Zaduszki

Antonina-MarcinkiewiczZaduszki
Antonina Marcinkiewicz

dzisiaj są przy mnie
słyszę ojca
najważniejsze żebyś miała piękne wnętrze
pocieszenia matki
brzydkie kaczątka przeważnie zamieniają
się w piękne łabędzie
z lustra patrzy na mnie
szara maska rzeźbiona dziesiątkami
lat nadziei
może przegapiłam
ale ten Józek z podstawówki
kochał się we mnie bez uwarunkowań
zdziwiona wepchnęłam go w wielką śnieżną zaspę
uśmiecham się do wspomnień
ten bal był dawno
lista obecności coraz krótsza
a teraźniejszość na zwodzonym moście
czekają tam wszyscy
pod drzewem dobra
światełka pamięci i miłości dzisiaj dla Nich

Do kogoś kogo nie znam

DO KOGOŚ KOGO NIE ZNAM
Józefa Ślusarczyk – Latos

nie umiałeś posłuchać pieśni wody
uśmiechu wiatru i wysokich traw
muzyki cykad zwykłego wieczoru
przeskakiwałeś dnie na oślep
bo nigdy nie było czasu

teraz cierpisz na nieskończoność
tęsknisz jak zimna pustka
szukasz śladu motyla i brzęku chrabąszcza
po drugiej stronie ciszy
gdzie pośpiech nie ma znaczenia

teraz jesteś gałązką jodły
krzywym zwierciadłem
w którym pada śnieg
twój brzask jest gęstszy niż krew
w zaspanym oknie horyzontu

Dotyk dłoni

DOTYK DŁONI
Anna Zimna-Węgielska

A gdyby tak móc wznieść się
Ponad możliwości tego świata
Do miejsc nieodkrytych
Uśpionych swoją ciszą
Skryć się na jakiś czas
Tkałabym wówczas piękne dywany
Z myśli ich czasu
Siła ich natchnienia
Wskazówką na bieg wydarzeń
Odrzucając zwątpienia
Rzucając się w otchłań Nieznanego
Ukryta za dnia pod parasolem słońca
Zaś o zmroku pod grafitem nocy
Chwytając cudowne chwile
Zamykając je w swoich dłoniach
Napoić kroplami snu Obok ciebie
Tak bardzo chciałoby się
Zaczekać na cuda codzienności
Już nigdy nie bać się samotności
Krok twój wówczas byłby moim
Czasie przysiądź na chwilę… dotknij te marzenia
Przytul wspomnienia
Poranną mgłą otuliwszy
Przywitasz nowe godziny

Oceany życia nam nie znane
Jak słowa, które wpadły
do lamusa
Teraźniejszość nie mniej doskonała
Ale można ją dotykiem dłoni
Ogrzać By móc je szczerze rozdawać!

przemyslenia-poezja

Bycie

BYCIE
Anna Zimna-Węgielska

Życiorys pisany
Kreską życia
Na niej wypisane troski
Mimika oczu jej odbiciem
Blask ich pod zmęczonymi powiekami
Ust roześmianych
Ust milczących
Niczym pejzaże dróg przebytych
Rzeźbione kropelkami dnia
Podążając do jutra
Rzucone wiatrowi na zatracenie
Swoje zmęczenie
Jak ten statek co pod dobrymi wiatrami płynie
Do wysp okrytych ciepłem
Zapachem rodzinnego domu
Zmęczonego czasu czekaniem
Na życia jesieni pomoście
Oddając losowi w władanie
Zmęczony obraz swojej twarzy
By móc dalej powędrować
Po rąbek swojej tajemnicy dnia
W aksamitnej ciszy Jak odwieczny sługa wiatr
Co stojąc na straży
Na swej lutni melodie piękne gra
By dać ci w ofierze piękne dni
Malowane pastelami
Magią zaiste szkicu obrazu Twojego
Rozkwitu i przekwitaniu
Byciu i przemijaniu
Jak jeden z wielu w pięknym bukiecie
Kwiat… losu
O imieniu życie

bycie-razem-wiersz-anna-zimna

Jesienny spacer

JESIENNY SPACER
Anna Zimna-Węgielska

Pozdrawiam jesienią
Dywanem pod stopami
szeleszczących liści
Ścieżką, która prowadzi w nieznane
Nawet gdy pada deszcz
Swoje skarby posiada

Spójrz jaki piękny klucz ptaków
Żegna nas by powrócić wiosną
Drzewom powiedz dzień dobry
Smutkom zaś… bywaj.

