WIELKI PIĄTEK 2025

WIELKI PIĄTEK 2025
Maciej Jackiewicz

pogrążony w rozpaczy
zabijam głód serca
i karmię się nadzieją

że powróci
trzeciego dnia
zmartwychwstanie
przecież obiecał

a Jego Słowo najwięcej znaczy
błogosławieni którzy nie widzieli
a uwierzyli

też nie bądź Tomaszem
już lepiej
marnotrawnym synem w godowej szacie

Ufam Tobie mój Panie
powtarzam w myślach zmęczony
mimo że życie nie jest kolorowanką

a ty bezimienna siostro i bracie
dlaczego na targu gdzie handlują Judasze
kupić chcesz wszystko
za marne trzydzieści srebrników

nie pamiętasz
że zostałeś wybrańcem lub wybranką
jednym wskazaniem z wysoka
ze świata pełnego bluźnierczych okrzyków

i wraz z tymi co powrócą
z każdego szlaku i każdej strony
z drogi która prowadziła donikąd

powrócą
choć nic na zawsze nie jest tu nasze
prócz koszuli pokutnej bez guzików

WESOŁYCH ŚWIĄT

WESOŁYCH ŚWIĄT
Bronisława Góralczyk

Czas na łąkę pójść lub w las,
w ten świąteczny wolny czas,
gdy się wiosna w nas obudzi,
gdy nadzieje w sercach wzbudzi,
i serc naszych będzie panią –
zatem idźmy! Idźmy za nią!

Niech się święci Wielka Noc,
niech pokaże wiosna moc,
pośród traw młodziutkiej łąki,
gdzie stokrotki i skowronki
pochowane w źdźbłach kostrzewy,
kryją barwy albo śpiewy…

Choć nie każdy w domu ma
stół świąteczny tak jak ja,
ale każdy kto się zgubi,
kogo szczęście trochę lubi,
znajdzie u mnie ciepły kąt…

Wszystkim więc… WESOŁYCH ŚWIĄT!

Gliwice 31.03.2010 r.

kochajmy wiosenny błękit

kochajmy wiosenny błękit
Ewa Walentyna Maciejewska

wiatr głaszcze gobeliny
kolorowe płatki trąca
do życia adrenalinę
miłosną aurą przyciąga

odsyła ciemne chmury
nadzieje budzi w zieleniach
kurtuazyjnym spojrzeniem
znów stara się świat odmieniać

tętni pulsuje dzwoni
szafirowymi fiołkami
nie traćmy czasu na smutek
kochajmy błękit nad nami

co było nigdy nie wróci
nie słuchaj szeptów przeszłości
w arrasy zapleć marzenia
wiosenny toast radości

Oni

Oni
Bronisława Góralczyk

Ich goście w dal odjechali,
a oni, choć sami zostali,
już nie trzymają się czule za ręce…

A ciągle jeszcze przecież młodzi,
więc czemu smutne każde chodzi
i czemuż tak strapieni wielce?

Ona już sobie nie podśpiewuje,
on nowych wierszy nie pisze;
każde się tylko po domu snuje,
i czasem stuknie w klawisze.

A wczoraj jeszcze byli szczęśliwi,
on pisał wiersze, ona mu śpiewała…
Dzisiaj już jedno na drugie się krzywi,
jakby się szorstkość z wrogością spotkała…

Jakieś pretensje szemrają w ciszy,
snując się obok w zupełnej obcości…
I jedno drugiego, jakoby nie słyszy,
a każde w sercu ma zadrę żałości…

Powiedziała o nich ciotka jego, Zocha:
– Oni się chyba przestali kochać…
Nie ma w nich nawet krzty życzliwości…

Więc dosyć tego! – Mam na to radę:
– Już jutro z rana po lubczyk jadę,
bo jakże im żyć bez miłości!

