Archiwum kategorii: Uncategorized

Deja vu

Marcin-Jodlowski poetaDeja vu
Marian Jedlecki

Wszakże krucha ze mnie istotność
takim mnie stworzyłeś
myślę przezywam przetwarzam życie
nocą odtwarzam zdarzenia spraw
analizuję we śnie i na jawie
jednak działam pod dyktando
wymagań zasad indoktrynacji

przemyślenia pozostają w zawieszeniu
wnioski i konkrety nie realizowane
świadomość pozostawiam na użytek własny
bo nie chroni słabej istoty samoświadomość
przed inną silną świadomością –
pozwala jednak zachować godność
bez zagłaskiwania sierści psa
bo widzi jak sprawy sie mają
leżąc w łóżku z cudzymi słowami

Złość Czasu

Marcin-Jodlowski poetaZłość Czasu
Marian Jedlecki

Gdybyż to trwało ciągle
to zaplątanie we mnie
szukające blasku miłości
gdybyż wiecznością była
piramida radości która jest na mojej twarzy
i która nie jest niestety wieczna

nie rozumiem dlaczego nie trwają
zawsze te motylki w twoim brzuchu
oczekujące na morze błogosławieństw
a oczekiwanie tkwi od lat
długie –
przekupiłbym twojego Boga
bu uczcił wierność dla ciebie i dla mnie
nie czyniących miłość
lecz kochających siebie
motywacją bez autoagresji

Taniec

Marcin-Jodlowski poetaTaniec
Marian Jedlecki

Taniec potrzebna pani i ja
tańczmy –
czujesz ten rytm
jest w tobie całej
i już tylko my
tak lekko falujemy

podłoga posłuszna butom
gonimy światło
lśnisz kalejdoskopem
tańczy ja my
jak ty niepomna miejsca i audytorium
jak i ja –
który naprawdę wiem
że już nie zatańczą z tobą tańca

nie będę sie żalił
ze samotność bywa wcześnie
bo tylko tam tańczy cicho i do końca
i mój nałóg a twój cień

Kroniki dawnej ułudy

Marcin-Jodlowski poetaKroniki dawnej ułudy
Marain Jedlecki

Pomimo wszystko
pomimo chwiejnego kroku
i myśli zaplątanych
w pustej ilości dni
nieprzejrzanych ścieżek
przecinają scenariusz profilu

denerwują się marzenia
bo obraz odżywia się myślami
w amfiteatrze światła
w cieple słońca
w perłach śmiechu
i różańcach próśb

a mnie śmiertelna kobieta
podeptała kanwę Czasu
nieco wulgarnie i wieloznacznie
i to był ostateczny grób
wśród sztychów szermierczych
zadawanych uśmiechom
które przeniosłem na papier
płacząc do wewnątrz

Wszystko w ruchu

Marcin-Jodlowski poetaWszystko w ruchu
Marian Jedlecki

niektóre wracają do skutku
może te uchwycą błogosławione powroty
inne płyną jak mgła w górach
gęsta wszechobecna nieuchwytna
gonię myśl także ulotną
czuję – to ta
chce ją chwycić utrwalić ukształtować
tylko w jeden obraz
lecz oto wzywa mnie ktoś
coś odrywa
wprzęga w bezsensowną konieczność
zatrzymać –
może zdołam którąś z rozsypanych
jak odłamki lustra
oprawić je w niby kamień szlachetny

długopis z napisem
„nie wszystek umrę”
drgnął na moim biurku
istnieję z powiewu wiatru
otwartego okna
oddycham
już mogę gonić myśli
łyżeczka po łyżeczce

Słownik, asystent pisarza, poety, publicysty

Zapraszamy wszystkich, którzy chcą szybko i bezbłędnie pisać teksty

Uruchomiliśmy wygodny, wirtualny słownik języka polskiego, podzielony na trzy grupy: Rzeczowniki, czasowniki i przymiotniki. Pod słownikiem znajduje się formularz. Można tam pisać, edytować swoje teksty i wysłać gotowy na swój adres mailowy.
Asystent może być pomocny w pisaniu poezji, artykułów, tekstów publicystycznych. tekstów piosenek itd. Z pewnością będzie przydatny w podróży i wszędzie tam, gdzie nie możemy ręcznie notować tekstów. Można również jednocześnie sprawdzać prawidłowość pisowni.

