Archiwum kategorii: Zygmunt Jan Prusiński

Szatynka w czerwonej sukience

Szatynka w czerwonej sukience
Zygmunt Jan Prusiński

Jolancie Zielińskiej

Zapraszam cię w góry, ale w tej sukience
bądź. Tam czerwieni mało,
gdybyś się zgubiła – odnajdę.

Na twojej sukni przyczepię
dwanaście alpejskich szarotek.

Tylko wtedy będziesz moją, pozwolę
sobie ten kwiatek dotknąć.

Nie ukrywaj szczęścia w górach,
zlecą się górskie orły do ogniska.

Odśpiewamy kilka pieśni
o miłości, zatańczymy w szampańskim
nastroju pod gołym niebem.

Zapraszam cię Jolanto w góry,
tam dokończę
w tobie ten wiersz dopisać!

25.07.2009 – Ustka

Wiersz z książki “Szudroczyć”

Samotny mężczyzna

Samotny mężczyzna
Zygmunt Jan Prusiński

Przeszedł fragment pustyni
związał się z kobietą ujmującą
dlatego darzy ją szacunkiem
niezwłocznie zbliża się do niej
pragnie ją kochać na wydmach
piasek nie gryzie jest przyjazny
można tańczyć na wietrze
to urok dla malarzy i malują
tak jest prościej zaprosić łagodne
schematy wciąż pachnie łąka
zmierzch się zbliża na czczo
a motyle nocne rozrabiaki
bawią się w wojenki z gackami
tu jest idealnie na zwierzenia
samotny mężczyzna przestaje
nim być jeśli ukochana kobieta
powraca do niego i rozdaje siebie.

Deszcz skleja twoje rzęsy

Deszcz skleja twoje rzęsy
Zygmunt Jan Prusiński

Powiem tak wciąż uczę się kobiety
jestem zdany na jej kaprysy w deszczu
mam w domu kilka parasolek
bo nad morzem często powiewa
ale nie będę pisał że widziałem wiele
pływających na morzu – jakby ktoś
specjalnie je układał i filmował.

Deszcz skleja twoje rzęsy
a ja je odklejam pocałunkami
jest jakaś gra z rzeczami martwymi
skoro morze jest usłane parasolkami
to nie dziw się kiedy podobnego ujrzysz
w paśmie szczerozłotych przysiągł –
com się naprzysięgał to raczyć
nie pamiętam ale skoro widzę to opisuję.

Kto powiedział iż miłość jest łatwa
przeszedłem szlaki czasem niepotrzebnie
nie raz zbijało mnie to z tropu
jeśli dalej pokruszony dąb zwijał się w dół
a potem w piecu zawitał – podobnie
jak człowiek po śmierci…

Zastałem morze pełne parasolek
niektóre świeciły srebrem.

17.06.2020 – Ustka
Środa 11:06

Wiersz z książki “Szudroczyć”

Biały parapet

Biały parapet
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Te Twoje wiersze ciągle na nowo wzruszają,
to cały kosmos przeżyć i uczuć dotąd nieznanych
i za te i inne doznania dziękuję, bo cóż mogę więcej.”
– Margot Bene –

Żyjesz z poetą o wolnościowych barwach
umiejętnie ściskając wewnętrzne wzruszenie
potrafisz ująć narządy wiosny powstania
i mój narząd w gorączce pragnienia.

Osnuwasz liliowe zapachy snu – rozgłaszam
to w wierszach i na ścieżkach blisko morza
jakże czujesz się w tajemniczej osłonie
że masz mnie zawsze by ujściom spocząć.

Weź wiele czułości nie tylko z drzew – sączę
wilgotne rozpoznanie rozsuwając twe nogi
biały parapet jest świadkiem przystrojonym
na nim układasz sentymenty i spowiedź.

A teraz czekam i cały jestem czekaniem

A teraz czekam i cały jestem czekaniem
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “Zapowiadasz dobroć w szczelinach
czasu i nie tylko, co będzie na pewno
ekscytującym przeżyciem.”
– Margot Bene –

Pomnóżmy to przez istnienie w pobliżu
nie karcić brak koloru w danym czasie
on nastanie jak każdy poranek
by zaszczepić choćby graną
na organkach etiudę miłości.

Jeśli się skaleczysz pocałuję ranę
zaraz się zagoi bo wierzysz
w to powołanie a kolorowe ptaki
na gałęzi siedzą jakby chór
ćwiczył poszczególne frazy.

Czy możesz oddać siebie całą
bym mógł wzmocnić tę wiarę
że jestem ci potrzebny w przejściu
przez kładkę tam gdzie kamienne
poduszki słuchają mowę fal?

