listopad
Marek Górynowicz
w pięknie spadających gwiazd
dostrzegam nieskończoność
mróz ściska za gardło
pusty tramwaj przemierza noc
będę milczał
zimne kołysanki tulą się do okien
miasto mruczy jak kotki dwa
bez aaa
czwartek pokrył szron
chorobliwie ujada wiatr
pragnę czegokolwiek