Operacja
Dobrze wiesz,
zaczęło się w piękną niedziele
przy dźwiękach gitary wina i śpiewu.
A potem zbieg bezlitosnych wydarzeń.
Stół operacyjny a nad nim lampy ogromne,
i armia białych fartuchów.
Uleciała na chwilę dusza,
wróciła poszywana.
Poprosiła o szklankę wody,
dostała z litości.
Pytanie do Boga czemu…
mnie tak skarałeś,
że będę cierpieć do końca życia.
Za co? Za przyjaźń,
za serce, za bycie…