Archiwum kategorii: Najnowsze

TĘSKNOTA

TĘSKNOTA
Jadwiga Miesiąc

Urodę ziemi obcej, dalekiej,
z szafirowym granatem nieboskłonu,
morzem złotym w poświacie księżyca,
zabiorę dziś do ojczystego domu.

Zabiorę tam, gdzie serce bije goręcej,
Gdzie każda polska wierzba na powitanie
pochyla z szacunkiem siwe gałęzie,
gdzie z radością będę wołać:
Nie chcę nic więcej!

Bo w moim kraju każdy łan zboża
gra i śpiewa najpiękniej.
A wszystkie trawy od gór aż do morza
urzekają zapachem łąki kwietnej.

 

Trzynasta noc minęła

Trzynasta noc minęła
Zygmunt Jan Prusiński

I w bólach tworzę wiersz znając adresata
opiekuje się moja bogdanka
ale na odległość
to taka
zasłona malowania
pędzle zmienia i zmienia farby
może coś z tego będzie jak wyschnie obraz.

Dzisiaj było słonecznie w Ustce
mogłem głębiej zanurzyć się i ułożyć
co dalej z tą miłością która w lipcu narodzona –
czy można jeszcze coś dodawać by trwała jak rzeka?

Na odległość to można dwa mury połączyć
popluskać się w kałużach jak wróble
zawołać do starego dębu: “jak leci stary” –
tak życie nie lubi marudzenia skądinąd.

Kupiłem dzisiaj rower “Shimano 18 Gang”
na razie trzymam go w mieszkaniu
mam tyle ogrodów że rower jest potrzebny
przywieźć owoce nie moje i kwiaty.

A tak to się dobrze czuję bo na parapecie
po południu napisałem wiersz “Garbus poeta”
i opisuje w nim o Stefanie Millerze z Łupawy
i o Alinie lub Celinie siedzącą z książką w parku.

Urodziny Margot Bene (16 maja 2016) w Ustce

Urodziny Margot Bene (16 maja 2016) w Ustce
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: Wobec czasu który wczoraj minął…

Odbierz ode mnie kwiaty
nauczymy się żyć po nowemu
w kielichach wino koloru krwi
i kosa śpiew poranny na gruszy.

Potajemny zew nie głuszy
gitara zdjęta ze ściany
oparta o jaśki poduszki –
opiewa we mnie instynkt
olśnionej elegancji wierzby.

Wpierw przytul mnie pośród
stada myśli w zbiorze motyli –
ułóż akord bym mógł zanucić
wstęp do kochania wydłużonym
pieszczotom – a Paco de Lucia
w tle zaspokoi nas muzyką.

Urodziny są deserem życia –
zobacz zmierzch się zbliża…

EROTYK

EROTYK
Jadwiga Miesiąc

piękne jak storczyki
w okresie rozkwitania
pachną pożądaniem
rozkładają płatki
barwą oddania
niepowtarzalne
ukrywane w bieliźnie
w niedomówieniach
w dzikich pragnieniach
kobiecej psychiki
w erotyce milczenia

trzeba je słowami pieścić
dotykać delikatnie
jak płomienie magii
rozsunąć bezbronne kolana
i wejść swobodnie
do krainy cieni
rozkoszy spragnionych wagin

Reminiscencje – Olga Tokarczuk “Bieguni”.

KOLOR MIŁOŚCI

KOLOR MIŁOŚCI
Jadwiga Miesiąc

na polach
na rowach
w ogrodach
w każdym zakątku polskiej ziemi
rozpaliła się czerwień makowa
urzeka odcieniami różnymi

niech ten kolor miłości
co żyje w pieśniach walki
i płonie w oczach naszych
zbudzi serca Polaków
a będzie się żyć inaczej
idźmy jedności drogą
złączeni uściskiem prawdy
dzielmy się trudnym chlebem
niech nam te maki pomogą
wszak kwitną pod polskim niebem

“Polskie kwiaty”
Obraz autorki

Niech nikt cię nie całuje w tym miejscu

Niech nikt cię nie całuje w tym miejscu
Zygmunt Jan Prusiński

Uważam że są miejsca zabronione
jeśli należą do mnie –
czy muszę udowodnić
kto może całować twe nogi?

Obmyślam powrót do tych nóg
połączyć je ze swoimi
ukryjemy zachęty wobec
nowych skrzyżowań…

Drogowskaz nam niepotrzebny
wystarczy zapuścić się głębiej.

Zrozumiały akces zalotów
to ja – książę zaułka
rozpalony światłem nie cichnę.

