Archiwum kategorii: Wiesław Harchut

O Wierności

O Wierności
Wiesław Harchut

“Ze starego sztambucha”

Wtedy gdy się
najmniej spodziewasz.
Coś mocno, w środku
cię za kłuje.

Nagła wiadomość.
Boże drogi – jak to?
Do Ciebie to nie pasuje.

Czy było fajnie?
Zbędne słowa.
Dziś brak Wierności.
Przyznaj prawdzie.

Łatwiej od nowa
leczyć ranę
By znów, ponownie,
było ładnie.

O Wierze

O Wierze
Wiesław Harchut

” Ze starego sztambucha”

Szybko życie mija.
Mija i przepada.
Dlaczego w mym życiu
nic się nie układa?

Wszystko, co jest dobre
gdzieś obok przechodzi
Tak, czasami trudno
z losem się pogodzić.

Po tych-których kocham,
coś tam w środku kłuje.
Jednak nadal — WIERZĘ
że BÓG się zlituje.

Spojrzy na mnie z góry
dobry i łaskawy
Wtedy w moim życiu
wszystko się naprawi.

Przyjdzie do mnie miłość.
Szczęście za nią wejdzie.
I będziemy razem.
Od tej pory — Wszędzie.

(1999) rok

O Miłości

O Miłości
Wiesław Harchut

“Ze starego sztambucha”

Kocham Ciebie
jak ptak niebo
jak wiatr pola
ziemia deszcz.

Nikt tak kochał Cię
nie będzie.
I Ty o tym
dobrze wiesz.

Ja dla Ciebie
wszystko zrobię.
Czy dobre to będzie?
Czy nie ?

Tylko kochaj mnie
choć troszkę.
Tak jak ja-
Kocham Cię.

Wiersze

Wiersze
Wiesław Harchut

“Ze starego sztambucha”

Łączę słowo ze słowem.
Jakoś je tak składam.
I tak ot, z niczego,
wiersz o czymś poskładam.

Raz wiersz O Miłości.
O Wierze, O Wierności.
To znowu O Żalu.
O smutku i O Radości.

O Szczęściu i O Nieszczęściu.
Ważnej, błahej sprawie.
A niekiedy nawet,
by służył zabawie.

Me wiersze – czytajcie.
Bo piszę bezstronnie.
Nie świadczą, o niczym.
Świat czczą i mówią
też o mnie.

1988 (Piwniczna Zdrój)

Uśmiech

Uśmiech
Wiesław Harchut

Dobra rada

Uśmiech nic nie kosztuje.
Za uśmiech, uśmiech otrzymasz.
Więc śmiej się, co dzień wesoło.
Ducha w zdrowiu utrzymasz.

Przeróżne te uśmiechy.
Takie smutne, proszące.
Są szczere i fałszywe.
Złośliwe, też kuszące.

Tysiące jest uśmiechów,
codziennie, na ulicy.
Z nich wszystkich,
tylko jeden-życzliwy uśmiech się liczy.

Życzliwy uśmiech,
dla kogoś, jest jak
ta dłoń pomocna.
Za jego sprawą, z
ludźmi, więź jakby
bardziej mocna.

Więc śmiejmy się, codziennie.
Nawet samymi oczami.
Bo uśmiech, szczery, życzliwy,
zawsze powinien być z nami.
Luty 2024

Ołówek

Ołówek
Wiesław Harchut

To bajka

Na półce, w kącie.
W komórce z desek.
Pusty kałamarz leży.
Kiedyś on poił
stalówki z pióra.
Teraz, w nim,
kurz się szerzy.
A obok, z tyłu,
przy kałamarzu,
stary ołówek spoczywa.
W ciemności, w
kurzu i zapomnieniu.
Czas wolno im upływa.

Ołówek z drewna
lipowego, pięknie
jest wystrugany.
Kiedy był nowy,
to cały błyszczał.
Wyglądał jak zaczarowany.

