* * *

Piotr Bednarski, poezja, wiersze, kołobrzeski, Kołobrzeg* * *
Piotr Bednarski

w czym nikniesz
czy w innych wymiarach też
jesteś moim smakiem i wyrazem
jak wołaniem są tu dwa ciała
złączone w uścisku

modlitwo
ulatniająca się z oddechem
kto wzbudza piękno niosące
niepokój brzemiennych kobiet

Przeznaczenie

janusz-strugala-ikonaPrzeznaczenie
Janusz Strugała

znaki spadają z nieba
rogiem zimnej obfitości
zacieram ich ślady apatyczną miotłą
nieufny
nie jestem ślepy
istota życia domaga się
daniny
naznaczonemu piętnem krzyża
każe mi zamykać wrota
przemijania powieści
tajemnicy nie rozsypię
na drodze do bram Edenu
okruchy wspomnień
wiatr rozniesie
może choć jedno serce
po cichu zaboli…

Los człowieka nieznany

Los człowieka nieznany
Kazimierz Ryk

Sobą utrudzeni
Bezbarwni i mali
Jak stałość dżwięku dzwonów
I syk kamieni rozgrzanych nocą

A na drodze czeka nie-ufny los
I każe nam odwracać twarz

Człowieczą sprawą jest trwanie
Człowieczą na miłość czekanie
Co z cienia wyobrażni wyrasta
Najcenniejsza z ludzkich twarzy

Miłość choćby najmniejsza
Taka słuszna i niełatwa
Najcenniejsza z twarzy

Nowe świata pożądanie
Los człowieka nieznany
Drogą pokory powracamy

Człowieczą sprawą jest trwanie
Człowieczą na miłość czekanie
Co z cienia wyobrażni wyrasta
Najcenniejsza z ludzkich twarzy

Gdy ludzkich twarzy tak mało
W bezmiarze granic
nienasyceni – początku czekamy.

muzyka: Bogusław Polak

* * *

Piotr Bednarski, poezja, wiersze, kołobrzeski, KołobrzegPiotr Bednarski

* * *

nigdy w całości
nigdy twój jak komunia
lecz otwarty na niemożliwość
wyskrzydlony niczym albatros

mgły oddaliłem
zwątpienia wyciszyłem
lecz nadal dręczą paradoksy Zenona

nawet w miłości nie dotknie nas cud
nie zamienimy się miejscami
nie moje niebo będzie pił twój kwiat
serce też podlega grawitacji

lecz nie inaczej
ty i ja – wiosna i siew
bezwstyd oraz świętość
dwie krople rosy na pajęczynie

* * *

Piotr Bednarski, poezja, wiersze, kołobrzeski, KołobrzegPiotr Bednarski

* * *

U kresu, w tej chwili
KTOŚ wielki stoi przed nami.
Patrzy.
Spogląda, świdruje wzrokiem na wylot;
liczy, waży.

Ale nie ON nas zabierze.
Wbrew naszym prośbom się stanie,
wbrew wierze.
Nie przyjdzie Anioł ani Mefisto.
Jalia bezradnie rozłoży ręce –
miłość troszczy się o wodę dla kwiatów.

W jajniku matki, plemniku ojca
KTOŚ stoi przed nami.
W tym wierszu, popiele,
nie śmierć – KTOŚ.

Pamięć

Marcin-Jodlowski poetaPamięć
Marian Jedlecki

Zachodzącemu Słońcu
przyglądam się niezadowolony
gdy w ciemnym horyzoncie kona
gorzki smak na ustach cierpki smak
jak wtedy kiedy od płaczu drżą ramiona

Czuję niechęć do niewoli woni róż zerwanych
poplątanych w wieńcach lub bukietach miętolonych
i do zapachu umierania który pozostaje w dłoni
bo jutro znowu pojawi się jakaś mogiła
na niej znane imię w które wieczność
tchnieniem wypisuje los
jak ciężar smutku co przełamuje kwiat

jeżeli ciężar pamięci zwiększa kolejna wiosna
a szybki upływ czasu coraz bardziej dręczy
to zbyt wiele ważysz ziemio bezlitosna
gdy ciążysz w taki sposób na ciele dziecięcym

Słownik synonimów. Wyszukiwanie rymów

Do naszego asystenta pisarza i poety dodaliśmy słownik synonimów i wyszukiwarkę rymów. W tym momencie nasz pomocnik pisarza jest już kompletny.
Zapraszamy do korzystania. Link do strony asystenta jest na stałe umieszczony w górnym menu strony.

