Wiolonczelista

Krzysztof Gulik Kołobrzeg Poezja, wierszeWiolonczelista
Krzysztof Gulik (Czarny Kot)

Za oknami
na skraju firmamentu
wśród sunących latarń
zobaczyłem twoją postać
wymalowaną
błękitnym atramentem

dłonie pełzające po mapie
drżały z rozkoszy
język szczęśliwy
szczebiotał pieśń miłości

za horyzontem
na granicy czasu
zakochany wiolonczelista
opowiadał wstęp
do baśniowej krainy

25.04.2002 Wrocław

Serwilizm kaczek

Marcin-Jodlowski poetaCoś, co mnie denerwuje…
Serwilizm kaczek

Drodzy Państwo

Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości – a grozi to ekskomuniką polityczną, a co gorsza i kościelną – uprzejmie donoszę, iż niejaki Bóg Stwórca Nieba, Ziemi i pomniejszych cymbałów, zakochany jest w Ameryce, a Matka Boska wprost przepada za Polską. Zastanawiam się tu, dlaczego ukazuje się różnych dziwnych miejscach, byle tylko nie w Polsce. Ostatnio słyszę, iż widziano ją w Jugosławii, a przecież takiego państwa Europa już nie posiada na stanie. Więc może to ma coś do rzeczy? No cóż ponoć wyroki boskie są nie do wyrozumienia. Tak przynajmniej od zarania dzieją (oprócz epoki kamienia łupanego) twierdzą duchowni wszelkich maści religijnych i większość przywódców państw. Skąd biorą wiedzę o tej miłości lejącej się wprost z nieba – nie wiadomo, bo nic o tym nie mówią i nie popuszczają pary z gęby. Więc nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć w to, że Bóg kocha Amerykę a Matka Boska – Polskę. Z tego powodu tu nad Wisłą nie możemy żyć bez Ameryki. Skoro Bóg kocha Amerykę, to “mus” ją uwielbiać i hołubić, co zresztą robimy to z rozkoszą biorąc udział w kolejnych awanturach wojennych USA. Wszakże przećwiczyliśmy to w Iraku i Afganistanie. Gotowi jesteśmy dla niej zrobić wszystko. Już ekipa rządząca obiecała nie pytając o zgodę narodu, zakup wojskowego złomu z demobilu za 45 mld złotych. Jak dobrze pójdzie, to serwilistyczne kaczki przyobiecają Wujowi Samowi sfinansowanie budowy rurociągu z teksańskich pól naftowych do portu w Świnoujściu.
A czemu nie? „Przedmiot wyborczy” poprze każdy chory pomysł z granicy bezhołowia. Za to Wuj Sam, jako pragmatyk obiecał obronę każdej polskiej wsi, a w tym każdego byłego PGR-u do ostatniej kropli krwi delegowanej kompanii swoich misiaczków. Tego bądźmy pewni, jak przyjścia Zbawiciela obwieszczającego koniec nas wszystkich. Kraje UE zazdroszczą nam tej komitywy i ze złości oraz bezsilności nazywają Polskę osłem trojańskim Ameryki. Wytykają naszym przywódcom wazeliniarstwo i rolę sługusa Wuja Sama. Ostano oglądałem w telewizji pisowskiej fragmenty wizyty polskiego prezydenta w USA. Żal i przykro mi się zrobiło, kiedy polski prezydent w służebnej serwilistycznej postawie pochyla się nad prezydentem Trampem. Prezydentem, którego właśni współpracownicy uważają za idiotę o rozumie pięcioklasisty.
Zaczynam zastanawiać się, kiedy „jedynie słusznie rządząca partia” w Polsce poprosi pana
Trampa o przypięcie polskiego orła do sztandaru Ameryki. A wtedy nie będzie już naszego zawołania “Bóg Honor Ojczyzna”, bo stracimy resztki honoru, no i patriotyzmu.
Pozostanie tylko wielki wstyd.
Ot, co…

Jesień

Jesień
Anna Zimna-Węgielska

Bagaż zwykłych spraw
Uwikłanych w czasie
Zwykłego przechodnia
Cichy ton
Szczęśliwych chwil
To już jesień
Podmuchem wiatru
Rozwiewa swoje liście
Z czułością zachodu słońca
Ruszając w dalszą swoją wędrówkę
Szelestem listowia
Pod stopami
Kolejny krok
Nie zapomnij o mnie
Nawet wówczas
Gdy mgła spowije
Świat.
Uśmiechem swoim
Maluj piękne pejzaże
By iść do przodu
W poszukiwaniu
Domu marzeń
To takie cenne I delikatne jak motyle
… Krople szczęścia
Przesyłają Tobie
Myśli pachnące kwieciem wrzosu
Tak cudownie jest czasem
Zamieszkać w wyobraźni
Ty o tym wiesz
Krotki czasie
… Pod konatem dębu.

