Ty z nieba wykopany
próbowałem już wszystkiego
i wciąż jesteś taki sam
w swojej wrednej różnorodności
ty uparłeś się Bezkształtny
nie odchodzić zbyt daleko ode mnie
w którym zatrułeś myśli
i krew przez Boga skreślonego
ponieważ nie mogę się uwolnić
ani znienawidzić
przyjmij sekretnie wyrazy moich słabości
bo serce od igieł cierpnie
gdy nocnym uczynkiem odważasz czułość
wtedy staje się wiosna
i staje się jesień