Archiwum kategorii: Najnowsze

Widok kobiety z Otwocka

Widok kobiety z Otwocka
Zygmunt Jan Prusiński

Karolinie Deczewskiej

Widoki są różne.
Czasem zatrzymuje mnie kamień w polu,
rozmawiam o jego samotności – sam będąc samotnym.

Widoki są różne.
Stawy bezimienne a w nich żaby rechoczące,
czy liny, karasie, karpie – ten jeden wodny koncert
i mój solisty zabieg piękna kiedy śpiewam o kobiecie z Otwocka.

Widoki są różne.
Spalam kalorie biegnąc do Śródborowa,
lub do Karczewa lasem – ile to ja miejsc odpoczynku zostawiłem
we wrzosowiskach; do dziś słyszę szum sosnowych gałęzi.

Widoki są różne.
Karolina szykuje dla mnie kolację,
dwie świece zapali w saloniku smukłe jak prośba – zatańczę
z nią nagą noc w Otwocku na Matejki 3; rozkocham cienie…

Widoki są różne.
Czasem zatrzymuje mnie kamień w polu,
rozmawiam o jego samotności – sam będąc samotnym.

Z palety do stóp kobiety

Z palety do stóp kobiety
Zygmunt Jan Prusiński

Rozsądnie by było przeżyć
ciemność nad rzeką miłości,
i w niej poszukać twoich rąk
złagodzić obyczaje pod wierzbą.

Poniekąd upływa czas samotnych
dalej nie widzimy nawet za dnia,
więc lepsza jest ciemność
wygodna eskapada kolorów.

Maluję kobietę którą znam
zbieram z niej smak owoców,
obieram jakby jabłko dziewicze
na kilka sposobów by przeżyć.

Spędzam na trawach spokój
zbyt był kąśliwy w obsadzie
niemych i niemej dolegliwości –

teraz tańczę bolero z Margot.

Usypiamy też wiry w rzece
odległość idealna do wierzby
by złożyć hołd skrzypcom

– zostań moją wiolonczelą!

Za pewnym zakrętem w letniej sukience

Za pewnym zakrętem w letniej sukience
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “To nie tylko
zgubione włosy.
Opuszczone miejsce
często boli”.
– Miron Białoszewski –

Jesteś wtajemniczona.
Ocukrowana moimi słowami
rośniesz dla mnie jak morwa.

Stabilizuję uczucia.
Układam je dotykiem drzew
by miały moc na wietrze.

Wczoraj ranne zaklinanie.
Źle były ułożone instrumenty
a kurz swoisty przylepiec…

Ale wiesz jaki jestem.
Pokrzyczę na wrony
i dalej wierzby kocham!

Porąbana ideologia czystości

Porąbana ideologia czystości
Zygmunt Jan Prusiński

Pamiętaj drobny człowieku,
choćbyś chciał zrozumieć
to nie zrozumiesz.

Choćbyś chciał mówić
to nikt cię nie wysłucha.

Samoczynnie rodzi się
zgłoska i samogłoska,
w napadzie ze śliną w ustach.

Nie bądź przeszły,
patrz jak krowy na pastwisku –
w przyszłość…

Niedługo zmierzch
nie tylko bogów,
ale i piękna w poezji!

Walka potocznego człowieka

Walka potocznego człowieka
Zygmunt Jan Prusiński

Andrzejowi Bursie

Nie słuchaj sokolików, prędzej szpaków,
bo szlacheckie szaty z ciebie zdjęto.

Nie uskarżaj się na kolor rdzy,
sposób na krzyk zostaw w skale.

Obrośnięci jałmużną, zarośnięci w trawach,
wysypują z ust swoich końskie muchy.

Nie staraj się niczego zrozumieć,
pleśń rozkrada terytorium władzy.

