Gra (Stan Rzeczy)
Marian Jedlecki
W towarzystwie Wszystkiego
jestem człowiekiem co oczywiste
więc nigdy jeden o drugim nie myślimy
żyjemy razem Ja i On
związani wewnętrzną symbiozą
jak lewa ręka z prawą
one wieczorami grają w słowa
na schodach domu co odszedł
bardzo poważnie jak wypada bogu i poecie
a każde słowo to jakby kamień
więc bardzo się boję
dopuścić aby spadł na ziemię
w sekundzie każdy podmuch otchłani
skruszył go w popiół
by nie przerodził się w zemstę
i nie był zemstą bo trwa dalej narada
nad tezą męki umęczonych
w pustej formie zaślepłej
w oku kopanego człowieka