Namaszczam wedle nut powrotu…

30.6.2015 – Ustka
Wtorek 21:43

Wiersz z książki „Szudroczyć”

Wiatry i skrzydła

Wiatry i skrzydła
Zygmunt Jan Prusiński

Margot Bene w jednym ze swoich wierszy
pisze – „Koniec poezji” – właściwie to kończy
puentą – dzisiaj czytam wiersze Rafała Wojaczka
a on zatytułował swój wiersz – „Koniec poezji”
napisał bez zastanowienia – (“Koniec poezji winien być
szybszy nawet od myśli – By krzyknąć co mogłoby
oznaczać bunt czy żal – Koniec poezji winien być
niegramatyczny”…)

Rozumiem i jednego i drugiego twórcę
bo da się to jakoś poukładać w zielonym zeszycie
na wskroś iskierkami wydobyte – bo myśl jest
zawsze łaskawa i na dywanie i na krześle i na stole.

Usiądź człowieku odpręż się swoistą magnaterią
skosztuj owoce podane przez gospodarza
możesz opowiadać o kłamstwach Chrystusa
wszak nie znasz jego prawdziwego życia
tylko tyle ile ci podano w treściach i tak skąpo.

Może kościół uczy ale więcej kombinuje
a dzieci i starsi i tak nie rozumieją –
o bogach nie chcę gadać – dzisiaj spotkałem
ich trzech – mieli pistolety i wyglądali
niczym rewolwerowcy – nie podali imion.

Zmieniam temat po co kąpać się w niełaskach
każdy stworzony jest do czego innego
wybieram swój sposób na życie
w książkach.

Lepiej się w nich czuję wraz z poetką Margot…

15.04.2020 – Ustka
Środa 21:19

Wiersz z książki „Szudroczyć”

Haiku do zdjęcia. Edycja 1

Wybieramy najlepsze

Prosimy o wybranie i zaznaczenie maksymalnie trzech Haiku
Głosować można tylko raz. Formularz wyboru na dole strony.

1
dzień dobry wiosno
na ukwieconym niebie
zbiorę owoce

2
Słodka pieszczota
w kołysce oceanu
tulonych pereł

3
Ukryte piękno
w pułapce bursztynu
śladem przeszłości

4
Tristan Izolda
odwieczni kochankowie
gałązka głogu

5
oddycham wiosną
drzewa szeleszczą mocno
serce – milczące

6
nakarmiona już
słodko – gorzkim smakiem łez
czekam na lato…

7
kwitnąca wiśnia
jak w bieli panna młoda
wiosenna miłość…

8
białe anioły
nad ziemią się unoszą
ukwiecając maj

9
jedno spojrzenie
rozzielenionej wiosny
na czereśni kwiat…

10
anielskie skrzydła
pasują tylko ludziom
kto je dał drzewu?

11
w tej jabłoni
szukam spokoju śpiewnie
kwiaty się wdzięczą

12
na promenadzie
tam ustecka jabłonka
modlitwy ciche

13
Nie będę liczył
lepiej wąchać te kwiaty
sen wstąpi do mnie

14
Miłe czekanie
przyjdzie czas na owoce
zaproszę Margot

15
drzewa radosne
w białe kwiaty ubrane
wiosnę witają

16
pod tą jabłonią
piszę haik wstydliwy
ptaki zamilkły

17
królewska jabłoń
przydrożna wróżka w polu
karmi urokiem

18
Gwiżdżę melodię
nawet wiatr ją podziwia
kwiatowy koncert

19
Wiosna w rozkwicie
urzeka kwiatostanem
hojność przyrody

20
Jestem pod drzewem
a słońce wciąż mnie szuka
kwiaty mają ubaw

Kwiecień. Najlepszy wiersz miesiąca

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

 

 

 

 

 

 