Ty pierwsza pokazałaś księżyc

Antonina-MarcinkiewiczTy pierwsza pokazałaś księżyc
Antonina Marcinkiewicz

dawno dawno temu
wrzaskiem oznajmiłam że żyję
i zasnęłam wtulona w ciepło
Twojego ciała
przykryta kuchennym ręczniczkiem
z braku pieluch
czas wojny nie rozpieszczał
a roztopy wiosenne nie oszczędziły
naszego łóżka podtapiając mu nogi
chroniłaś od głodu chłodu
i okrucieństw wojny
pokazałaś mi księżyc i gwiazdy
i pierwszy śnieg i deszcz
a twoja granatowa suknia w białe grochy
była schronieniem dla moich
dziecięcych trosk i łez
wracającą z miejskich szkół
witałaś radosnym ożywieniem
a podłoga którą myłaś na klęczkach na tę okoliczność
lśniła świeżością i blaskiem włożonego serca i trudu
dzisiaj w dniu Twego Święta z odległości wielu lat rozstania
wtulam się myślami w Twoje ciepło matczyne
wierzę że białe skrzydła Aniołów z moich snów
należą do Ciebie
znalazłaś mnie w tym dużym mieście
i jesteś znów tak blisko jak dawniej
w tym trudnym czasie pandemii
gdy błądzę po mieszkaniu
za zatrzaśniętymi drzwiami
osaczona obojętnością ścian
czuję Twoja obecność
pomagasz rozpraszać skradające się cienie

wierzę że ta najjaśniejsza gwiazda na niebie
to Twoja Kochana Mamo

Zapłakany trzmiel

Zapłakany trzmiel
Zygmunt Jan Prusiński

 

Podobno był poetą
nocnym
lubił pobyt wśród ulicznych lamp
stroił ten czas
szanował ten czas
by noc przysiadła z nim
na spaniu w dzień.

W okolicach był znany
z wigoru i temperamentu
ach ten wędrowny trzmiel
tu i tam i nad moim domem
odpoczywał na dębie.

Trzmiel – poeta
czasem zapłakał
nad wierszem
pisanym do nikogo.

Za Chrystusem do Chrystusa

Za Chrystusem do Chrystusa
Zygmunt Jan Prusiński

 

By dotknąć – musisz przejść
przez zielony las,
przez upojoną letnią ciemność.

Przy świetle prastarej paproci
musisz podążać drogą,
którą on szedł.

Obrzeżoną koroną trucizn i cierni
pod skulonymi kwiatami,
co spadają na kamienie…

By dotrzeć – musisz przejść
przez dolinę wśród kolumn
wykutych w milczeniu.

Pod zawieszonym obłokiem
niemych ptaków,
dotrzeć do sadzawki uroczej.

By iść drogą którą on szedł,
gdzie diabelska pokrzywa –
jak kapłan czeka z biczami
i gorączką:
musisz przejść przez życie
tylko tą drogą,
którą on szedł.

Serce serc

Serce serc
Maciej Jackiewicz

przytulam wciąż piękną twarz poznaczoną
troską i ukrytymi zmartwieniami
gdy patrzysz na świat dobroci oczami

i przędziesz los- czas mając za wrzeciono

przytulam też ciepłą dłoń pomarszczoną
gdy dzielisz chleb jedząc z domownikami
i ochraniasz swe dzieci jak skrzydłami

kryję się dziś niezręcznie za zasłoną

tkaną z mojego niejednego grzechu
popatrz- mam siwe włosy a tak samo
czynisz dobro i kochasz bez pośpiechu

by smutek stał się niewidzialną plamą

zabiorę znów cię do lat pełnych śmiechu
i nakarmię radością serce

Mamo

Znaczenie Rzeczy

Znaczenie Rzeczy
Marian Jedlecki

Pomysł wewnętrznego stanu rzeczy
jest niedorzeczny
to jak pomyśleć o dobroci
albo zabieranie kubka wody z jej źródła

jedynym znaczeniem stanu rzeczy
jest to że nie mają wewnętrznego znaczenia
nie wierzą w krwawego Boga
bo nigdy go nie widziały
bo gdyby chciał bez wątpienia przyszedłby do nich
a do mnie krzyczałby – oto jestem baranie
( nie rozumiem dlaczego nie owieczko)

może zabrzmi to zabawnie dla tych
co nie wiedzą czym jest znaczenie rzeczy
i nie pojmują co one do nich mówią
w sposób który nauczy ich dostrzegania
kieszeni z dziurami bez szans
na zakonspirowanie możliwości

Zielona dorożka

Zielona dorożka
Zygmunt Jan Prusiński

Wobec rannych chmur i wiatru
pójdziemy na te piaskowe wzgórza,
rozliczymy kolory dzisiaj zauważone
taki wewnętrzny remanent z przyrodą.