Gdy mnie naostrzą,
to pisać będę.
Prężąc się, robił plany.
Najpierw opiszę,
skąd się wziąłem.
Las, życie w nim,
me wzrastanie.
Świat zwierząt,
drzew sadzenie,
również ich wycinanie.

A potem, wiersze
będę pisał.
Powieści, opowiadania.
Wszystko, co działo się
na świecie, odkąd pamiętam, od zarania.
Listy miłosne, na papierze, pięknym
zapachem, nasączonym.
Kto je otworzy
i przeczyta, treścią ich
będzie, zachwycony.

Opiszę kilka przygód
ładnych, z dalekich
krajów odwiedzonych.
Kilka miłości, wielkich,
pięknych, i planów
kilka zniweczonych.

Opiszę wszystkie
ciepłe kraje, gdzie
słońce mocno grzeje.
Biegun, na którym
nie ma nocy, jest
lód i wiatr szaleje.
Morza opiszę, oceany.
Górę co sięga nieba.
Tylko o jedno was poproszę-
zatemperować mnie potrzeba.

Inkaust już dawno,
dawno wysechł.
W tym starym kałamarzu.
Ołówek z lipy, nadal
leży i o pisaniu marzy.
Być może, kiedyś,
ktoś go weźmie,
zatemperuje czy zastruga.
Wszystko, co wtedy,
na papier wpisze, jego
to będzie zasługa.

Marzec 2024

Moje serce

Moje serce
Wiesław Harchut

Dla żony-róża czerwona.
Przyjemne ciepło,
które biło od szczupłej,
delikatnej dłoni.
Razem z zapachem,
oliwkowego kremu.
W trakcie składanego pocałunku
przypomniały jakie mam szczęście.

Usta poczuły smak
i zapach, kochanego ciała.
Oczy radośnie spojrzały w piękną twarz.
Dostrzegły rumieniec,
na lekko zrysowanej buzi.
No cóż, kocie łapki,
piękne, od uśmiechu.

Dużo zdrowia, skarbie.
Wszystkiego dobrego.
Samych spokojnych, radosnych chwil.
By oczy Twoje, nigdy
nie były smutne.
Dziękuję za cierpliwość.
Dumny jestem z Ciebie.
Cieszę się, że jesteś kochanie.

Krecik

Krecik
Wiesław Harchut

– Dbajmy o ziemię. –

Kret „Jarek” otworzył drzwi
do swej „pieczary”.
Dzieci krzyknął, chodźcie.
To są jakieś czary.

Jesienią, na zimę, gdy
drzwi zamykałem.
Śnieg sypał a mrozik,
lekko odczuwałem.

A tu, luty mija.
Słońce świeci miło.
Mówię wam dziecięta.
Coś się porobiło.

Młody, nos wychylił.
Grudka się sturlała.
Tatuś mówi – ok! Jest.
Aura się zje-psuła.

Ludzie bez pamięci,
opryski – psikają.
Efekt cieplarniany?
W poważaniu mają.

Nic już nie szanują.
Na nic nie zważają.
Powietrze i wodę?
W du-szy wszystko mają.

I będą niedługo, mówić
– Ach- dlaczego?!
Zanim się ogarną
– nie będzie niczego.

Kret „Jarek” drzwi przymknął.
Chaos, pomieszanie.
Gatunkiem tym wstrząśnij,
wspólny Boże, Panie!
Ty jak nie ogarniesz.
Nic tu nie zostanie.

Drzwi lekko przyciągnął.
Słońce zasłoniło.
Spać dzieci idziemy.
Oby się zmieniło.

Luty 2024 (Rzeszów)

Walentynki

Walentynki
Wiesław Harchut

“Dzień dobry,
dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna.
Młodzieniec snem leży,
ujęty* “… . tak właśnie,
ten wers się zaczyna.

Gdy święto, wszystkich
kochanków, nastaje
w tym dniu, na świecie.
To każdy młodzieniec
lub dziewcze, dla kogoś
bliskiego coś niesie.