Gliwice 12.10.2007 r.

radość wiosenna

radość wiosenna
Ewa Walentyna Maciejewska

kiedy się budzą znów pelargonie
magnolia zapach słodki rozsiewa
ziemia paruje zachłanną rosą
znak że jest z nami życia królowa

wkłada korony pierwszym stokrotkom
złotym kaczeńcom blasku dodaje
malutkim fiołkom rozkoszne wonie
zieloną trawę syci ruczajem

a nam napina uśmiechy żagli
mkną bezszelestnie w zaułkach miasta
wiosenna radość spływa na wszystkich
deszczem forsycji symfonią ptasią

Do poduszki

Do poduszki
Marcin Olszewski

Wiem że już późno, lecz zależy mi na tym
Byś spokojnie, po całym dniu, ułożyła się
W mroku oddechu, odskoczni od reszty
Życia, które na chwilę może być snem

Obok łóżka kładę cicho tacę z kolacją
Przykryta. Jak przyjdziesz nie wystygnie
Sam gotowałem, nie dla inwencji twórczych
Byś po prostu zjadła i poczuła smak uczucia

Zapalam świece, ogrzewam ciepłem rąk
Poprawiam kołdrę. Zawsze jestem tu
Mogę stać z boku jeśli chcesz. By podejść
Gdy będziesz potrzebowała przytulenia

Poprawiam kołdrę przy cichej muzyce
Którą zawsze kładę pod Twoją poduszką
Na dobry sen, bo tego chcę. Byś była
Jeżeli to miłe dla Ciebie. Tulę Cię do snu

Dobrych snów. Jestem

sercem pokornym

sercem pokornym
Ewa Walentyna Maciejewska

ziemia przyjmuje blask promieni
w wilgotnej grudzie świeża zieleń
myśli tak kruche jak płomienie
skrzydła motyle sycą ogień

słoneczny powiew pląsa z kwiatami
składa modlitwy na barwnych płatkach
dziękuję Panie za nadwrażliwość
sercem pokornym, jak w dłonie matki

prowadź gdy słońce, ciemność nocy
czułe wezwanie w świecie znieczuleń
ten nie zrozumie Twej Mocy Boskiej
kto tak jak ty kochać nie umie

Przytuliłam…

Przytuliłam…
Bronisława Góralczyk

Przytuliłam noc do siebie
granatową i bez gwiazd,
kiedy księżyc spał na niebie,
utraciwszy srebrny blask.

Przytuliłam świt markotny,
zanim słońca zalśnił krąg,
i nim czarny ptak samotny
wpadł jak liść do moich rąk.

Przytuliłam dzień słoneczny
i błękitną nieba toń,
nim poczułam wiew serdeczny
i wiosenną świeżą woń.

Przytuliłam ciepły wieczór
i namiętność twoich warg,
nim w gęstwinie liści mleczu
powiedziałam tobie: TAK.

Gliwice 28.03.2024 r.

Czarna kampania 2025

Czarna kampania 2025
Maciej Jackiewicz

Gesty obłudy na palcach w hipokryzji mazane
kolejna czarna kampania się rozpoczyna
seanse nienawiści po obu stronach wina
kwietniowe słońce za mgłą budzi się nad ranem

Tyle padnie słów i zapiszą zdanie za zdaniem
na naszych oczach prawdy się powycina
i pęknie niczym nić jeszcze jednej arki lina
czy dogada się czarna owca z białym baranem?

Co skromnych i ubogich obchodzą te prezencje
te kolejne przemowy i słowa bez pokrycia
zostaną jak zwykle w cieniu blade eminencje

Połatają swe błędy na maszynach nie do szycia
napiszą nowe poezje i dla siebie intencje
nadzieje nam odebrawszy z normalnego życia

Kameleony 2025

Kameleony 2025
Maciej Jackiewicz

Tu idzie prawica a tam znowu nowa lewica
środkiem maszeruje jakaś partyjka nowa
plakatami powyklejana cała niemal ulica
będzie znowu wielka bitwa ale na słowa

policzą sobie wszystkie wzajemnie minusy
a w mediach powrócą przekręty i afery
nowe hasła nam ogłoszą stare przechery
znów do nas pojadą kolorowe autobusy

straszą się od nowa pismami do prokuratury
pogrożą układami i wsadzaniem do celi
na papierze wyłącznie i za same bzdury
bo sądy są dla zwyczajnych obywateli

zaostrzą się także kłótnie i bezkrwawe scysje
grają w ulubioną grę pod nazwą waśnie
mnożą się lex ustawy i rodzą się komisje
ale to wszystko to bajki i dla dzieci baśnie

dokumenty preparują i szykują wzajem kwity
pranie mózgów trwa przy praniu brudów
lustrację zrobią nawet gdy sprawdzają pity
czy z zawiści to wszystko albo tylko z nudów

w życiorysy pozaglądają też sobie wzajem
jeden drugiemu coś tam też powytyka
obrzucają się słowem jak zgniłym jajem
i tak się to kręci od lat tak zwana polityka

w studiach telewizji atmosfera gorąca
a w radiu muzyczka jak zawsze sobie gra
tak będzie aż do jesiennego miesiąca
tylko co z tego szary obywatel wtedy ma

gdy już powalczą o głosy na debatach na żywo
czyj program najlepszy a czyj jest do bani
potem już w sejmie razem pójdą na piwo
byle przetrzymać… do następnej kampanii

