Tobie gram Polsko

Tobie gram Polsko
Maciej Jackiewicz

Tobie dzisiaj
z ręką na sercu gram
bo tylko jedną Ciebie mam
matulu moja

przez lata liczne poraniona
aż pola przesiąknięte krwią
w Twojej ziemi dzisiaj śpią
rycerze którzy Ciebie strzegli
całe wieki

anioł nad nimi rozkłada ramiona
lecz nie na darmo oni polegli
i oddali swego ducha

dobry Bóg ich za to dziś wysłucha
i z naszych modlitw ułożoną pieśń

nadszedł czas odbudowy
znów zalśni hetmańska zbroja
by zdusić węża nienawiści
miłością zalejemy zgniłą
jego pleśń

Tobie dziś
z ręką na sercu zapiszę nowy
fragment historii do wielkiej
księgi

nareszcie sen pokoleń się ziści
i nikt już nie skruszy tej potęgi
spełnią się wreszcie sny
o lepszej przyszłości
gdzie nadzieja i wiara
jak wody rzeki
popłyną wzruszenia łzy

Tobie dzisiaj
z ręką na sercu gram
bo już wreszcie nie jestem sam
słyszę okrzyk radości
niedaleki

Matko
co powróciłaś z dalekiej tułaczki
znów jesteś

Ojczyzno moja

Dla Biało-Czerwonej

Dla Biało-Czerwonej
Bronisława Góralczyk

Zatrzymałeś się nagle w pół drogi,
jakby krzyknął ktoś z dala: – STOP!
To iluzja, pędź dalej, mój drogi,
przecież z ciebie na schwał jest chłop!

Biegnij śmiało i zdążaj do mety,
i osiągaj swój ważny cel!
Ja już biegać nie mogę, niestety,
alem strojna w czerwień i biel!

Ten maraton dla Polski przebiegasz,
dziś Jej święto, Jej wielki dzień!
Każdy widzi i każdy dostrzega
twej sylwetki znajomy cień.

Zawalczyłeś znów dla Niej, mój miły,
Ona widzi twój dzielny czyn –
i dziękuję ci dziś z całej siły,
boś ty dla Niej – ciągle Jej syn.

Gliwice 11.11.2023 r.

Żar uczuć rozpali noce

Żar uczuć rozpali noce
Janusz Strugała

chcę zapukać
do bram twojej wrażliwości
chcę zalotnie
oczarować metaforą
włóczyć się bez końca
w krainie namiętności
darować ci róże
koić romantycznym szeptem
zadziwiać każdym gestem
romans to trywialne słowo
nie przystaje
do pachnącej zniewoleniem
czystej poetyckiej miłości
cierpliwie będę układał wersy pożądania
do omdlenia do utraty tchu
tam wśród złotych łanów
bratnie dusze wybudzą marzenia
żar uczuć rozpali noce
dlatego proszę wpuść mnie tam

Tykocin

Tykocin
Marek Górynowicz

Ustronny poranek
w oknie
tykocińskiego zamku
w dali samotność
idąca łąkami
most uśpiony w zaciszu stali
jak wygięty szkielet
ostygła tęcza
nad wędrującą rzeką się budzi
Mój synek nazywa go
-most Golden Gate
Chociaż tu Złote Wrota
Żyją wolniej
I rzadziej jeżdżą cadillaki

Miłość ciał przeminie

Miłość ciał przeminie
Janusz Strugała

Uwielbiam twoje oczy
Są jak niegasnące gwiazdy
Konstelacja spokoju i szczęścia
Gdy żegluję po niebie
widzę tam Ciebie
Uczucia mi jachtem
Twoje ramiona portem
Ta miłość jest nieskończona
Jak wszechświat
I będzie wieczna
Szeptem malujesz mgławice uniesień
Uderzam w struny by zbudzić
to, co wciąż uśpione
Mknijmy kosmicznym pociągiem
Zatrzymamy się na stacjach upojenia
Z nagim zachwytem legniemy
na mokrych łąkach
czując bicie rozpalonych serc
Pytasz gdzie początek gdzie koniec
Pytasz o niepojęte tajemnice
wszechbytu
Miłość ciał przeminie
Dusze niech błądzą w nim związane
Do granic niepamięci

Jesienny starszy pan

Jesienny starszy pan
Bronisława Góralczyk

obok mego domu starszy pan przechodził
miał na sobie zmięty wyblakły prochowiec
spoglądając ciepło wzrokiem swym uwodził
gotowa już byłam nawet za nim pobiec

wyraz ciepłych oczu jakby mnie poraził
blask bił od nich jasny choć oczy niemłode
nawet okulary które na nos wsadził
nie były potrzebne… dla mnie były młode

ten uroczy człowiek jak symbol jesieni
miał w sobie coś z września i coś z listopada
przygaszoną duszę staruszek odmienił
i nowego sensu memu życiu nadał

