O PRAGNIENIU

O PRAGNIENIU
Izabella Teresa Kostka

O PRAGNIENIU

A kiedy zapragnę objęcia
położę się na wilgotnym piasku,
by kochało mnie morze
i gwałciły fale.

Zanurzę się w rozkoszy
i kolebce życia,
w której było zaranie
i będzie koniec świata.

Jestem przypływem i odpływem,
nie znam ukojenia na żadnym brzegu.

Izabella Teresa Kostka
“Myśli zebrane” 2019

To zapewne sprawiło że wiele opowiadań uznano za naiwne

To zapewne sprawiło że wiele opowiadań uznano za naiwne
Teresa Klimek Janota

szmer – być może nie wie jaką formę przybiera
w wyrafinowanym opisie
dzień – noc – rajska jabłoń nawet Bóg kiedyś
pracował nad kształtowaniem maestrii

ekspresja ciągle istnieje jej fenomen należy
do grona aktywności psyche

cisza trafia na podatny grunt kiedy ją usłyszysz
piszesz prostym językiem naiwne opowieści

19.02.2019

Riffle shuffle

Riffle shuffle
Teresa Klimek Janota

dłonie co wodę mącą przez wzgląd na gorączkę nie milkną
karta idzie jak fala co rusz unosi się w górę to z hukiem
się kładzie na ślepe wyroki losu
perła leży ukryta na brzegu – żadnych śladów po niej
tymczasem diabeł się śmieje nie widzisz a czujesz
zamęt w głowie
kropla potu na czole to resztka po przejściu tsunami
– ileż w niej kart żywych a niepogrzebanych
lubisz dreszczyk emocji – coś jak sopel lodu wystający
ze skóry zapach perfum i świec tropikalne wyspy
napór głowy by wygrać je dla siebie

morza nie dotknąłeś bo serce jest zbyt słabe słyszysz tylko
szum fal rozsypany zmagasz się z horyzontem
22.02.2019


Ta wiadomość została wysłana przez formularz kontaktowy na stronie Nasza Poezja (http://www.poetycki.net).

Chcę być tam gdzie ty

Chcę być tam gdzie ty
chcę energią twoją żyć
niechaj miną gorzkie dni
chcę być tam, gdzie jesteś ty

Koszmar kiedyś skończy się
chciałbym czuć cię blisko mnie
niech się perlą szczęścia łzy
usta twoje mówią mi

Bądź mi wiosną, ciepłym słońcem
farbą uczuć maluj dni
Noce wyściel mi gwiazdami
tym co piękne między nami

Chcę być tam gdzie ty
nutą marzeń zawsze śnić
niepokornym sercem błądzić
w oczach twoich światłem być

Świat przytuli nasze myśli
w nich utopię upojenia smak
każda chwila z tobą piękna
to jak z nieba dobry znak

Ale i tak miło jest się potykać o siebie

Ale i tak miło jest się potykać o siebie
Teresa Klimek Janota

Jeżeli śmiałam tęsknić do innego świata, to musi bardzo
boleć. Bo gówno cię obchodzi, że całymi latami szal
okręcam u szyi i staję się kimś innym.

Niezależnie od sceny, na którą wychodzę, dostaję energię
tłumu, ciało mam coraz silniejsze, przyśpieszam,
wyłączam się totalnie i jest mi dobrze.

Dawno odstawiłam zadeptane pantofle. Byś przypomniał
sobie, że nic nie zastąpi spaceru nad brzegiem podłogi,
w bezbronnej, lekkiej sukience.

Zdaje mi się, że patrzysz na mnie, jak ci się podoba. Zdaje
mi się, że jesteś jak dziecko bawiące się muszelką, im
bardziej mi się zdaje, bardziej jestem bliżej.

27.02.2019

Łowcy głów

Łowcy głów
Teresa Klimek Janota

Jakbym znowu dotykała odrzuconych składni
i kiedy ktoś zapyta
– po co ich użyłam
krytycy skruszą style i przeleją wodę
świat który znałeś przecież piękny wyjątkowy
ze słów bardziej szlachetnych
– jemu się wybacza myśli nagie i mgliste
ale one wcale nie są takie – to pewna
perwersja melancholia pióra
– dotknięta uwolni atrament jakby głód
ślinił język nad dobrze brzmiącą
treścią

A ci co poznali krytykę jako środek wyrazu
wskażą na żal po stracie
jęczydusza napisał – wziąć w rękę pomarańczę
gorzką skórkę zedrzeć przyśpieszyć
biologiczne reakcje
co zostanie – wypełnić tym usta
lecz jeśli jest szansa – ssać do tysięcy brzuchów
– smak dostrzegą nieliczni

16.02.2019

Tylko po to

Tylko po to
Teresa Klimek Janota

Noc jaka nastaje, jest miękka, niewidoczna i gdzie
jestem nie wiem. Noc, na taką się godzę,
nie szukam odpowiedzi, czym dla mnie jest.
Gdyby wcale nie przyszła, spędziłabym dzień w słońcu,
a w sklepie odmówili by mi sprzedaży pidżamy.
Byłabym dziwnie zmęczona.
I ona też.

