karmię pocałunkami
twe usta spragnione
rozkwitasz kwiatami
na moich piersiach
oddechem rozbieram
namiętnością dziką
na szczyty docieram
na morza idylli
czując radość serca
krew pulsuje obiega
jestem w tobie aniele
w świątyni rozkoszy
w całkowitym podnieceniu
w rajskim uwielbieniu
lawina uniesień ciała
w pieszczotach pożądania
rozpada się na kawałki
które zbieram całusami
moje myśli przenikasz
w objęciach omdlewasz
twarz nieco ci blednie
we włosach zatopiona
ciało twe rozgwieżdżone
koło mnie nieprzytomne
sam się cudnie rozpływam
w nagości wrzącej duszy
leżymy spełnieni sobą