Powrót

Powrót
Sylwia Błeńska

w oddali dogasają okna
noc gasi żar

autostrada zaczyna być linią
bok środek bok światła mijania
i punkty zbliżające się z prędkością
jakby przeciwległych sobie aut

co jakiś czas miasto
oświetlona stacja kosmiczna
poniekąd
to jedna z form istniejących
we wszechświecie
a pomiędzy czarna dziura
nicość
która pochłonęła krajobrazy dnia

na końcu dom
jeszcze bliżej jutro

21.4.2019

Brudny świt

Budny świt
Marian Jedlecki

Dachy i brudny świt
rozciąga spojrzenie
budzonego człowieka
by czuł się ponownie
schwytanym w cienką grę przyczyn
a dalej szyby z kamienia i żelaza
narzucają swoją obecność
w oknie otwartym na Tak
zaciska krtań
widać spękany mur
na nim szafę
rękę z urwanym trzonkiem
i obtłuczony talerz
z chroniczną przypadłością
pisaną po piasku

Obłęd

Obłęd
Marian Jedlecki

W dekoracjach sen na żywo
walizka z obu stron opuszczona
rekwizyty moich głów
toczą się po oceanie
i są to głowy z kamienia
zbiorę więc krew nieobecnych
oddam pozostałe złota moich modlitw
bo ziemia obiecana pogubiła moje Byty
a niebo powóz pokonał mój czas
wyrosły z żywych ust ziemi
i kości podeptanych czaszek

Marzenia

Marzenia
Robert A. Dyduła

szron z nieba zdzieram
krwawiącymi palcami
nic nie słyszę
nic nie widzę
sypie mi w oczy
śnieg w szron przemieniony
niczym płatki mydła
łzawe westchnienia
dnia nocy
wspomnienia
wzdycha me wnętrze
wzdycham I ja
brzmienie brzasku
bezkresnego zmierzchu
słowo
ubrane ciałem
zamarło
widząc
naszą niedoskonałość
dlatego sięgam
szron z nieba zdzieram
z załzawionymi oczami
nic nie widzę
nie czuję
tylko marzę
śnię…

DyRo
Kołobrzeg
22 kwietnia 2019 roku

Destrukcja

“Destrukcja”
Robert A. Dyduła

Nasze społeczeństwo… A cóż z niego pozostało?
Zaczęło się rozkładać dekady temu. To nie był proces, ani wynik jakiś ewolucyjnych przemian.
To było tragiczne w skutkach zachwianie poczucia tożsamości z najbliższym otoczeniem. Najpierw jednostek, później grup społecznych, a w końcu całych społeczności sztucznie zmanipulowanych i pozornie zintegrowanych narodowości. Tworów będących zlepkiem inności i niezrozumienia. Braku tolerancji i chciwości. Jednostkowego pożądania luksusu kosztem dobrobytu społeczeństwa. Dobrobyt, który od samego zarania dziejów stał pod znakiem zapytania i był bardziej marzeniem i mrzonką niż rzeczywistością.
Utopia leżąca u podstaw funkcjonowania naszej społeczności nieudaczników stała się kamieniem milowym jej upadku…
Swoisty fundament rozpadu. Cóż za ironia.
To co powinno scalać i wzmacniać zainicjowało destrukcyjny rozkład i obumieranie.
Kim jesteśmy zatem lub lepiej czym?
Tak łatwiej zadać pytanie.
Nich każdy w swoim umyśle i sercu odpowie na nie…

DyRo
Kołobrzeg
21 kwietnia 2019 roku

Teraz

“Teraz”
Robert A. Dyduła

Gdy słońce wstaje
Na twoich oczach
Brwi same unoszą się
Wysoko
Jak podniebny anioł
Lub dwóch
Obwieszczając narodziny
Dnia chwili
Jakieś życie pewnie poległo
Walcząc z rzeczywistością
Dlatego rzeczywistość to nie ja
Inne dopiero zobaczyło
Blask dnia
Rozpromieniony blaskiem
Narodzin życia
Śmierci i smutku
Codzienność
Jednak gdy spojrzysz
Na chwilę zatrzymasz
Słowotok mózgu
Uśmiechniesz się
Opromieniony blaskiem
Wznoszącego się słońca
Nad horyzontem
To takie chwile
Ulotne i nienamacalne
Że
Wciąż jestem pod wrażeniem
Cudu dnia
Cudu życia i śmierci

