Wszystko już było
i obraz w złotej ramie na ścianie
kwitnące juki z ogródka matki
czarne kanapy udające skórę
dzieci walące w blaszany bębenek
było też Audi prawie nowe
i dziewczynka co śpiewała o bratkach
gdzie się to wszystko do cholery podziało
dama czarnowłosa o spojrzeniu żbika
znowu zamilkła
Ona Obca –
bogiem sobie i wilkiem
akwafortą z licznymi żyłami
pod sukienką
Ona Obca –
upycha kamyki przypadków
wypacza sens mego widzenia
prawie jak kamfora
Ona Obca –
podarty Czas w obrazie
już obojętność dotyk szaleństwo
udające że nie zauważa dłoni
nienawykłej do pieszczenia
do głosowania i pewności swego