dotknąć nieba
Jarosław Pasztuła
palcem rozpruwam błękit nieba
z włosami tęcza splata się za horyzontem
biegniesz boso po szklistym jeziorze
brzegi są dość strome by się wspiąć na szczyt
cisza zamilkła zrobiło się ciasno
burza była blisko
już błysło
palcem rozpruwam błękit nieba
z chmur trysły deszczu jęzory
wezbrały rzeki i jeziora
tańczysz bosa na zielonych łąkach
z kropli deszczu utkana koronka
niezapominajki pamiętają twój uśmiech
kiedy podarowałem bukiet polnych maków