Ale może czepić się zamykanych drzwi, kiedy gaśnie
światło. Nie chciałabym, aby mnie zostawiło taką
pokonaną.
Życie jest snem – pomyślałam, ale jest i poduszka,
czysta, nieustraszona, gotowa do przyjęcia wszystkiego.
Coś ją rozerwało na strzępy, a była po mojej
stronie.

Jestem zbyt zagubiona. Jakoś nie widzę wyjścia, choć
gdybym może mogła ukryć się pod podszewką.
Jest w niej erotyka, więc byłoby lepiej, pokazałaby
mi, jak się przywłaszcza, zagarnia.
Może zaczęłabym szeptać, że pójdę wszędzie za tobą.
Gdybym wszystko miała zacząć od nowa, byłabym
bezlitosna za dnia, żebyś mnie pokochał.

26.02.2019

Wodopój

Wodopój
Teresa Klimek Janota

widziałam oczy gazeli stojącej na zboczu, patrzyła
w bezmiar błękitu. przyszła tutaj po śladach
odjętych z niełatwych dni.
pragnęła by brzeg się pochylił, by łatwiej dotrzeć
do źródła, żeby być, dotknąć, poczuć kroplę wody,
wybrać dla siebie i stada morze do ostatka.

widziałam wzrok mężczyzny, właściwie to był chłopiec.
płynął ku mnie nagi, żeby dotknąć – zdobyć, zawrócić.
minęło tyle lat, został we mnie tamten niepokój,
z czasem zmieniła się fraza.
zamieniłam go w deszcz, woda stoi w dołkach, chyba
nikt nigdy przede mną nie sięgnął tak głęboko po
nieczystą kroplę.

nasze oczy rozświetlały lagunę, gdy odpływały statki.
do dziś uczę się słów na to nienasycenie.

23.02.2019

Głaz

Głaz
Sylwia Błeńska

stoi samotnie
nieporuszony
zamknięty od środka
szara kamienna twarz materii
tocząca walkę z czasem
przemierzając erę

czasem
widuję go w człowieku
taki nieprzystępny
taki zimny
wyrachowany
o kamiennym sercu

30.09.2017

Benificjent transformacji. Coś, co mnie denerwuje…

Benificjent transformacji

Szanowni Państwo
Już dawno skontatowałem, iż Kościół katolicki nigdy nie jest zadowolony ze stanu swojego posiadania i roli, jaką w życiu publicznym odgrywa. Nawet z tego, że jest największym beneficjentem transformacji ustrojowej, a Episkopat ma wielki wpływ na politykę kraju, (prawem kaduka) a nawet z tego, że księża biorą mamonę z kasy państwowej jak z prywatnego bankomatu. To Episkopatowi nie wystarcza. Zawsze znajdzie powody do domagania się czegoś, co sobie upatrzył Oczywiście argumentem jest to, iż niezbędne jest do wykonywania kapłańskiej posługi. Do programowych zająć arcy i biskupów jest wmawianie moherowym berecikom, że katolicy są prześladowani i atakowani przez wszystkich, którym nie po drodze jest do katolickich wartości. Panoszący się w Polsce Kościół katolicki sam siebie przedstawia się, jako oblężoną twierdzę, którą atakują zajadle różni liberałowie, neomarksiści i inna nieprzyjazna mu swołocz z TVN 24 na czele. Twierdzenie, że Polska – wyspa katolickiej wiary – ma zniknąć z mapy laickiej bezbożnej Europy to brednia, ale znajduje odzew w obłudnej prawicowej prasie. W swoich „świątobliwych” gazetach, rozgłośniach i telewizorniach, nie rozprawiają o niczym innym i to werbalnie, jak o krzywdzie Kościoła w Polsce, nękaniu, obrażaniu, zaszczuwaniu duchownych. Ta bezczelna propaganda ma na celu robieniu maluczkim wody z mózgu. Tylko dotknięci tą indoktrynacją i amnezją członkinie kół różańcowych, są w stanie uwierzyć, iż biskupie pałace i niezliczone parafie, które omotały kraj jak pajęczyna, są pobudowane z mamony zebranej z tac ofiarnych i jest symbolem prześladowań kapłanów Kościoła katolickiego.
Ot, co…

All rights reserved 2019 Marian Jedlecki

Taka

Taka
Sylwia Błeńska

siedząc w holu szpitala
spostrzegłam starość
przygarbiona ale pewna siebie
przemykała od drzwi do drzwi
porcelanowa cera
policzki różane i usta malinowe

popatrzyła na mnie szklanym wzrokiem
taka piękna bezradna i krucha
mimo to uśmiechała się
uśmiechała się dusza młoda

korytarz przesiąkał upływem czasu
gdzieś pomiędzy odnalazłam siebie
przecież taka będę
taka

