Żarliwie mi przeciekasz
przez palce jurne
jak sok pomarańczowy
kiedy zjadam owoc
Pieszcząc smakuję
piernikowe ciało
które przechadza się
ścieżkami zapomnienia
Mówicie
o laleczkach z porcelany.
O kukiełkach w teatrze.
Marionetkach.
Zamiast o prawdziwych
serca drgnieniach.
Bawi was to. Zachwyca.
Odwraca uwagę od rozpaczy,
która was toczy. Od czeluści
wypełnionej skotłowaną wizją
piekła. Tak…, lepiej zagłuszyć
udrękę i potrzeby duszy…
Wymyślić sztuczny dramat
niż spojrzeć w oczy swojemu
i po imieniu go nazwać…
Spojrzenie z niebios…
Alicja Kayzer
Patrzę
z Nieskończoności.
Widzę miliardy
mknących punkcików,
miliony pociągów.
Każdy w inną stronę.
Do innego celu.
Do innej dla siebie chwili.
Do następnej. Następnej.
Do swojej wymyślonej,
wyśnionej, nie zawsze
prawdziwej przyszłości.
Pędzą. Jadą. Idą. Śpieszą.
A ja widzę znikomość
małych pudełeczek
mknących w czasie,
w niekończącej się,
nieodgadnionej przestrzeni.
Każdy z nich ciągle JEST.
Ciągle TERAZ. Mimo upływu
dla nich godzin, dni i lat…
One są i są… Mimo zmiany
pasażerów, zmiany masek
na twarzach, zmiany ciał
objętych zmurszałością.
Widzę je od lat. Od wieków
i po wsze czasy. Zawsze.
Zawieszone w niepojętej
dla ludzi Wieczności …
Kochałem i nie byłem kochany
zobaczyłem to teraz pod koniec życia
bo nie byłem kochany tak jak się rodzi
ale jak przytrafia
ona ciągle ma piękny uśmiech
kiedy kłamała że kocha
a usta obiecały podróż do obłoków
więc tak jak wcześniej na pochyłej łące
siedzę sam ze spuszczona głową
myślę o tym udaję że podnoszę głowę
że to nic wielkiego
bo słońce osusza mgłę oczu
której nie potrafię przytrzymać
bo łąka jest wielka a miłość malutka
patrzę i zapominam
jak świat sam siebie grzebie
a drzewa wypluwają zasłyszane słowa
a ja tu leżę w łóżku z cudzym obrazem
i zwyczajnie cudzołożę
grzeszną modlitwa usypiam sumienie
bo przypuszczenie że mój świat
dostatecznie dojrzał aby wnieść coś własnego
nie jest dla mnie dostatecznie przekonujący
Nie pojmuję jak można uznać
zachód słońca odejście
może dlatego że zachód nie jest świtem
ale jeżeli jest świtem
to jak może być zachodem
wczoraj zachciało mi się spać
jak zmęczonemu dziecku
zamknąłem oczy odpłynąłem w swój świat
potem byłem jedynym poetą Natury
i łatwo mnie zdefiniować
więc cóż mnie obchodzi
że ten człowiek JA nadal istnieje
przecież nadal istnieję JA
jak ON
postać w siermiężnej przędzy
chroniczna przypadłość
usypana z piasku pod moje nogi
by Los tym przekupić
i pamiętać że esencją rzeczywistości
jest myślenie a nie jej istnienie
Tęsknotą jesteś Ojczyzno –
choć tak daleka wciąż sercu bliska
wspomnieniem do ciebie wędruję
do tych łanów złocistych
dojrzałym zbożem pachnących
i stron rodzinnych które miłuję
tyś za morzem – daleko
gdzie najpiękniejsze polskie kwiaty
maki stokrocie bławaty
na ziemi rodzinnej wyrosły
swoim urokiem – witały każdej wiosny
ta ziemia piękna i żyzna
na zawsze pozostanie mi bliska –
bo to jest Polska – moja Ojczyzna
Dépression d’amour…
Alicja Kayzer
Nie było alkoholu.
Nie było narkotyków.
Śpiew słowika jak opium.
Serce zgasło dla zorzy,
dla łąki. Tylko dla oczu
błękitnych wrzało.
Zapomniało
o przestworzach,
mchu seledynowym,
muśnięciu fal,
o tęczowym brzasku.
W oczy tylko modre
wpatrzone…
Zachłanność,
lecz powściągliwość.
Pragnienie naglące
a stulenie płatków.
Żądanie spełnienia.
I zamknięcie w sobie
Agresja i Ucieczka…
Czemu
nie uwzniośliłeś?…
Nie zrozumiałeś?…
Czemu zdeptałeś
arogancją
i despotyzmem?…
Nie wytrzymało serce
Twoje odrzucenia…
Nie zniosło serce jej
Twojej zachłanności…
Skryła się
przed żarem spojrzenia,
przed szaleństwem umysłu.
Przed burzą w sercu
i na twarzy.
Przed zaborczością.
A Ty?…
Zamiast ziemię
rozpromienić
marzeniem,
miłością, tęsknotą…
Zamiast
w poezję zamienić…
Przerwałeś Miłość.
Piękno. Bicie serca.
Życie Jej i swoje.
Zapytałeś
czy kocham niebo.