Skąd u mnie tyle wiary – kos a może
to czyżyk obserwuje nasze ręce,
one są razem jakby związane
przez nich płynie niebieska miłość.

To rzeka bezpieczna w nas płynie
kochamy się co kilka kilometrów,
brzegami słów całujesz moje usta
jakbyś chciała nadrobić czas.

I jest w tym urocza różowa bajka
wtulasz się z akacjowym uśmiechem,
kokietujesz jak sarenka w zaroślach
a ja jelonek ze szczęścia skaczę…

W nagrodę zamówię zieloną dorożkę –
poeta Gałczyński nas podwiezie…

Złamane pióro poety

Złamane pióro poety
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: Wiem Janie Lechoniu,
że kochałeś Polskę prawdziwie.

Swoim lotem zapomniałeś zabrać pióro;
nie było ciężkie, pióro poety nie jest ciężkie,
ciężkie są słowa.

Zadbałeś jednak o uczucia
nazwać w swoich wierszach po imieniu,
czym jest Polska i Warszawa dla ciebie.

Ten miękki piasek pod stopami
i sosnowe modlitwy pochylone nad starcem,
który na Powiślu myśli swe puszcza na Wisłę.

Zwykłe zaklęcia z liści…,
dziecko się skrada,
by upiększyć nimi swój zeszyt do polskiego.

Emigrancie z lotu ptaka,
czemu spadłeś na bruk w Nowym Jorku?
Tego odruchu nie mogę ci wybaczyć…

Po tobie zostało
złamane pióro poety.

Matko Rodzicielko

Matko Rodzicielko
Helena Szymko

Ty jesteś – Matko
wiecznym źródłem życia
początkiem i jego końcem
zasilasz ziemię
pokoleń potomstwem
tulisz pod sercem
wielki cud istnienia
maleńką kruszynę
z twojej krwi i ciała
która rozkwita

życiem w twoim łonie
z miłości dwojga ona powstała
matko rodzicielko
posłanko życia
Ty będziesz zawsze
Alfą i Omegą
miłości spełnieniem
będziesz zadziwiać
cudem narodzin
i życia odrodzeniem

Mistyfikacja (z cyklu Stan Rzeczy)

Mistyfikacja (z cyklu Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki

Jeżeli chcesz abym miał w sobie mistycyzm
zgoda –
będę miał ale tylko ciałem
bo moja dusza pełna niewiary
jest prostotą ale nie myślą

moja prostota udająca mistycyzm
twierdzi ze Wszystkość nie sprawia mi różnicy
bo żyję i nie zastanawiam się nad motywem

nie wiem jeszcze czym jest Wszystkość
bo ja tylko piszę o niej
bo mieszkam w głębokim lesie
a tam pustka i iluzja domku z chrustu
i to już definicja mnie samego
jakby fabuła dokonała się kiedyś
a wszystko jest dalej grą bez słów
z odrobiną kłamstewek
na drugiej stronie półkuli światła
jakby można byłoby tu i tam jednocześnie
być z kobietą ubraną w Słońce

ROZMOWA Z POLONISTKĄ ZE SŁUPSKA

ROZMOWA Z POLONISTKĄ ZE SŁUPSKA
Zygmunt Jan Prusiński

Wiersz z książki „Życie z duchami”
List do Józefa Mackiewicza wierszem

Ta moja znajoma, emerytowana polonistka
przyznała się jak przy spowiedzi, że cię nie zna.
Tylko słyszała – to tak jak usłyszeć nieznany dźwięk
w środku nocy; noc ma swoje tajemnicze zaklęcia.

Próbowałem jej wytłumaczyć; szkli się pamięć
jak łza spływająca po lustrze – motyle też płaczą,
i kamienie osamotnione płaczą, wystarczy przytulić
serce, owinąć się wokół ciepła, przywołać imiona.

– Jak mogła nauczycielka uczyć, wszak literatura
nie jest wyjątkiem., ogarnięty bezwład, a liście
jak dzieci pobiegły poza obręb widoku, tańczą
wedle haseł swój ślad, wiedza jest sucha; milcząca.

