Drodzy Państwo!
Jak donoszą kukułki, są już pierwsze efekty dogłębnie przeprowadzanej reformy wymiaru sprawiedliwości. Młode wilki prokuratury ze stajni mgr. Ziobry (któremu życzę nie najlepiej za wprowadzenie sądów doraźnych i nabijanie kieszeni różnym miernym asesorkom sądowym) doszczętnie rozbili VAT-owską mafię. I chwatit… Więc dziennikarze kaczystowskiej TVP są pełni zachwytu i śliniąc się na wyścigi produkują gnioty, w których wychwalają odważnych i przebojowych ziobrystów. W związku (i bez związku) z tym, mogliby śmiało wyciągać łapska po nagrody i różnej (!) maści apanaże. No, ale to wszystko jeszcze przed nami, bowiem kieszeń podatnik jest bez dna. Ale istnieje pewna istotna wątpliwość, o której wspomniał na spotkaniu w Strzelinie prezydent. Cytuję: ”Nazwijmy sprawy o imieniu. Poprzednia władza pozwalała zwyczajnie nas okradać. Nie wiem, kto brał te pieniądze, ale byliśmy po prostu okradani.” To znaczy, ni mniej ni więcej tylko tyle, że rozpirzono kolejną mafię, ale nikt fizycznie z imienia, nazwiska i stanowiska w areszcie śledczym nie zasiaduje. A ja naiwny, durnowaty myślałem, że młoda prokuratura lada moment przedstawi akty oskarżenia, sąd natychmiastycznie wyda wyroki skazujące pro publiko bono, a cwaniacy i złodzieje trafią na długie lata do pierdla. A tu kicha, popelina, gruszki na wierzbie. Nawet prezydent Andrzej Niezłomny Duda nie wie, kto kradł te pieniądze. Jak to dobrze, że teraz w czasie „dojnej zmiany” wiemy, kto, za ile i za co bierze mamonę. Bierze, bo się prawem kaduka należy.
Ot, co…