Informacje znajdziesz TUTAJ

Potęgi Pracy

Potęgi Pracy
Marian Jedlecki

Wyblakła legenda ”Solidarności” Lechu Wałęsa roni żabie łzy, bo głód i bieda zagląda mu w fałszem podkrążone oczy. Przy „biednym życiu” trzymają go wspomnienia minionej sławy i fotosynteza. Na szczęście nasza legenda z ukrywaną skazą na wizerunku, niestrudzony propagator „wielkiego zorganizowania siem” nie wywiesza białej flagi i szuka pracy. Tylko, że najpierw powinien szukać wstydu i przyzwoitości, bo tego nie ma za grosz. Na jego żale i szlochy, radzę spuścić wodę i to najlepiej dwa razy, bowiem spuścić zasłonę milczenia, to moim zdaniem trochę za mało. Z podobnym problemem, ale nieco innymi zmaga się premierowa vice niejaka Jaguś Emilewicz. To drobne, mocno jazgotliwe dziewczę w odróżnieniu od wytartej legendy Solidarności, szuka usilnie odpoczynku po szarpaniu się z niecnym suwerenem, siedząc na przydzielonym jej ministerialnym stołku. Jadziunia zarobiona jest po pachy, bo tyra po 24 godziny na dobę, a w porywach wstaje godzinę wcześniej do pracy i wyrywa sobie ścięgna w imię „Dobrej Zmiany”. Cała ta hołota pod batutą Morawieckiego nie robi nic innego tylko zapierdala. No, oczywiście nie za łyżkę ryżu, a za sowite wynagrodzenie, że o bezczelnie wysokich nagrodach nie wspomnę. A nie wspomnę, bowiem z nerwów boję się zawału. Z informacji reżimowej TV INFO wynika, iż jeżeli pracują, to tylko Ciężko. Bez tego nie potrafią uprawiać zamętu (pardon – ichniej polityki). Po zmianie ustroju, owa wyczerpująca harówka stała się niekwestionowanym znakiem firmowym, wizytówką całej tej próżniaczej klasy wybrańców narodu. I wszystko byłoby ładne i cacy, że tylko brawa bić i pomniki tym baranom stawiać, gdyby nie to, iż ich „ciężka praca” w gówno się obraca. Każdego dnia wyraźnie to widać, a i końca nie widać. W efekcie zabrano nam możliwość wybrania mniejszego zła. Wiecie, co Państwo – cala ta sytuacja przypomina mi mocno słowa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, który już 83 lata temu napisał. „Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, który was za nos wodzi jest kompletnym kretynem. To idiota niemający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii. To cham, bez najmniejszego okrzesania. Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom. To skończony tuman, kompletne zero. Wy sami wywindowaliście tego matoła na piedestał, wy – ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów.”
A od siebie powiem Panu Stasinowi za jego faszystowską nadgorliwość – „słucham Pana wypowiedzi, nie ze względu na potęgę Pana umysłu, ale dlatego bo muszę, bo dziwne cechy Pana osobowości usadowiły Pana na eksponowanym stołku, a Pan zrobił z siebie lizusowskiego mesjasza.
Ot, co…
wszystkie prawa zastrzeżone 2020 Marian Jedlecki

Zmęczony zgiełkiem dnia

zmęczony zgiełkiem dnia
wyszedłem przemijaniu naprzeciw
słońce spełniało się zachodem
na próżno jak sufler
w teatrze życia
prosiłem zostań ze mną jeszcze…

wiatr przynętą z brzegu
rodził nagie fale
podniosłem ramiona…
zgasły zmysłami ociężałe
morze chce odpocząć
zgasło nieme światło

To o mnie (Stan Rzeczy)

To o mnie (Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki

Mówię sobie –
żyjesz w teraźniejszości
to oczywiste że żyję w teraźniejszości
tyle że wczorajszej
nie rozumiem dlaczego się oszukuję
ale ja nie chcę teraźniejszości
chcę rzeczywistości co też była wczoraj
chcę istotę rzeczy a nie Czasu który ją odmierza
najlepiej by było gdybym miał rzeczywistość rzeczy
bez teraźniejszości

mógłbym mówić tak jak teraz
że umarł mi Czas
że to kamień a to trawa
no i o sobie –
to jestem ja
i nic więcej nie mówić
bo cóż więcej jest do powiedzenia
chyba tylko to że jestem z siermiężnej przędzy
z czasową przypadłością
pisania po piasku
tak jakby teraz umarł mój Czas

Ocean samotności

Ocean samotności
Helena Szymko

My wciąż płyniemy oceanem samotności –
samotnie upływa nam dzień za dniem
z każdą falą oddalamy się od siebie
bez nadziei na najmniejszy uczuć cień
oddalamy się od siebie z każda chwilą
z fal łoskotem płynie głośne SOS
wokół pustka zewsząd wieje tylko chłodem
nie szukamy już jak dawniej swoich rąk
oceanu otchłań tak bezmierna
pochłania nas – jego głębi ciemna toń

Pytasz

Pytasz
Helena Szymko

Pytasz – co u mnie
czy nastał spokój
duszy ukojenie
od kiedy cię nie ma
tylko wielka pustka
i na twoją obecność
wciąż płonne nadzieje
bo skradłeś – moje
najskrytsze marzenie

Zamarzenie

Zamarzenie
Maciej Jackiewicz

W krople rosy przemienił los wiarę
ożyły kwiaty zwiędłe i stare
były znów mokre od deszczu i łez
a w ogrodzie tak pięknie pachnie bez
na ławce widzę gołębi parę

Czy to przeznaczenie czy jakiś znak
co mnie poprowadzi przez życia szlak
słyszę ptasie radosne gruchanie
ten obraz chwili w sercu zostanie
i tylko ciebie na nim będzie brak

List do nieznajomego

List do nieznajomego
Zygmunt Jan Prusiński

Pamięci poety Marka Jońcy

Jeśli za życia pisałeś wiersze, to nie jesteś mi obcy,
bo znałeś trud układania życia w swoich wierszach.