– Czy mam manifestować, wybrać zdrowe wykrzykniki,
maszerować środkiem ulicy, w imieniu pisarza
Józefa Mackiewicza szarpać się z wrogami
o szacunek wyrzeźbiony twoją ręką na papierze?

Zdolność reagowania, bo inteligencja poturlała się
ze wstydu, że jako naród tak mało pamiętamy – lub
szybko zapominamy; wystarczą nam ogony świńskie,
grzbiety kurze, biały salceson i ta ślepa szarmanckość?

Kochany pisarzu, lud jest chory, totalny bezwład,
totalna porażka w każdym szarym kącie – wyją pieśni
ze wschodu, ogrody zaniedbane, krzywe, smutne
na każdy następny dzień i nocy przeżycia zamkniętej,

tych zapisanych stron –
z których tysiące gołębi wyfrunęło…!

MAMO

MAMO
Kazimierz Surzyn

Siadasz blisko mnie
patrzysz w oczy
pieszczotliwie gładzisz po głowie
bez słów rozumiesz wszystko
i kochasz największą miłością

Naręczem kwiatów dziękuję
za wspólne zachody słońca
w purpurze niebiańskich posągów
spacery po złotych plażach
obok perlistych uniesień fal
podziwianie chmur płynących w kałużach
kolorów tęczy na skrzydłach motyli
i seledynowych kapeluszy drzew
rozbujanej witalnością wiosny
setki przeczytanych książek do snu
i kołysanek wyśpiewanych słowiczym głosem
za tysiące rozmów o tym co ważne
życie najcenniejszy podarunek
otwarcie mi bram wiary
najsmaczniejsze obiady na świecie
słoneczny uśmiech serduszka
za nieustanną obecność
także tą po drugiej stronie telefonu
aby wsłuchać się kolejny raz
w melodię mojej duszy i serca

TAŃCZĄ KOMARY WEDLE HASEŁ SWÓJ CZAS

TAŃCZĄ KOMARY WEDLE HASEŁ SWÓJ CZAS
Zygmunt Jan Prusiński

Wiersz z książki „Życie z duchami”
Halinie Mackiewicz – córce pisarza

Pisarzowi nie sposób zaprzeczyć…
Ściemnia się Józefie, ściemnia się i ściana,
na którą patrzę przed zaśnięciem.

W kraju o głębokiej bliźnie która się nie zgoi,
gram na gitarze ciche melodie –
może to są i protest songi
– czasem zaśpiewam te słowa które pamiętam.

Pamiętam mój recital na “Wiośnie Orkiestr”,
śpiewałem w szczecińskiej Kaskadzie:
“Po co urodziłem się”? –
Dlaczego Józefie wciąż błądzimy,
i po drodze pytamy o szczęśliwy kraj?

Ty gdzieś znalazłeś miejsce, budzą się strony
twoich książek, szeleści w nich i świerszcz i konik polny,
a porozrzucane kwiaty na tej dalekiej łące
imię twoje wypowiadają – dlaczego, dlaczego?

ĆWIERĆ WIEKU MINĘŁO OD TWOJEJ ŚMIERCI. Wiersz z książki „Życie z duchami”

Wiersz z książki „Życie z duchami”
Zygmunt Jan Prusiński

(31 Stycznia 1985 roku na emigracji w Monachium
zmarł jeden z największych polskich pisarzy Józef Mackiewicz)

 

ĆWIERĆ WIEKU MINĘŁO OD TWOJEJ ŚMIERCI

Pamięci Józefa Mackiewicza

Józefie, dawno poszedłeś tam…
Nie zdążyłeś pożegnać się z nocnym motylem,
róż też nie zerwałeś za miastem.

Monachium zaśnieżone – nie pamięta już,
że mieszkał tu pisarz polski.
Ostatni bojownik o flagę z orłem białym.

Spopielałe myśli – dręczę się o sprawiedliwość
dla pisarzy i poetów; czy umieją walczyć
o pamięć stron zapisanych?

Sterczy w słońcu krzyż z cienia,
dzieci zjeżdżają sankami w dół –
jakby na nich czekał dobry anioł.

– A kto na ciebie czeka, gdybyś chciał powrócić
z tej niewidzialnej drogi – wszak można powrócić…?