Zanurz się w echo ptaszyny
W dłonie weź
miłość co wolność niesie
Nie ważne kim ktoś jest
Przecież to żywa istota
Krucha jak skrzydła motyla
Lecz w każdej chwili gotowa
By na spacer pójść
Wiara tak czysta
Pokona każde przeszkody
Choć życie ma tak inne strony
Cudów ogrodów nie zgłębisz
Wzgórza piramid nie posiądziesz
Słowem ogrzejesz marzenia
Iskierką duszę napoisz

Okrytą zieloną nadzieją.
To jest mój sen kolorowy.

 

Zamknięte w zwierciadle

ZAMKNIĘTE W ZWIERCIADLE
Anna Zimna-Węgielska

Okrywam pledem
Chłody mojego szczęścia
Te z życia co nastały jesienią
Wspominam barwy dające
Światu blask i tajemniczość
Słów, które cieszą i się spełniają
Myślę o kiedyś co będzie
A może i jutro
O szlakach nie przetartych
Tajemnych skrytych za nocą
Malowanych pędzlem czasu
Jak piękny poemat
Pisany latami
O przemijaniu
Opatrzony pieczęcią
Naszej pamięci
Szczęśliwych chwil
Wśród wszelakich trudów
Jak piosenka na dobranoc
Co o otuli
Zagubione małe szczęścia
Pośród milionów gwiazd
Zamkniętych w zwierciadle
PRAGNIEŃ
Jesienne marzenipoezja-wiersze-o-miloscia

Ojczyzna

janusz-strugala-ikonaOjczyzna
Janusz Strugała

Rozkwitały pąki krwawych róż
czekała dziewczyna
Jaś nie wrócił już
załadował broń nienawiści prochem
strzelał w piersi wroga
na ustach i w plecaku miał ojczyzny totem
ziemia utrudzona grzebaniem złachmanionych płodów
skurczyła się w bólu
piła krew rodaków nasączoną wojny błotem
Jaś w okopach skulony
śnił o wolnej Polsce daleko od domu
czuł jak matka jego umartwia się w trosce
czekały na niego pola złotym kłosem zlane
czekał młodnik przy rzece z pradziadów kurhanem
serce biło z nadzieją i wolą przeżycia
zgasło nazajutrz przebite kulą napastnika
słowa są mdławe gdy żal rozdziera duszę
życia im nie wrócą
tym którzy o ojczystej ziemi
pieśni gdzieś daleko łzawo nucą

Poemat kwiatów

Poemat kwiatów
Ewelina Zdziechowska

Róża rośnie w milczeniu
i w ciszy po jakimś czasie więdnie.
Bławatek rozkładając swe płatki
zdarzy się, że zaszeleści jak liście.
Słonecznik jak się rozwinie
ma niesamowitą wysokość.
Paprotka wspaniale żyje
ukazując piękno swej osoby.

Zabiorę z sobą

Zabiorę z sobą
Jadwiga Miesiąc

Zabiorę z sobą ten obraz
Bez ram
Bez barw
Rozczesywany palcami artystki
Zmienny jak w kalejdoskopie gwiazd
Chcę uchwycić ten kształt
Zatrzymać w oczach jego piękno
Ucałować ostatnie pragnienie

EROTYK

EROTYK
Jadwiga Miesiąc

Wszystko można zapomnieć
Wyrzucić za burtę życia
Jak kamienie z ogrodu
Zauroczenia
Ale tych chwil
Pięknych jak kwiaty
Z ogrodu Seramidy
Wyrzucić się nie da

Pół nocy przywoływałam
Szeptem
Westchnieniem
Krzykiem
Milczeniem
Najdroższe imię
Drżeniem rozkoszy
Całowałam Twe oczy
Byś je otworzył
I zerwał naciągniętą strunę
Pragnienia