KLIKNIJ TUTAJ – sprawdź naszego asystenta

Lub TUTAJ w wersji pełnoekranowej

Droga którą zgubili Bogowie

Marcin-Jodlowski poetaDroga którą zgubili Bogowie
Marian Jedlecki

Między Człowiekiem a jego uporem
nie bardzo wiem co myśleć
wiem czym jest pożądanie
czy to znaczy że kogoś uzupełnić chcę?
może mokre siano byłoby nic dla mnie
a może sługą kobiecej zostałem ekstazy
łyżeczką grzechoczącą w środku pustej wazy

kto z nas wziąć w uścisk potrafi swoje fatum
Światło i Czas zmienny urządzają pościg
usta i tak dalej wiodą rzecz zaczętą
a niepokój we mnie pulsuje dziko jego tętnem

żyjemy wyrwani z zewnętrznej skóry
widzę ucieczkę ptaka nad stawami
znowu tańcem którym żywi są karmieni
wiec gdzie sekret słodyczy?
nie wiesz –
więc rób to czego niezdarny partner sobie życzy
a zresztą – co to mnie obchodzi
sprzedam wizje obudzę upiora
wtedy lepsza mnie uwiedzie droga
ciała i duszy co wiedzą jak pobłażać sobie
w świecie gdzie drogę zgubili bogowie

Niagara

Marcin-Jodlowski poetaNiagara
Marian Jedlecki

Niewyczerpalność kaskady wody
rozrzutność natury
trwanie
nieskończoność
powtarzalność było i będzie

człowiek z wyobraźnią
spragniony doznań
chce się sprawdzić
zmierzyć ze sobą i wyobraźnią

skłębiona szaleństwem woda
wściekła mgłą z cząstek kropelek
spadających deszczem
jak to ogarnąć
widzieć odczuć doznać
świadomością własnej niemocy
śledząc lot dośrodkowy
w koronce własnych doznań

Pożegnanie dnia

Marcin-Jodlowski poetaPożegnanie dnia
Marian Jedlecki

Maleńka marina w Międzywodziu
woda ciemna aż do dna
słońce zachodzi na dyskretnej linie
ciągnie wodą sprawy dnia

ściemniały wikliny w odchyleniu
pełne wilgoci chcą już snu
w odbiciu wody nie tańczą ich cienie
przy pirsie senne żagle
spać – spać – spać

żaglówki masztem pokłon oddają
może dzień zegnają
może mnie?
muska burty drobna fala
jak skrzydłem ptak uśpiony
po przygodę z nowym dniem wypłyną
dając radość nową
ruchem żagli ujarzmionych wiatrem

Wirus

Marcin-Jodlowski poetaWirus
Marian Jedlecki

Wyłączam telefon
już nic nie chcę wiedzieć
przykre zdarzenia
zniekształcone prawdy
przeżute poglądy i odczucia
suponowane przez retuszerów
wypowiedziane myśli
przetransponowane słowa
zamieniane beznadziejnie
bezwiednie?
na swój obraz podobieństwo?
świadome nienawiści?
ze strachu?
przed czym?
bo nienawiść to dżuma
którą stworzyliście i rodzi strach określony
który teraz ma naszą twarz
a to wirus osobowości
na czas niepojęty
na wynos
na wprost na wszelki wypadek

Rozstajne drogi

Marcin-Jodlowski poetaRozstajne drogi
Marian Jedlecki

Kiedy się głowa Hortensji
w rozhisteryzowany sen zanurza
waha się i skłania
w lęku bym z nią nie odbył podróży
w jej krainie zasypiania

nie bój się
gdy zaśniesz rozejdą się nam drogi
bo sen twój zwykł mieszać dni rodzinne
w zdawkowym tak-nie między linią napięcia
a rozszczepieniem skrzydeł
twojego nie do osiągnięcia JA

drogą, którą kocham
przekrada się polami lasami agrestem
chciałbym zmącić ciemne strony
i uciec z nich na długo
wierz mi –
i drżeć tylko ze słońce wstanie rano
i otworzy mnie na oścież
jak przekrzywiony obrazek czasu
w którym obojętność i śpiew
stają się ideą

Chwile

Marcin-Jodlowski poetaChwile
Marian Jedlecki

Wpatruj każdego wieczora
w słońce zachodnie
bo nic tak nie powiększa
oczu i zdumienia duszy i chwili
co trwa potężnie i niemo
każdy dzień w piersi morza
gasi pragnienie

zamglony gdzieś w nadbrzeżnych skałach
w ostrych muszlach archetypu
wieczorem szlocha każdą niedosięgłą falą
poeto – labiryncie myśli
ukryj w ciszy fale pełne słonych łez
i mojego za nimi smutku
ukryj też chłód morskiej muszli
w soczewce obiektywu gdzieś na krańcach
świetlistego szlaku gdzie panuje chroniczna przypadłość
pisania po piasku

i to zapamiętaj

Pióro popędliwe

Marcin-Jodlowski poetaPióro popędliwe
Marian Jedlecki

Zdarza mi się wziąć pióro z rozpędu
a nie umiem niestety
wzoru z lotu nocnych motyli
i ich nad światłem fety

nie potrafię panować nad destrukcją myśli
i rozszerzonych żył
co wieszczą pióro popędliwe
więc co mogę zrobić –
wszystko czym żyję
jest mało ważne i nieprawdą

ciągle oszukuję w smutnej zabawie
osobliwy traktament
nic tu nie poradzę ja – ja żywa krew
a wychodzi atrament
pod pazurem kpiny
za życie na wdechu
i balast do dna

