czekam na usta rozmiłowane
zwilżone krzyną melancholii
czekam na dłonie tajemnicą spowite
błądzę jak Odys
wypatruję ścieżek
jantarami wspomnień wysypanych
zbieram je i ułożę na erosa ołtarzu
rozpalę pragnień pożary
zatopię się w żądzy posłaniu
krew wybuchnie
wyleją się namiętności czary
znów będę błądził
po alejach twego ciała
prosząc pieszczotą błagalnie
o okruchy rozkoszy
w niedalekiej przyszłości
i tylko dla mnie