Co mnie denerwuje okrutnie
Marcin Jodłowski
Do czego służą nasze podatki
Szanowni Państwo!
Jakie premie przyznał w MON na szczęście były Macierewicz? „To coś w rodzaju ukrytej drugiej pensji”.
Po długim oczekiwaniu wpłynęła odpowiedź na interpelację posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy w sprawie nagród przyznanych urzędnikom przez Ministerstwo Obrony Narodowej w 2017 roku. Były na nasze szczęście szef resortu miał zapłacić współpracownikom ćwierć miliona złotych nagród.
„Druga pensja”
„Odpowiadając, z upoważnienia Ministra Obrony Narodowej, na interpelację posła Krzysztofa Brejzy w sprawie przyznanych przez MON nagród w 2017 roku uprzejmie informuję, że sekretarzom stanu zostały przyznane nagrody w łącznej wysokości 102 500 złotych brutto, natomiast podsekretarzom stanu w łącznej wysokości – 145 700 złotych brutto” – czytamy w odpowiedzi na interpelację. Dane o premiach przekazał sekretarz stanu w MON Wojciech Skurkiewicz. Oznacza to, że dawny szef resortu Antoni Macierewicz przekazał współpracownikom dokładnie 248 200 złotych na nagrody. Brejza uznał odpowiedź za niezadowalającą, ponieważ chciał znać konkretne kwoty, jakie zapłacono każdemu z wiceministrów z osobna. – To godne potępienia, bowiem okazuje się, że poza normalnym wynagrodzeniem wiceministrowie dostawali coś w rodzaju ukrytej drugiej pensji. ”Ja, jako minister żadnych nagród wiceministrom nie dawałem” – stwierdził dawny szef MON Tomasz Siemoniak.
Ile wydano na premie w ministerstwach? Absolutnym rekordzistą jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W MSZ sekretarze stanu otrzymali w 2017 roku po 51,4 tysięcy złotych premii, zaś podsekretarze około 30 tysięcy złotych każdy. W sumie resort przeznaczył na wynagrodzenia ponad 29 milionów złotych. Sporo na nagrody wydano także w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej gdzie wypłacono łącznie około 11 milionów złotych. Sekretarze stanu Krzysztof Michałkiewicz i Stanisław Szwed otrzymali po 54,5 tys. zł, co stanowi najwyższą premię wśród wszystkich wiceministrów. Podsekretarze otrzymali łącznie premie w wysokości 53,5 tysiąca złotych. W ubiegłym tygodniu ustalono, że łączna suma przeznaczona na rządowe wynagrodzenia w gabinecie Beaty Szydło wyniosła około 73,5 miliona złotych.
A ja mam 1.400 Złotych emerytury. Byłem w wojsku oficerem w odróżnieniu od niedogolonego byłego ministranta Kaczyńskiego. Być może, gdybym był klakierem i następnym pigularzem, pewnie i mnie by coś „skapnęło” z podatków tyrających uczciwych robotników. Ale świnią nie jestem i swój honor „posiadam na stanie”
Ot, co…
Pozdrawiam i do następnego czytania
Marcin Jodłowski