Pół nocy unosiłeś marzenia
Zbierane przez tyle lat
Na leśnych wrzosowiskach
W plątaninie ciał
Odnalazłam pożądanie
Pocałunkiem i dotykiem malowałam
Tę piękną nagość Twej duszy
Rozkładałam uniesienia na brzegach nocy
I błagałam
By świt nie otworzył jej oczu
I nie zawstydził nas nagością

Jeszcze długo konałam
W uścisku szczęścia
I noszę teraz w sobie
Smak miłości
Słodszy od czekolady
Z likierem zaśnięcia

Nie wolno mi

Nie wolno mi
Jadwiga Miesiąc

Ręka nad przepaścią pragnień
Drży
Nie wolno mi
Nawet myślą dotknąć błękitu
Piękna
Pomóż mi
Oddycham przestrzenią wypełnioną
Po brzegi
Imionami zauroczenia
Już nic się stać nie może
I nic się już nie stanie
Żegnam
Moje niespełnienia

Zabawka

Marcin-Jodlowski poetaZabawka
Marian Jedlecki

Kiedy rozmyślam jak zmarnowałem
dzień długi kolejnego życia
na bezsens i jałowe biegi
w iluzjach podnietliwych i kłamliwych
rozpacz i posmak bezsensu
nawiedza grób duszy przegranej

jak to możliwe że moje sumienie
poświęciło smutnym chwilom próżność
laur piękniejszy niż sens jego rozdawany?

kto dał mi prawo taić w milczeniu
słowa prawa natchnionego
przez mądrość miłości
boga żywego i jego Tajemnicy?
jest w tym coś z niewiadomego
z dziecięcej zabawki wyrwanej z objęć
rozchorowanego dziecka
co stworzyło sposobność brnąc
w stawianie w nim wyłącznie hipotez

Kawałek nieba

KAWAŁEK NIEBA
Anna Zimna-Węgielska

Rozwiane marzenia
Jak piękne talizmany
Otulone mgłą dat
Przed nami
W ich barwach
…iskierka radości
Twój głos
Odbity echem
Powraca by zagłuszyć smutek
Mych oczu
Ten list jest naszą rozmową
Pusta dłoń
Jak otwarte drzwi
Na skrawku dnia czeka

Magia słów w szeleście drzew
Powraca
Jutro spotkamy się znów

Cichością nadziei
Na KRAWĘDZI DNIA

Miłość

janusz-strugala-ikonaMiłość
Janusz Strugała

Urojona miłość jest podstępna jak narkotyk
wyjaskrawi prozę wierszem
wygra barwną frazą
rozpłomieni serce
potem cuci je skołatane
zakrwawione żalem
otępione magią
niespełnionych uczuć

Urojona miłość jest jak róża
pięknem kusi, wabi
formą niewinną uwodzi
gdy zbliżysz się do niej
kolcami pogardy
w duszę cię ugodzi

Miłość to nie zbytek
to rozumu wybór
dotyk dłoni spójnią oczu
mgnieniem chwili
na zawsze połączy

Nie kupisz miłości na litości targu
nie buduj nadziei
na peanach zawodowej wzgardy
potok słów nijakich
niczego nie zmienia
umęczone nimi serca
w głazy bezmyślnie zmieniasz

