Archiwum kategorii: Zygmunt Jan Prusiński

Panna M. w Aleksandrii

Panna M. w Aleksandrii
Zygmunt Jan Prusiński

Vagif Samedoglu pisze –
„Chcę umrzeć jak wiersz, nie jak poeta…”
jest może manifestem osobistym
ale nie przyjąłbym tego na serio
filozofom trzeba darować takową mistyfikację
zresztą nie zawsze pojętą – nie trudźmy się
rozwiązywać czy umierać jak wiersz jest lepiej
tylko po co brodzić po bagnistym terenie
wolę po łąkach kwiecistych…

Otworzyłem drzwi – zdawało się że ktoś zapukał
mam takie zwidy a przecież nie piję po zawale wódki
zmieniłem światy teraz nowe buduję
nie krępuję się nago chodzić po mieszkaniu
to także jest poezja – poeta nagi pisze wiersze
refleksje wtrącają się jak plotki myślę o dziewczynie
jest w Aleksandrii – ogląda palmy daktylowe
platany eukaliptusy rzadko papirusy w ogóle
roślinność uboga w tym pustynnym klimacie.

Luksor to następna jej podróż a ja wybieram się
na robaki dżdżownice czekają w ogrodzie
jutro z bratem idę na ryby – odpocząć w przyrodzie.

25.10.2020 – Ustka
Niedziela 12:24

Wiersz z książki „Przeszedłem tę przełęcz”

Jadę do Mielna

Jadę do Mielna
Zygmunt Jan Prusiński

Nie tak miało być w planie z wiatrem
który zagląda do mego okna.

Noce ubieram myślami –
jesteś w nich taka mi bliska.

Określam się w wzorze absolutnej racji
przenoszę zapach twój
na osetowe kwiaty.

W różu i we fiolecie
spijam z ciebie miód poezji
chcę zdążyć przed północą określić
stan gorączki – nagość zbliżyć.

Wiatr się uspokoił – zależność wzrasta
wypuszcza następne korzenie.

Jutro jadę do Mielna!

2.8.2014 – Ustka
Sobota 9:15

Wiersz z książki “Noc w teatrze”

Subtelne powroty na granicy intymności

Subtelne powroty na granicy intymności
Zygmunt Jan Prusiński

Pozwól Panno M. że wrócę do tych dni
w pierwszej dekadzie października
musiałem dokonać to co od dwóch miesięcy
nie miałem – intymne chwile zapisuję
w kalendarzu – w moim wieku po (70’)
to ważna poezja ciała kiedy przystępuję
do dzieła jak to było 8 – 10 – 11 – 13 – 14
przyjechałaś na siedem dni do mnie –
(chciałem się sprawdzić fizycznie po zawale
i wiesz co iż wówczas jesteś kobietą)
nie kiedy gotujesz obiad czy idziesz na spacer
uwielbiam ciebie w łóżku nagą jak odblask
światła który buduje pajęczynę na ścianie
by mnie zatrzymać dłużej – dalibóg
jestem waleczny na czas modlitwy ukrytej
pod kołdrą wzmacniając ciszę – nic nie mów…

24.10.2020 – Ustka
Sobota 19:36

Wiersz z książki „Przeszedłem tę przełęcz”

W lesie lubię śpiewać

W lesie lubię śpiewać
Zygmunt Jan Prusiński

To śpiewanie przekazuję w wierszach
niech czytelnik wie niech się przybliży
na półtora metra z maseczką może trzy metry
w ogóle tylko tyle by widzieć człowieka
owianego nadzieją że przeżyje ten schemat
według kroków w sam raz na bagniskach
jest zdrowiej aniżeli w kurzu o poranku
samoczynnie zgłosi swój akces że jest
blisko boga słowiańskiego Jesza
który czasem pisze wiersze o Polsce –
może czyta moje książki rozrzucone w sieci
proponuję mu tytuł „Kamienna pokuta”
jeszcze nie jest ukończona może nigdy
nie dotrwam do końca niech będzie wciąż otwarta
w mglistej autonomii człowieka bo ma prawo
tudzież zatrzymać się i wypowiedzieć filozofię
wiekowej abstynencji nawet uciech z dziewczyną
jest trudne – każdy o tym myśli a jednak odległość
coraz bardziej odległa w starzejącej ambiwalencji
na poczet modlitw zamkniętych ku znikających iskier.