Gliwice 25.11.2006 r.

wiatr w żaglach

wiatr w żaglach
Jarosław Pasztuła

coś dodaje sił
płynie mój okręt
wiatr łapię w żagle
nie stoję w miejscu

wiara powróciła jak Albatros
samotny na morzu łez
tyle biedy połóżmy temu kres

gdzieś na odludnej wyspie
zbuduję świątynię serc

Przeznaczenie

Przeznaczenie
Janusz Strugała

kręta ta życia droga
bywa spiralą labiryntem
łatwo pobłądzić
ciągnie się jak ołów
zaciska pętle na duszy
słowa gorsze od ciszy
miłości dotyk wybawieniem
odtrutką
jest realna namacalna
kreuje najwyższe odczucia
pomaga gdy stoisz nad przepaścią
muzyka bezmiarem nut wybrzmiewa
nie wiesz co za zakrętem
czym jest przestrzeń
przeznaczenie
jeśli jest z tobą
przytul ją zapomnisz o wszystkim

listopad w parku

listopad w parku
Jarosław Pasztuła

liście lecą z drzew wprost na alejki
ławki ustawione by przysiąść odpocząć
zachwycony kolorami pustką i szelestem
zamykam oczy resetuję myśli czuję ulgę

słońce chyli czoła ku zachodowi
opada lekko księżyc w nowiu gdzieś daleko
po drugiej stronie ziemi wstają ludzie do pracy
zapada zmrok wieje chłodem wstaję było tak dobrze

powolnym krokiem dynamicznie wracam do domu
spotykam po drodze znajomych omijam szare bloki
zadumany lecz zadowolony rozwiązuję problemy
chcę odpocząć zanurzę się w głębokim śnie

liście lecą z drzew myśli błądzą w głowie
rozprasza je cisza i wiatr wokół mnie
ktoś gdzieś pędzi ktoś zawraca i wraca
każdy jak ptak podąża do gniazda

dziewczyna

dziewczyna
Jarosław Pasztuła

miała długie włosy jak ja miałem
pamiętasz jak całowałem

obiecałem wszystko tobie dziewczyno
w zamian nie dałem nic
tanie wino w butelce do połowy

nie oddałem serca pamiętasz deszcz jak lało
biegłaś do domu w poduszkę się skryć

zostawiłem ślad glanów
na twej wycieraczce

ojciec odprawił z kwitem
do poprawy mi nieśpieszno

daj mi to co pragnę
nie mów że nie kochasz

jeśli dostanę obiecam
że nigdy nie powiem że te dni przeszły bokiem

obojętny tobie odchodzę w głowie jak sny
budzę się przy tobie dziecko śpi

deszczowo

deszczowo
Jarosław Pasztuła

ciągle pada zimno
ciągle pada jest mokro

zalany wracam do domu
jest mi dobrze
przemoczony

będzie awantura
będzie chujnia

wbijam gwoździa o pusty stół
zasypiam mokry zmęczony
podnosiłem ciężarki

z wypłaty pozostał
pin brak karty
żółty szalik

rozbiegani

rozbiegani
Jarosław Pasztuła

oceany błękitem płoną
fale się pienią łodzie kołyszą
w twoich oczach zakwitło niebo
łąki zielone lasy zmieniają kolory

boso biegniemy po rosie
ognisko na brzegiem
dym na jeziorze
całujemy usta nabrzmiałe

młodość płynie w niezbadane
czasy takie same przez cały czas
zmieniające się postacie jak u Szekspira
jesteśmy młodzi odbijamy daleko od siebie

leć wietrze wiej cisza boli mnie
deszcz moczy zamiast łez
szkło za mgłą na więcej mnie stać
starzejemy się każdym szarym dniem
nadzieją krem cienka warstwa na Facebooka

Do jesieni

Do jesieni
Bronisława Góralczyk

O jesieni, jesieni,
wiatr na rękach cię nosi,
deszcz w ramionach cię tuli,
mgła twój welon unosi…
a ty płaczesz, dziewczyno,
i rozpaczasz (bez mała) –
jakby czas twój już minął,
jakbyś odejść już miała…

Nie odejdziesz, jesieni,
i nie znikniesz mi cała…
bo namiastka promieni
jeszcze w astrach została;
i w wazonie się mieni
i na płótnie w sztalugach;
będzie na co popatrzeć;
zima będzie dość długa…

Nim odejdziesz wśród cieni
i nim znikniesz mi cała –
zatańcz walca, jesieni,
i zapomnij już, mała,
żeś wśród resztek promieni
tak żałośnie płakała…

* * *

Więc już nie płacz i nie łkaj, jesieni,
kiedy nagle cię grudzień obudzi,
bo choć miejsce pobytu ci zmieni,
ty jak echo powrócisz do ludzi…

Z wiewióreczką kojarzyć się będziesz,
z tym kasztanem, co spadł mi pod nogi,
i z piosenką, co ściga mnie wszędzie,
bo ją śpiewał ktoś bliski i drogi…

Gliwice 16.11.2009 r.