To nie jest tak, że mówiłeś do mijających z lotu ptaka:
„Zaczekajcie na mnie, tam w górze chcę poznać
ruch zamierzony – choćby bez skrzydeł, ale boski,
w ciszy drobnych kwiatów Niezapominajek”.

Ale i tak wedle ukrytych nurtów zamierzeń, jesteś
z nami, opiewany dziś twój „Sztandar Pamięci”,
kołysze się duchowo nad domem, gdzie tworzyłeś
ni stąd ni zowąd o skruszonej podwalinie
w sieci tajemnic. Może miałeś ulubione kolory.

Podążałeś, sam w sobie rycerski, jako zaproszony gość
do stołu, gdzie zawsze niewidzialny Chrystus dzieli,
a też i czyta, stronę po stronie zapisanej księgi…

Zamierzałeś dopisać na piasku pośród mleczy,
jedno tak ważne słowo: „Kocham”. – Czy zdążyłeś?
Czy zdążyłeś napisać: „Kocham życie to na ziemi!” –

Jesteś z nami tu, gdzie można i ciszą rozmawiać.
A każdy znajomy urwie ważny fragment z tobą,
jak rwie się z klonu złociste liście. Marku, przetrwaj!

Wiersz z książki “Życie z duchami”

W MAJOWYM KALEJDOSKOPIE

W MAJOWYM KALEJDOSKOPIE
Kazimierz Surzyn

Podziwu dla bzów nie kryję
dla traw życiem rozbujanych
majów co sławią Maryję
ptaków w śpiewie zakochanych

Kwitną pelargonie lilie róże fiołki
słoneczna rewolucja ciepła przysparza
pod niebem drzemią obłoków koronki
maj w zapachach marzenia wyraża

Dymią puchate kulki białe
ciepłe krople deszczu jak łzy płyną po twarzy
mgły oblekły pejzaże całe
klękam na widok słońca co różem się żarzy

W srebrnej rosie błyszczą korytarze
uśmiechają się usta w czerwonych rumieńcach
na szybach promienie malują witraże
dusza ma w kwiatowych maja wieńcach