DyRo
Kołobrzeg
20 kwietnia 2019 roku

Teatr życia

Teatr życia
Robert A. Dyduła

zainspirowany nicością
NIC chcę od życia
ten teatr
i jego tajemnica
ukryta między rysikami
rysuje się nową aleją
torów prowadzących
w nieznane
aleją życia
wśród grabów i lip
tchnących
innym postrzeganiem
pobudzającym
zmysły malowaniem
zainspirowany nicością
od życia chcę NIC
inaczej
życie przestanie być

teatrem

DyRo
Kołobrzeg
13 i 19 kwietnia 2019 roku

Wielkanoc. Coś, co mnie denerwuje…

(ludu, mój ludu cóżem ci ucznił…)

Szanowni Państwo
To najważniejsze chrześcijańskie święto. Jezus zmartwychwstał a jego uczniowie w radosnym uniesieniu krzyknęli Alleluja! Wielkie i symboliczne to dla chrześcijan wydarzenie, bowiem powstanie z grobu Jezusa jest oznaką nadziei na przyszłe życie wieczne. To takie memento przypomina grzesznym istotom, abyśmy postępowali z przykazaniami bożymi, bo tylko wtedy wejście do Nieba będzie stało dla nas otworem. Szkoda tylko, że owa wiedza w tak znikomym stopniu przekłada się na ludzkie, codzienne zachowania katolików. Biblia mówi nam abyśmy kochali naszych sąsiadów a także naszych wrogów, prawdopodobnie, dlatego, że to przeważnie ci sami ludzie – więc może, działa tu „podświadomość wierzących”? Patrząc na to, co codziennie obserwuję na ulicy, w telewizji, w czasie debat TV, w Kościele, powiem tak – gdyby wszyscy katolicy postępowali tak, jak to przykazał Jezus, byłbym najpierwszym z nich i to bez dyfamacji kogokolwiek w pełnym denotacie. O przekazaniach Jezusa pamiętamy wybiórczo i tylko wtedy, kiedy mamy w tym osobisty interes.(dobrze jest mieć kumpla biskupa) Ale są na szczęścia księża z powołania o wskroś humanitarnych poglądach, którzy mają serce i sumienie, widzą problemy kalekich dzieci, starych schowanych ludzi. Szkoda wielka, że tych księży jest tak bardzo mało, którzy naukę umierającego Chrystusa traktują, jako drogowskaz postępowania. Bolesne problemy, które dotykają najbardziej bezbronnych, których Chrystus zawsze brał w obronę, nie są w centrum zainteresowania „bogobojnych właścicieli” naszego kraju a także hierarchów Kościoła katolickiego. Jedni i drudzy o nienarodzonych pyskują często, chętnie i dużo. Murem stoją za przykładem Kościoła katolickiego po stronie życia poczętego. Czekam tylko, kiedy plemniki zastrajkują w obronie tac kościelnych i zaprzestaną zapładniać jaja, bo tace kościelne mają nieodpowiedni ciężar gatunkowy. Nie jest to takie niemożliwe, bowiem nadeszła moda na strajki w nadwiślańskim kraju. Znacznie gorzej idzie włodarzom rożnej maści z dziećmi już narodzonymi. Szczególnie z tymi nieuleczalnie chorymi, niepełnosprawnymi. Nimi, zarówno rządzący, jak purpuraci są mniej zainteresowani. Ich aktywność jest prawie żadna. Jakoś nie poświęcają im tyle uwagi, co dzieciom nienarodzonym. A wiecie Państwo, dlaczego? Bo wyraźnie jest im brak empatii a najgorsze w tym jest to, że nie wiedzą, co z tymi nieszczęsnymi chorymi istotami począć. Dlatego umywają ręce. Widzieliśmy to w trakcie protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie. Mój umęczony Jezu, ależ to było nieludzkie i podłe zachowanie tych świętojebliwych biskupów, zadufanych w sobie ministrów względem ciężko doświadczonych przez los ludzi. A przecież drogą miłosierdzia, jak przykazał Jezus Chrystus, powinni iść Polacy mieniący się chrześcijanami, ale nie idą. I dlatego jak wyżej pisałem, będę pierwszym chrześcijaninem tylko wtedy, kiedy katolicy będą postępowali zgodnie z własną wiarą, którą teraz obrażają. I pomyśleć, że za takie kanalie Jezus skazał siebie na mękę i śmierć. Niepojęte to.

