Chwila, gdy stajesz nagle gdzieś pośrodku drogi –
wyjmujesz z buta kamień i rzucasz za siebie.
Dotykasz drżącą ręką pięty, która boli.
Usuwasz po kolei niewidoczne cienie.
Chwila – wspomnienia burzy, gromów i nawałnic.
Mokrych podartych sukni, szarpanych
ze stron wszystkich, gdzie nie było nikogo,
poza dotykiem czułym mądrego drzewa, liści.
Chwila – nocy za długich i dni zbyt krótkich.
Krzyku, zwątpienia w Boga, utraty nadziei,
żegnania kosmyków jasnych, oczu, świateł, bieli.
Mimo to, wciąż zachłanne
pragnienie świtu, przestrzeni.
Czas wchodzenia na strychy, otwierania kufrów,
liczenia kosztowności, czytania zapisków,
dotykania z czułością mijających listów.