Grudniowy śnieg

Grudniowy śnieg
Bronisława Góralczyk

Jak kołdrą białą grudniowy śnieg
dom mój pobielił. I sad i las.
I cały ogród i morza brzeg
w bieli są całe w grudniowy czas…

Obsypał puchem korony drzew
i na polanie puchem się ściele,
białym i lekkim jak skrzydła mew,
jak hostia święta dana w kościele.

Posypał śnieżek i ścisnął mróz…
O, już Mikołaj przez las hen gna!
Do setek dzieci gna jego wóz;
w worze ogromnym podarki ma…

Pędzi Mikołaj, pędzi co tchu –
by się nie spóżnić, by być na czas…
Bo w setkach domów – i tam, i tu
dzieci czekają… i każdy z nas.

Gliwice 06.12.2012 r.

Philosophia vitae

Philosophia vitae
Maciej Jackiewicz

Jesteś pan i władca bo wielki i bogaty
tak z tego bogactwa jesteś taki dumny
co dzień same nowe zyski i zero straty
tylko tego złota i pieniędzy do trumny

nikt ci wówczas przecież wszak już nie włoży
i skarbu tak cennego też chętnie nie pomnoży

Wszędzie ciągle pokusy i do złego zachęta
a przecież niczego ci teraz już nie potrzeba
a ciebie też kiedyś pochowa ziemia święta
który żałujesz biedakowi kromki chleba

bądź człowiekiem i podaj rękę też człowiekowi
albowiem tylko zło nie śpi i nikogo nie uzdrowi

Jesteś najlepszy i masz same nagrody
tylko ten czas przemija i lata nowe plecie
już włosy pokrył szron boś nie tak młody
lecz nie zapomnij i dziękuj za słowo poecie

bowiem często o tym co dobre przypomina
i zawsze wie kiedy słońce dzień rozpoczyna

Tu żyjesz tworzysz i zostawiasz swój ślad
kiedyś pożegnasz tutaj stare domu progi
i tam gdzie czeka ten naprawdę dobry świat
poprowadzą ciebie nieznane dotąd drogi

bądź jak ten dobry anioł dla innych w potrzebie
i wysłuchaj zawsze rad mądrzejszych od ciebie

Zdobyłeś zaszczytny tron i masz też władzę
wciąż dyktujesz warunki a nie niewolnicy
starego żebraka nikt nie ma dziś na uwadze
on pozostanie na zawsze na zimnej ulicy

w ciemnym grobowcu staniesz się mu jednaki
i tylko zwłok twoich nie rozszarpią złe ptaki

Los przyjmujesz tak często jak wyrocznię
ze swym przeznaczeniem nieraz się mierzysz
nie wiesz kiedy serce naprawdę odpocznie
a wystarczy jeśli w to wszystko uwierzysz

i mała chałupinka na chmurze sobie będzie stała
a tobie starczyć będzie tylko jedna koszula biała

Samotność zaczyna

Samotność zaczyna
Violetta Lesiak

Na palcach skrada się samotność
Cierpliwie sączy koktajl czasu
Ogląda siebie spod paznokci
gdy delikatnie ściska dłoń bladą
Nie mruży oczu chociaż może
bo kiedy w dal spogląda siną
nic dostrzec oprócz niej nie zdoła
chyba że twarz z płowiastą grzywą
Podchodzi bliżej
ściąga czapkę
jak torreador płachtą wciąż macha
Zza wyciągniętej dłoni do tańca
zabiera mnie chyłkiem na spacer po parku
Nie jestem zawsze szczęśliwa sama
ale czy życie trzeba umilać
Choć czasem parzy w dłonie pokrzywa
to nie jest tak zawsze
Samotność zaczyna
Do przyszłych westchnień nad życiem pociąga
Teraz sam jesteś
To nie jest nic złego
Sam nigdy nie będziesz
bo wiele dobrego cię jeszcze czeka
Samotność to rzeka co do morza wpływa
Weź kurs bo wiatr już żagle popycha
Odpływaj

Grudniowy czas

Grudniowy czas
Bronisława Góralczyk

Jesień oddała władzę zimie,
bo grudzień puka już do drzwi.
Syn zimy (pierwszy) w białym dymie
i w drzew gałęziach gołych śpi.

Czasem zasypie wstęgi dróg,
czasem powieje wiatrem w próg,
a czasem szczypnie mrozem w nos;
taki już grudnia drański los.

Grudzień soplami zdobi domy,
zaspami bieli smutny las
i w polu sterty złotej słomy,
bo teraz nań już przyszedł czas.

A to zasypie wstęgi dróg,
a to powieje wiatrem w próg,
albo i szczypnie mrozem w nos;
taki już grudnia drański los.

