ślady
Jarosław Pasztuła
po śladach szukam cię
w płatkach białych róż
pustynia roztapia piasek
spieczone stopy
zielona oaza wspomnień
fatamorgana
na horyzoncie
się mijamy
mieszamy ze słońcem
twoje ślady są niewygodne
Myśli malowane tęsknotą
Janusz Strugała
Będzie mi brakowało mew
które skrzydłami szydełkują niebo
Piasku i fal, nieosiągalnego horyzontu
Pieśni wiatru
Szkarłatnych zachodów słońca
Włóczęgi po brzegu
Dźwięków gitary,
które wzruszały słuchaczy
Topnieją sople moich dni
Siadam do wieczerzy
by pożegnać ten byt
Morze wypełniło
niepowtarzalną magią
wiele długich lat
Wracam tam, gdzie moje miejsce
na tej planecie
Cieszcie się siostro i bracie
Myśli malowane tęsknotą zostaną
Nauczę się z tym żyć
Bez limitu
Marcin Olszewski
Kawałek plastiku w portfelu. Otwarta przestrzeń
Realizacji potrzeb, spełnienia marzeń. Popłynięcia
Bank otwarty na oczekiwania. Wysoki limit. Bierz
Ile chcesz. W późniejszym czasie oddasz. Na pewno?
Biorę co mam swojego. Świat należy do mnie
Przekraczam granicę. Biorę już nie swoje. Banku
W drodze możliwości, limitu. Jadę dalej po bandzie
Czy oddam? Nie myślę o tym. Bawię się dalej
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana
Jakoś to będzie
Po dłuższym czasie zabawa trwa nadal. Nie spłacam
Gońcie mnie. Nie odpowiadam na wezwania spłaty
Blokada. Zawiadomienie do organów ścigania
Ze świadka w pięć minut zostaję podejrzanym
Odciski palców. Młody wiek. Młody grzech
Sąd. Sprawa karna. W korytarzu „pod ścianą”
Porozumiałem się z bankiem. „Prosimy o spłatę”
Na sali bank potwierdził, iż się porozumieliśmy
Z uwagi na młody wiek i niekaralność. 2 lata
Próby.
Po życiu z kartą. Sąd stwierdził winę bank
Kto daje szerokie możliwości
Niech wie, że będą tacy. Co skorzystają
Z życiowej jazdy. Bez limitu
Nieproszony gość
Helena Krystyna Szymko
Pojawiła się nagle –
jak gość nieproszony
wtargnęła w moje życia
zakłócając spokój
każdego dnia oznajmiała
że musi pozostać
i coraz bardziej czułością
serce wypełniała
nie potrafiłam się pozbyć
jej obecności
rozrastała się jak lawa
coraz bardziej iskrzyła
aż wybuchła gorącym
płomieniem namiętności
i już na zawsze –
w moim sercu pozostała
Zapiski niespokojne III
Maciej Jackiewicz
Zamykam oczy
pogrążam się w nocnej ciszy
zanim zasnę
delikatnie w myślach dotykam klawiszy
białego fortepianu
i tylko ten szept
wciąż jest przy mnie
jak według planu
chce cały czas przy mnie być
kto naszego życia jest autorem
kto wymyśla wciąż nowe rozdziały
niepowtarzalnego dla każdego
pamiętnika
to nie są pytania proste i jasne
gwiazda nocą do mnie często wpada
w porze widzialnych duchów
choć niczego nie zje i nie wypije
może zanuci ze mną sonatę księżycową
i tylko ten szept
utkany z najlepszych słów oraz nut
cudowna pieśń z rajskiego śpiewnika
dopiszę jeszcze niejedno słowo
poczuję wtedy że żyję
niech spełni się największy cud
gdy napiję się ze szczęścia zdroju
podziękuję za spełnione prośby
własne projekty szkice i plany
odejdzie na zawsze trwoga
wspomnę wersety z brewiarza
w duszy przez lata poranionej
pozostała jeszcze wiara
w to najważniejsze Słowo
ułożone z prawdy okruchów
kto jest moderatorem
tego co nam się przydarza
kto daje nam wciąż bana
za uczynki niezawinione
zamknięte oczy dniem zmęczone
dobranoc Muzo kochana