Egzogennie emotywna wyobraźnia

Marcin-Jodlowski poetaMarian Jedlecki

Szanowni Państwo!

Najbardziej zdumiewające w naszej wyobraźni jest to, że mamy jej tak żałośnie mało. A ta, którą mamy (nie wszystkich mam tu na myśli) najłatwiej wpada w te pułapki, które sama na siebie zastawia. Dla mojej wyobraźni taką pułapką jest świat ludzi zbyt praktycznych, zbyt zaradnych, zbyt spokojnych, świat, gdzie wszystko jest dokładnie policzone, odmierzone i zaplanowane. Psiakrew, zbyt dobrze znam jego zapach słodkawy i stęchły, jego małostkowość, bigoterię i ciasnotę myślenia. A mimo to, ilekroć pojawia się na mojej drodze, zawsze mami mnie i uwiedzie obietnicą wolności duchowej, której nawiasem mówiąc, spełnić nie jest w stanie. Wiem o tym, wiem i to również, że czekając, będę czuł się niczym więzień, przypisany do konkretnego wykroczenia, oczekując ułaskawienia. I cóż mi z tego, że w konsekwencji pożałuję mojej naiwności. Nawet nie łudzę się, że mogłoby być inaczej, a jednak z jakiejś przyczyny, powodowany hermatycznym sposobem myślenia, nie potrafię nie dawać się zwodzić własnej wyobraźni. Wizja wolności osobistej przyciąga mnie na krócej lub na dłużej, przyciągając w wyniku mojego uporu, najróżniejsze konsekwencje. Gdybym nie był tak leniwy i wykazywał odrobinę dobrych chęci, mógłbym rzecz jasna, wyjaśniać przyczyny owej fascynacji. Nie trzeba by nawet szukać daleko. Bowiem, wynika ona z mojego życia, które nie było “policzalne”, “odmierzalne”, czy zaplanowane. Tylko, czy to ma jakikolwiek sens? Czy cokolwiek zmieni? Intelekt jak ulegał, tak dalej będzie ulegał najgłupszym nawet mirażom wyobraźni. I gdzież logika i racjonalne myślenie w mojej rzeczywistości, która nazywa się Życiem?

Czytaj dalej

Miłość

Miłość
Ewelina Zdziechowska

Miłość jest słowem,
prawem dla ludzi
w których się to uczucie budzi,
tryska od niej piękno,
niekiedy może pęknąć
więc trwaj w radości życia
to cię podtrzyma by doznać odkrycia.
A w nim
radość,
namiętność,
pożadanie
prawdziwe uczucie które nie ustanie.

Erotyk o północy

janusz-strugala-ikonaErotyk o północy
Janusz Strugała

rozpalasz mi wargi pocałunkiem
ciała pachną pieszczoty szeptem
niecierpliwie szukam
drżysz Diano
namiętności gorączką
wpatruję się w ciebie drżącymi palcami
wstyd ustąpił rozkochania pasji
sycimy się rozkoszy oddechem

Rezygnacja

janusz-strugala-ikonaRezygnacja
Janusz Strugała

głód umiera
opętaniem
klęczy przed światem nocy
deszczem wygasłych marzeń
kleszczy rzeczywistość
przyszłość jawi się ponura
dumna przeszłość gaśnie szkarłatem jak
róża
zatroskana przybita przemijaniem
łapie dni jak powietrze
świat szybko zapomni