All rights reserved 2019 Marian Jedlecki
Ot, co…

Potyczki poetyckie

Zapraszamy wszystkich piszących do poetyckiej rywalizacji, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Proponujemy comiesięczne turnieje na zadany temat. Po prostu wystarczy wysłać swój autorski, niepublikowany wiersz i dokonać drobnej wpłaty. To wszyscy autorzy wybiorą jeden tekst, który zwycięży w danej edycji. Traktujmy to jako dobrą zabawę z odrobiną pozytywnej adrenaliny. Chcemy, aby potyczki były zachętą do pisania i sprawdzenia się w gronie ludzi pióra.
Zainteresowanych prosimy o zapoznanie się ze szczegółowymi informacjami.

Można je odczytać na tej stronie.

Prosimy udostępniać ten wpis na swoich profilach w portalach społecznościowych… I czekamy na pierwsze wiersze!

Przypominasz mi

Przypominasz mi
Sylwia Błeńska

życie jak kamerdyner
otwiera drzwi i zamyka
otwiera i zamyka

wydziera się
jak rozkapryszone dziecko
chwiejne emocjonalnie
bez pardonu
bo wszystko mu się należy

cały ty

14.4.2019

INRI / w przypomnieniu postrzeżeniu cierpienia

INRI / w przypomnieniu postrzeżeniu cierpienia /
Teresa Klimek Janota

Czy jednak myśl prawdziwa
staje się pośmiewiskiem?

Może też słowo najczystsze dopuszczone
na śmiercionośny krzyż

Czas mija
kat spragnionemu podtyka gąbkę z octem
tupie wzburzony tłum
lecz kto dziś tłumu słucha?
Spowity monarszym płaszczem
król samozwańczy
on jeden zda się przemawiać
choć tak naprawdę milczy

Krucyfiks zamiast pytań – krzyż zamiast odpowiedzi
i tabliczka umieszczona ap’aut z podaniem
zmyślonej winy

A On jakby we mnie wciąż trwał i zda się nie przemijał?

Tam na tym świętym drzewie z wolna prawda wypływa
zawsze i wciąż ta sama – nienaruszona przez czas
wiatr odsłania tabliczkę z niepewnym skrótem
łacińskim

-INRI domniemane królewskie roszczenie

A jednak Król jest prawdziwy i wszelkie akty wiary
w postrzeżeniu boskiego cierpienia czas by się przygotować
na odkupienie swych win
kroplą krwi przybitą
do krzyża

dopełnienie

dopełnienie
Danuta Gościńska

Za tę, po drugiej stronie lustra,
z godnością przyjęła
staruszki twarz.
Za tę, która cierpi na przewlekłą
chorobę, wyczekując agonii.
Za tę, która wierzy że kaktus rośnie
na dłoni, ale nie wierzy w miłość.
Za tę, która ma szczęście,
ale w nie nie wierzy.
Za tę, o której myślę,
ale nie warto.
Za tę, mój wiersz,
o dopełnienie.