dobranoc weno moje pisanie
czeka nas jeszcze długa droga
do krainy wiecznego spokoju
tam gdzie żadne serce bić
nigdy nie przestanie
tam nowe życie się zaczyna
i tylko ten szept
wierniejszy niż ukochana dziewczyna
dyskretnie przy mnie kroczy
Wracam tam
Janusz Strugała
Wracam tam, gdzie było wczoraj
W kałużach wodziłem kijem
Z komeżką biegałem do kościoła
Mama podlewała kwiaty na parapecie
Ojciec krawiec spinał garnitury
Wieża kościelna z dzwonami
Które kołysałem długą liną
Ziemia przyjęła babcię i dziadka
Mamę i wnuczki
Czarne lokomotywy sapały parą
W rękach chorągiewki na 1 maja
Pierwsze zakochanie
Pierwsze narodzone szczęścia
Wracam tam
Uwięziony księżyc
Bronisława Góralczyk
Księżyc – jak ptak schwytany w sieci –
miota się w gęstwie czarnych chmur
i znika wciąż, i ledwo świeci
(jakby się skrywał pośród gór),
i siostrom swoim wprost zazdrości…
Zazdrości gwiazdom ich wolności.
Chociaż spętany w chmur okowach,
czasami światłem bladym błyśnie –
by choć przez chwilę pobrylować,
by choć przez chwilę móc zaistnieć.
Gwiazdy – by ulżyć jego doli –
wydostać księżyc chcą z niewoli,
więc przywołały wiatr na pomoc,
aby od chmur uwolnił brata.
Ten dmuchnął z siłą tak ogromną,
że aż je przegnał na skraj świata!
Księżyc wolności dar smakuje;
jak król po niebie paraduje…
póki nie wpadnie znów w chmur sieci –
bo słychać z góry strzępki słów:
– Niech tylko słońce w świt zaświeci,
a my ruszymy znów… na łów!
Gliwice 09.07.2008 r .
Wszystko przemija
Helena Krystyna Szymko
nasze marzenia i nasza młodość –
dawne przyjaźnie młodzieńcze miłości
utrata bliskich osób kochanych
na fotografiach czas zatrzymany
to co kiedyś było realne ich uśmiechy i zamyślenia
teraz tylko w dal wpatrzone oczy
smutek w sercu i żal na duszy
lecz życie dalej swym torem się toczy
i na przekór temu co nas spotyka
radośni, smutni, samotni czy w parze
idziemy na przód – żyć dalej musimy
i pomimo życiowych niesnasek
spragnieni życia musimy wytrwać
w zdrowiu czy w chorobie w smutku czy radości
a czas który nam pozostał – wykorzystajmy
by żyć w zgodzie z własnym sumieniem
i pokonywać wszelkie życia trudności
nie mogę zasnąć
Jarosław Pasztuła
gdy myślisz o mnie
wtedy wiem, że nie będę mógł zasnąć,
gapię się w sufit widzę twój uśmiech, liczę barany,
zegar zbyt głośno tyka,
powietrze jakby gęstsze przenika,
czuję zapach po latach westchnień,
już za późno by zrozumieć dlaczego kocham cię,
a ty żałujesz, bo mi żal straconej chwili,
możesz mi powiedzieć
czy warto zapomnieć
lub cię mieć w pamięci na zawsze,
wracają bociany przytulone do ściany
razem
Jarosław Pasztuła
już minęło tyle lat
jak spoina w murze
między cegłami ciągle razem
ileż wody upłynęło między nami
jakie było niebo gdy się uśmiechałaś
pomiędzy pocałunkami
czasami płynie wolniej czas
a my się spotykamy
tyle dzieje się
z nami mnóstwo dzieci
dziękuję za spędzony miło czas
wracasz myślami do lat
gdy byliśmy młodzi
to nic nie szkodzi
przepraszam mamy po tyle lat
wiele pytań
proszę wybacz ten ostatni raz
szukam cię ty
znajdziesz mnóstwo chwil
na kwiatach pełno motyli
Stara miłość nie rdzewieje (miniopowiadanie)
Bronisława Góralczyk
Zagłębiona w lekturze książki
podążam za wizją bohaterki,
która w wieku podeszłym już nieco,
szuka ostatniej być może miłości.