Ocean serca

Krzysztof Gulik Kołobrzeg Poezja, wierszeOcean serca
Krzysztof Gulik (Czarny Kot)

Na oceanie serca
Tuż o krok strzała
Przemknęła muskając
Powiewające liście
Sięgnęła celu krew

Kotłowanina zgrzyt
Dwie połówki
Krwawiącego serca
I ciemność

Z nieba
Jakby błyskawica
Spadła igła z nitką
I zszyły serce
Wlewając w nie
Wodę życia
Zaczęło bić

Na oceanie serca
Strzała uchwycona
Niedostrzegalną ręką
Wszechobecnego tchnienia

13.03.1997 Wrocław

Ja, kloszard cz. 4

Marcin-Jodlowski poetaJa, kloszard cz. 4
Marian Jedlecki

Mgła nadziei mnie owija, pozornie bezpiecznie to, ale przepoczwarzam się. Znowu wracają olśnienia i zachwyty, uśmiechy duszą rozdaję i chwytam je w serdeczne ramy, oprawiam w marzenia, czułym słowem nadzieję haftuję i dalej jestem… I dalej trwam. Rozliczam głupie myśli, niepotrzebne słowa, odganiam złe spojrzenia, dodaję drobne gesty – oooo… Całe ich słupki. Napracuję się, ale rachunek swojej życzliwości wyliczam. Uwikłany w dni powszednie zapominam, że nikt nie czeka, że nie śni o mnie, i ja powinienem zmienić siebie, aby dni przyszły lepsze. Rozwinę być może nić Ariadny z kłębka dobrych myśli, przecież wtedy otworzy się wyjście z labiryntu. A może nie?! Czasem w okienku wieje pustką. Samotność staje się wtedy dziewicza, jak grzech pierworodny. A czasem widuję małych ludzików, podobnych mirabile dictu, do Tomcia Palucha z bajki Braci Grimm, poruszających się pociesznie jak w zacinającym się fotoplastykonie. Gestykulują nerwowo, chciałyby coś powiedzieć, może udzielić parenezy, ale ja ich nie rozumiem. Wzdłuż rysy pękniętej szyby, galopują kare koniki na biegunach z rozwianymi grzywami, którymi bawi się wiatr buszujący za oknem. Pytałem często te zabawne efemerydy, czy są ułudą zmęczonego umysłu, czy niematerialną formą Bytu cofniętej o krok rzeczywistości. Teraz już nie pytam, bo śmieją się bezgłośnie i figlarnie igrają ze mną jak z marionetką, pociągając pyszczkami za strzępki koszuli wystające z rękawa spłowiałego swetra, co zapomniał własnego koloru. Kiedy wyciągam do nich rękę, cofają się ze wstrętem. Sfrustrowany postanawiam zobaczyć wschód słońca, a później nie wstaję z łóżka. W dzień obiecuję solennie, że przywitam księżyc, a wieczorem nie wychodzę z pokoju. Już sam nie wiem, po co wstaję i po co chodzę spać. Upodabniam się coraz bardziej w tej mojej pustelni do Wertera, młodego bohatera Goethego, który w przypływie depresji napisał: “Zabrało drożdży, które poruszały me życie; znikł czar, który podtrzymywał mnie podczas głębokich nocy i rano budził mnie ze snu”.
Hmm… Coś w tym jest z prawdy i o mnie. Myślę, że po części były to także odczucia samego mistrza Goethego.
(Fragment mojej książki – Ja, kloszard – czyli myśli pogubione) (cz. 4)

Z innego świata

Marcin-Jodlowski poetaZ innego świata
Marian Jedlecki

Powiedz co ze mną będzie
kiedy kubizm zapanował we mnie
pomóż – nie rozpoznaję ciebie
z wyjątkiem rozkoszy
ty – trochę łez mojego świata
ale czy warto o tym mówić?
być w innym świecie
z matematyczną regułą
w posępnym miejscu wypłowiałego dnia
gdzie zagubiłem kilka piór złudzeń
co opuszczały jedno po drugim
co ze mną będzie?

cos ktoś dotyka mnie cieniem
ale to co czuję jest tylko dymem
z odjeżdżającego pociągu
jestem sam zupełnie sam
celem i domniemaniem
w trzasku liścia spadającego na ziemię
w przelęknionym powietrzu
i mojego z martwych wstawania
z ciasnego jak gardło życia
z jaką się powtarza

