Żołnierz z AK

Marcin-Jodlowski poetaŻołnierz z AK
Marian Jedlecki

Zakręt gdzie potok śpiewny
czepia się traw dzikiej kępy
przelśniony dumnym słońcem kotliny
która blaskiem się pieni
młody żołnierz z rozbitą wargą
odkrytą głową utulony
mokrym rosłym zielem
śpi a niebo miękkie
łoże mu ściele blade pod zieloną lirą

stopy w buciorach o niezabudki wsparł
śpi uśmiechnięty śmiechem chorego dziecka
zimno mu
daj mu ziemio ciepłe sny łaskawe
zapach kwiatów rozkoszą piersi nie wzdyma
śpi w słońcu na piersi dłoń trzyma
spokój
w prawym boku ma dwie krwawe rany
i tylko mucha na brzęczącym czole
mucha powód
mucha pretekst

Noktur Oświęcimski

Marcin-Jodlowski poetaNoktur Oświęcimski
Marian Jedlecki

Ty SS Heinrich
ja wiem
to krew nieżywych zastygła na twoich rękach
sztywna rękawica
to krew wołająca o pomstę pokoleń
to sczerniała krew moich braci i sióstr
to bratobójcza krew

zapach krwi nad ziemią
żałobna krew kainowego ogniska krematoriów
ściele dym ofiarny
niemiły bogu
a nas dławi i dusi
poddaje dźwiękom cytry
by oprzeć o cień
o ścianę płaczu

Porażka

Porażka. Humoreska
Antonina Marcinkiewicz

 

 

Ulisses

Marcin-Jodlowski poetaUlisses
Marian Jedlecki

Kolory znowu ożywione
co jest ćwiczeniem medytacji międzyludzkiej
to je przerasta nocą już ich nie strzegą
przy podobnej wierze

teraz pragną tylko by wrócić do siebie
nie pragną rzeczy w prezentach
bo tylko ramiona naszyjnikiem
pasem i fallicznym spełnieniem

czy ja To Ulisses w strumieniu świadomości
mieszkania przy Eccles Street nr 7?
czy tylko ciepło Słońca na poduszce
ta myśl bije jak serce bije z sercem
jak z kolejnego koloru dzień Ulissesa co nie był nim
a ona rozczesuje włosy powtarza cierpliwie
sylaby imienia tego co w podświadomości
tego co się zbliżył intuicja wyczuwa

a ty nie pozwól nazywać siebie Słońcem
bo ono troszczy się o mój smutek
tylko

Zaułek

Marcin-Jodlowski poetaZaułek
Marian Jedlecki

W zaułku starego szpitala
gdzie nawet choroba usycha
nic nie rośnie
z wyjątkiem tabunu rozpaczy
wysypano żużel wypalonej nadziei
w którym lśnią szyderczo
potłuczone resztki
niebieskiej butelki
a życie poprzestało się w niej dziać samo

(w szpitalu 17.04.2018)

Klątwy

Klątwy
Cyprian Kamil Norwid

Żaden król polski nie stał na szafocie,
A więc nam Francuz powie: buntowniki.

Żaden mnich polski nie bluźnił wszech-cnocie,
Więc nam heretyk powie: heretyki.

Żaden pług polski cudzej nie pruł ziemi,
Więc poczytani będziem jak złodzieje.

Żaden duch polski nie zerwał z swojemi,
A więc nas uczyć będą – czym są dzieje?

Ale czas idzie – Szlachty-Chrystusowej,
Sumienia-głosu i wiedzy-bezmownej;

Ale czas idzie i prości się droga…
Strach tym – co dzisiaj bać się uczą Boga.