To tak jak ja…
O, jutro są walentynki,
a ja od lat w samotności,
nie mam do kogo ust otworzyć,
a nie mam ani kota, ani psa.
Doczytuję się w końcu, że pani M.
spotyka mężczyznę swoich marzeń,
że wychodzi zań za mąż i jest szczęśliwa.
A to nie tak jak ja…
Noc za nocką, samotnie, popłakując w poduszkę,
spędzam w nudnym rytmie –
między jednym a drugim romansidłem,
wypożyczonym w pobliskiej bibliotece.
Dzwoni dzwonek do drzwi…
Otwieram ostrożnie, a w drzwiach staje…
moja młodzieńcza miłość, pierwsza i jedyna.
Przyjechał z zagranicy i pierwsze kroki skierował do mnie;
nie zapomniał, bo wierzył, że kiedyś znów się spotkamy
i się nie mylił. Ja też czekałam, i teraz dobry czas
nastał dla nas obojga…
Stara miłość nie rdzewieje.
Gliwice 13.02.2022 r.
W labiryncie umysłu
Helena Krystyna Szymko
W labiryncie umysłu – trudno się odnaleźć
nie ma wokół nikogo kto by wskazał drogę
błądzisz w świecie dla innych niedostępnym
przytłoczony aurą negatywnych doznań
uchwyć dłoń moją – poczuj serca bicie
we dwoje zawsze raźniej
pokonać mrok – pozbyć się lęków
poznać prawdziwy smak życia
Tylko to i tyle
Bronisława Góralczyk
Czytam ciebie w oczach twoich
w twoich myślach czytam
chociaż swoich ci nie zdradzam
i niewiele pytam
Łaknę ciebie jak sernika
jak maliny łaknę
choć niewiele raczej jadam
i niewiele pragnę
Szukam ciebie w obcym kraju
za granicą szukam
a widuję ciebie co dnia
gdy do snów mych pukam
Szukam ciebie – nie znajduję
nawet twego śladu
choć widziałam twoją postać
obok wodospadu
Widzę ciebie lecz o dziwo
ujrzeć nie potrafię
patrzę tylko nieustannie
na twą fotografię
Czytam ciebie i wspominam
najpiękniejsze chwile
boć mi tylko to zostało –
tylko to i tyle
Gliwice 14.04.2024 r.