Sylwia Błeńska 4.07.2018

Cmentarz

Cmentarz
Marian Jedlecki

Współczulnie pójdziemy na pogrzeb
bo pewne że umrą jeszcze po nas
cmentarz poza osiedlem
w dołku po zbuntowanej duszy
z samurajską pokrzywą
u bramy ze stalowych cmentarnych lili

przykryjemy bardzo współczulnie
płaszczem ziemi kopiec
dla oznaczenia przyniesiemy kamień
powiemy sobie –
jest jak jest
i pójdziemy ty i ja
podskakując
do swoich cukierkowanych gniazdek

Zmory

Zmory
Marian Jedlecki

Czatują wciąż u moich powiek
strąki włosów z moimi się plączą
są zawsze w kształcie moich rąk
całe nikną w barwie jej oczu
nikną w kształcie mojego cienia
jak kamień rzucony w tło nieba

oczy bez przerwy otwarte
nie pozwalają nawet się zdrzemnąć
bo to senne majaki nad ranem
Słońcom nakazują w mgłę się rozwiewać
a mnie zmuszają śmiać się i śmiać
płakać
i mówić mówić obojętnie co

Urojenia

Urojenia
Marian Jedlecki

Z twarzą niby alkoholik
wloką ilekroć czuje się sam
po pustych zakamarkach umysłu
ze nie starcza na to milczenia
poprzez amfilady pokojów tortur
lamentują obłudnie nad swoja nędzą

za nic nie chcą puścić
trzymając kleszcze przejrzyste zagadkowe
wyrwane ze ślepego lustra
rąk moich własnych
jak psy czarne co wieczorem
do nóg przypadają

cała reszta to rzeczywistość rzeczywista
która nie jest oczywista
cała reszta bardziej niepotrzebna
niżeli życie
co wykopuje dół pod mój cień
a sięga już do piersi
i pójść można kamieniem na dno
w pokłady spopielonych drzew

Blizny

Blizny
Teresa Klimek Janota

Maryni – przynosiłaś mi swoje zwierzenia gdy zbliżała
się jesień, nie mogłaś pominąć niedostatku lata
czy czujesz to zgrubienie gdzie jesteś – tu wspominam
moją znajomość z tobą bliskość która kusiła tym samym
zapachem co niedojrzałe jabłka

mały słoneczny zawiązek – zebrali go wcześnie o rosie
czy czuł że opada? Potem był ból w podbrzuszu
fałdy zmiętej pościeli wywołały zamęt
na długo w całym mieście

stara zrobiła znak krzyża i zmieszała go z zielskiem
– bo ona wszystko co czyni zaprawia
ziołami
gładzi grzechy żywcem

podarowałaś mi różę z płonącego ogrodu miała kształt
popiołu – rozsypanej nie dotknę

6.02.2019

Za wcześnie

Za wcześnie
Sylwia Błeńska

przebudzone
fatamorganą wiosny
maleńkie grudniowe kwiaty
bratek koło bratka w kolorze purpury
ramiona
niczym szlachetny zielony awenturyn
porcelanowe buzie
o żółtych oczach
spoglądając w niebo
błagają
łaknąc odrobinę wiosennego słońca
chwilę potem
znikają w bezlitosnej
mroźnej
otchłani białego puchu

Sylwia Błeńska 8.2.2017

Awenturyn -kamień szlachetny

Duże zbliżenie

Duże zbliżenie
Teresa Klimek Janota

Mówisz kocham
tysiące razy

Powtarzasz nie idealnie
a księżyc rysuje drobne katastrofy
jakie mają nadejść

Pokazany do kolan dominujesz
nad tłem

Jakie będą detale?

5.01.2019

Codzienność

Antonina-MarcinkiewiczCodzienność
Antonina Marcinkiewicz

Manekiny
o pustych oczach
patrzą drwiąco
z okien wystaw
kulę się pod ich wzrokiem
zanurzam się
w wystudzoną ciszę
czas odpada
kawałek po kawałku
akwarele spoglądają ze ściany
jak wyrzut sumienia

Człowieku

Człowieku
Sylwia Błeńska

chcę uwierzyć w wiosnę
daleko mi do niej
serca nie napełnią kwiaty
kiedy mróz tuli ogrody
bawiąc się w artystę
króla zimowej pory

to za mało
i jeszcze mniej by stopić
górę lodową którą tworzysz
nawet
słońce schowało się za chmury

Sylwia Błeńska 5.3.2028

Róża

Róża
Sylwia Błeńska

cóż w niej pięknego
raz się różowi
raz bieleje
tysiącem porannych kropel
nad ranem mieni
kąsa dotkliwe
potem
niewinnie czerwieni

niewinność
atrybut piękna
wpisana w aksamitne płatki miłości
uroczej róży

Sylwia Błeńska 4.82017