Odrzucony

janusz-strugala-ikonaOdrzucony
Janusz Strugała

Gdzieś między utraconymi ustami
a obłędem
snuje się  odkupienie
łkam
tęsknota połyka łzy
śnię zepsuty szaleństwem o pożądaniu

to serce
złudnie w ciemności cierpi okropnie
przerażający rozpad końca świadomości
przeszłość utonęła w strachu

obcy skrada się wiatrem zakłamanym
za nim kruki
plują głodem
ich cienie kpią z posągu trupa
egzystencja śmiertelna
zakłamaniem modeluje ponure twarze
to jest obłęd
ironia losu
w milczeniu tracę oddech

Deja vu

Marcin-Jodlowski poetaDeja vu
Marian Jedlecki

Wszakże krucha ze mnie istotność
takim mnie stworzyłeś
myślę przezywam przetwarzam życie
nocą odtwarzam zdarzenia spraw
analizuję we śnie i na jawie
jednak działam pod dyktando
wymagań zasad indoktrynacji

przemyślenia pozostają w zawieszeniu
wnioski i konkrety nie realizowane
świadomość pozostawiam na użytek własny
bo nie chroni słabej istoty samoświadomość
przed inną silną świadomością –
pozwala jednak zachować godność
bez zagłaskiwania sierści psa
bo widzi jak sprawy sie mają
leżąc w łóżku z cudzymi słowami

Co mnie denerwuje

Marcin-Jodlowski poetaJak tu zarobić i się nie narobić
Marian Jedlecki

Szanowni Państwo!
10 sierpnia Roku Pańskiego1897 uważa się do dzisiaj, za dzień narodzin przemysłu farmaceutycznego. Przed tą datą lekarstwa otrzymywano z surowców występujących w przyrodzie. np. Kwas salicylowy z kory wierzby. Od dnia, gdy niemieckiemu chemikowi Felixowi Hoffmanowi udało się w laboratorium wyprodukować kwas acetylosalicylowy, czyli popularną aspirynę, leczymy sie środkami syntetycznymi. Ale tu nasuwają mi się niedobre skojarzenia. A konkretnie chodzi mi o to, iż chemikom niemieckim nie zawsze było po drodze z sumieniem, jakby dokonano na nich pewnego rodzaju sympatektomii – wycięcie kawałka nerwu współczulnego. Coś o tym mówili więźniowie Konzentrationslager. Cóż, pomimo geniuszu, którego nie odbieram, pozostaje także niezatarty wstyd.
Po wyprodukowaniu pierwszego leku syntetycznego ruszyła lawina. Wśród reklam telewizorni, dominują te odnoszące się do stanu naszego zdrowia i samopoczucia tudzież naszej sprawności fizycznej i psychicznej. Wmawia nam się poprzez indoktrynacje reklam, że należymy do nacji ludów bardzo chorowitych. Toteż w spotach reklamowych znajdziemy lekarstwo na wszelką dolegliwość i niedyspozycję. Po kilku tygodniach oglądania telewizji polskiej, nawet średnio inteligentna małpa mogłaby zostać pomocnikiem pigularza. Nie trzeba chodzić do lekarza i stać w wielogodzinnych kolejkach, bo reklama sama ci podpowie, co i jak sobie zaaplikować, pamiętając przy tym, iż należy skontaktować się z lekarzem. No i po co to wszystko? To jakieś błędne koło. Jest w tym przemyślny łotrowski plan. Przemysł farmaceutyczny płaci za emisję reklam swoich wyrobów, przedstawiciele handlowi producentów „nawiedzają” lekarzy, aby ci z kolei zapisywali na receptę reklamowane leki. No i koło się zamyka, bowiem moi rodacy bazując na reklamach leków, biorą sprawy swego zdrowia we własne ręce. Szczególnie upodobali sobie suplementy diety, traktując je, jako panaceum na wszelki możliwe choroby. Ludzie nie miejcie budyniu w głowach – myślcie – suplementy nie leczą, mogą jedynie uzupełnić niezbilansowaną dietę. Wprowadzane do spożycia suplementy diety są praktycznie poza rzetelną kontrolą. Trzeba też wiedzieć, że cześć reklamowanych suplementów diety zawiera szkodliwe dla zdrowia substancje! Reasumując – skwituję to jednym zdaniem – żadne racjonalne argumenty nie są w stanie wygrać z ludzka wiarą, przekonaniami i zaraźliwą głupotą.
Ot, co…