namaluj martwy obraz

namaluj martwy obraz
Danuta Gościńska

Czymże jest usypisko myśli
palety przepięknych barw.
Dom jest malutki i są drzewa.
Nie raz malutki ludzik,
lub piękna kobieta.
Zieleń i błękit, czerwień
i nieraz trochę słońca.
Czym jest głębia,
nad którą się pochylam.
Okrzyk to jest to, o to chodziło
ożywić piękne dzieło.
To martwy obraz tego co się czuło,
pod patrzyło lub myśli przeznaczenie,
fantazja mojej duszy.

bratek

bratek
Danuta Gościńska

Bratek to skradziony wiośnie kwiatek.
Dlaczego starasz się być piękniejszy,
od innych kwiatków?
Bratku piękny nad podziw,
płatkami koloru tęczy.
Bukiecik sobie sprawiłam,
kilka krzaczków kupiłam…
Serce po zimie odmroziłam.
Wiosna dla mnie bratkami objawia się,
i gamą barw co urzeka,
i na inne kwiatki czeka.
Gdyż w mowie kwiatów
jako przyjaciel symbolizowany,
przyjaźni z człowiekiem człowiek.
Niźli ten kwiatek bratek.
Gdy opuszcza swój kwiatek

Jest jak jest

Jest jak jest
Teresa Klimek Janota

Wiatr zagłuszył słowa skazane nocą na śmierć,
są jak ścierwa podrzucone w górę,

a myśli? te snują się wszędzie – dobrze rozumiane
one nie znikają i nie dają się porwać –
nagie, nie opierzone,
pozornie bezbronne, z łysą głową wciśniętą w kark,
nie do zniesienia ten ruch doskonały
do nurzania w padlinie,
i bólu już nie słychać, wszak kości do czysta objedzone,
jedynie przez włączenie materii w żywy obieg,
nowy ból,
nowe skrzydła,
nowe podmuchy powietrza,
miłość złączona w pary
wycyrklowana kolejność
powtarza się raz
po raz.

Z tomiku „Nieobce myśli i słowa”.

Plejady

Plejady
Teresa Klimek Janota

więc zostają mi
plejady zwyczajnych słów
w gwiazdozbiorze poetów
słuchanie
porzucanie
potem nawroty znaczeń
po co mi
konstelacja Psa Wielkiego
kiedy Syriusz z wysoka
uwodzi moje szczęście
a ja nie umiem
się odszczekać

Z tomiku „ Nieobce myśli i słowa”.

Monika Szpytko

Ludzie lubią obcować ze sztuką, w każdej formie i postaci. Trudno wyobrazić sobie życie bez muzyki, czytanego słowa, fotografii, czy obrazów. Nie każdy odkrywa u siebie talent i należałoby cenić tych, którzy z pasją się temu oddają.

Każda pasja ubogaca nasze życie, z pewnością wpływa na inne postrzeganie świata, wykorzystanie twórczo wolnego czasu, czasem przynosi realne korzyści. I to jest moment, w którym artysta czuje się doceniony, on, ona czy też stworzone przezeń dzieło. Monika Szpytko odkryła u siebie dość wcześnie zamiłowanie do rysowania, później malowania. Jest jedną, z wielu zapewne, które nie mają być może fachowego przygotowania, ale czują ten zew i chęć tworzenia. W przypadku Moniki jest to sztuka malowania. Mieszka niedaleko Kołobrzegu, w Czerninie. Poprosiliśmy ją o krótki wywiad, chcemy promować twórców, osoby, które nie zawsze mają siłę przebicia, a warto pokazać ich prace szerszej publiczności.

Jak zaczęła się twoja przygoda malarska, kiedy odkryłaś u siebie pasję i chęć malowania?

Moja przygoda malarska zaczęła się już w podstawówce, gdy moja babcia przekazała mi swoją książkę z haftami serwetek. W ten sposób mogłam ćwiczyć rękę i w taki sposób pokochałam rysowanie, a później malowanie. Robię to do dzisiaj i to fantastycznie wypełnia mi wolny czas, realizuję także swoje wizje artystyczne i marzenia.

Co cię inspiruje, skąd czerpiesz pomysły?