23.10.2020 – Ustka
Piątek 11:41

Wiersz z książki „Przeszedłem tę przełęcz”

Margot w Egipcie

Margot w Egipcie
Zygmunt Jan Prusiński

Pojechała na kilka dni napisać reportaże
a mnie przypomniał się Słowacki
kiedy siedział na białym kamieniu i pisał
“Siadłem strudzony w drzewa szerokiego cieniu;
Myślałem, jak ten wąwóz cały piasków przebrnę”
i niby tam jedna grusza rosła tak sobie skojarzył poeta
tak jak mnie wierzby w Hiszpanii za szyb autokaru
w ogrodzie oliwek – ale ty się nie pomylisz
Bóg Amon Nilu pilnuje zapewne i dzisiaj – zajrzyj tam
gdzie miejscowi łowią ryby pozdrów ich ode mnie
wszak nigdy nie dotrę w te miejsca
gdzie pieśni same się tworzą z piasku i wiatru.

A egipskie demony czyhają jakby oczekiwały ofiar
współczesnych w maskach liryków –
życzę wytrwałości jak te piramidy o których
nie wiedzą poeci jak powstawały…

22.10.2020 – Ustka
Środa 22:08

Wiersz z książki “Przeszedłem tę przełęcz”

Kamienica pod mewami

Kamienica pod mewami
Zygmunt Jan Prusiński

Na dachu kilkanaście mew mieszka
a piór niczym dywan ułożony
jestem parterowiec więc nie przeszkadza
ten przystrój – mieszam kapustę z mięsem
uczę się gotować wszak kobieta
wyjechała do Egiptu w delegację z redakcji
poczciwa martwi się o mnie bo zdrowia mniej
rehabilitację w szpitalu przerwałem
unikam kontaktu z ludźmi w komunikacji
nie czas na takowe umrzeć zawsze można
gdzieś wciskają mi się słowa
kilkadziesiąt lat temu napisane…

(Tak mało chcę w tym życiu swoim
a jednak jest mi trudno
przyjąć na grzbiet czyjeś bóle i troski
a zwłaszcza twoje ojczyzno
jak ci pomóc czas okrutny bije batem
w kałużę w drzewo i w niebo
i słychać tylko płacz matek) –
to słowa wiedeńskie na emigracji
z lat osiemdziesiątych wyschły
jak liście zdobiąc kształt czuły
chcę jedynie dokończyć
że nie skorzystałem z tego co mógłbym
może z romantycznego lenistwa.

Mrocznia często przychodzi

Mrocznia często przychodzi
Zygmunt Jan Prusiński

Zygmunt Jan Prusiński

MROCZNIA CZĘSTO PRZYCHODZI

Motto: Odchodzę z książkami do swojej krainy
poukładam według alfabetu nie dat
zostaną w głębi mrocznego tła

Od dwóch dni chodzę na rehabilitację
staram się sprostać tym wydarzeniom
nic nowego nie wymyślę bo nie ma z kim
powrócić i powspominać com przeżył
w minionej epoce – szkoda że odeszli…

A ci współcześni ciągle się spieszą
o przyjacielu zapomnij a o kumpla trudno
dlatego w przyrodzie jestem otwarty
wręcz ufam w tych miejscach i śpiewam
chóralne zgranie unoszę w wierszach.

Na wieczór czeka na mnie powieść
“Dzieci północy” Salman’a Rushdie’a.

– Jeśli przeczytam powrócę do was!