Złość Czasu

Marcin-Jodlowski poetaZłość Czasu
Marian Jedlecki

Gdybyż to trwało ciągle
to zaplątanie we mnie
szukające blasku miłości
gdybyż wiecznością była
piramida radości która jest na mojej twarzy
i która nie jest niestety wieczna

nie rozumiem dlaczego nie trwają
zawsze te motylki w twoim brzuchu
oczekujące na morze błogosławieństw
a oczekiwanie tkwi od lat
długie –
przekupiłbym twojego Boga
bu uczcił wierność dla ciebie i dla mnie
nie czyniących miłość
lecz kochających siebie
motywacją bez autoagresji

Taniec

Marcin-Jodlowski poetaTaniec
Marian Jedlecki

Taniec potrzebna pani i ja
tańczmy –
czujesz ten rytm
jest w tobie całej
i już tylko my
tak lekko falujemy

podłoga posłuszna butom
gonimy światło
lśnisz kalejdoskopem
tańczy ja my
jak ty niepomna miejsca i audytorium
jak i ja –
który naprawdę wiem
że już nie zatańczą z tobą tańca

nie będę sie żalił
ze samotność bywa wcześnie
bo tylko tam tańczy cicho i do końca
i mój nałóg a twój cień

Kroniki dawnej ułudy

Marcin-Jodlowski poetaKroniki dawnej ułudy
Marain Jedlecki

Pomimo wszystko
pomimo chwiejnego kroku
i myśli zaplątanych
w pustej ilości dni
nieprzejrzanych ścieżek
przecinają scenariusz profilu

denerwują się marzenia
bo obraz odżywia się myślami
w amfiteatrze światła
w cieple słońca
w perłach śmiechu
i różańcach próśb

a mnie śmiertelna kobieta
podeptała kanwę Czasu
nieco wulgarnie i wieloznacznie
i to był ostateczny grób
wśród sztychów szermierczych
zadawanych uśmiechom
które przeniosłem na papier
płacząc do wewnątrz

Wszystko w ruchu

Marcin-Jodlowski poetaWszystko w ruchu
Marian Jedlecki

niektóre wracają do skutku
może te uchwycą błogosławione powroty
inne płyną jak mgła w górach
gęsta wszechobecna nieuchwytna
gonię myśl także ulotną
czuję – to ta
chce ją chwycić utrwalić ukształtować
tylko w jeden obraz
lecz oto wzywa mnie ktoś
coś odrywa
wprzęga w bezsensowną konieczność
zatrzymać –
może zdołam którąś z rozsypanych
jak odłamki lustra
oprawić je w niby kamień szlachetny

długopis z napisem
„nie wszystek umrę”
drgnął na moim biurku
istnieję z powiewu wiatru
otwartego okna
oddycham
już mogę gonić myśli
łyżeczka po łyżeczce

Mantra

MANTRA
Anna Zimna-Węgielska

Nie radzę sobie
Gdy rano wstaję
Wciąż szukam ciebie
W słowach, myślach
Rzeźbiąc twarz Twoją
Na tarasie zwierzeń

Idąc śladami wyrytymi w pamięci
Echo szepcze
To samo pytanie

Czy kiedyś po raz ostatni
Odnajdziemy
Znaczenie ich treści

Bo jak tu przetrwać
W tym pustostanie
Gdzie chodnik za wąski
Od kroków wstecznych

Myśli i słowa
Zagłusza tęsknota

Dobranoc nadziejo
Do jutra po kolory tęczy
Po nowe świty tej jesieni

Czasie mój
Przyjacielu
Trwaj
Przy mym ramieniu

Tak bardzo kocham