A nie żałują sobie.
Kwiatów, słów czułych, słodkości.
Tak że niejeden,
samotny, bardzo im
tego zazdrości.

Całują się, przytulają,
chce jedno, drugiemu dogodzić.
Myślę że takie święto,
należy co tydzień
obchodzić.

Dlatego, moi kochani.
By wam, też ktoś zazdrościł.

Szukajcie, takiego kogoś.
Kto wart jest, waszej miłości.

*-William Shakespeare(Hamlet. Akt IV. Scena 5)

Błogość

Błogość
Wiesław Harchut

-Radość ze zwykłych rzeczy –

Długie rozmowy.
Śniadania razem.
Wyjścia na spacer,
zawsze za ręce.

Uśmiech do siebie,
nawzajem dany.
Kochane dzieci.
Z miłości, wdzięczne.

Na odgłos kroków,
uderzeń szybkich,
serca, tęsknoty.
Wreszcie tu będziesz.

I sen, przy Tobie.
Oddech i dotyk.
Spojrzenie w oczy.
Radośnie piękne.

Wspólne pragnienia.
Na zawsze razem.
Przysięgi słowa-
Aż serce pęknie!

Wszystko Ci oddam,
moja Dorotko.
Bo tak wygląda,
zwyczajnie, szczęście.

Życzenia Świąteczne

Życzenia Świąteczne
Wiesław Harchut

Za oknem spójrz,
jest biało.
Śnieżny puch wszędzie pada.
W te dni świąteczne, zimowe,
ja, Tobie życzenia składam.

Życzę Ci dużo zdrowia.
Pogody ducha, radości.
Wszystkiego najlepszego.
Spełnienia marzeń,
miłości.

Byś nigdy smutna
nie była.
Niech twarz Twa
będzie radosna.
Teraz gdy nie masz
lat dużo.
I wtedy, gdy będziesz dorosła.
By wszystkie ziemskie kłopoty, z daleka Cię omijały.
By życie Twe było czyste jak śnieg lecący,
ten biały.
Do życzeń mych,
już Sama,
dołącz jakieś życzenie.
W wigilię, łamiąc opłatek,
zapewnisz mu spełnienie.

O szczęściu i O nieszczęściu

O szczęściu i O nieszczęściu
Wiesław Harchut

„Ze starego sztambucha”

Wśród kurzu, na strychu.
Głęboko, w walizce.
Leży stary sztambuch.
W nim – spisano wszystko.

O szczęściu i O nieszczęściu.
Ważnej, błahej sprawie.
Pierwszym ważnym balu
i pierwszej zabawie.

Opisano spacer.
Pierwszy pocałunek.
Pierwszy wspólny wyjazd.
Pierwszy podarunek.

Pierwszy uścisk dłoni.
Pierwsze czułe słowa.
Z tęsknoty i żalu,
z sercem, pęka głowa.

Kiedyż to minęło?
Dawne wydarzenia.
Szybciej, serce bije,
wzruszają – Wspomnienia

Magiczne słowa

Magiczne słowa
Wiesław Harchut

Zaczarowane drzwi,
są przed nami.
By je otworzyć,
szyfru nie trzeba.

Magiczne słowo.
Gdy je wypowiesz,
zamek otwiera,
wtedy gdy trzeba.

I od tej pory,
już będzie fajnie.
Drzwi się otworzą.
Rozbłyśnie światło.

Inne powietrze.
Ogólnie zgoda.
Szeroki uśmiech.
Życzliwość właśnie.

Chyba nic więcej,
nam już nie trzeba.
Bo będąc miły,
te drzwi otwierasz.

Przepraszam bardzo.
Proszę, dziękuję.
Uśmiech na twarzy.
Pomocna rada.

Jesteś przyjazny.
To szczęście dajesz.
Grzecznym, naprawdę
być wypada.

Hasło magiczne-
Proszę, dziękuję.
Takie litery, ten
szyfr posiada.