Inspirują mnie moje fantazje, ale też otoczenie. Mieszkam w pięknym, naturalnym środowisku. Widzę na co dzień kolorową naturę, drzewa, kwiaty, zwierzęta, ptaki. Dlatego też moje obrazy są tak kolorowe i dynamiczne. Chcę zatrzymać na nich te cudowne chwile, dodając szczyptę własnych wyobrażeń i barwnego tła.

Jakie stosujesz techniki, czym i na czym malujesz?

Maluję farbami akrylowymi, olejnymi i sprayem to nowa i bardzo ciekawa technika. Stosuje różne techniki malarskie, ponieważ nie chce stanąć w miejscu, chcę się rozwijać. Jak dotąd mi się to udaje, jak myślę. Z uwagą obserwuję obrazy, które bez ograniczeń można znaleźć w internecie. Dzieła innych, uznanych autorów. To dla mnie ważne, śledzę kolorystykę, kadrowanie postaci, sposób prowadzenia pędzla, węgla czy ołówka. Staram się wzbogacić własny warsztat, nie jest to łatwe, wymaga czasu i niestety również pieniędzy. Dlatego staram się je pozyskać ze sprzedaży moich obrazów. Pieniądze jednak nie są tu najważniejsze. Cieszy mnie bardzo fakt, że ta osoba, która nabywa obraz wiesza go w swoim domu, lokalu. To jest największa satysfakcja.

Nad czym obecnie pracujesz?

Obecnie pracuje nad obrazem, na którym będzie Św. Florian. Maluje go farbami olejnymi na płótnie.

Czy zanim przystąpisz do pracy masz już określoną wizję obrazu, czy jest to w pewnym sensie improwizacja?

Zanim zacznę malować najpierw myślę co będzie się na nim znajdować. Wszystko już musi być w tym moim wyobrażeniu określone konkretnie, nieważne, czy to będzie postać, pejzaż, ptak, wtedy dopiero mogę się skupić nad kolorami, umocowaniem w kadrze, tłem. Bywa, że w trakcie pracy, malowania, pojawią się nowe pomysły, Wówczas zmieniam początkowe założenia. Właśnie taka improwizacja, realizowanie na płótnie mojej wizji, daje mi najwięcej radości i to jest właśnie ta „radość tworzenia”.

Wystawiałaś gdzieś swoje prace, czy malujesz do przysłowiowej szuflady?

W gimnazjum, w ramach projektu w szkole, oddałam część obrazów na sesję Rady Gminy Dygowo, podczas której odbyła się licytacja. Uzbieraliśmy 1000 zł dla schroniska w Kołobrzegu. Mam też kilku stałych klientów z okolicy jak i z zagranicy. Wystawiam też swoje obrazy na facebooku gdzie mam swoją stronę pt. MonArt. Również oddaje niektóre obrazy na WOŚP i inne charytatywne akcje.

Czy twoje przyszłe życie zawodowe związane będzie ze sztuką, z malarstwem?

Dotychczas uczyłam się w Technikum, a teraz przygotowuje się do matury. Dodatkowo zajmuje się makijażem i stylizacją paznokci. W niedalekiej przyszłości chciałabym pójść na kursy doszkalające.

Czyli malarstwo zajmie w twoim życiu ważne miejsce?

Tak malarstwo zajmie na pewno pierwsze miejsce, a zaraz za nim reszta moich artystycznych zajęć. W przyszłości chciałabym otworzyć własny salon kosmetyczny, w którym byłby kącik z moimi obrazami.

Próbowałaś kiedyś swoich sił np. z białą kartką papieru i ołówkiem, czy węglem?

Tak próbowałam już węglem i wychodzą przepiękne rysunki. Zamierzam robić to częściej. To są ćwiczenia warsztatu, jednocześnie uważam, że prace rysowane, czarno białe, mają swój wielki urok. Tu nie ma miejsca na niedociągnięcia, widać jak na dłoni każdy błąd. Dlatego warto to robić dla wprawy i jest to w pewnym sensie dążenie do perfekcji.