Chwała Morza

Marcin-Jodlowski poetaChwała Morza
Marian Jedlecki

Tak chwalone będziesz Morze
chwałą bez skazy
ugoszczę cię Morze jak gościa
którego zasługę przemilczeć wypada
i nawet słowo nie o tobie będzie
ale o królowaniu w sercach marynarzy
w ukłon który przed tobą złożę
bez uniżenia
włożę całe uszanowanie i równowagę stopy
ślad radości zawieszony na czole żarliwca
a z rozkoszy poczęty będzie wdzięk uśmiechu
by pamięć moja żyła
jak wesele serca – niezależny operator
uwielbieniem
domniemaniem

Zamaskowany

Marcin-Jodlowski poetaZamaskowany
Marian Jedlecki

Życie powoli mija
udając sens z bocznej nawy
szukając czegoś i znajduje
ból i obłęd
przyczyny moich niepokojów
a to czego szukam nie znajduję

od jutra jakiegoś
zawieszę na szyi wszystko co nie objawił Czas
bo z konieczności jem wyproszony chleb
a wtedy jest mi zimno
drobne szczęścia witam z upodobaniem
ale przychodzą pobłąkanie i zbyt późno
więc nie obchodzi mnie co szemrzą głupcy
bo przechodzę wśród nich zamaskowany
bo wiem największe szczęście
bywa nieszczęściem

taki mądry pijar
a tyle znaczeń

Filozofia żywiołu

Marcin-Jodlowski poetaFilozofia żywiołu
Marian Jedlecki

Z twoich objęć zwrotnie
wyniosłem przemiany powracająca falo
kto uległ?
kto odszedł
kto został przerażony
czyja pokora mogła serce zmiękczyć?
która muszla kraba zagubione imię powtarza?

ja wiem co za odpływ zawrócił mnie zdradą
z mojej drogi przedwczesnej i ostatecznej
i znowu w ubezwłasnowolnienie
pełen oddech grzebie
stałem się więc ptakiem śpiewającym w sobie
i tylko fale przypominają o wspólnym istnieniu
dotknięte filozofią zamaskowanych żywiołów

Nad Bałtykiem

Marcin-Jodlowski poetaNad Bałtykiem
Marian Jedlecki

Falujące litanie tych co na morzu
piany garść
w chwilowym zapomnieniu
odświeżone ślady mew
ich spacery wzdłużne
chmury ich skrzydeł
z przecinkami czerwonych nóżek
nad Bałtykiem spotkajmy się
może dziś wieczorem?

Taka sobie miłość

Marcin-Jodlowski poetaTaka sobie miłość
Marian Jedlecki

W jednostce orbity
pomiędzy szaleństwem energii
której nie rozumiem
powiedziałaś mi jak przezwyciężać
ujadanie mojej rozzłoszczonej nocy
w tej przestrzeni bez światła
zamieniłem usta i głos
w opowieść co wstrzymywała Czas
niepotrzebne więc moje oczekiwanie
z pominięciem przestrzeni
z pominięciem siebie
i skrzydłem obłąkanego gołębia
co strącał ołów z chmury
wiem wiem – to była taka sobie miłość

Spacer

Marcin-Jodlowski poetaSpacer
Marcin Jodłowski

W dniach od wczoraj
czegoś nie rozpocząłem
niekończące się pytania
i mgliste dopowiedzi
zostaną tu czy ulecą?

tylko kilka słów wystarczy
parę gestów kolorów
na krótki spacer z Jezusem
bo zachód zbyt pijany

dobrze że jesteś
drobne ornamenty i znaki pokoju
gdy mgła ustąpi
poranek niestraszny
a uśmiech magnetyzmu zostanie

Zamiennie

Marcin-Jodlowski poetaZamiennie
Marian Jedlecki

Kiedy cię lubię to znowu mnie nie ma
znowu cię lubię i znowu tam jesteś
kiedy cię pożądam później już nie lubię
dzisiaj chcę ciebie a jutro nie będę
i dlatego wciąż mylę ciebie z Eurydyką
bo fabuła dokonała się wcześniej
a wszystko inne jest grą