Wcześniej to każdy,
tak się wydaje.
Te drzwi otwierał.
I znał te hasła.

Dzisiaj, usłyszeć –
dziękuję, proszę.
Przepraszam bardzo,
jest dziwnie rzadko.

Magiczne słowa.
Czy kiedyś zginą?
Możemy śmiało
robić zakłady.

Jednak życzliwość.
I dobre słowa.
Wszystko otworzą.
Posłuchaj rady.

Kapliczka

Kapliczka
Wiesław Harchut

Słuchajcie –

Przy drodze, kapliczka.
Dawno postawiona.
Miejsce różnych spotkań,
ledwo stoi, kona.

Przechylony krzyż, zbutwiały,
z drewna bukowego.
Na nim wisi Chrystus.
Chciałby zejść już z niego.

Przeżarte rdzą gwoździe, (grzechy)
mocno go trzymają.
Popękane mury krzyczą –
Ludzie !!! – Nie słuchają.

Jesień życia.
W liściach, szelestu głos Boga –
“Kiedyś, zejdę do was.
Wtedy będzie trwoga.

Czas daję, na razie !
Na opamiętanie.
Bo gdy przyjdę – Płacz
będzie – Zgrzytanie.”

Na kolana! Pierś uderz!
Głowę trzymaj nisko!
“Bóg – Pan Twój – idzie!
W jego rękach wszystko.”

Luty 2024 (Rzeszów)

Istnienie

Istnienie
Wiesław Harchut

Jak rzeka płynie,
czas, tak ucieka.
Z biegiem wskazówki,
mijają chwile.

Życie przepływa
nurtu pośpiechem.
Dzieckiem, młodzieńcem,
starcem – przez chwilę.

Minęły lata,
dziecięcych zabaw.
Beztroskich śmiechów,
w ramionach matki.

Szalonych, szkolnych,
pierwszych miłości.
Wyborów ważnych.
Życiowej wpadki?

Szybko minęła
budowa gniazda.
I odlot, z niego
dzieci, daleko.

Nie wiedzieć kiedy
urosły wnuki.
Cieszą się z tego,
te “stare dziatki”

Na skroni, siwej,
widać zakola.
I czoło, zmarszczki,
bruzda je zdobi.

I choćbyś nie chciał.
ktoś Ciebie woła.
Ze smutkiem, ale,
trzeba odchodzić.

Bo całe życie,
jak jedna chwila.
Z Bożą pomocą,
przemknęło pięknie.

I tylko wiara,
że ktoś tam czeka.
Duszy, da ulgę,
gdy serce pęknie.

Bóg i człowiek

Bóg i człowiek
Wiesław Harchut

Do wszystkich – ku przestrodze!

Człowiek wstał,
spod krzyża,
otrzepał kolana.
Znów, w pełni sił,
w zdrowiu.
Zwrócił się do Pana.

“Za prośby, intencje
spełnione – dziękuję.
Lecz teraz, me życie,
sam już zaplanuję!”

I ruszył z planami.
Od razu, jak stał.
Zapomniał o Bogu.
Duużo planów miał.

Z rozmachem planował.
Okrutnie się strudził.
Głowę w łożu złożył.
Już się nie obudził.

A w krypcie, gdzie leżał,
w górze, dzwon, się, śmiał.
On- sobie, planował, BÓG -zrobił, jak, chciał!

W kamieniu, na grobie.
Gdy litery kuto.
Celną myśl, dla niego,
wyrzeźbiło dłuto!

“Gdy dłoń Ci podałem,
zrobiłeś się hardy.
Zapomniałeś, szybko
że jesteś-Puch Marny!”

Styczeń 2024 r. (Rzeszów)

Dobro i zło

Dobro i zło
Wiesław Harchut

Głęboko w lesie.
Za starym drzewem.
Co w swej koronie
gałęzie krzyżuje.
Kamień, dość duży.
Mchem porośnięty.
Ciężarem swoim,
grób blokuje.

