Cisza Absolutna
Marian Jedlecki
Ramię długie zauroczonym słowem
z aureolą nawiedzenia zsuwa się
zniża się i szkodzi gałęziom
liście złota i owoce miłosierdzia
cisną się bez tolerancji i porozumienia
a wąż sunie wzdłuż wieczora
Diana schyla się nad wodą niepokoju
i maskę wkłada teatrum
żółte ciżemki biegną przez polanę
jak echa niebios co się w horyzont chowają
łódź Charona w spokoju czeka
przyjdą winowajcy i siądą na żelaznym siedzisku
inni widzieć to będą kiedy mnie nie będzie
a światło zapomni o tych co je tak kochali
Żadne wezwanie mnie już nie rozświetli
żaden płacz nie zdołał powstrzymać uciekającej miłości
inne głosy zasmucą jeszcze inne oczy zapłaczą
w nowym domu
wszystko będzie spełnione wszystko przebaczone
troski będą nowe i los będzie nowy
i może pewnego dnia przyjaciołom i kochankom
Bóg w ciszy zechce spełnić szczęście
które im przyrzekał