Kruchość życia

Kruchość życia
Antonina Marcinkiewicz

Życie kruche jak liść jesienny
przygniata smutku ciężarem
ktoś bliski wspomnieniem się staje
plany marzenia popiołem szarym
w miniony kwietniowy poniedziałek
odeszła moja ostatnia siostra
obdarowana przez los 93-ema latami życia
zostało pozbawione życia puste łóżko
dominowała czerń ubrań
7-mioroga smutnych dzieci
i 20-orga zdziwionych wnucząt
sprawdzają dotykiem
czy aby na pewno nie żyje
czemu tak leży ta babcia
na wstążkach przy wieńcach tyle miłości
ubarwionej elegancją żywych kwiatów
wzruszają do łez słowa pożegnania
jednej z ukochanych wnuczek
jeszcze tradycyjna grudka ziemi
jeszcze wspólne ”Ojcze nasz”
ostatnie dźwięki żałobnej melodii
i niebo rozpłakane deszczem
jakby w nagrodę za lata trudu
rozjadą się dzieci i żałobnicy
cmentarz otuli cisza
mąż ją przygarnie tam po drugiej stronie
razem będzie dobrze i bezpiecznie
i tyle jest do opowiadania
a ja przytulam codzienność
i czasem uśmiecham się
do wspomnień z naszej młodości

jeszcze żyć…

jeszcze żyć…
Ewa Walentyna Maciejewska

tak by się chciało jeszcze żyć
przenosić góry i pagórki
w blasku jutrzenki witać świt
unosić trudy i porażki
wiatr niedościgły w dłonie chwytać
przesyłać wersy ptakom w locie
czerwone wino z pomarańczą pić
i kochać kochać nieprzytomnie
założyć szpilki w tańcu płonąć
zagłuszyć pustkę muzyką duszy
lecz nie pozwolić jej ochłonąć
niechby i cały świat się wzruszył
tak by się chciało jeszcze żyć
składać szelesty wyznań ostatnich
w skrzydła motyli pastelowych
kwiatem paproci zgasić jasność

Piękna

Piękna
Elżbieta Andrzejewska

Mówili o niej
Zwariowana
Tak kolorowo
Jest przecież stara

Ona zaś życie afirmowała

Barwami dając do zrozumienia
że te kolory
to różne zdarzenia

W tle była czerń
Kolor pożegnań
I biel powrotów
żółte kaczeńce z tamtego roku
ognista miłość purpurą obecna
I moc zieleni
pięknem widoczna

Wręczyła bukiet
Tym od oceny
Żeby zmienili swoje spojrzenia

A potem w błękit się przyodziała
z welonem marzeń
poranek witała

Posłała zapach porannej maciejki
Tym co im smutno
By lepiej w dzień weszli

I zatańczyła szaleństwem tej chwili
Bo życie wiatrem
W zalążku nadziei

W jakim celu?

W jakim celu?
Bronisława Góralczyk

Usiadł zając pod jabłonką.
W jakim celu? – zając nie wie…
ale wie, ze ranne słonko
pojawiło się na niebie.

W poprzek drogi “mknie” dżdżownica,
W jakim celu? – robak nie wie…
ale wie, że już pszenica
po marcowym wzrosła siewie.

Na stodole bocian siedzi.
W jakim celu? – bociek nie wie…
ale widzi, jak sąsiedzi
karmią świnki w starym chlewie.

Drozd odzywa się w półciszy.
W jakim celu? – ptaszek nie wie…
a czy wie, że świat go słyszy
w przecudownym, rannym śpiewie?

Kwiecień-plecień aurę miesza.
W jakim celu? – miesiąc nie wie…
ale wie, jak bazie wieszać
na niewielkim moim drzewie.