Słońce, w to miejsce
raz w roku pada.
A wtedy z ziemi
kwiat się wybija.
Paproć, przepiękna.
Która raz kwitnie.
I która sekret,
z kamieniem kryje.

Wiara niewinna,
zło, no i zazdrość.
W dawnej godzinie
spotkanie było.
W blasku księżyca.
W dole kamieniem.
Niewinność czystą,
zło przykryło.

Świadek to drzewo.
Nie mógł nic zrobić.
Gdy korzeniami,
z krwią, sok wciągało.
W swojej niemocy,
w swej bezsilności.
Konary dziwnie
skrzyżowało.

Może z paproci,
kwiat ten ktoś zerwie.
Kamień odsunie,
grób odkryje.
Cóż-nic to nie da.
Bo przecież serce,
które kochało,
już nie żyje.

Modlitwa mówi,
że anioł czuwa.
Gdy go poprosisz,
się opiekuje.
To czasem, jednak
choćby na chwilę.
Nad dobrem, zło
zatriumfuje.

Oczarowanie

Oczarowanie
Wiesław Harchut

Dla Izabeli i Mateusza

Złoty pierścionek.
Kamień szlachetny,
choć jest nieduży,
szczyt jego zdobi.

Za szkłem witryny.
Pięknie się błyszczy.
Mieni efektem.
Wrażenie robi.

Młodzieniec, razem,
z piękną dziewczyną.
W szybie wystawy
się przeglądają.

Serca im biją,
a oczy błyszczą.
Widać, że bardzo
się kochają.

On drzwi otwiera.
Przodem przepuszcza.
Razem z dziewczęciem,
przy ladzie stają.

I wspólnym gestem,
wskazują- tego.
Pierścień z tym oczkiem, wybierają.

Szybko uklęknął,
On, na kolano.
Z pierścionkiem w ręce.
Ona, wpatrzona.

Czy zechcesz, Miła,
zrobić mi zaszczyt?
Na zawsze, ze mną,
być połączona?

Serce jej dudni.
Lico czerwone.
Jeszcze nie wierzy.
Oczy zaszklone.

Moje kochanie.
Tyś moim szczęściem.
Naprawdę, chcesz
mnie, wziąć za żonę?

Łzy poleciały.
Dzwony zabiły.
W trakcie przysięgi,
ręce splecione.

Usta szepnęły – Od teraz razem.
Przez dwie obrączki.
Serca złączone.

Łaska

Łaska
Wiesław Harchut

Sumienie uciska?
Jesteś nad przepaścią?
Złe decyzje, znowu?
Wszystko, zaprzepaszczą.

Oczyszczona dusza.
Już nie tajemnica.
Szczere, czyste słowa.
Prawda, że zachwyca?

I słowa modlitwy.
Z prośbą o ratunek.
W nich szczera pokora.
Bezwzględny szacunek.

Tylko to, powstrzyma.
Odwrócić pomoże.
Skrucha, żal za grzechy.
Wybacz, proszę Boże!

Cokolwiek zrobimy.
Gdy winę wyznamy.
W Miłosierdziu Pańskim
Łaskę otrzymamy.

Nie bój się, o łaskę
prosić, swego Pana.
Otrzymasz ją zawsze.
Prosząc na kolanach.

Bo gdy czas, przeminie,
na tym świecie, próby.
Z czyściutkim sumieniem
Unikniemy zguby.

Umacnianie

Umacnianie
Wiesław Harchut

Jak wiosną,
źdźbło trawy,
nadzieja kiełkuje.
Powoli wyrasta,
pnie się i prostuje.

Korzenie zapuszcza.
Umacnia się, wzrasta.
Dotąd – aż zwątpienie,
nie sprawi by zgasła.

Czasami łza gorzka,
ulga, poratuje.
Dobre i przyjazne
słowo odbuduje.

Tak, uwierz w siebie.
Uwierz w siebie,
mocno.
Zawsze broń, swojego.
Bo rzadko dziś możesz,
liczyć na drugiego