Zbieram za tobą twoje ślady
mamy dojść do wymierzonego celu
starannie poukładani pod niebem
by w trawach znaleźć na wydmach
to jedyne miejsce spokoju…

Obejrzyj się
moje ramiona są skrzydłami!

Niemy film w poezji

Niemy film w poezji
Zygmunt Jan Prusiński

Nie ma prawdy
co najwyżej kierunek
dla zagubionych.

Skancerowana miłość piszczy
zaskrońce mają koncert
żaby zalotne odśpiewują hymn.

Układa się ornitologia
każdy na swoim miejscu
w szyku bojowym.

Poeta z Północy odtrącony
księżyc stał się jego rywalem
do tej pory był pewny –
ale co jest właściwie pewnego?

Dzisiaj odebrał wiadomość:
„Już cię nie kocham –
stałam się kochanką księżyca –
wybacz”!

Poeta utopił się w swoich wierszach –
ratunek był zbyteczny…

Zaiste wyjątkowo

Zaiste wyjątkowo
Zygmunt Jan Prusiński

Wiem że tam przyjdziesz za mną
wyjątkowa chatka leśna
gaikowa prędzej
obnosi się dumnie nie narzeka
bywam w tej chatce
kiedy jestem rozgoryczony
a przecie chcę być kochany
przez mądrą kobietę
tak jak z bicza iskry zgrywają całość
tam udaje mi się napisać o tobie
same Erotyki składne
jak melodie przy akustycznej gitarze
sączę wyobraźnie w części
chodź jedną noc spędzisz ze mną
przy otwartym oknie
posłuchamy śpiew lasu prędzej gaiku
przytul się głębiej we mnie
wskażę ci Drogę Miłości do samego końca.

Człowiek przed lustrem

Człowiek przed lustrem
Zygmunt Jan Prusiński

Niby jest inny
bo minął dzień – tydzień – miesiąc
i lata które zatrzymać nie można.

Ale kiedy stoi człowiek przed lustrem
zamieszcza w nim swoje życie –
jak był dzieckiem – podlotkiem
i tym kim teraz jest.

Pamięta rzeczy nawet drobne
jak przechodził przez płot
żeby skraść owoce w sadzie
a może i to że dzierżąc garnek z wodą
oblewał ludzi przechodzących
pod oknami piętrowego budynku.

Pamięta młodzieńczą miłość
która z nazwy została –
niewinne zaloty i skradania pocałunków.

Pamięta cygańskie tabory
wozy kolorowe –
cygańską muzykę i tańce.

Dzisiaj jest dorosły
wybrał wzór człowieka spokojnego –
że jest przez kobietę kochany
która przed lustrem myśli o nim.

Artyzm w galerii

Artyzm w galerii
Zygmunt Jan Prusiński

Co się naoglądałem to we mnie
rozkwit jak maliny w ogrodzie
cieszy mnie że dzisiaj przejrzałem
całą galerię zdjęć przeto mam
wyobrażenie o tobie i jest mi
zaprawdę przyjemnie
że to zaszczyt kochać ciebie
niepomny a jednak wiem
jak zanurzyć się w twój świat
być taki wędrowny tu i ówdzie
skorzystać z dzieł zapisanych
by walory podnosić w dogodnych
dźwiękach – muskać płaszczyznę
ustami tak jak powinien mężczyzna
docenić tę powinność na szlaku
że widzę ciebie pośród drzew
że jesteś ich siostrą w znaczeniu
a dla mnie idealnym zwierciadłem
w którym się mogę ukazać nago
i czynić dobroć dla dobroci –

jestem pewny tej miłości
tej literackiej przygody…

Anna, motyle i Edward Stachura

Anna, motyle i Edward Stachura
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: “gdy noc wielka wrona
leciała do rzeki przejrzystej”
– Edward Stachura –

Liczę karty, przegrałem tę noc,
włókno milczenia przenosi nić
w myśli głębokiej jak kałuża,
nadmuchałem balon i uwolniłem go…

Trzech poetów w dzikim ogrodzie,
ty Anno, Edward i ja, czwarte
milczenie, palę papierosa zbyt szybko,
wiatr rozrabia po wydmach przechodząc.

Ale jedno wiem bo wiedzieć więcej
nie warto, przytul się do mojego ramienia
– może sen pomoże nam wzlecieć
w białą przestrzeń gościnnej mgły.

Ten wspólny akt będzie słodki.
– Czy lubisz wrzosowy miód, Anno?

Dwie truskawki

Dwie truskawki
Zygmunt Jan Prusiński

Zachowałem tylko dwie dla nas
byłem pewny że zajdziesz
to po jednej skosztujemy
przy lampce wina – zjadłem
najpierw jedną a potem i drugą
i tyle po gościnie zostało
następnym razem pójdziemy
do znajomych posiadają sporą
działkę – najemy się truskawek
do syta a za każdą buziak
będzie sprawiedliwie i kokietliwie
namieszam ci w głowie – gdzie
tyle całusów dostaniesz…?