Gdzieś daleko w Poetolandii

janusz-strugala-ikonaGdzieś daleko w Poetolandii
Janusz Strugała

minoryci pióra
łamią wersy polerowanym trójdźwiękiem
asygnatą niestrawnej weny
celebrują i tokują
jajowodem poplątanych myśli

zwyczajnie

dłonie atramentem zwątpień ubabrane
wątki posiane bez składu
urojonym słowem kwitną
gmerają w śluzie bez treści

spawane losowo ramy
geniuszem czasem błysną
poklaskiem gawiedzi
ukoją na chwilę serce poety

Sekret demona

Marcin-Jodlowski poetaSekret demona
Marian Jedlecki

Sekret demona

Zwichrowani pogubieni
bez wahań oddają cześć
on –
przywołuje odpędza nagradza
dodaje trzy sześć i sześć obietnic
bo jego złość dopada
kompetencjom atrybutem i a może niewiedzą
na które rozpacz liczy

on wie –
jakiż to paradygmat w jego duchu ogniska
zna tuzin nazw małpy
które burze sprowadzają
znają sposób rozmiękczają jadalnego złota i trudnego szczęścia
chwytając pętelki dawnych zdarzeń w szepcie wilgotnej czeluści
pytając dokąd tak zmierza
niosąc czarny chleb dzielony na czworo
ciężki od porażek

Muzeum – Strefa

Marcin-Jodlowski poetaMuzeum – Strefa
Marian Jedlecki

Teraz jestem w Paryżu
kolebce Toulouse-Lautreka
oddycham uciekłym Czasem Montparnasse
zapominam że idę potrącany tłumem
rozwrzeszczane stado ryczy obok mnie
niepokój o wizje chwyta za gardło
jakby miłość na zawsze miała mnie w pogardzie
gdybym żył w tych czasach
poszukałbym wiedzy w klasztorach
tam nikt bez wstydu modlitwy nie może odmówić
strefa –
kryję tam siebie a ogień piekła śmiech mój burzy
jest jak obraz z muzeum dotknięty mrokiem
zachodzę tam czasem aby nań rzucić okiem
ale na garbie ułudy cień czyjś się położył
w futerale ubrań zapomniałej pamięci
odpowiednie dać rzeczy słowo

Pamiętaj mnie

janusz-strugala-ikonaPamiętaj mnie
Janusz Strugała

pamiętaj mnie
wiem
nie pożegnałem się
pamiętaj mnie
bo nie wrócę już
tę melodię w sercu miej
pisałem ją dla ciebie
pakuję wspomnienia
ta podróż nigdy się nie skończy
dźwięk gitary wzruszy cię do łez
gdy ją usłyszysz
przypomni ci ramiona me
upycham mój świat
z walizką jak widmo
karawan ruszył już
do bramy wieczności…

Kocham w tobie wszystko

Kocham w tobie wszystko
Jadwiga Miesiąc

Kocham w tobie wszystko
Co stać się nie może
Kocham twoje oddalenie
Za horyzont pragnień
Za zwątpienie
Szukam wciąż dnia
Gdy spotkałam te oczy
Przerażone
Dzikie
Obłędnie piękne
W tę noc szukały mnie
Zaglądały w serce
Twarzą słonecznika
Spłoszone ptaki krzyczały – NIE
A ja wciąż Twoim imieniem
Nazywam kamienie
Którymi uciszyłeś
Szept nocy
Miłości westchnienia

O Boże

O Boże
Jadwiga Miesiąc

To już tylko świt
Zaglądał w me sny
Okryta ciszą jesienną
Szukałam ciepłego oddechu
Trzymałam jakąś rękę
Odległą daleką
I tylko oczy zdziwione
Ogromne
Przestraszone
Pytały z trwogą

O Boże
Gdzie ja jestem
Dlaczego

A ja wciąż płynęłam
Wśród nieba
Błękitnych obłoków

zrozumieć los

zrozumieć los
Danuta Gościńska

Jak trudno czasem zrozumieć los.
Bezsilności krąg gdy się starzejesz
Starasz się,lecz to się nie udaje.
Krzyczysz dość i pragniesz z spokoju.
A musisz ciągle stawać do boju.
A nowymi trudnościami.
Nieprzewidywalnymi zdarzeniami.
które wciąż męczą Cię.
Wszystko co powinno cieszyć,
Przytłacza jak głaz.
Podnieść go nie można bo ciężki.
A Bóg siły ubiera.
Potem czekasz, nadzieją żyjesz.
Czekasz że nadejdą jeszcze piękne chwile,
I kolejny los nie powali Cię na kolana.
Wytrzymać powoli w wytrwałości