Miniatury poetyckie

Muzyka: Cezary Górski.
Autorzy:
Małgorzata Orzechowska Brol
Agata Kostka
Kazia Gatys
Grażyna Kłosek
Jarosław Pasztuła
Cezary Górski
Józef Frąckowiak
Janusz Strugała

jestem przy nich

jestem przy nich
Jarosław Pasztuła

czas czas płynie nieubłagalnie
myślami jestem przy tych których nie ma
słyszę ciszę
płoną znicze
krzyże znaczą drogę życia
pełne cmentarze
tu leżą ci dla których jedno niebo j

wszystko ma początek i koniec
narodziny są najlepsze
powinny trwać wiecznie
gdy słyszę o śmierci
nie chce mi się umierać
chcę pracować kochać was
stawać na głowie budować zamki

jest taki dzień chwile przywołują wspomnienia
myślami jestem przy bliskich
oni i tak są z nami wychodzą z cienia

Jesień

Jesień
Helena Krystyna Szymko

drobnym deszczem –
wybrzmiewa na szybach
pożegnalną jesienną piosenkę
już nie tak ciepłą słoneczną złocistą
lecz bardziej szarą i aurą dżdżystą
niebawem wtuli się w ziemi łono
i zaśnie – na długie zimowe miesiące

skłaniając nas do rozmyślań
w ciszy naszych domowych pieleszy
byśmy mogli sobie pomarzyć
oczekując na jej porę roku
kiedy znów sypnie dojrzałymi kasztanami
zaszeleści suchymi liśćmi –
zaszaleje ciepłymi barwami

deszczowa kołysanka

deszczowa kołysanka
Marek Górynowicz

jeszcze jedna noc
to nie powód do wstydu
przekwitamy zgodnie z kalendarzem
nago

za oknem
miasto tuli się do neonów

stosownie do wieku
pada deszcz
w ciemności
mokną ciała niebieskie

Nostalgia

Nostalgia
Maciej Jackiewicz

W rozbitym zwierciadle
nie odnajdziesz odbicia
a jeśli ocalisz odłamek
ujrzysz okruch ale… życia

ostatnia umiera nadzieja
bo to wiary w sobie wciąż
od zawsze wszak szukasz

na koniec miłość ją poskleja
i wstawisz jak obraz w ramy

tylko klucza już nie dopasujesz
bo pordzewiał stary zamek
minione lata dawno pokrył kurz

może do skrzypiących drzwi
jeszcze ktoś kiedyś zapuka
i pozostawi siebie w darze
i pomyślisz wzruszony czy to już

bez skrzydeł myślami odlatujesz

do innego i lepszego świata
choćby na ledwie parę godzin
dopóty dopóki będziesz tutaj

trwa jeszcze ona
nadzieja

jak Syzyf pchasz bez końca głaz
lecz sił coraz więcej odbiera czas
jesteś dzisiaj tak słaby i bezradny
niczym dziecko w dniu narodzin

dlatego pożegnaj się z cykuty czarą
odrzuć nie dla ciebie trucizny

bo chociaż na sercu pozostaną blizny
będzie mocniej biło z miłością i wiarą

Korzenie

Korzenie
Marcin Olszewski

Ziemia
Zasiej ziarno pokoleń a plon ci wszelaki Rodu wyrośnie,
Dziś ręce czernią pracy pokryte
Jutro kreślące znak krzyża nad grobami

Każda garść ziemi podniesiona, jest życiem,
Albowiem pierwszy zaczął, by kolejni mogli po niej stąpać
Własne miejsce
Tu i zawsze

Drewniane chaty ciemnym konturem stoją
I stać, będą pośród wzniesionych rąk drzew
W krwi odchodzącej pochodni słońca
W dzikim zapachu polnych ziół

Czy koń pobiegnie w szalonym galopie
A wilki wyć będą w ciemnościach mroku
Przyjdzie Jamioł w lśnacej zbroi
Posłuchać pieśni wajdeloty

O tym jak było i jak będzie
Przy pobłogosławionym krzyżem chlebie
Odciśniętym z płótna serze
I mleku

Czuć to znaczy wierzyć
Byliśmy, jesteśmy, będziemy
Tu i teraz, na wieki wieków
Od piersi matki do mogiły

Amen