda
Była Tobą stała się drogowskazem
Jak ptak czasami wracałam do gniazda
Całowałam Twoje spracowane dłonie
Jesteś do dziś moim ideałem

Czy jestem taką mamą jak Ty?

15.12.2023

Odpoczynek …mój Tata

Odpoczynek …mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

między tatarakiem
a żabim oczkiem
tafla wody zachodzącego słonka

dzień kończy się radością
drzewa pochyliły korony

w cieniu po całym dniu
odpoczywałeś TATO

korony robiły wygodne łoże
chmury podarowały Ci
różową pierzynkę

nie ma straconych chwil
po całym dniu w polu

Twoje plecy zranione
wojennymi kulami
jakże często bolały

byłam za mała by Ci pomóc

Wspomnienia nastolatki …mój Tata

Wspomnienia nastolatki …mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

nastolatka prowadzona
za rękę ukochanego ojca
tryskała radością

uczył mnie jak żyć
przytulał siedzącą na
jego kolanach

to on w nocy mnie głaskał
gdy płakałam w strasznym śnie
szczęście córeczko – mówiłeś
jest bardzo małe

nie zawsze rośnie z człowiekiem
spadające liście były
naszymi marzeniami
dla mnie pozostały do dziś

widzę Cię między chmurami
jak czuwasz nade mną
czasami wyciągasz dłoń
której nie mogę dotknąć

Łzawy lipiec …..mój Tata

Łzawy lipiec …..mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

los nie był dla mnie łaskawy
gdy słoneczniki zza płotu się
wychylały

myślałam że ukłony
Ci składają
ogród barwami lipca
cieszył nasze oczy

do chwili wejścia
choroby w Twe ciało TATO
rzucałam ognisty żal
na wiatrów wir
zawistny

dlaczego właśnie Ty
płakałam do księżycowej nocy
do słonecznego dnia
mój dziecięcy świat
właśnie się zawalił

Jesienny list do TATY ….mój Tata

Jesienny list do TATY ….mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

głowę unoszę do góry
rozglądam się po niebie
ręką rozgarniam chmury
gwiazdki Twojej szukam
ona drogę do mnie Ci pokaże

byś godnie do mnie przyszedł
radość dam Ci w darze
o jakim marzyliśmy skrycie

on rozwieje niepowodzenia
gdy będziesz patrzyć w me oczy
jak ostry ból Cię zamroczy
TATO czy przeczytasz mój list

gdy czarne chmury
wiją gniazdo w moim umyśle
piszę do Ciebie kolejny list TATO

Marzenia córki….mój Tata

Marzenia córki….mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

w dziewczęcych marzeniach
widziałam Cię TATO
jak mnie zakochaną
prowadzisz do ołtarza

śmierć mi Cię zabrała
przed czasem
w sercu mam wyryty
Twój obraz TATO

widzę go ze wstającym
słonkiem
pośród gwiazd gdy
noc zagląda w me okna

w kłosach żyta
jesiennych ziemniakach
jak mnie tuliłeś
gdy wpadłam w pokrzywy

zabrałeś ze sobą nasze tajemnice

Orzech i ja…mój Tata

Orzech i ja…mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

podmuchy pierwszych dni
mego narodzenia
posadziłeś drzewo orzecha

niebo z radości
promieniami okryło dzień
czasem mlecznym deszczem
chmura chlusnęła

razem wzrastaliśmy
ku Twojej dumie TATO
razem czuliśmy na sobie
Twoje spracowane dłonie

Moje miasto… mój Tata

Moje miasto… mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

woda Odry
uspakaja falujące zbocza
moje miasto
Krosno Odrzańskie

tam pozostał Twój oddech TATO
w promieniach słońca
chodziliśmy
po polach i łąkach

wiatr rozwiewał nam włosy
kochałam te spacery
miałam przez te chwile
Ciebie tylko dla siebie

takie dni były dla mnie
jak sznur pereł senne

Pozdrowienia… Mój Tata

Pozdrowienia… Mój Tata
Małgorzata Orzechowska Brol

pozdrowienia jesienne
wysyłam Ci
na liściu kasztana

z kroplą rosy
gołąb ma kartkę dostarczyć
najpóźniej do zmierzchu

koperta kokardą ozdobiona
słowa wyjęte z mego serca
znajdą Cię na końcu świata

u podnóża wielkiej góry
obejrzałam się z żalu
w sztucznej wieczności
zobaczyłam Twój grób TATO

księżycu świeć co noc
najjaśniej jak się da
zrób drogę dla mej miłości
TATO TATKU TATUSIU

Kolejna strona pamiętnika… mój TATA

Kolejna strona pamiętnika…mój TATA
Małgorzata Orzechowska Brol

oczy wyszukują wspomnienia
tak blisko jestem i tak daleko
szumią fale Odry
widokiem łagodzą zmęczenie

z Twoją fotografią
idę dalej i dalej TATO
w pogodę i niepogodę
mieszkasz w moim sercu

coraz bardziej wątłe
iskierki mego oddechu
przybliżają mnie do
spotkania z Tobą TATO

od nastolatki zapisuję
strony pamiętnika
chciałam Cię TATO
mieć na własność

Mój Ojcze… O moim TACIE…

Mój Ojcze… O moim TACIE…
Małgorzata Orzechowska Brol

ja wiem
byłeś dobry i radosny
kupowałeś mi słodycze
bandaż na zdarte kolana

opieram głowę o chmury
jak o Twoją pierś
szukałam w niej ciepła
patrzyłam Ci w oczy