Jesienne powitanie

JESIENNE POWITANIE
Anna Zimna-Węgielska

Jesienne parki witają nas
Liście drzew zmieniają kolory
Z zieleni
Na żółte
Pomarańczowe
Purpurowe
Malując mgliście
Piękny portret
Karminowa jarzębina

Opadając pięknie na ziemię
Przy ich akompaniamencie
W ich towarzystwie
Tworzy spektakl
Pod naszymi stopami

Ech fantazjo
Urzekłaś mnie
Wszystko się odmienia
O jesieni! … jesieni ma
Jesteś piękna i kolorowa.
A w jesiennej ciszy
Wśród mgieł zadumy
Żurawi klucz leci w dal

Na krawędzi

NA KRAWĘDZI
Anna Zimna-Węgielska

My to taki pomost
Pomiędzy rzekami
Po, którym chadzają
Nasze marzenia
Żadna łza nie złamie nas
Parasolem uśmiechu
Okrywamy dzień
Kropelką nadziei
By płynąć nurtem
Naszej rzeki
Dzieląc się dobrem
Jesteśmy sobą
Malując świat
W sercu swoim
Bo wierna pamięć
Pokona przeciwności
Dalekim echem otuli
Czas
Powiernik nasz
Daleki a jakże bliski
On mieszka w nas
Na wieki
W porannej mgle
Nowy dzień się budzi
O imieniu
Pisane na kamieniu
Ciszą czasu
Pośród godzin.

W labiryntach naszych dat
Pokłońmy im się nisko
MEMENTO MORI

W cieniu serc

W CIENIU SERC
Anna Zimna-Węgielska

Pajęcza nić
Grająca muzykę
Tańcząc wokół nas

Wspomnieniem woła
Kołysząc słowa
Piosenki z przed lat

Jak piękne Nimfy
Pośród czasu fal

Struny głosu
Ślą do Ciebie
Po Twoją dłoń

Jeszcze mamy czas
By iść razem
Pośród pięknych
Błękitów gwiazd

Jeszce mamy czas
Uwierzmy tylko
W siebie

W najpiękniejszy koncert dnia

Jeszcze nasz taniec trwa
Jeszcze tyle pięknych miejsc

Póty miłość trwa.

CIERPLIWOŚĆ JEST OSTATNIM KLUCZEM
CO OTWIERA DRZWI.

Uśpione nocą

UŚPIONE NOCĄ
Anna Zimna-Węgielska

W objęciach snu
Echo zamieszkało

Twoich słów
Wnętrzem swojego piękna
Piszę list
Do wschodzącego słońca
Za kotarą nocy

Do Kogo?
Do strumieni miłości
Jak do ziarnka na pustyni
By ciepłem ogrzało

By być dnia ozdobą

A o zachodzie
Ciepłą ostoją
Wyciągając ku Tobie
Swoje ramiona
Bezchmurnego nieba

Pragnienie

PRAGNIENIE
Anna Zimna-Węgielska

Chcę być
Twoim czasem
W pięknym przemijaniu
Utkanym drogą
Podczas wspólnej podróży
Chcę być blisko
Każdej daty
Każdej godziny
BY szyć wspólnie
Piękne szaty
Dnia każdego
Co w codzienności swojej
Przyodziały piękne imię
Miłość
Chcę byś był obok
Mnie
W mojej jesieni
Radością o poranku
Ukojeniem nocy

ech te cmentarze

ech te cmentarze
Danuta Gościńska

Ech te cmentarze zadbane,
bardziej niż place zabaw dziecięcych.
Im większy cmentarz,
tym więcej umarłych.
Młodych co żal,dzieci w żałości,
a starzy umarli ze starości.
Ale większość z nas,
umiera zbyt późno,
i nasi bliscy nie mają już
czasu rozpocząć od nowa
To musi zmartwić zmarłych,
że tak nie wiele stracili.

moje chryzantemy

moje chryzantemy
Danuta Gościńska

Moje chryzantemy-
chryzantemy promieniście,
uroczyście
dostojeństwem swej urody
oznajmiają światu wszem
że ostatnie w październiku są.
Tchnieniem ziemi
i ostatni powiew wiatru
i ostatnia kwiatu jesieni
podróż gdzieś daleko,
daleko nie zapomnij o tym