Jak bańka mydlana…
Maciej Jackiewicz
nie dotykaj mnie
bo pęknę
niczym bańka mydlana
choć się ciebie nie ulęknę
z kropli wody jestem utkana
nie dotykaj mnie
bo z powrotem
w te krople się przemienię
aż do chwili
kiedy słońca promienie
pochłoną całkowicie
i wyparuję jako na niebie obłok
ale też nim długo nie pozostanę
bo niebo się wtedy zachmurzy
i spadnę z powrotem
deszczem
a wśród milionów kropel
będą też bańki mydlane,
odrodzone po burzy
i będę ja jeszcze
nowe życie
Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła
Kamil Olszówka
Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła,
Są niczym biała i czarna królowa,
Na czarno-białych równomiernych polach,
Wielkiej szachownicy światowych geopolitycznych uwarunkowań,
Jedna i druga instrumentalnie dziś traktowana,
Jedną i drugą próbuje się zaszachować,
Znienawidzonego do głębi jego jestestwa wroga,
By polityczne korzyści trwale uzyskać…
Mówią dziś SZACH Palestyńczycy,
Strzegąc wiernie wielowiekowej Złotej Kopuły,
Na niegdysiejszym Wzgórzu Świątynnym,
Blokując plan biblijnej Świątyni Jerozolimskiej odbudowy,
Mówią dziś SZACH Izraelici,
Gdy Żelaznej Kopuły przechwytujących rakiet smugi,
Przecinają nocnego nieba chmury,
Rozpościerającego się nad zabytkami miast starożytnych…
Jest kością niezgody Kopuła na Skale,
Nieprzerwanie przez dziesięcioleci już wiele,
Przyczyną jakże krwawych izraelsko-arabskich wojen,
Będących kolejnych konfliktów zarzewiem,
W świecie geopolitycznych zawirowań dziś dwie kopuły,
Strzegą dwóch wielkich ludów biblijnych,
Jedna wielowiekowej historii blaskiem swym złotym,
Druga mnogością najnowocześniejszych rozwiązań technicznych…
Gdy tej wiekopomnej nocy,
Liczne przechwytujących rakiet smugi,
Rozświetliły nieprzeniknione hebanowe mroki,
Pod niebem pamiętającej wiele tysiącleci Jerozolimy,
Zaś miliony ludzi w każdej świata stronie,
Trwożnie zadaje sobie w duchu pytanie,
W jakim o poranku obudzimy się w świecie,
Gdy noc nieśpiesznie już się rozpłynie,
Kopuła na Skale i Żelazna Kopuła,
Na politycznego sporu są przeciwległych biegunach,
Gdy geopolitycznych szachów partia,
Na naszych oczach nieprzerwanie wciąż trwa,
Gdzie krwią znów zroszona biblijna ziemia,
Nie zdążyła zagoić rozjątrzonych ran,
Po niedawnych okrutnych wojnach,
Tlących się wciąż w bolesnych wspomnieniach…
– Wiersz napisany w nocy z 13 na 14 kwietnia 2024 r.
Romantyczna bajka
Helena Krystyna Szymko
Gorącym uczuciem od dawna związani –
witali się co dnia z sercem na dłoni
codziennym buziakiem zawsze żegnali
radośnie witali nim każdy poranek
lecz dnia pewnego coś ich poróżniło
zasiał w jej sercu cień niepewności
ona tak bardzo w nim zakochana
po raz pierwszy – poznała
gorzki smak zazdrości
jego beztroska zmieniła wszystko
co tak pięknie w jej sercu zakwitło
przez cały czas bycia z nim blisko
myślała że łączy ich mocna nić miłości
on wciąż ją raczył piękną liryką
i nutką muzyki rzewną
ona wierzyła w romantyzm tej bajki
w swojej dziewczęcej naiwności
jego pewność siebie, była bezgraniczna
że wciąż go kocha i nadal będzie przy nim
lecz serce dziewczyny wyczuwa
intrygę w którą jest uwikłany
swą ciekawością czegoś nowego
utracił jej zaufanie
wreszcie się zbudziła ze snu głębokiego
i śpiącą królewną już nigdy nie była
ich bliskość – na bezgraniczną
dal zamieniła
Od świtu do nocy – nadzieja
Bronisława Góralczyk
wyszło słońce a z nim nadzieja
na wiosnę radosną i żwawą
jak młoda dziewczyna
jak chłopiec biegnący za piłką
odezwał się ptak a z nim nadzieja
na pieśni pogodne i ciepłe
jak dotyk twej dłoni
jak uśmiech serdeczny na twarzy
zakwitł krokus a z nim nadzieja
na miłość prawdziwą i szczerą
jak złoty pierścionek
jak słowa przysięgi przedślubnej
zapadł zmierzch a z nim nadzieja
na chwile spokojne i ciche
jak szelest listowia
jak szepty kochanków w alejce
nastała noc a z nią nadzieja
na sen kolorowy i błogi
jak fimu fabuła
jak bajka czytana półszeptem
Gliwice 15.04.2023 r.