Truskawkowe chwile w miłości
mają intymną serdeczność…

Obcowanie

Obcowanie
Zygmunt Jan Prusiński

Siadamy do stołu
jemy śniadanie
rozmawiamy o literaturze.

Jutro jedziemy do Damnicy
święto poezji
i odebranie antologii
“Świat idzie inną drogą” (13 tom)
odbędzie się także
(piąty powiatowy przegląd poezji śpiewanej)

– może za rok i ja zaśpiewam
z akompaniamentem gitary
zgłoszę akces uczestniczenia.

Pamiętam lata siedemdziesiąte
w klubie studenckim “Stodoła” w Warszawie
zaśpiewałem z Waldemarem Parzyńskim z Novi Singers
piosenkę “Mrs. Brown” Hermans Hermits –
to był dla mnie zaszczyt.

Mam pytanie Margot
w jakiej sukience pojedziesz
chcę dopasować ubranie
kolor jest ważny

jutro w Damnicy poetyckie święto
zagęścimy swe uczucia
nie tylko w wierszu…

Kwiat doliny

Kwiat doliny
Zygmunt Jan Prusiński

Wierz mi dziewczyno słońca
podejmuję zdecydowanie te randki
wszak maluję od dawna kwiaty doliny
dniami tam się wałęsam i opowiadam
o tobie sam dziwiąc się dlaczego
tak weszłaś mi pod skórę że czuję
każdy ruch twoich nóg i rąk
ta elastyczność ma doskonałe
przymierze – piersi twe nucą blues
rozbieram po kawałku fragmenty
jakbym chciał przywłaszczyć
na jedną godzinę splendor kochania
byś była mi bliżej najbliżej w trakcie
pieszczenia nie tylko pośladków
wiesz jaki bywam pilny wręcz
doskonały w próbach zachęty…

Tak zwyczajnie i prawdziwie

Tak zwyczajnie i prawdziwie
Zygmunt Jan Prusiński

Przyjęłaś mnie takim jakim jestem…

Dobry – w poniedziałek
bardzo dobry – we wtorek
a trochę zły we środę.

Dzisiaj środa jednak jest szczęśliwa.

Kupiłem ci jagodzianki z jabłkami w miodzie
nie ukradłem róż od sąsiada –
płynąłem z tobą zupełnie inny
to mój stan jakbym od nowa uwierzył
że warto trzymać twoją rękę.

Przetrwaliśmy do zachodu słońca
w kolorze żółtym obłaskawiałem
czas dla mnie szczególny –
jakby otworzyła się księga
by wpisywać w niej słowa
spowiedź miłości na twych udach.

Bądź zawsze moim aniołem
jestem zupełnie inny w czwartek
przytulę cię tysiąc razy
a w piątek jeszcze lepszy
pouzupełniam dobroć w szczelinach.

Otoczę dobroć bycia razem w sobotę
by w niedzielę odpoczywać w trawach.

Ciepłe światło wiersza

Ciepłe światło wiersza
Zygmunt Jan Prusiński

Spokojnie odkryjemy dzisiaj
że miłość wybrała już wcześniej
kiedy jeszcze żeśmy się nie znali
a jednak nie wiedząc o tym
domysły istniały poniekąd
że połączy nas wzajemna sztuka
z którą obcujemy codziennie
według potrzeb samoczynnie
zasadzonych w świetle wiersza
że potrzebujemy siebie intymnie
w czeluści zachwytu tak jak ptak
wybierający na odpoczynek drzewo

spróbuj połączyć ten dotyk ze mną
a będziesz wyjątkowa i wdzięczna.

Cztery kąty spokoju

Cztery kąty spokoju
Zygmunt Jan Prusiński

Motto: Najokrutniejsze są noce,
gdy nic się nie dzieje…

Noc skomli jak szczeniak. Żyję w jednym kwadracie.
Zamieniłem cztery kąty spokoju na warownię niepewności.
Posadziłem drzewko w doniczce. Stoi przed lustrem,
żeby gałązek było więcej. W tej prywatności, jak nigdy
ścielę podróże do Hiszpanii – czasem udaje mi się wstąpić.
Wracam wtedy nafaszerowany tym miodem fantazji
do zapożyczonego miejsca spokoju, pisząc na wygnaniu
zielone wiersze.

Cztery kąty patrzą na siebie – już nienawidzą się z tego zapatrzenia,
a ja im na zgodę czytam strofy tęsknot.
Poniekąd są potrzebne człowiekowi,
jak jego cień czy bóle od wewnątrz.