Miesiąc, co świerki w biel przystraja,
co bombki wiesza znów u bram,
w wigilii wieczór ludzi spaja,
nucąc kolędy tu i tam…

Potem zasypie wstęgi dróg
albo powieje wiatrem w próg,
ba, nawet szczypnie mrozem w nos;
taki już grudnia drański los.

Gliwice 03.11.2021 r.

Życie jest okrutne

Życie jest okrutne
Janusz Strugała

Opuściłem skrzydła.
Przystanąłem na skraju urwiska.
Na dole życiem pisane książki.
U góry projekcja niewydarzonych dni,
schowanych za chmurami niepewności.
Gram na strunach zachwytu.
To niespodzianka.
Poczułem ciepło twoich diamentów
pod skrzydłami.
Rąk i myśli pisanych tęsknotą.
Księżyc ułatwił postrzeganie,
rozjaśnił ciemne obłoki.
Trudna decyzja…
Rozpostarłem je i uniosłem wysoko.
Odlecieliśmy do krainy pijanych uniesień.
Tam mieliśmy wszystko osnute łonem miłości.
Nie stygła.
Warkocze błogich zbliżeń
splotły dni i noce.
Pragnieniami bezwstydnie
uciekaliśmy w zaświaty,
gdzie nie spotkasz oziębłości
ni bezdomnej czułości.
Życie jest okrutne.
Raj był jak wybuch wulkanu.
Lawa spłynęła po sercach.
Emocje przygasły.

to boli

to boli
Jarosław Pasztuła

ubieram słowa
w zdania

gorycz
wyraz twarzy
maskuję pod powierzchnią

ból pali zwykły papier
maluję serce gdy stuka

żyj
dla mnie
dla siebie

wokół noc
świeżość powietrza
unosi kołysze elipsy

Grudzień

Grudzień
Helena Krystyna Szymko

grudzień godnie stąpa w butach
ma ostrogi – paraduje w białej szacie
mrozi rzeki i jeziora
dmuchnie śniegiem prosto w oczy
zaczerwieni uszy nosy
skuje mrozem wszystko wokół
bielą wszystko pomaluje
taka przecież jego rola

żeby mrozić żeby szczypać
zawieruchą nas przeganiać

lepiej nie wychodzić z domu
usiąść sobie przed kominkiem
wziąć do ręki lampkę wina
puścić ulubioną płytę
i uciekać się w marzenia
może któreś z nich się spełni
wygrasz 6 w totolotka
lub pokocha cię dziewczyna

można marzyć i rozmyślać
czasu na to mamy wiele
bo zimowy miesiąc grudzień
trochę z nami poflirtuje
jemu wcale się nie spieszy
bo do wiosny wciąż daleko
a przez dalsze swe miesiące –
niezłą aurę nam szykuje

Dziękuję

Dziękuję
Maciej Jackiewicz

Dziękuję za tyle ciepła promieniom słońca
za wiatr, który po burzy przegania czarne chmury
Dziękuję ptakom, że jesteście znów po raz który
i za pochylenie nade mną tobie wierzbo płacząca

Dziękuję Tobie kalendarzu za każdy dzień miesiąca
i zwierciadłu za to, że zmienia mój uśmiech ponury
Dziękuję też książkom za tyle dobrej mądrej lektury
i miłości bo dzięki niej nie jestem miedź brzęcząca

Jedno słowo, które rozum zapomina
a wszak tyle jest warte choć nic nie kosztuje
ma smak dobrego wytrawnego wina

I nic tego smaku wtenczas nie popsuje
jak małe dziecko co samo chodzić rozpoczyna
nieudolnie ale z serca za życie dziękuję

grudzień

grudzień
Jarosław Pasztuła

grudzień jak po grudzie
po śniegu idzie Mikołaj
w worku zimę za rękę
trzyma mocno i prezenty
mrozu pełne kieszenie
maluje obrazy po szkle
chucha zamarzła łąka
cała w bieli pierwszy puch
na oranym nie ma czerni

Spoglądali na swe złote medale

Spoglądali na swe złote medale
Kamil Olszówka

Spoglądali z rozrzewnieniem na swe złote medale,
Sportowcy niepełnosprawnością dotknięci trwale,
A spoglądając odczytywali zapisane w nich emocje,
A odczytywali nie oczami lecz sercem…
By pokrzepić skrycie swe dusze,
W kalekie ciała Bożym Zamysłem wpojone,

Spoglądając na medale skrycie marzyli,
By jeszcze równie wielkich rzeczy dokonali,
By najwierniejszych swych kibiców rozbudzili emocje,
By pola rywalom nie ustąpiwszy,
Najwyższe stopnie podiów zdobywszy,
Wycisnęli z oczu swych najbliższych łzy radości,

