Marzenie pewnej jaskółki
Kamil Olszówka
Zapytałem w duchu nisko przelatującą jaskółkę,
Jakie jest jej największe marzenie,
Czy niczym letnia pogoda ulotne,
Czy niczym kamienne posągi bogów trwałe,
Lotem koszącym tnąc powietrze,
Odpowiedziała mi zaraz tegoż poświstem,
Iż jej największym ptasim marzeniem,
Jest w drewnianym wnętrzu Rugiewita gniazda uwicie,
By pod ustami drewnianego posągu,
Spocząć ciemną nocą w przytulnym gniazdku,
By być bezpieczną od nocnego chłodu,
Ustrzeżoną dożywotnio od dokuczliwego głodu,
By nie doskwierały już letnie upały,
W cieniu siedmiu jego dumnych dębowych twarzy,
By w przyjaznym mroku wielkiej zasłony,
Zmrużyć do snu zmęczone jaskółcze powieki…
Gdy ciemną nocą maleńkie „boże ptaszki”,
Śpią w olbrzymiego posągu wnętrzu drewnianym,
Śnią o lepszej przyszłości dla całej słowiańszczyzny,
W drewnianym bogu księżycowym blaskiem spowitym,
By wraz z swymi jaskółczymi siostrami,
Zwiastować ludziom początek wiosny,
Gdy przebiją śnieżną czapę pierwsze przebiśniegi,
Obwieszczą ludziom koniec zimy małe jaskółeczki…