15 lipca 1991 – Wiedeń

(Wiersze emigracyjne pisane w Wiedniu)
z tomiku pt. „W krainie żebraków słyszę bluesa”
ISBN 83 – 912772 – 2 – 4, Agora Słupsk 2001

Skosztować wzorem przyrody

Skosztować wzorem przyrody
Zygmunt Jan Prusiński

Z mojego abecadła miłości jest wiele
związanych czynników że nie mogę
niczego zapomnieć żeby tobie
przysporzyć atrakcyjności walorów
to wiem że muszę przygotować cię
niczym do podróży byle tylko czułaś
te starania z mojej intymnej liryki
dlatego piszę o tym co nastąpi
(proszę weź to na poważnie)
kieruj oczy tam gdzie jestem
tam gdzie zbliżam się by pieścić
twoje ciało w całokształcie sztuki
zupełnie odmienna i jakże bliska.

To wschodnie miasto

To wschodnie miasto
Zygmunt Jan Prusiński

Zbigniewowi Herbertowi

 

Dopiero co skończyłem czytać tomik poezji
Adama Zagajewskiego.
Godzina: dwunasta trzydzieści siedem, w nocy –
i zastanawiam się, czy jechać do Lwowa.
Nigdy tam nie byłem, ni śniłem;
choćby o Rynku, który był niegdyś bardzo ożywioną podróżą pieszych.
To wschodnie miasto dawno umarło…
Tam tylko liszaj wstydu błądzi –
nie ma się kogo zapytać o drogę powrotu.
Pokora szuka furtki do wiecznej historii,
ale nigdy nie będzie to prawdziwa, naturalna furtka,
do której nie potrzeba biletu.
Lwów miał żyzne ogrody…
Bractwo poetów jak pszczoły zalegało wszystkie półki drzew.
Białe kwiaty śpiewały o miłości – i była miłość, płodziła się jak maki!
Teatry, kawiarnie – kto je spłoszył do zamknięcia ust?
Gdzie jest ta gitara, która przestała grać? –
Motyle na dziko odwiedzają te strony; poszukują bez wtajemniczenia
rodowego korzenia –
który bestialsko został zamordowany…
czerwiec 1987- Wiedeń

(Wiersze emigracyjne pisane w Wiedniu)
z tomiku pt. „W krainie żebraków słyszę bluesa”

ISBN 83 – 912772 – 2 – 4, Agora Słupsk 2001

Gdy nastąpi pierwsze wrażenie

Gdy nastąpi pierwsze wrażenie
Zygmunt Jan Prusiński

Wiem że będę szczęśliwy
to nie jest tak żeby płytko przyjąć
zasługujesz na lepsze traktowanie
bo jesteś do miłości stworzona
czuję nieodparcie z twej fizjonomii
dlatego przekażę tę staranność –
dojrzałość ma swe walory zatem
pisz do mnie tymi myślami co znaczą
niczym ewenement który płodzi
przyjemność kochania – zostań blisko
a skorzystasz jako kobieta więcej…

Tryptyk z nowym słowem roku

Tryptyk z nowym słowem roku
Zygmunt Jan Prusiński

A nad borem szept poezji

Nie będę wchodził w kolizję, przyroda
ma swoje prawa – układa się światło,
a porost drzew przy stawach nie milczy.
Chciałbym złożyć przysięgę za Polskę –
czy można o niej pisać że jest wolna,
jak te trawy spowite z pieśni bez nut?
Zaczekam na ostatnie słowo – ureguluję
czas wiersza nad potokiem dla kobiety,
która wciąż czeka że przeniosę ją do snu.

Moje kamienie to życie

Zbieram kamienie jak modlitwy złożone
na skrzydłach, ptak biały odleci tam
przenieść wieści za ostatni słoneczny las.
Każdy kamień to inny blues w kolorze,
zrywam jesienie dawno zapomniane –
jest czas zastanowić się nad jutrem.
Bo ludzie to cienie minionego dnia,
kobieta otwarta na miłość skubie korę
z drzewa – sosna nie krwawi żywicą.

Rozjaśnij siebie od środka

Nie znam cię od ostatniego deszczu –
wiersze w labiryncie nic nie znaczą
wedle naszych zimnych pocałunków.
Wychowujemy syna z upadłą kartą.,
ty zamknięta na wysuszonej polanie
nucisz introwersję stłuczoną we mgle.
Nie podejdę do tej nagiej granicy,
boję się obudzić puste kartki ciszy
w szumie następstw zwyrodnienia.

14.01.2009 – Ustka

Opublikowany NAJI GOCHE u redaktora Zbigniewa Talewskiego… http://www.najigoche.kaszuby.pl/artykul/artykul=687,wiersze/