Te błyszczące złote medale,
Wiszące niby w zapomnieniu na pożółkłej ścianie,
Będące radosnej przeszłości cichutkim szeptem,
Dla kolejnych sukcesów także i niezrównanym natchnieniem…
Dla niejednego sportowca najważniejszym w życiu celem,
Oblewane łzami radości… Wyśnionym marzeniem…

Wyśnili je Oni już w swym dzieciństwie,
Nim jeszcze usłyszeli o paraolimpiadzie,
Widząc się dorosłymi w swej sennej wyobraźni…
Będąc tak różni od swych rówieśników,
Szczęśliwi w świecie tajemniczych swych snów,
A jednak do niezwykłych sukcesów stworzeni,

Niczym zawzięte orłów pisklęta,
Skryte w serc głębi para olimpijczyków marzenia,
Co w ciężkich chwilach do snu tuliły,
Rodząc nocami sny o wielkich czynach,
Wieńczących skronie zwycięstwa laurach,
Ku wielkim sukcesom z czasem ich wyniosły,

Niczym orlęta uczące się latać,
Uczyli się młodzi para olimpijczycy swe sukcesy osiągać,
Jak w nadludzkim uporze niestrudzenie wytrwać,
Marzenia swe najskrytsze powoli realizować,
Przenigdy w życiu się nie poddawać,
Pokonanym zawsze na nogi znów stawać,

Marzyli by dorównać swym ukochanym idolom,
Polskiego sportu żywym legendom,
I odnieść najważniejsze w swym życiu zwycięstwo…
Będąc dekorowanym pośród tłumów medalem złotym,
Posłyszeć w swych uszach wzniosły Hymn Państwowy,
Poczuć rozpierające młodą pierś męstwo…

Niczym młode orlęta w swym locie dziewiczym,
Nadludzko zawzięci para olimpijczycy,
Podziwiani niezmiernie przez członków swych rodzin,
Uwieńczeni medalami złotymi,
Szerokimi uśmiechami pogodne ich twarze rozjaśniającymi,
Zapiszą się złotymi zgłoskami w historii Polski…

– Wiersz opublikowany w dniu 3 grudnia dla uczczenia Międzynarodowego Dnia Osób z Niepełnosprawnościami (ustanowionego w 1992 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ)

Popełniłem błąd

Popełniłem błąd
Janusz Strugała

rymy wygasły świece za chwilę zgasną
życie pożogą się jawi
muzyka przyjaznym kamuflażem
pomaga
otwieram oczy bezprzytomnie
wchodzę w dzień jak gladiator na ring
godziny szybko go rolują
wieczór łasi się jak nierządnica
gorzkie sygnały gesty
jasnością były twoje oczy
w kakaowej poświacie
pachniało ciał melanżem
wierzyłem w miłość
nie była urojona była niewinna
jak eteryczny syrop
syciłaś mnie
moje postrzeganie świata
wiem
popełniłem błąd

Jak znajdziesz czas

Jak znajdziesz czas
Marcin Olszewski

Jak znajdziesz wolną chwilę w pociągu życia
Spoglądając przez szybę przemijającego czasu
Wysiądź na najbliższej stacji
I po prostu zadzwoń do mej duszy

Czy to będzie dziś, jutro czy za lat kilkanaście
Może będę spoczywał już na starym fotelu lub w trumnie
Po prostu przybądź i pogadajmy
O tym jak to było kiedyś wspaniale

Mijamy się w przeciągu myśli
Zabiegani z zakupami trosk i radości
Jeśli dziś nie zdążysz na czas
Poczekam, gdzieś tak do osiemdziesiątki

Nieważne, czy jesteśmy po dwóch stronach mostu, morza
Czy dzieli nas przestrzeń po między niebem a ziemią
Zegar kiedyś może wybije tą godzinę
A karty kalendarza odetchną atramentem godziny i miejsca

Pewnego dnia, o pewnej godzinie
Może zdarzy się
Że dwa rozpędzone pociągi życia
Zatrzymają się na tej samej stacji

Nie miniemy się z walizkami jak zwykli podróżni
Tylko przystaniemy na chwilę
Przynajmniej na chwilę
W poczekalni życia

Nieba, czyśćca lub piekła

Grudzień

Grudzień
Bronisława Góralczyk

Przysiadł tuż przy budzie
szarobury grudzień;
sypnął śniegiem, zaciął deszczem
aż na grzbiecie poczuł dreszcze
przestraszony psiak.

Nim się wybrał w pole,
usiadł przy stodole;
sypnął śniegiem, przyciął mrozem,
aż się schował gdzieś pod wozem
wystraszony ptak.