Miłość

Krzysztof Gulik Kołobrzeg Poezja, wierszeMiłość
Krzysztof Gulik (Czarny Kot)

Kocham mówią wszyscy
Jesteś jedyna mówi większość
Lecz gdzie Bóg w tym wszystkim
Słowa
Puste słowa
Gdzie Bóg – miłość
Brak jest w tym uczuciu jedności
Kocham mówią wszyscy
Lecz czy na pewno
Na pewno kochasz
Nie zdradzasz czasami
W sercu swoim
Na dnie
Nie oszukuj sam siebie
Bo kochać
To ufać
A ufać
To wierzyć
A wiara
Bez Boga
Jest pusta
Jest martwa
Brak nawet
Więc nim powiesz
Kocham
Zastanów się trochę
Czy nie kłamiesz czasami
Jak kłamiesz
To ranisz …
… Więc nie rań

29.03.1992 Wrocław

Epitafium dla…

Krzysztof Gulik Kołobrzeg Poezja, wierszeEpitafium dla…
Krzysztof Gulik (Czarny Kot)

Złowrogie grzmi dzieło
utkane ciszy westchnieniem
tylko ono pamięta
wczorajszą bitwę o „nie wiem”
milczeniem tkamy swe słowa
tęsknoty ubranej w marzenia

Nieznane nikomu spojrzenia
wtulamy gwiazdy w firmament
pragnąc jedynie spełnienia
nieznanych wieści o niebie
krwią przyodziani idziemy
do krain wiecznego snu

Ty co pamiętasz westchnienia
na polu pożółkłych liści
nie każ mi dłużej czekać
na barwne obrazy miłości
Tobie dziś składam milczenie
jedyne co żyje wiecznością

Sterany codziennym zmaganiem
ocieram łzę z czoła
nie wiem czy będzie inaczej
na tafli brudnego jeziora
nie wiem czy będzie inaczej
w sercu z kamienia wykutym

Zachwytem świata się sycą
na tarczy zegara popsutej
klepsydra czasu nie mierzy
ziarenka piasku uciekły
trwamy tak utrudzeni
przy płycie z naszym imieniem

Kołobrzeg 05,02,2016

Często zadawane pytania

janusz-strugala-ikonaCzęsto zadawane pytania
Janusz Strugała

Gdy się uniosę do gwiazd
gdy oślepi mnie nieba blask
matczyna miłość otoczy mnie
serce zostanie bo
zbyteczne jest tam
czy będą słowa albo nuty
czy dźwięki interwałami nasycą uszy
skrzydła aniołów
przypomną tulenie morską bryzą
czy warto galaktyki
bezmiarem czasu pokonać
nie mając pewności…
czy będę tam miał… Smartphona

* * *

Piotr Bednarski, poezja, wiersze, kołobrzeski, Kołobrzeg* * *
Piotr Bednarski

och jaki byłem wielki
kiedy byłem mały
Bóg miał we mnie udział
matka i anioł stróż
czekały egzotyczne ptaki
i gwiezdne galaktyki

w wieku średnim
przeraziła nieskonczoność
nie otworzył się kamień
milczała woda
głód serca stał się jeszcze dotkliwszy
mój ewolucyjny przodek
który nieustannie jest ze mną
często zagryzał wargi
i z tęsknotą zerkał w czwartorzęd

pozostały tylko żółwie zmarszczki
nie czuję żalu
był brud ale było też pytanie o arche
jest miłość
i wszechogarnijące

Moc prawdy

Moc prawdy
Ewelina Zdziechowska

Nie zamykaj oczu na prawdę,
która wyrywa się spod gałęzi kłamstwa,
pośród sterty zdarzeń,
musi wygrać prawda.

Nie zamykaj oczu na prawdę,
którą widać w ludzkich spojrzeniach,
jej moc ujawni się z czasem,
zmieni bieg zdarzenia.

Nie zamykaj oczu na prawdę,
ona i tak cię dogoni,
nawet gdy zalejesz się łzami,
prawda wyjdzie a kłamstwo utonie.

 

Prosimy autorkę o kontakt mailowy: vimeofilm@wp.pl

Wierność

Wierność
Ewelina Zdziechowska

Wierny jest pies
każdy przyjaciel co siedzi w chacie,
wierny też jest człowiek
każdy poeta o nim powie.
Wierność to uczucie
dobroci, prawdy i miłości
nikt jednak nie wie, że
na świecie jest mało wierności.

Zaloty żuczka

Zaloty żuczka
Ewelina Zdziechowska

Przyszedł żuczek do muszki,
która miała zgrabne nóżki
moja muszko ulubiona
proszę zostań moją żoną
bo bez ciebie chyba uschnę.