10.10.2020 – Ustka
Sobota 10:52

Wiersz z książki “Przeszedłem tę przełęcz”

Drugie życie

Drugie życie
Zygmunt Jan Prusiński

Można powiedzieć że żyję w drugim przebraniu
trzeciego nie będzie to wiem
nie staram się rozumieć dlaczego przeżyłem
w ogóle nie interesuje mnie nic
tylko wiatr jest mi bliski i drzewa.

Dziewczyny to jak pokrzywy
nie nastrajają – dziewczyny to przeszłość
zostałem na wydmach by resztę dopisać
że istotnie sztuka ta czy inna
jest mi zupełnie obojętna –
rodzi się nowy krzyk dziecka…

Odchodzę z książkami do swojej krainy
poukładam według alfabetu nie dat
zostaną w głębi mrocznego tła
może kto kochany wróci i poczyta.

7.10.2020 – Ustka
Środa 17:33

Słońca nie ma ale wody nadal płyną

Słońca nie ma ale wody nadal płyną
Zygmunt Jan Prusiński

Moto: – Poświęcając się Literaturze – poezji,
nie żyłem dostatnio, ale (świńskie ogony) są smaczne!

Nie bez kozery wspominam świńskie ogony
jako pierwowzór uczciwości – zresztą
za szynką nie przepadałem wolałem podroby
żyłem jako to mieszczuch nawet na pokaz
nie mając samochodów bo i po co –
zresztą czy stać z pisania wierszy na auto?

W przyrodzie się przeglądałem – w przyrodzie
poznawałem kobiety i te słuszne i mniej
ciekawe na wskroś udające iż nimi są
bez pożytku na słońce – więc żyłem z cieniami
i słusznie takie mi się należały za karę
za naiwność trzeba płacić życiem…!

Dziś przede mną drogi puste
obnażam się niczym na piasku
w Świdrach Wielkich – jam nie doszły
romantyk z kryształowego sadu…

5.10.2020 – Ustka
Poniedziałek 10:36

Wiersz z książki “Przeszedłem tę przełęcz”

Jakoś do przodu

Jakoś do przodu
Zygmunt Jan Prusiński

Rywalizować z nikim nie muszę
przybliżam się do zakończenia pisania
tylko to co zostanie i co warte…

“Przeszedłem tę przełęcz” to
sześćdziesiąta książka –
wystarczy z mojej strony
za bardzo się zaangażowałem
w tej sztuce i kulturze
– czy warto było pewnie nie
Polska nie potrzebuje idiotów
a nim byłem i jestem
poświęciłem się dla świńskich ogonów!

Dziś doceniam spacery
z dala od ludzi wiążę się z przyrodą
i powiem tak jeszcze nie zawiodłem jej
w tej przyjaźni deklamuję wiersze.

3.10.2020 – Ustka
Sobota 10:55

Jestem jeszcze cały…

Jestem jeszcze cały…
Zygmunt Jan Prusiński

Magister w aptece “Dbam o zdrowie”
na Żeromskiego w Ustce rzekł wczoraj
(no to jesteś pan zdrowy jeśli serce
wytrzymało dwa dni inny by wykitował)
i ja też się dziwiłem zresztą nie podejrzewałem
że to jest zawał – z tym zawałem poszedłem spać
nazajutrz ponowny atak a dzień słoneczny
i radość we mnie krążyła jak wiosenna mgła –
jak zrozumiałem zawał może nadejść w najlepszej chwili
na razie nie dotykam kobiety
choć narastają chęci – Margot zabrania
nawet ostatnio śpi w majtkach
nie wierzy mi ale za dwa tygodnie zabiorę się
w układanki według mojego wzoru
na pewno będzie inna –

przecież muszę powrócić do erotycznych zapisów
w których się dobrze czuję tak wiosennie…

2.10.2020 – Ustka
Piątek 9:48

Wiersz z książki “Przeszedłem tę przełęcz”

Rozkręcam się jak karuzela

Rozkręcam się jak karuzela
Zygmunt Jan Prusiński

Przyznam że minąłem się
witać gości w domu – nic nie chcieli
zatem dobry brat Jędrek i jego kobieta
poszliśmy do baru i w czułym miejscu
kupiłem jedno piwo Kanclerza i jednego loda
i na podwórku urodziny lśniły jak promienie słońca.