A jeśli kocham
To jakie? Błękitne?
Chabrowe?
I akwamaryną
rozmyte?
Czerwienią zorzy
zasnute?
Pełne chmur
czy blaskiem
jaśniejące?
Snujące się
marzeniem?
Potokiem górskim
spływające?
A może
ławą trawy zielonej
w wietrze rozszumiałej,
ze stokrotkami
patrzącymi
w oczy słońcu?
A TY ? – odrzekłam –
wiesz na pewno –
jakie Ty niebo kochasz ?…
Kwietniowy trawnik
Alicja Kayzer
Kilka krzaków w niebo spoglądało.
Trawy źdźbła ciekawie główki wynurzały.
Wiatr je musnął, słoneczko ogrzało.
Ufne i szczęśliwe na moment zasnęły…
I nagle się zbudziły
dreszczem zimna przejęte.
Nie poznają siebie wzajem,
białym puchem ogarnięte.
Piękne. Lecz nienaturalne…
Kto je ubrał
w szatę taką strojną?
Brokatową, lamową,
dreszczem przenikającą?
Skrzącą się tłumnie
przy dotyku
nieśmiałych promieni?…
Szkoda Ci odejść Zimo,
wiem. Lecz jak możesz
z m i e n i a ć
Piękno żywe w martwe?
Popatrz na twarzyczki
kwiatów blade. Pąki, listki,
łodyżki – wszystkie takie młode.
Ubrałaś je w strojne korale.
Szaty srebrem przetykane.
Posypałaś solą szronu.
Dałaś im piękno
niespotykane
Lecz odebrałaś życie.
Zejdź więc z tronu!
I nie odziewaj w perły
które uśmiercają …
Kiedy znów zakwitną –
majowe bzy
o tamtym maju będę myślała
postawię wazon pełen bzu
będę ich wonią się upajała
ty z tamtym majem
do mnie przybyłeś
słów namiętności nie żałowałeś
wciąż rozbrajałeś
mnie swym uśmiechem
lecz nadal nie wiem
czy mnie kochałeś
majowy chłopiec już nie staje
pod moim oknem z bzów naręczem
tylko wspomnieniem pozostaje –
z każdym następnym majem
Na wzgórzach Chodzieży
wśród lasów i pól
jak księżniczka mieszkasz
przy wylocie dróg
Byłam tam w jesienne dni
gdy rodzinne gniazdo
wiłaś w marzeniach swych
Jak lwica odpędzałaś drapieżne sny
by żadne zło
nie zbliżyło się
do progu twych drzwi
A na schodach wzgórz
widziałam piękne pieśni
jak do ciebie szły
by ukołysać twój ból i łzy
Bożenie Sienkiewicz na pamiątkę naszego spotkania w Chodzieży
MAJOWA KONSTYTUCJA
Kazimierz Surzyn
Trzeciego Maja 1791 roku uchwalona
pierwsza Ustawa Zasadnicza w Europie
przez Sejm Czteroletni zatwierdzona
druga po Konstytucji Stanów Zjednoczonych na świecie
Dzieło króla Stanisława Augusta Poniatowskiego
zacnych Hugona Kołłątaja Ignacego Potockiego
z Rzeczpospolitą Obojga Narodów Najjaśniejszą
Ojczyzną nowoczesną oświeconą sprawiedliwszą
Dualizm Korony i Litwy ku zadowoleniu obalała
wprowadzając monarchię dziedziczną konstytucyjną
chociaż uprzywilejowanie szlachty utrzymała
to znacznie zwiększyła uprawnienia mieszczan
Chłopów pod opiekę państwa oddała
łagodząc nadużycia pańszczyzny haniebne
liberum veto wolną elekcję znosiła
i zlikwidowała konfederacje dla kraju niebezpieczne
Z Sejmem Senatem jako władzą ustawodawczą
Królem i Strażą Praw jako władzą wykonawczą
Sądem Sejmowym Trybunałem Korony sądami
ziemskimi i miejskimi jako władzą sądowniczą
z wiarą rzymską katolicką panującą i innymi
Jak na owe czasy bardzo postępowa
broniła wiary kultury polskości
nasza znamienna jutrzenka majowa
symbol dumy patriotyzmu i niepodległości
FLAGA
Od lat mamy tego dowody,
że brak nam jedności w narodzie.
Gdy lider zasiadł przy sterach władzy,
niszczy, kradnie i oszukuje Polaków,
żyjemy jak pies z kotem i wciskają nam ciemnotę.
W pandemii, epidemii wybory szykują.
Czemuś nam nie dał Boże flagi w jednym kolorze.
Lecz kraj podzielił cały na czerwony i biały.
Tyle jest pięknych na świecie kolorów,
a ty nam każesz znów walczyć o godność Polaków.
Orzeł nasz czarną wstęgą przeszyty,
nie leci ku słońcu z skrzydłem złamanym.
Era atomowa z laserem i każdy ma telefon,
a świat się dzieli na lepszych i gorszych.
Zamknięci w swoich domach czekamy na słońce.
Stwórz Boże świat od nowa biało – czerwony,
i tak nam flagę daj porywu wolności,
i orzeł niech leci ku słońcu, ku naszej wolności.
Jeśli ty wszystko możesz Boże…