Na to muszka boki zrywa
co ty żuczku tu odgrywasz?
za komedie romantyczne,
to nie modne, nie praktyczne
jestem wolna i szczęśliwa.

Żuczek serce miał złamane,
że utracił swoją damę,
ale długo się nie smucił,
za biedronką w pogoń rzucił,
zaplanował już spotkanie.

A biedronka z dumy pęka,
że ma kropki na sukienkach,
cóż tam żuczek biedny taki,
co ma tylko jeden fraczek
i do tego straszny zrzęda.

Tak więc żuczek został sam,
nie chciał serca żadnych dam,
żadna go nie chciała,
żoną nie została
więc z kumplami w karty grał.

Gdy się pszczółka dowiedziała
to do żuczka poleciała,
żuczku drogi ulubiony
ja zostanę twoją żoną
i mu żądło pokazała.

Na to żuczek lekko zbladł
padł na niego wielki strach,
szukał drogi więc ucieczki
kierując się w stronę rzeczki,
by w ukryciu zostać sam.

Światło nadziei

Światło nadziei
Ewelina Zdziechowska

Nadzieja,
ma swoje światło,
siłę
dzięki której ona istnieje.
Czasem gdy jest źle
ona pomaga
chociaż nie zawsze,
czasami jest złudne jej światło
które daje niepewne szczęście,
a wtedy serce
nie wie co myśleć.

Program pleneru literackiego w Kazimierzu Dolnym

Program pleneru literackiego w Kazimierzu Dolnym
Plener Literacki w Kazimierzu Dolny
30 września do 08 października 2018 roku

Organizator: Stowarzyszenie Autorów Polskich o/ Kołobrzeg
Miejsce – Kazimierz Dolny n/Wisłą pensjonat „Monika” ul. Lubelska 48
Komisarz grupy – Pan Stanisław Nyczaj
Koszt pobytu –100 zł, w tym zakwaterowanie, śniadanie i obiad
100 zł x 8 dni = 800 zł. Przy wystawianiu faktury VAT doliczony będzie podatek 8%
Termin wpłaty zaliczki – 15 czerwca 2018r.
Zaliczka w kwocie 200 zł płatnie na konto.
Stowarzyszenie Autorów Polskich o / Kołobrzeg
78-100 Kołobrzeg
ul. Nowogródzka 5B/11
Numer konta Bankowego SAP o/Kołobrzeg
PKO SA
50124065081111001078485269
z dopiskiem plener literacki październik – Kazimierz Dolny
Pozostałą kwotę proszę wpłacić dniu przyjazdu do rąk organizatora.

P R O G R A M

Niedziela 30 września2018
• przyjazd i zakwaterowanie od godz. 14 00/
• obiad o godz. 16 00
• Powitanie uczestników pleneru – sprawy organizacyjne
• Zapoznanie z programem pobytu popołudnie – czas wolny
Poniedziałek 01 październik 2018 godz.19 00
Wieczór z poezją-prezentacja dorobku literackiego uczestników – wg oddzielnego planu
uzgodnieniu z uczestnikami – prowadzenie: Stanisław Nyczaj
Wtorek 02 października 2018 ( godz. do ustalenia)
Bankietowy wieczór u „Sarzyńskich” – w programie promocja książek nowo
wydanych w latach 2017 – 2018 r uczestników pleneru
oprawa wokalna – Małgorzata Siemieniec
Środa 03 października 2018 godz. 11 00
– biesiada literacka pt. „Moja Niepodległa” w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kazimierzu Dolnym – wykonawcy uczestnicy pleneru oraz kiermasz książek uczestników – prowadzi Pan Stanisław Nyczaj
– oprawa wokalna – pani Małgorzata Siemieniec – pieśni patriotyczne
godz. 19 00 – wykład (temat do ustalenia) prowadzi Stanisław Nyczaj

Czwartek 04 października 2018 godz. 19 00
Wykład pt. „Esej jaki gatunek artystyczny i jego realizacje” pani Ireny Grabowieckiej

Piątek 05 października 2018
– Wyjazd do Nałęczowa, spotkanie z panią profesor Marią Szyszkowską – (godz. i temat
do ustalenia)
Sobota 06 października 2018
– biesiada literacka pt. „Moja Niepodległa” w Gminnej Bibliotece Publicznej Janowiec – wykonawcy uczestnicy pleneru oraz kiermasz książek uczestników – prowadzi pan Stanisław Nyczaj
– oprawa wokalna – pani Małgorzata Siemieniec – pieśni patriotyczne
godz.19-oo spotkanie kończące plener z posumowaniem
Niedziela 07 października
czas wolny we własnym zakresie – do wyboru
– wycieczka do Sandomierza
– rejs po Wiśle
– zwiedzanie wąwozów
Poniedziałek 08 października
– wyjazd uczestników i opuszczenie pokoi do godz. 10 00