Uliczki

ULICZKI
Anna Zimna-Węgielska

Nakreślam w swojej wyobraźni
Obraz uliczek krętych

Ramy bez zdjęć
Wyblakłe czasem dat

…garstką piasku pustyni

Zapraszam bezdomnego
W moje progi

By wykrzyczeć
Jak cennymi sekundami
Utkana jest tkanina życia

Chwilami dnia dzisiejszego

Myślami otulonymi
Błękitnym spojrzeniem

Na jutro
Z optymizmem

Z nadzieją go żegnam

Jeszcze jest wczesna wiosna

Choć wiek już dojrzały

Zaufać losowi

Wzbogacając wspólnymi przeżyciami

…wytyczoną drogą bycia

Dobranoc moja wyspo
Kompromisu
Miłości
Zaufaniu

Z okruszkami szczęścia

W mej dłoni

Cieszę się życiem

W gonitwie

W gonitwie
Anna Zimna-Węgielska

Nie goń wiatru w polu
Przysiądź na samotnym kamieniu
Wsłuchaj się w szelest trawy
Odczytuj życie między wierszami
Czerp tylko to co pokrzepi serce spragnione
Smutki schowaj do lamusa
Melodią dnia niech będzie radość
Bo życie to wielki dar
To dar istnienia
Dajmy wszystko co możemy
Również to czego pragniemy
Bo życie to nie bajka
Lecz ciągła walka
W gonitwie po kamienistej drodze
Z bukietem róż co posiada kolce
I zdawać by się mogło
Otchłań nie do przebycia
Nic mylnego wszystko jest do przeżycia
Nasze dni są pełne przygód, marzeń
Głębokich tajemnic
Jak
Kosz kolorowych snów
Bo gdy człowiek to posiada
Dążąc do celu pokona wszelakie zawieje
Zdobywając swoje trofea
Nie będzie musiał prosić o więcej
Tak niewiele do szczęścia potrzeba
Patrz sercem kieruj się wiarą
Otwórz drzwi gdy ktoś zapuka
To wystarczy
Na tym ziemskim padole
Czas tak szybko ucieka
Jak pędzące konie
One wiedzą dokąd przed siebie
My to duża niewiadoma
Wszak w alejach naszych
Zakrętów jest wiele
Pokonasz bądź tylko człowiekiem
I kochaj sercem

Jestem Stwórcą

Marcin-Jodlowski poetaJestem Stwórcą
Marian Jedlecki

Moje dłonie knują zamysł śmiały
zatapiam w próżni ociężałej
której coraz więcej ubywa
palce co mają sprzeciw za nic
tworzą ciało na rozkosz wrażliwe
tak różne w palcach przesuwalnych
że oko pod czołem wyczuwam
i użyczam tyle swojej jasności
by kształty podnietliwe mogły w niej zagościć

Bóg człowieka tworzy dla wieczności
dłubiąc w nim los dla zawiłości
ja tworzę dla radości kobiecego ciała
jej porywów istnienia i miejsca dla ładu i uniesień
a Ty mówisz mi –
bądź bogiem
bądź człowiekiem
ty który spałeś we mnie długie lata
z chroniczna przypadłością pisania po piasku
pod pozorem kpiny życia na wdechu
i balastu do dna

My Powstańcy

My Powstańcy
Małgorzata Orzechowska Brol

straszyli nas głodem
więzieniem
brakiem osobowości

my Ślązacy
nie poddaliśmy się
ramię w ramię

szliśmy do boju
dniem i nocą
wzdychaliśmy ku wolności

Śląsk Wyzwolony
to słowa powstańców
nie pozwolimy wrogowi
rządzić naszymi umysłami

słowa ojców i braci
smakowały jak skradziony całus
ginęli chłopcy Śląska
nie na darmo

wyczyścili naszą ziemię
z wrogiej im zarazy
czarny chleb niczym węgiel

smakował najlepiej
na wyzwolonej ziemi
Polskiej ziemi.

Jesienna sukienka

Jesienna sukienka
Małgorzata Orzechowska Brol

błyszczała kolorami tęczy
wiatr ją kołysał
w strofach wyobraźni

listeczki jak obraz marzeń
poruszały się swobodnie

jesienna dziewczyna
urody niezwykłej

czarowała swym wdziękiem
jej oczy błyszczały
jak korona z diamentów

wiła się w tańcu
łapiąc wiatru oddech
czarodziejski podmuch

wtulony w jej suknię
usnął czując jej ciepło
a ona
błyszczała
kolorami tęczy.

Leć z jesiennym wiatrem

Leć z jesiennym wiatrem
Małgorzata Orzechowska Brol

poranek wiatrem obudzony
włosy uczesane
słonecznym grzebieniem

oddech głęboki ciepły swawolny
wiruje w tańcu jesiennym
podziwia jej barwy naturę

gromadzi wokół siebie
najpiękniejsze kształty

wyraziste liście kasztanowca
trójkolorowe klony
żółtozielone listki jarzębiny

owocowe w czerwieni
przyciągają wzrok południa
wirując w takty tańców ulubionych

tam gdzie fantazja nie zna rozsądku
jesień swym blaskiem
czaru kolorem
wywołuje ekstazę zachwytu.