Czy można gdzieś nabyć twoje prace?

Tak, jak już wspomniałam można nabyć moje pracę na facebooku jak i na stronie MonArt. A już wkrótce pojawi się strona internetowa na której wszystkie obrazy będą miały swoją wizualizację i bezpośrednio można będzie zakupić wybrany obraz. Strona dopiero startuje, ale zachęcam do jej przeglądania i odwiedzania. W tym miejscu zachęcam wszystkich, którzy piszą, malują, komponują, fotografują do publikacji swoich prac. Super pomysł i jak sądzę, pomoże w promocji naszych, lokalnych artystów.
http://praceartystyczne.pl

Dziękuję za rozmowę, życzę sukcesów i stałego pogłębiania pasji artystycznych
Z Moniką Szpytko rozmawiał Janusz Strugała

Kropla deszczu

Kropla deszczu
Teresa Klimek Janota

Czy to ty
Przyszedłeś mi powiedzieć
że
poczułeś wilgoć na
spragnionych
ustach

Nie
Najwyraźniej zbyt wiele wymagam
od kropli deszczu

Z tomiku „ Nieobce myśli i słowa”.

Dywagacje sobotnie

Dywagacje sobotnie
Marian Jedlecki

Nie będę oryginalnym, jeżeli powiem, że faktem jest, iż każdy dzień to niewiadoma. Większa czy mniejsza, zależna od okoliczności – ale zawsze w podtekście jest znak zapytania. Co będzie, co nas spotka, a w głębi siebie obawiamy się jednego – mianowicie – boimy się zaskakiwania przez to, co nieprzewidywalne. Mam ten strach w sobie, bowiem jest to odruch warunkowy w/g Popowa, będący artefaktem rodem z głębokiej przeszłości. Stąd też i przywoływanie nadziei, jako tarczy obronnej, przez tym, co nieprzewidywalne. I to jest rzeczą normalną, że nasza noeza jest ta bronią, bo inaczej, nie moglibyśmy normalni egzystować. No, faktem tez jest i to, iż nadzieja jest także balsamem duszy i (w pewnym sensie, oczywiście) motorem napędowym działań, chęcią do zaliczania kolejnego dnia, wyczekiwania realizacji snów, etc, etc. Moje życie jest właśnie taką wielką niewiadomą i jeszcze większym wyczekiwaniem – jakby na zapomnianej przez boga i ludzi stacyjce zagubionej w lasach, przez którą nikt nie wie, czy przejedzie jakikolwiek pociąg. Kiedyś sądziłem, że ze mną jest “coś nie tak”- kolokwialnie rzecz ujmując. Ale, kiedy rozpatrzyłem się wśród moich znajomych, uznałem, że właściwie we mnie nie ma niczego nienormalnego. Wszak większość ludzi żyje dniem codziennym, jakby “jałowo” nie myśląc albo inaczej – starając się nie myśleć dalekowzrocznie. Są sfrustrowani małżeństwem, partnerem, pracą, niemożnością samorealizacji, wieczną pogonią za nierealnym albo za ułudą. Nieliczni umieją Jak Ty Moja Droga, wstawać rano, spoglądać w okno, dostrzegać dobre strony nawet wtedy, kiedy pochmurnie a deszcz łzami zmywa szyby. Ja, znajdując się w stanie permanentnej indoktrynacji – stworzyłem własny świat, zupełnie inni od tego rzeczywistego. Jest to moja tarcza ochronna i osobiste eremitorium.

Czytaj dalej

MOST

MOST
Izabella Teresa Kostka

Czekam na Ciebie
pomiędzy wczoraj i dniem dzisiejszym,
na moście złudzeń zgubiłam marzenia
co spłynęły szybko z czasu nurtem.

Betonowe kolumny drapią chmury
a ja nocami prześcieradło,
samotność jest bezlitosna jak stalowe liny
co powstrzymują mą duszę przed lotem do nieba.

Nie zapomnij o mnie,
gdy przekroczę granicę unicestwienia.

Izabella Teresa Kostka, 2019