Wyrozumiałość doceniam
że rany są świeże więc luz otwarty
po południu odwiedził mnie poeta
Zenon Marian Lasoń ze Słupska wraz
ze swoją kobietą – imienia nie pamiętam
(niech w mojej literaturze kobiety
nie mają imion) wystarczy podać płeć.

A wieczorem odwiedził mnie syn Konrad
nie wiedział że ojciec ma urodziny –

zresztą po co wiedzieć są inne ważniejsze sprawy!

1.10.2020 – Ustka
Czwartek 9:06

W podobny sposób co w zeszłym

W podobny sposób co w zeszłym
Zygmunt Jan Prusiński

Nic podobnego
mieć urodziny dzisiaj
to wędkowanie na kanale
akurat przyjechał brat Andrzej
już tam stoi lub kręci się i łowi ryby
posprzątam trochę mieszkanie
po południu usiądziemy do kawy
roześmiać te moje poważne urodziny
nie czuję ale jak się żyje to niech będą
poprawię uczesanie ładnie się ubiorę
zanotuję kilka metafor niech się wierci życie
wezmę dzienne lekarstwa na serce i wymknę się
z nowymi myślami do nowej książki –

przecież miałem przerwę po zawale…

30.09.2020 – Ustka
Środa 9:58

Wiersz z książki “Przeszedłem tę przełęcz”

Pieczenie na ogniu człowieka

Pieczenie na ogniu człowieka
Zygmunt Jan Prusiński

Przeszedłem coś co można powiedzieć o tym; (Pieczenie na Ogniu Człowieka)

Wróciłem wczoraj ze szpitala ze Słupska (26.08. – 3.09.2020) z Kardiologii… I jeśli moi bogowie słowiańscy pozwolą napiszę książkę (60) pt. PRZESZEDŁEM TĘ PRZEŁĘCZ

Pozdrawiam Serdecznie Czytelników

Gdzie jest Polska?

Gdzie jest Polska?
Zygmunt Jan Prusiński

Gdzie jest Polska?
Tam gdzie Polak mówi o niej.

Ale to za mało by tylko mówić o niej.
Trzeba o nią walczyć wciąż,
bo wrogów ma więcej niż przyjaciół.

Polska jest w kamieniu, w spróchniałym
konarze, w śpiewie wróbla i w płatku róży.

Polska jest także w płaczu dziecka
i w krzyku głodnego człowieka.

Polska jest w strumieniu potoku
i w złocistym promieniu słońca.

Polska jest w wyznaniu miłości podlotków
i u starszych zapomnianych ludzi.

Tam jest Polska,
gdzie poeci piszą strofy prawdy –
że nie zginie…

3.06.2007 – Ustka
4.06.2007

Wiersz z książki “Kraj Herberta”

Na tej ziemi jest tylko słowo

Na tej ziemi jest tylko słowo
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: „Każdy umiera w samotności” –
Dennis Lehane z książki „Mystic River”.

Kobieta skarży się, jak liść. Delikatnie
otwiera nagą myśl, pełna szacunku do światła.

Turlamy to, co pamiętamy. Przychodzą zaklęcia
wedle każdego postu z osobna. Wstań.

Wstań poetko do tego słowa. Na końcu
dopisz aksamitny kolor serca; można tak?

Jesienie Mario spadają. Depczesz liście w parku,
by posłuchać tylko szelestu, z pustego orzecha.

12.11.2008 – Ustka

Wiersz z książki “W ogrodzie Norwida”

Pięć białych róż

Pięć białych róż
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: „…i będę winna prawdy i ognia
rozpalenia w poezji Zygmunta. Trudno”!
– Penelopa Ewa Bednarz –

Nie we wszystkim jestem odważny –
ze mną trzeba zupełnie inaczej.