Gliwice 09.04.2025 r.

Przedwyborcze dywagacje

Przedwyborcze dywagacje
Antonina Marcinkiewicz

otwieram telewizor szereg słupków stoi
to kandydaci władza im się roi
PO- dominuje
PiS-szanse traci
reszta głośno krzyczy
może się opłaci
obietnice realne nierealne głupie
i wszyscy myślą że ja to kupię
starsza pani słuch słaby i bez pamięci
a nuż uda się babcię w podpisik wkręcić
jeden z nich podobny
do mojej sympatii z młodości
może go nagrodzę
będzie często w telewizji gościł
nie muszę słyszeć dokładnie
kwiecistej mowy
wyglądem ozdobi program wieczorowy
wspomnienia ożywi te z czasów minionych
wybiorę więc tego w krawacie zielonym
i tu… myśl ma się plącze
czy aby na pewno
ta twarz znajoma patriotyczną jest
tą właściwą gębą
powinien być patriotą w działaniu sprawdzonym
nie może mnie omamić krawatem zielonym
poproszę o pomoc Anioła Stróża
oboje wybierzemy tego właściwego

Szczęście

Szczęście
Elżbieta Andrzejewska

Przyjmując Miłosierdzie Boże
W ofierze krzyża
Przyjmuję szczęście
Tej miłości
Która chce dla mnie dobrze

Podpisuję się osobistym doświadczeniem wiary
I pragnieniem by stało się to udziałem
Wielu pragnących

Miłość daną mi za darmo
Przyjmuję
By napełnić pustą czarę mojego jestestwa
Bo tego Kochania
Nic nie zastąpi

We wnętrzu powstaje rajski ogród
Mam konewkę
żeby podlewać
Użyźniać glebę mojego serca
Przyjmować

Będę z tobą

Będę z tobą
Helena Szymko

Tam gdzie szumi nad głowami wiatr –
chmury przysłania złocisty słońca blask
nie martw się – miłość zawsze będzie kwitła w nas
jak najpiękniejszy wonny świeży kwiat
będę z tobą – bliskością naszych dusz
i choćbyś nie mógł trzymać mnie za rękę
wpatrywać się w czułość moich oczu –
z oddali zaśpiewam ci naszą piosenkę
której melodia wciąż przybliża nas
stając się – spoiwem naszych dusz

dziękuję

dziękuję
Jarosław Pasztuła

skomlenie o każdy detal
prośby o każdy szczegół dnia

nikt nie wysłucha
nie zatrzyma myśli

teraz wiem na co stać duszę

myślę że człowiek idzie
w ślady tych przed potopem

dni policzone masa zmian
otoczony krytyczny czasem

zanurzam się w modlitwie
dziękuję Tobie za pierwszy oddech
i ostatnie pożegnanie

teraz będzie tylko lepiej
wystarczy ziarno prawdy
by nie polec we śnie

Chwila

Chwila
Elżbieta Andrzejewska

Piję kawę o piątej rano
na zielonym dywanie
Przed domem

Smak wspomnień i miłości
Tak żywo obecnej
Że uśmiech z twarzy nie schodzi
Wdzięcznością

Za domek z przedmieścia
Albumy ze wspomnień
Miłości smaki wielorakie
Tą chwilą bogate

Podróże po świecie
No i te w głąb siebie
Które są radością głębszego poznania
I świata i siebie

Na dywan zielony
Przybył kot sąsiadów
a kwiat nie poskąpił paru płatków bratka
Ptak pióro zostawił
Od promieni słońca
cieplutko i dobrze
Docenieniem blasku
Obecnością chwili

Obecność

Obecność
Elżbieta Andrzejewska

Człowiek samotny
Obecny w sieci
Szuka sposobu
Tego przetrwania
Co łzę mu otrze
Serduszkiem i łapką
I mrok odgonić
Zbyt często obecny

A ludzi w koło takie wielkie tłumy
I pośpiech w którym wielkie zagubienie
I oczy takie co nie mają czasu
by dojrzeć więcej
niż jest im zadane

Śpiewa piosenkę natura istnienia
Bogu mądremu
Miłością odwieczną

Prosi człowieka
By tą miłość przyjął
złożeniem rąk do modlitwy

By zaraz potem nie czuć się samotnie
By zaraz potem ożyć Nowym Życiem