Szarobury grudzień,
w pole szedł po grudzie;
sypnął śniegiem, wiatrem świsnął,
aż się w grudkę ziemi wcisnął
zabłąkany mak.

Gdy się znalazł w lesie,
spotkał słotną jesień;
sypnął śniegiem, mróz jej posłał,
aż się jesień precz wyniosła…
bo jej przykro tak.

Odtąd smutna jesień
wieść po świecie niesie:
biały grudzień – gospodarzem;
śnieg i mróz przynosi w darze…
a to zimy znak!

Gliwice 01.12.2008 r.

Zima

Zima
Helena Krystyna Szymko

bieluśkim śniegiem –
spłynęła z nieba
perlistym całunem
otuliła ziemię
puszystym puchem
pokryła drzewa
szkliste kwiaty
do szyb przypina

malując na nich
misterne wzory
gdy jedne kończy
inne zaczyna
okazując przy tym
swoje humory
szaleje dmucha
mroźnym powiewem
wszystkich wokół raczy –
wichury śpiewem

sen o rozbitku

sen o rozbitku
Marek Górynowicz

jest jeszcze kilka kroków
namalowany semafor
i nienazwana stacja
poeci czytają tu oniryczne wiersze
jest godzina ta sama

w mroku późnego listopada
wędrujemy wzdłuż siebie
między peronem a zegarem
błądzi księżyc

tu zatrzyma się ostatni pociąg
w żyłach zacznie płynąć krew
z ust przygryzionych na wietrze
odjadą spóźnione słowa

tęskno nam

tęskno nam
Jarosław Pasztuła

ty bywasz nocą jestem dniem
świecę za dnia z zazdrości księżyc
chce być promieniem dnia

mijamy się z pracą na zmiany
tęsknota żal ścisk między gwiazdy
pod powiekami przestrzeń co
rozciąga się z czasem w kilka stron

zagadkowy świat obciążony początkiem i końcem zdarzenia przyszłego nadejścia
czegoś czego wyczekujesz na co czekasz
wpojone w epoce strachu i winy nie wiadomo za co

raz słońce raz księżyc nie ma gdzie
się skryć przed snem złym
przed deszczem ciągle padamy
zmień życie w krople wody lej na parapety

budzi mnie świt uśmieszek
nieśmiały zielonej trawy
zapalamy papierosa
zdrowia nam nie szkoda
to nowa szkoła

to nawet nie przykład to stan umysłu
sens odbiera dużo czasu a zajęcia brak
jak danych na temat tego co w nas tkwi

odmienne stany grudnia

odmienne stany grudnia
Marek Górynowicz

w bielszym odcieniu bieli
nagie okładki zakrywasz dłonią
zawijasz dzieciństwo w pieluchy
obracasz myśli we wszystkie pory roku
i nastaje zima

wtedy wdrapujemy się na swoje ciała
między wyobraźnią a kolejnym słowem
jest naga przestrzeń

gdzieś w równoległym wszechświecie
między tobą a mną
kochają się wiersze

Sen

Sen
Violetta Lesiak

Nocą spod zamkniętych powiek
mknie jak ekspres ku tobie
A ty nie budzisz się
zapadasz w miękką pościel
Nieruchomo leżysz
a miarowy oddech porusza ciałem twoim
Jesteś
Dookoła chmury dziwnej czasoprzestrzeni
Nie słyszysz nic
Jednak śnisz
Kolorowe postacie
w zdarzeń nietypowym kadrze
Jak obraz za obrazem
przelatuje przed oczami film twej wyobraźni
Bezgłośny
Czasem nie słyszysz słów wyraźnie
Śnij
śnij spokojnie
i obudź się gdy będzie jaśniej

policzek

policzek
Jarosław Pasztuła

nadstaw drugi policzek
nie po to by się poddawać
wiara to siła ducha
nieodparcie walcz pokaż twarz
podnieś się z kolan jak Lach

Uciekam w mrok

Uciekam w mrok
Bronisława Góralczyk

uciekam w mrok jak stary kret
przechylam szalę szans na zero
i nie owijam już w bawełnę
że czekam na ostatni dzwon…

nikt nie chce wiedzieć a ja tak
co się za murem życia kryje
czy mnie powiedzie w blasku gwiazd
czy w ciemny tunel wpuści mnie…

jakby nie patrzeć wielka jest
zagadka przyszłych dni lub lat
a może ktoś już dawno wie
co się za owym murem kryje…

bo coraz trudniej ciężar nieść
co kark przegina dzień po dniu
a przecież można zwiać i cześć
i być już szybciej… TAM – nie tu

Gliwice 28.11.2023 r.