Pomyśleć –
nic nie wiem
choć w tysięczne tony łamie się krzyk
o światło miłosierdzie i ulatuje w przestrzeń
Czas idzie kulawo wlokąc za sobą
chwilowe zapomnienie zdarzeń
pracownik straszny niewzruszony
Niezupełnie Normalny
idzie porywa z sobą dla niewiadomej
popioły spalonych zamęczonych miast i światów
udając Czas cichy i spokojny jak orzeł drapieżny
Czas co nie zna źródła swojego ani końca
porywa w biegu kuternogi Słońce
toczy bezimienne z niebios kamienne urny
bo zapasy wrażeń nie miał ujętych
w spisie roszczeń
dlatego świat wciąż przyjmuje mnie na nowo
skundlonego w ceremoniach
wysławiania i nawracania