Ojcze
mój Ojcze
nie szeleszczą Ci liście
pod butami
jak Cię odnaleźć

odszedłeś tak szybko
gdzie odnajdę
Twoje dłonie
które mnie obejmowały
których już nie ucałuję

Strach… Koronawirus…

Strach… Koronawirus…
Małgorzata Orzechowska Brol

jak co dzień
księżyc nas tuli do snu
słońce nadaje życiu blask
uwięziona w domu gdzie
ściany strachem się stają

obłoki niepewności
igrają ze mną jak
wątki dobrego horroru
świat widziany przez
firankę okna jest zaćmą oczu
całego świata

na nic królewskie klejnoty
nie pomoże szlacheckie pochodzenie
w obliczu strachu
jesteśmy równi

Ta noc

Ta noc
Małgorzata Orzechowska Brol

obdarta z ubrania
w szaleństwie miłości
pływałam w wodzie
naszych ognistych pragnień

okryci firanką pocałunków
gwiazdozbiorem wyznań

księżyc nas podglądał
nocny pająk
z jego blasku utkał
koronkową pierzynkę

staliśmy się niewidoczni

promienie słonka
poranną rosą obmył
nasze ciała

rozjaśnił umysły
zwilżył spragnione usta

jak dobrze być tylko z Tobą

Różany ogród

Różany ogród
Małgorzata Orzechowska Brol

zakwitły różane krzewy
w czterech kolorach tęczy
zbliża się koniec lata
w rozwianym ciepłym wiatrem powietrzu

błyszczy babie lato
piękny i pachnący to czas
jesienne róże dla
letnich kochanków

na pożegnanie

ścielą drogę opadające płatki
przeznaczone dla
nadchodzącej jesieni

karetą upiększoną
wielobarwnymi astrami
trzy kolorowe marcinki
pochylają głowę przed

królową jesieni

Różana piękność

Różana piękność
Małgorzata Orzechowska Brol

wyłaniasz się zapachów burzą
czysta niepokalana
obłoki nad twą
tonią się chmurzą
w poświacie rana
trwasz w kroplach blasku

usłyszeć szelest płatków chcę
co ledwo się chwieją
w oddechu wiatru
cała zieleń dyszy
ująć łodygi kształt kolczasty
pragnę wilgotnymi ustami

płatkom masaż zrobię
trwaj różo
aż do przebudzenia
tak więdną
bóstwa młode
tracąc z opadłymi
płatkami urodę

Moja róża

Moja róża
Małgorzata Orzechowska Brol

w moim ogrodzie
trwasz

taka wzorcowa
podwójny kształt

twoje płatki
to układ sumy w koronie

lękam się
imię twoje wypowiadać

by nie stały się powszednie
oglądasz stale

moje nad tobą zdziwienie
chcę ciebie łaknąć

moja różo
wciąż wzywać

codziennie oglądać
codziennie pragnąć

jak pragnę
chleba słońca wody i soli

obraz mego ogrodu

obraz mego ogrodu
Małgorzata Orzechowska Brol

w kwietniowy poranek
słonko złotym uśmiechem przywitało
w płatach ogrodu
gobelin kwiatowy ujrzałam

zanurzam dłonie w potoku ich pąków
aromat zapachu łaskocze mój nos
podmuchy pierwszych dni kwietnia
z nazwy wyglądu bardzo pospolite

ust maleńkie dwa wypięte brzuszki
zawsze mają na mój smutek radę
wydzielając z siebie słodycz woni
pokazują ścieżki rozmyślań

fioletowy dywan wzmaga radość serca
gdzie fiołkom do róży lub do lilii dwornej
narcyz im się nie kłania
takie drobniutkie i skromne

same sobie urodę zapewniają
wszystkie inne kwiatów zapachy
swym aromatem tworzą inny świat

Zapach wiosny o poranku

Zapach wiosny o poranku
Małgorzata Orzechowska Brol

majowego poranka
po nocy deszczowymi
perłami zroszone
pokazują się obudzone
główki fiołków

za górą srebrny księżyc
zamknął senne oczy
gdy w wilgotnej dolinie
kolor fioletu cicho
pelerynę rozkłada

fiołkowa ziemia
oddycha głęboko
wyzwolona po długim
zimowym zakazie
miękka i czuła tkliwość
wnika z powietrza
w ludzkie dusze

Bzy

Bzy
Małgorzata Orzechowska Brol

zakwitły bzy w majowej porze
z nich biorę wzór urody
na widok ich bieli świat odmłodniał

stroją się liczne kwiateczki bzu
niczym welon panny młodej
biel olśniewa wszystkich
czuć zapach choć ukryty
w dużych zielonych liściach

nie w tak wysokiej są cenie
jak perły z Oceanu

co roku ich widok cieszy
do intensywnego zapachu
pszczółki lgną rojem

mama gdy dzieckiem byłam
z bieli bzu nam wianki
plotła z miłości swej

tata pod krzewem pachnącym
obłokiem rozlicznych białych kwiatów
ławeczkę postawił wyrzeźbioną

znużony po dniu pracowitym
z uśmiechem odpoczywał

Mój zachwyt

Mój zachwyt
Małgorzata Orzechowska Brol

otwarły się
zamknięte ręce
do kwiatów jaśminu

upaja zapach
jak ulubione perfumy

rośnie w kącie mego ogrodu
wydeptałam ścieżkę

dla twego zachwytu
kształt lekki nie oswojony
nie może być wyjęty
z mojego ogrodu