Uwaga:
Wszystkie imprezy organizowane poza Kazimierzem i dojazdy są dodatkowo płatne przez zainteresowanych nimi uczestników.
Posiłki tj. śniadanie godz. 9 00, obiad godz. 16 00
Kto z uczestników wyjedzie o wcześniejszej porze otrzyma suchy prowiant zamiast śniadania.
***
Opłata dodatkowa – koszt bankietu dla jednej osoby wynosi 30 zł i jest to koszt kolacji. Wtedy nie ponosimy opłaty wynajmu sali.
Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do dokonywania zmian w programie w zależności od sytuacji.
O zmianach będziecie Państwa informowani na bieżąco
Informacji udziela z ramienia SAP o/ Kołobrzegu Barbara Jedlecka
tel. 781 821 163       mailto: sapkolobrzeg@poczta.fm

No, co potem

Marcin-Jodlowski poetaNo, co potem
Marian Jedlecki

Krople deszczu głosów wszczekliwych
i nic się nie zmieniło bo nie mogło
bo nie umarło nawet we mnie wspomnienie
wy też jesteście wredne wspomnienia
mojego bytu w kroplach szkła
więc dalej staję dębem jak chmura
i rżę niby wszechświat dosłyszalny

słuchaj jak pada deszcz
gdy żal i wzgarda znów są muzyką
słuchaj jak opadają więzy
podtrzymujące od dołu i góry
i znów nie potrafię nazwać imieniem
niezmierną nieobecność która ma być

a potem –
no co potem

W pijanej drodze do Edenu

Marcin-Jodlowski poetaW pijanej drodze do Edenu
Marian Jedlecki

Ileż to razy śmiałem się pijany
aby ukryć łzy
ileż już masz róż
które wkładałem ci w dłonie
by nie pokazać ci miła
żem w potyczce z życiem
a mój powóz stacza się
w koleiny czasu aż po osie

kiedy słyszę jak wokół mnie
chce runąć świat
i widzę jak przyszłość
w którą wiarę kładłem
spada jak liść w jesiennej szarudze
ech kelner –
proszę podaj mi spokoju w dużej szklance
pomiędzy linią napięć
a roztrzepotaniem skrzydeł
w drodze do Edenu

Fioletowy muślin

fioletowy muślin
Danuta Gościńska

Nie, nie, nie budź mnie,
śni mi się ciekawie.
Jest najpiękniej w moim śnie,
niż tam na waszej jawie,
muślinowo fioletowo.
Muślinowa fioletowa brama,
spadającą kroplą
i kwiatów w dłoni.
Majowych bzów w koszu,
kwiatów w wazonie,
i piękno w ogrodzie.
Och kwiaty…
muślinowe fiolety.
Magia.
Cudowny bezsens sprawia,
że bezlitosny sens moich spraw,
sensu nie pozbawia.
W ciemnym w muślinowym lesie brodzę…
Do jasności.
Nie budźcie mnie ze snu…
Między każdą chwilą smutku i radości.
Mój muślinowy smutku czas.
Nie budźcie mnie.

Wrzosy

Wrzosy
Danuta Gościńska

Podaj mi rękę
jesienny przyjacielu.
Napełnię Ci twoje,
chore serce marzeniem.
W rozpaczy i radości,
znajdziesz drogę
do naszych wrzosów.
Tam czekać będę,
na miłość w szeptach wiatru.
W pieśni naszej sosny,
i spojrzeniu gwiazdy.
Jak wrzosy pani jesieni przekwitną,
staniesz w progu.
Powitam Cię śpiewem ust,
i uśmiechem serca.
W ramionach zamknę
niepokorne marzenia.
Smutek samotnych nocy
i twego i mego cierpienia.

* * *

Piotr Bednarski, poezja, wiersze, kołobrzeski, Kołobrzeg* * *
Piotr Bednarski

kiedy chciał wyjść przynosiła drzwi
kiedy wracała biły dzwony

a tu nagle i nie nagle
księżyc z okna znikł
a po stole
zaczęły biegać myszy

niby nic się nie wydarzyło
wszystko po staremu
rozum na swoim miejscu
język przy ustach

a jednak przeminęło coś
coś zostało powiedziane
odebrane

coś rozkwitło
i umrzeć zdążyło