Normalność w Nienormalności

Marian Jedlecki

Strachliwy raczej nie jestem, ale boję się informacji Morawieckiego, bo w każdej z nich jest zakamuflowane łgarstwo, które po ujawnieniu burzy normy i zwyczaje panujące w każdym zdrowym, demokratycznym państwie prawa. Obwieszczenia Mateuszka są tak prawdziwe, jak jego zeznania podatkowe. Ze wszystkich jego zapowiedzi, szczególnie jedna spędza mi sen z oczu. No, bo co stoi za zapowiedzią wprowadzania Nowej Normalności, jaka ma nadejść po opanowaniu koronawirusa? Rany Julek, co takiego oznaczają słowa premiera i kolejne pytanie – w jaką znowu nową pułapkę wpadniemy? Mówi o niej i wyraźnie widać jego ekscytację. Dziwne to, bo ton wypowiedzi świadczy o tym, że według niego stara normalność już się zużyła i nie ma racji bytu. Wniosek z tego, iż „Dobra Zmiana” nie do końca się sprawdziła. Przez ostatnie pięć lat PRL Kaczkowska zrobiła bardzo dużo, aby nienormalne uchodziło za normalne. Ba, wmówili ciemnogrodowi, że białe jest czarne, a czarne jest białe. Taki partyjno- pisowski program, oparty na oksymoronach. I nowum w tej szkodliwo-dywersyjnej ich polityce – nie należy sobie suszyć głowy konstytucją, bo ukochany „Wódz Narodu” Jarosław Kaczyński w swojej mądrości osobiście zadecyduje, co jest zgodne z ustawą zasadniczą, a co nie jest. Zawsze mówię, że historia lubi się powtarzać, tylko niestety w rakowatej postaci. Pamiętacie Państwo czasy stosowanie tzw. „falantyzacji prawa”? Jeżeli nie, to nie problem, albowiem od pięciu lat mamy to samo zjawisko, tylko w bardziej bezczelnym wydaniu. W takim wydaniu nepotyzm nie będzie już niczym nagannym, ba… staje się pożądanym elementem życia społecznego. Nie jest to niczym nowym, bo nawet mafiosi wiedzą o tym i dlatego jej ludzie są z sobą tacy zżyci. Sadzę, że Nowa Normalność na razie nie sprawi tego, że jednym głosem zaryczymy idiotycznie „że wszyscy Polacy to jedna rodzina” i nie daj Panie Bozia, aby zacząć coraz szybciej zapierdzielać w tym kierunku, bowiem wielkim poważaniem zaczną się cieszyć owi rodacy, co to mają krewnych w ministerialnych kamaszach. Takie „cenne” znajomości pozwolą jednego dnia zarejestrować jakąś spółeczkę, gdzie prezesem jest cwaniak, a w zarządzie usadowił swojego kota. To pozwoli zaraz drugiego dnia wyszabrować od państwa mały kontrakcik na jakieś pięć milionów złotych. To tylko jeden z przykładów, jak można poprawić sobie warunki życia w Nowej Normalności. Nie ma obawy, bo z myślą o nowych lepszych czasach, dyżurny magisterek niejaki Ziobro, przygotowuje kolejne etapy „piso – uraowskiel” rewolucji obyczajowej. Drżyjcie narody, bo zaplanowane jest wprowadzenie w życie przepisu, iż państwo będzie mogło przeprowadzić prewencyjną konfiskatę majątku przedsiębiorcy. A najlepsze jest to, że na oskarżonym będzie ciążył obowiązek udowodnienia swojej niewinności. I tak niemożliwe stanie się możliwe. Genialne to w swojej bezczelności. Wiecie, co Państwo, to ja już wolę wirusa, niż wydumaną w chorych umysłach Nową Normalność. Wszak to wszystko jedno. Pocieszam się teraz tym, że głupota i chamstwo zaczyna zmierzać w kierunku Orwellowskiego „Folwarku Zwierzęcego”. A jak się on zakończył, wiedzą zainteresowani. Tu pozwolę sobie zaznaczyć, iż nie jestem żadnym tam czarnym krukiem i nie kraczę, bo i po co. I tak beze mnie rozdziobią nas kruki, wrony. Ani chybi…Rzecz w tym, że nie mam, komu tego obwieścić. Tak na wszelaki ten wypadek.
Ot, co..

WESPÓŁ

WESPÓŁ
Kazimierz Surzyn

Jesteśmy razem
trzymamy się za ręce
i nigdy nie wypuścimy
tego szczęścia co nas
spotkało i trwa

Myśmy są życiem
dla siebie stworzonym
wspólnym stołem
rozmów o wszystkim
wycieczką daleką i bliską
wędrówką po górach
uśmiechem w skibach fal
różańcem w modlitwie
odwróceniem losu
który na drodze
postawił mur
wysiłkiem aby zawsze
wracało piękno
wstawaniem w zorzy
z oczami co patrzą
i nie mogą przestać

gratką na śniadanie
fartem na drugie
na obiad umiłowaniem
sielanką na podwieczorek
na kolację namiętnością
słodkim przytuleniem
seansem nocnym
purpurowymi pocałunkami
jabłkiem rozkoszy
boskim snem w ramionach

* * *

* * *
Sylwia Błeńska

wiatr przepycha się
z pobliską brzozą
poniewiera parasol
znalazł lżejszy obiekt
więc hulaj dusza

siłuje się na skrzydła
podniebna olimpiada
chmury
puch z topoli
ptaki i wiatr

nawet
drewniana furtka odzyskała
głos
przegania ciszę

W niżu strącić owoc północy

W niżu strącić owoc północy
Zygmunt Jan Prusiński

Czerwiec się zaczął dopiero co pożegnałem maj
wybredny był a jaki będzie nowy miesiąc?

Miałaś przyjechać dzisiaj ale powiadamiasz
że w czwartek na pewno – och to na pewno
idę kupić flaszkę i zmieszam swoje myśli.

Usiądę pod morwami zaklepię ścisk zapachów
wydobędę kajecik i pióro – erotyk napiszę.

To bezpieczniejsze od wołania w pustą przestrzeń
gołębie się zlecą ponarzekają jak ja – ech
lepiej nic nie zgubić jak ostatnio zegarek…

Wiesz na czym polega mój nastrój w przyrodzie?

Kiedy ciebie czuję obok – na sobie – na tobie…