Opieram się o łuk tęczy –
wiersze spadają jak pioruny.

Błyskawicznie chwytam błyskawice,
ściągam je by zmiękczyć ziemię.

W ogrodzie rośnie pięć białych róż –
dbam o nie jak o twe ciało poranne.

W tej namiętności szeleści modlitwa,
rozkwita we mnie czułość kochanka.

Pod prąd z wiatrem walczę o ciebie –
by służyć ci w każdej miłosnej chwili.

16.3.2012 – Ustka
Piątek 13:13

Zaszłaś daleko

Zaszłaś daleko
Zygmunt Jan Prusiński

Piszę wiersze bo chcę żyć
składać w nich nowe życie.
Pomiędzy wierzbami na drodze
a kulminacją rozkwitania łąk.
– I nie ma w tym przesady…

ZASZŁAŚ DALEKO

Motto: “Książki nie odebrałem,
ale mnie to nie dziwi, bo tak wiele drobnostek było
do pamiętania”
– Cyprian Kamil Norwid –

Odpoczywałem, bliżej okna
żeby mieć prześwit i zapach wiosny
też bliżej. W ogóle bliżej jest łatwiej,
wtedy tworzy się zwężenie wąskiej myśli.

Aspiracje twoje są dalej, rozkwitasz
umiejętnie trącasz brązowy listek
a przy tym śpiewasz. Jest w tym i pokuta,
zapach upragnionego ciała…

Rozmieniamy rzeczy i dotykamy, odwilż
pulchnieje jak pączek zakwitania –
wróciły bociany i szepty. Nikt jednak
nie jest w stanie zrozumieć.

I ja nie rozumiem i ty nie rozumiesz, blask
odbija się o taflę wody w pokorze
snuję ciepło wiersza i dylematy zawarte,
chodź zrobiłem kawę – usiądziemy.

24.12.2013 – Ustka
Wtorek 9:35

Wiersz z książki „Sokoły w tanecznych chmurach”

Rozmowy z Mickiewiczem

Rozmowy z Mickiewiczem
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “…może pogawędka z Tobą i Mickiewiczem”?
– Penelopa Ewa Bednarz –

Usiądź Adamie, usiądź i ty Ewo –
teraz poprowadzę zebranie o poezji.

W moim życiu była ona najważniejsza…

Żadna z kobiet nie była ważna,
dlatego dotrwałem przez lasy idąc.

I wybrzeże pokochałem i góry,
i ścieżkę skradającą się jak złodziej.

Taniec żurawi i stare wiatraki,
wiewiórki skoczne i sosny niczym panny.

Kałuże po deszczu i rodzinne osty,
bieliki królewskie i sowy mrukliwe.

Co nie dotknąłem to była poezja –
ludzka życzliwość na lirycznej drodze.

31.1.2012 – Ustka
Wtorek 20:21

Wiersz z książki “Kraj Herberta”

Zaproponowałem Mickiewiczowi…

Zaproponowałem Mickiewiczowi…
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: To była poufna rozmowa.
Poeta Adam zgodził się zostać
przyszłym Ojcem Chrzestnym…

Niech myślą co chcą –
i tak nie słucham nikogo.
Biorę twoją rękę Ewo
wiem gdzie mamy się udać.

Mam chatę w księżycowym lesie,
tam spokój rozbiera człowieka
do intymnych zabiegów w poezji.

Rozczytam w tobie miłość
nieułomną i nieskaleczoną,
przyfruną ptaki leśne…

Niech przenoszą nowiny
o narodzonym dziecku…
a Adam Mickiewicz i tak
ojcem chrzestnym zostanie.

W księżycowym lesie
do białego tanga mnie zaprosisz.

Będziemy tańczyć do świtu
by poranną rosę przywitać.

30.1.2012 – Ustka
Poniedziałek 16:31

Wiersz z książki “Kraj Herberta”